Wiem, że wszędzie piszą o tym, że odpowiednie bieganie pozwala spalić sporo kalorii.
Ale ciakaw jestem jak się ma u was teoria z praktyką.
Po bieganiu musiałbyś jeszcze powstrzymać ochotę na nadrobienie kalorii sytym posiłkiem. Na siłowni wyrobisz mięśnie, bieganie poprawi ci kondycję, a jedynie nieco silnej woli i umiar w jedzeniu pozwolą Ci schudnąć w pełnym tego słowa znaczeniu.
Żeby schudnąć, potrzebny jest ujemny bilans kaloryczny. Musisz więcej kalorii spalić, niż zjesz. Ruch + dieta = odchudzanie.
Nie. Zapomnij. Ja schudłem sam bez niczego. Co w sumie okazało się problemem. Nagle wszystkie spodnie o kilka numerów za duże i nawet pasek nie pomaga :/
Bieganie jest na kondycję. Jak chcesz schudnąć to przestań żreć.
Absolutnie. Bieganie nigdy nikomu nie pomogło w zrzuceniu oponki.
Kumpel kumpla mówił, ze jego kuzyn ze strony żony widział w telewizji gościa co chwalił się, że zna kogos takiego.
Bez diety, jedynie ograniczylem troche jedzenie wieczorami i schudlem ze 104kg z 25 marca do 86kg dzis...od biegania.
Zeberka, mielone, kurczak, golonka, paczki...jem i chudne.
Tylko trzeba sporo biegac ;) No i koniecznie jesc jednak nieco mniej, chocby dlatego ze ciezko biegac na pelny zalądek.
bieganie na pewno cos da, ale glownym elementem odchudzania jest skrot MJ - mniej jeść.
Nie.
Bedziesz jadl tyle co teraz, a biegal to bedziesz chudl. Tylko wolniej i tyle.
Poza tym jeśli już koniecznie coś będziesz chciał zjeść po bieganiu, to niech to będzie białko, a nie węglowodany ;)
Chcesz schudnąć, to idź do woja. Nigdzie tak szybko nie schudniesz. Psia dieta, wysiłek fizyczny i stres - od tego chudnie się raz dwa.
Pytanie na zasadzie "czy ktoś kiedyś przypakował na siłce".
Jeden biega 3x30 minut w tygodniu, zwiększa mu się apetyt i będzie tył.
Drugi biega codziennie po 2 godziny i po roku wygląda jak patyk.
Trzeci biega po 2 godziny dziennie i jest gruby, bo ma taką przemianę materii + od zawsze dietę 5000 kcal.
Od siebie dodam, że IMHO bieganie jest ostatnia rzeczą za jaką bym się brał. Szczególnie jakbym był otyły. Schudniesz (albo i nie) a układ kostny rozpieredolisz sobie tak, że za 20 lat (wersja optymistyczna) będziesz chodził o lasce.
Powie Ci to każdy trener na każdej siłowni. I tam polecam Ci się udać, słuchać rad i po treningach dymać aeroby, ale nie na bieżni. Do tego dietetyk (na dobrej siłowni mają takiego człowieka), suplementy i w 3 lata wyglądasz jak brat Pudziana ;D
Zamiast bieganie na dystans, poleciłbym bieganie w sportach drużynowych, najlepsza jest koszykówka, tenis ewentualnie piłka nożna.
Dobrze mowi
IMO biegi, to świetna sprawa na samopoczucie oraz ofc kondycję. Ja sam na to patrzę właśnie w ten sposób, a i po kilku miechach biegania stwierdzam, że może to być po prostu fajny sposób spędzania wolnego czasu.
Edit: Warto dodać, że regularne bieganie, procentuje jeżeli grywasz w jakiejś drużynie np. piłkarskiej. Poza treningami, to właśnie tego typu "spontany" pozwalają na lepsze przygotowanie organizmu, do większego wysiłku.
Kiedys schudlem ~20 kg od biegania i innych aerobow 3-4x1h/tydzien. Z dieta mniej zrec.
Teraz bym sie za to zabral zupelnie inaczej - wtedy pewnie jakies 40% utraty wagi to byly miesnie.
Bieganie jest ok, ale lepiej chudnac przez cwiczenia na silowni i wpieprzanie mniej weglowodanow.
Teraz bym sie za to zabral zupelnie inaczej
np.?
Byłem kiedyś gruby - spora nadwaga. Całe wakacje (była to 5 kl. podstawówki) na rowerku treningowym i zero słodyczy, fastfoodów. Żeby nie było jojo biegałem. :) Ciało świetnie się kształtuje.
A jeszcze ABS do tego i ładnie ciało wygląda.
Od siebie dodam, że IMHO bieganie jest ostatnia rzeczą za jaką bym się brał. Szczególnie jakbym był otyły. Schudniesz (albo i nie) a układ kostny rozpieredolisz sobie tak, że za 20 lat (wersja optymistyczna) będziesz chodził o lasce.
Powie Ci to każdy trener na każdej siłowni. I tam polecam Ci się udać, słuchać rad i po treningach dymać aeroby, ale nie na bieżni. Do tego dietetyk (na dobrej siłowni mają takiego człowieka), suplementy i w 3 lata wyglądasz jak brat Pudziana ;D
Nie chodzę na siłownie regularnie (jedynie w zimie, żeby zachować kondycje), ale jeśli takie opowieści snują trenerzy na siłowni, to dobrze że z ich porad nie korzystam :)
Ja tam trochę biegałem (max 1h co parę dni), schudłem i to właśnie najbardziej w udach, dupie i "oponce"... jadłem tak samo jak przed bieganiem, więc nie dziwota...
Przy duzej nadwadze (powiedzmy 15-20 kg) bieganie wplywa bardzo zle na stawy, szczegolnie jesli biega sie w miescie, po betonie i asfalcie. Troche lepiej jest na biezni.
Do samego biegania (jeśli ma ono pomóc ci w zrzuceniu tych kilku/kilkunastu kg), proponuję żebyś nieco zmienił swój tryb życia, a ściślej rzecz ujmując - dietę. Tylko nie nastawiaj jej przesadnie na redukcję, bo przy nagłym "zmuszaniu" organizmu do większego wysiłku, a przy tym diametralnej zmianie sposobu odżywiania, może to b niekorzystnie wpłynąć na twój stan zdrowotny, także pamiętaj: powoli, a do celu. ;)
Dlatego osoby biegające z dużą nadwagą powinny w pierwszej kolejności zainwestować w obuwie z amortyzacją.
Po prostu śmiać mi się chce, kiedy słyszę mądrości filozofów z siłowni o szkodliwości biegania, jazdy na rowerze, na nartach, czegokolwiek (i w drugą stronę także), podczas gdy w grę wkraczają suple, a i sam trening na siłowni przecież nie jest pozbawiony negatywnych następstw. Każdy sport ma swoje plusy i minusy, ale też każdy sport uprawiany racjonalnie daje praktycznie wyłącznie pozytywy. Przykład - biegacze. Otyli powinni zaczynać od krótkich biegów, nawet od 10 minut i co tydzień zwiększać sobie dawkę o 5 kolejnych. Gwarantuję, że stawy na pewno nie dostaną w takim stopniu, w jakim dostałyby gdyby miały dźwigać ten sam ciężar podczas codziennego życia :)
dla mnie bieganie jest tylko dla kondycji :D
Z amortyzacją i wahaczami, nie ma pomyłuj, inaczej kicha. Jeszcze w termos slimcoffi i zanim dobiegniesz do domu, padniesz odchudzony jak anorektyk.
Jeśli długo się całujesz to tracisz kalorie.
O mnie Ci chodzi?
No to tak, od końca marca właśnie tego roku...waga pokazała 104kg, po obiedzie co prawda, ale nie wnikam i sie wzielem za siebie, najpierw miesiac odchudzania, tzn jadlem mniej, ale nadal kalorycznie, od razy schudlem 9kg...potem waga sie zatrzymala, wiec zaczelem biegac i przez 1,5miesiaca zeszlo kolejne 9kg ( moze 8...). Przy wzroscie 191cm mam juz optymalna wage i moge jesc co chce i ile chce a waga nie wzrosnie, tylko musze biegac.
Ja tak mam, że jak się nudzę i nie mam co robić to zaglądam do lodówki... I to jest największy problem...
Zauważyłem, że im więcej przebywam na dworze to tym mniej chce mi się jeść... Ogólnie ważę 76kg przy ok. 1.78m więc jeszcze teoretycznie nadwagi nie mam, ale i tak trzeba się wziąć i te 6 kg schudnąć przez wakacje :)
Mi bieganie, granie w piłkę czy cokolwiek bardzo pomaga. Pomijając stratę wagi, to dobra kondycja zawsze się w życiu przyda.
Pierwszy tydzien jest ciezki, motywacja gra wazna role...potem bedziesz chcial biegac mniej a nie bedziesz potrafil bo to wciaga.
Bez problemu to co zrobił snopek jest w zasięgu ręki. Sam mam jakieś 194 cm wzrostu i jeszcze kilka miesięcy temu waga wskazywała 102kg. Dzisiaj 92. Tylko i wyłącznie dlatego, że mniej jadłem. Mniej fastfoodów, mniej jedzenia wieczorami.
Mam wielką ochotę pobiegać ale niestety w chwili obecnej mam problem z układem oddechowym. Pewnie zleciałyby kolejne kilogramy.
O snopek9 widzę więc, że w piłeczkę to sobie możesz co najwyżej popykać na komputerze z twoją wagą.
Sugerujesz, ze 86kg to duzo przy wzroscie 191cm?
hehe, w pilke gram codziennie takze mozemy sie spotkac i sprobowac kto jest lepszy.
A niestety nie doczytałem i rzuciło mi się w oczy to 104kg a z początku przeczytałem 140kg.
Jedyna sprawdzona metoda na odchudzanie to spożywać o 500-1000 mniej kalorii dziennie niż się normalnie potrzebuje, to pozwala na chudnięcie w tempie od 0.5 do 1 kg na tydzień. Szybszego tępa nie polecam, może być niebezpieczne dla zdrowia. Ćwiczenia fizyczne zawsze pomagają i w rozsądnych ilościach mogą wywrzeć pozytywne skutki na ogólny stan zdrowia i samopoczucia. Ale nie spalają one aż tak dużo kalorii jak wielu myśli. Najważniejsze jednak to w rozsądny sposób ograniczyć ilość spożywanych kalorii, czy zwiększyć ilość ruchu jeżeli tego Ci brakuje. Generalnie bilans zawsze musi być ujemny, więcej spalaj kalorii niż spożywasz.
Wielka filozofia schudnąć - potrzebna tylko siła woli, i żarcie takie jak ja jem dziennie: czyli bułka rano, schaboszczak na obiad, bułka po południu i chleb na kolację.
no i bieganie.
Pieczywo to z reguły węglowodany, więc jak ktoś chce schudnąć to powinien właśnie ograniczyć pieczywo, a przy obiedzie ziemniaki... To pierwsze ujdzie ale chyba żaden Polak nie wyobraża sobie obiadu bez ziemniaków :D
Ja grając w piłkę dużo schudłem
Ja ok. 6 lat temu miałem wzrost 134cm i wagę 42kg
A teraz mam wzrost 173 i wagę 60kg
Żadnego odchudzania, tylko przyjemna gra w piłkę nożną.
ja schudlem 20 kilo i musialem przestac biegac na jakis czas, przy wzroscie 189 spadlem do 72 kilo, teraz przybralem do 77, wiec jak na biegacza jest to waga ok, choc dla wiekszosci pewno za niska
biegam sporo, jem duzo ale waga sie trzyma, ewentualnie 1 kg w ta czy w druga strone pokazuje
zaczalem trening do maratonu, mysle ze bede robil znow okolo 70 km na tydzien, moze wiecej, zobaczy sie jak wyjdzie
Ćwiczenia fizyczne zawsze pomagają [..]Ale nie spalają one aż tak dużo kalorii jak wielu myśli.
na papierze nie, ale np takie regulane cwiczenia fizyczne oprocz spalenia jakichs tam ilosci kalorii, przyspieszaja rowniez metabolizm, ktory... itd.
poza tym post [4] mowi wszystko w tym temacie a autor watku jest trolololem.
az dziw ze nikt nie wspomnial od diecie opartej na czokolakach. ;p
COREnick - w wojsku to mój szwagier przytył z 15 - 20 kg ;) Regularne jedzenie, dodatkowo dobrze trafił i dostawali naprawdę porządne żarcie. Z wojska wyszedł z wielkim brzuchem, a wcześniej był bardzo szczupły ;d
dave, jakies burzuazyjne te wojsko ze dawalo takie porcje, ale najpewniej twoj szwagier podjadal cos ostro z pobliskiego marketu. :)
dave_mgs --> Zależy, gdzie się trafi. ;) W sumie, to na początku w wojsku było ciężko i szybko schudłem, a po jakimś czasie to już był luz i opierdalanie się na całego, to i trochę wagi wróciło, ale i tak sporo mnie ubyło. :D
yakuz --> Może się dogadał z dowódcą i cały czas miał "okejki" (całodniowy dyżur na stołówce). ;)
Ja schudłem. Biegałem od lutego do maja 2010 codziennie i zrzuciłem 11 kilogramów. Wiem że to trochę kłóci się z pierdoleniem Panów Specjalistów Od Wszystkiego powyżej, no ale jest jak jest.
Spalanie większej ilości kalorii niż się spożywa prowadzi to wycieńczenia organizmu. Stąd też bardzo głupim pomysłem jest głodzenie się i traktowania masy ciała jako jedynego wykładnika udanego "chudnięcia".
Moim zdaniem (a ściślej - zdaniem specjalistów od biologii i medycyny, których uważam za autorytet), poprawę sylwetki bądź utratę tkanki tłuszczowej najłatwiej uzyskać dzięki połączeniu diety i ćwiczeń, najlepiej w taki sposób, aby nadwyżka energii i substancji odżywczych szła na budowanie mięśni, a nie tkanki tłuszczowej. Nawiasem mówiąc - bieganie nie jest tylko ćwiczeniem aerobowym, bardzo dobrze podnoszącym kondycję. Pomaga bowiem budować mięśnie nóg etc.
Reasumując - o ile nadmierna nadwaga nie przeszkadza w wysiłku fizycznym (patrz niżej), bieganie jest bardzo wskazane. Jak już napisał yakuz, pozwala ono nie tylko "spalić kalorie", ale także poprawia metabolizm. Kluczowe jest tu jednak opanowanie uczucia głodu pojawiającego się po wysiłku. W pierwszym tygodniu będzie trudno, a potem zapewne pójdzie już z górki.
Przykładowo - nie stosując diety, a jedynie ograniczając spożycie cukrów (zwłaszcza pieczywa), biegając 2 x po pół godziny w terenie górzystym i pokonując wszystkie dystanse do 10 km wyłącznie piechotą lub rowerem (plus basen od czasu do czasu) schudłem kiedyś prawie 15 kg w ciągu niecałych 3 miesięcy, nie mówiąc o poprawieniu kondycji.
Od siebie dodam, że IMHO bieganie jest ostatnia rzeczą za jaką bym się brał. Szczególnie jakbym był otyły. Schudniesz (albo i nie) a układ kostny rozpieredolisz sobie tak, że za 20 lat (wersja optymistyczna) będziesz chodził o lasce.
A to zależy, o jakiej otyłości mówimy. Jeśli ktoś w ciągu ostatnich 10 lat przeszedł od wagi normalnej do 40 kg nadwagi, to owszem - bieganie w takim przypadki szybko uszkodzi stawy. Jeżeli zaś mówimy o utrzymującej się od wczesnej młodości nadwadze rzędu 10-15 kg, to aktywność fizyczna jest bardzo wskazana.
@pawloki
O snopek9 widzę więc, że w piłeczkę to sobie możesz co najwyżej popykać na komputerze z twoją wagą.
Przecież 85 kg przy wzroście 191 cm to normalna waga dla sportowców ćwiczących sporty walki czy inną ciężką atletykę (kategoria średniociężka zawodowa, przy średnim wzroście ok. 180 cm). Wskazówka: tkanka mięśniowa jest gęstsza ("cięższa") niż tłuszczowa.
@dave_Mgs
Regularne jedzenie, dodatkowo dobrze trafił i dostawali naprawdę porządne żarcie.
Wiesz, z tym to może być różnie, bo na podłym żarciu, wbrew pozorom, również można dość skutecznie utyć, zwłaszcza jeśli np.: nadmiarem ziemniaków i chleba próbuje się zrekompensować brak innych składników. Odżywianie się skąpe, ale prawidłowe jest znacznie skuteczniejsze.
Przecież 85 kg przy wzroście 191 cm to normalna waga dla sportowców ćwiczących sporty walki czy inną ciężką atletykę (kategoria średniociężka zawodowa, przy średnim wzroście ok. 180 cm). Wskazówka: tkanka mięśniowa jest gęstsza ("cięższa") niż tłuszczowa.
On myslal, ze waze 140kg, stad taki post ;)
Jeżeli biegniesz tyłem, to tak.
A czy ktos schudł jeżdząc na rowerze? Tylko z "mniej żreć" nie wyskakiwać, jem niewiele, ale chyba mam tendencje do odkladania tłuszczu, w dodatku nie tam, gdzie trzeba - bo waga generalnie jest w normie, raczej rozlokowanie tłuszczu na ciele "lekko" asymetryczne :D
Rower pomaga spalic tłuszcz ze strategicznych miejsc? ( przede wszystkim uda, biodra/pośladki ) Chocby trochę je wyszczuplić? To, zę jednocześnie nie mogę zacząć wiecej jeść, bo mi sie po wysiłku zechce, to logiczne... A czemu orwer? nNa bieganie nei mam ani miejsc odpowiednich, ani kondyncji, a na dowolnje siłowni połwa stałych bywalców umarłaby ze smiechu widząc moja muskulaturę, nei chce prokuratora na karku w najlepszym wypadku 10 lat za nieumyślne spowodowanie śmierci kilku osób... :D
a na dowolnje siłowni połwa stałych bywalców umarłaby ze smiechu widząc moja muskulaturę
Erm, byles kiedys na silowni czy po prostu "tak ci sie wydaje"?
Chcesz mi powiedzieć, zę tam chadzają głównie przychudzi lub wręcz anorektyczni gimnazjaliści z trudem unoszący 5kg? ( choc akurat az tak źle ze mna nie jest ) :)
Nie byłem i nie twierdzę, zę znajdę tam tylko łysych karków z BMW, ale powiedzmy, ze umiem na siebie spojrzeć krytycznie. Zreszta za dwa miesiace siłowni będę miał niezły zestaw hantli, to mi na początek wystarczy, zeby nei zabijać śmiechem.
A, post 24 to w sumei mniej spektakularny rzykład jednego treningowca-rowerkowca z SFD ( parę razy tam zagladałem i sie wątek napatoczył :))... choć jeśli ktos napisalby coś więcej, będę wdzięczny. Wiem, zę tak ogólnie, to i od rozrzucania gnoju na polu mozna "schuść" i buly wyrobić :D
Nie, ale "łyse karki z bmw*" to na mojej siłowni (duża, dość droga, centrum miasta - te czynniki pewnie też "odsiewają" co poniektórych)... bo ja wiem... z 20% wszystkich ćwiczących? Znakomita większość to normalni faceci w wieku 20-40 lat, przed albo po pracy wpadający rozładować stres.
Nigdy nie spotkałem się z żadną "dyskryminacją" czy nabijaniem się z nowych - a tacy przecież pojawiają się ciągle - chudzi, grubi, niscy, z potencjałem albo bez ;-) Więc uwierz, że nie będziesz żadną sensacją dla regularnych bywalców. Każdy kiedyś zaczynał :)
*Poza tym, wspólne ćwiczenia zbliżają facetów :D U mnie po prostu co bardziej życzliwi zwrócą uwagę że nieprawidłowo wykonujesz ćwiczenie, poprawią, doradzą, a może nawet pomogą ułożyć plan treningowy czy załatwią odżywki po niższej cenie. Jeśli nie będziesz gwiazdorzył ani mędrkował to przecież nie dostaniesz wpierdolu tylko za to, że chcesz coś ze sobą zrobić ;-).
Cóż, mozę to kwestai psychologiczna? - poniżej pewnego poziomu źle bym sie czuł idac tam. Pewnie, zę właśnei po to siłownai jest, by cos robić ze sobą, a nie zapisać sie gdy już wyglądamy w porządku, ale jakieś minimum.. tak mam i już. Zresztą, nie ciagnie mnei tam tak czy inaczej, a o rower pytałem, bo bieganie - jak pisałem - nie dal mnie, z zwykłe ćwiczenia aerobowe są dla mnei jakieś koszmarnie monotonne ( siłowe jakby mniej - nie wiem czemu, mozę bardziej czuję, ze cos robie ) i po prostu nie czuje żadnej motywacji. Rower jak dzieciak lubiłem i myślę, ze bym sie odnalazł i teraz...
Ale w sumei pytanie mozę było głupie, wszak każda aktywność fizyczna powinna poplacać i pomagać w zrzuceniu sadłka. Choć z drugiej strony "doktryna" sportowa jest raczej rozinieta i mogę się mylic, ale podczas jazdy to raczej właśnei nogi pracują, mieśnie brzucha też bardziej anpiete niz w fotelu przed komputerem... :D
Jak chcesz, ale wiedz że tracisz coś z życia.
spoiler start
Np grupowe prysznice po treningu :D
spoiler stop
Straciłem parę KG od biegania to prawda, nawet sam się zdziwiłem że ja mogę, ostatnio jednak przystopowałem na jakiś miesiąc i o dziwo moja waga utrzymała się, a pozwalałem sobie na trochę bardziej kaloryczną dietę. ;)
Chcesz mi powiedzieć, zę tam chadzają głównie przychudzi lub wręcz anorektyczni gimnazjaliści z trudem unoszący 5kg?
Nie, ale na pewno wiecej spotkalbys ludzi ktorzy powiedzieli by Ci co i jak cwiczyc albo pomogli z asekuracja, niz tepych nabijaczy.
oczywiście, że od biegania się chudnie. Bieganie to przecież najlepszy sposób na spalenie kalorii. ALE nie może być tak że po każdym treningu zjadasz stejka :P także jest tak jak ze wszystkim - w połączeniu z dietą daje duże efekty, ale potrzeba cierpliwości. No i nie przesadzaj na początku, proponuję zacząć od 2 razy w tygodniu po 30 min jeśli masz nadwagę, potem stopniowo zwieksz do 3-4 razy i wydłużaj czas. Na początku będzie ciężko, ale potem przychodzi power tylko czasu brak :P
Jak po bieganiu zjesz stejka to na pewno nie przytyjesz. Jak zjesz makaron to juz owszem.
Bylo kiedys takie badanie, podzielili iles tam kobiet na 3 grupy i kazdej z tych grup przepisali diete 1000 kcal. 1 dostala diete skladajaca sie niemal wylacznie z bialka, druga z tluszczy, 3 z wegli. Kobiety z grupy 3 przytyly. To doskonale obrazuje jak model 'niewazne co jesz, jak utrzymujesz ujemny bilans to chudniesz' jest wybrakowany.
Ja zawsze miałem problem z bieganiem i za cholerę nie mogę się przełamać, nudzi mnie po prostu ale za to nadrabiam pływaniem, efekt myślę, że jest podobny.
dieta 1000kcal to wg mnie dieta bezsensu, nawet dla babki
ograniczyc powinno sie np o 300kcal dziennie, czyli dla zdrowy facet np zamiast 2000 powinien spozywac 1700...
a jesli sie biega to wg mnie nie trzeba ograniczac nic, ja srednio spalam podczas treningu 800-900kcal wg pulsometru, to jest sporo ale juz nie chudne, choc diety nie zmieniam
ale za to widze, ze na nogach, ktore kiedys wygladaly jak 2 patyki, pojawily sie miesnie i to calkiem niezle:) czyli cos tluszczu ubywa, cos miesni przybywa, waga mniej wiecej stoi w miejscu
Mnie się wydaję, że bieganie może pomóc ci spalić nadmiar kalorii, ale ważna jest też dobrze dobrana dieta. W mojej okolicy jest chłopak, który swego czasu był bardzo otyły, jednak zaczął biegać najpierw na krótkich, potem na coraz dłuższych dystansach i udało mu się spalić sporo kalorii, teraz biega już tylko celem utrzymania takiego stanu rzeczy... Także moim zdaniem jest to możliwe. Powodzenia i wytrwałości....
Jeśli ktoś ma nadwagę to bezpieczniej dla stawów będzie, jeśli zaczniecie trenować na rowerku stacjonarnym, a jak już zrzucicie ładnych parę kilo to wtedy lepiej przejść na bieżnie. Ja znalazłam swój model w Hop-sport
No i jak chcesz schudnąć to musisz mieć dużą motywację, bez tego ani rusz :)