Tak sobie ostatnio pomyślałem, że może bym został nauczycielem :P Jakaś matematyka czy informatyka.
Ile na początek kariery zarabia nauczyciel? Jeżeli jest różnica, to ile zarabia w każdej szkole, podstawówka, gimnazjum, LO?
Kiedy może liczyć na zwiększenie płacy?
Jest na GOLu jakiś nauczyciel? :)
nie zapłaciłeś abonamentu Google?
nie zapłaciłeś abonamentu Google?
Buahahhhaha, posikałem się ze śmiechu, buahahhahaa.
[4] Bardziej chodzi mi o to, że np taki nauczyciel informatyki zbyt dużo roboty nie ma. Ma sporo wolnego czasu i może robić coś innego dającego dochód :)
Nauczyciel zarabia grosze przez całe swoje życie, biorąc dodatkowo pod uwagę niż demograficzny skutkujący tym, że w ciągu kilku lat znikną pewnie setki szkół, zaczynanie kariery w tym zawodzie to doskonały pomysł na przegranie swojego życia.
Bardzo różnie, młodszy stażem nauczyciel, zarabia grosze, ale z czasem masz szczeble rozwoju naukowego, mianowanego, dyplomowanego, to wszystko zwiększa Twoją pensję, do tego dochodzą różne nadgodziny (koła zainteresowań) i np. premie motywacyjne oraz nagrody z UM. Dobry i pracowity nauczyciel może zarobić nawet i do 3000 zł. Warto jednak zauważyć, że nauczyciel nie pracuje dużo - etat ma zdaje się 18h pracy tygodniowo, więc wielu sobie jeszcze dorabia :)
Natomiast dziś nauczyciel to już nie to samo co nauczyciel kiedyś, kiedyś to był gość, dziś idą tam przeważnie debile, którym się w życiu nie udało, jak miałeś młodych nauczycieli w liceum to łatwo było zauważyć. Oczywiście trafiają się miłe wyjątki, ale nie wiem czy fucha nauczyciela to dobry pomysł dla młodego i zdolnego informatyka.
Nauczyciel stażysta (czyli taki zaraz po studiach) jakieś 2000-2500 brutto. Zalezy od szkoły, ale widełki są odgórnie ustalane. Po bodajże 15 czy 16 latach możesz być dyplomowanym i wtedy około 5000. Narzeczona jest nauczycielem.
-->Karde
5 tys? LOL. Chyba ze masz na mysli kwote brutto to troche blizej. Nauczyciel dyplomowany 1,5 etatu kolo 3 tysi na rękę.
zaraz po studiach ok 2000 zł, jesli potem zrobi studia podyplomowe to więcej ok 4-5tys, na uczelniach wyższych(studia) zarabiają więcej niż w szkole podstawowej, liceum ...
nauczyciel nie pracuje dużo - etat ma zdaje się 18h pracy tygodniowo
Z Księżyca spadłeś? Ciekawe co z pracą w domu, której mają generalnie więcej niż uczniowie, organizacją masy pierdół, wypisywaniem świadectw, co jest bardzo czasochłonne. A rok szkolny wcale nie kończy się dla nich tak, jak dla uczniów.
[9]
Brutto oczywiście, tak jak podałem przy pierwszej kwocie. Ogólnie skórka nie warta wyprawki, bo patrząc na te małe pojeby w podstawówce to współczuje narzeczonej stresu. A ona naprawdę lubiła pracować z dziećmi.
Te 18 godzin tygodniowo to śmiechu warte. Tyle to może pracuje nauczyciel z 20-letnim stażem który ma na każda okazje tone papierków przygotowane, a i wtedy nadal musi np. sprawdzać testy/sprawdziany. Zazwyczaj to jest 18 godzin tygodniowo + do oporu w domu.
[11] Tak, tak, to prawda, ale umówmy się, że jest to nadal mniej uciążliwe niż ośmiogodzinny dzień pracy 9-17, a w każdym razie pozwala dodatkowo dorobić np. jeszcze w innej szkole językowej, etc.
Z Księżyca spadłeś? Ciekawe co z pracą w domu, której mają generalnie więcej niż uczniowie, organizacją masy pierdół, wypisywaniem świadectw, co jest bardzo czasochłonne. A rok szkolny wcale nie kończy się dla nich tak, jak dla uczniów.
Może nauczyciel matematyki czy polskiego tak, bo w każdej klasie ma kilka godzin tygodniowo. Ale przecież nauczyciel informatyki ma 1-2h z każdą klasą tygodniowo, oczywiście jeżeli jest jedynym nauczycielem informatyki w szkole. Jak przykładowo w podstawówce są 4 klasy na każdy rocznik, informatyka jest tylko w klasach 4-6 to wychodzi 12 klas. 1h/klasę = 12h tygodniowo + 2h tygodniowo przy piwku na ogarnięcie prac uczniów.
Tylko że 12h tygodniowo to nie jest pełny etat, więc i zarobki mniejsze.
5000 brutto po 15 latach pracy? Przecież to jest śmiech na sali.
a ty co z choinki sie urwales czy pomyliles kraje? ja wiem ze tu pewnie polowa najczesciej udzielajacych sie to obywatele uk-raju ale sami sie osmieszacie nieznajomoscia rodzinnego kraju, zadzwon do mamy i spytaj sie ile zarabia.
Taki zwykły, najzwyklejszy nauczyciel około 1,8k. Moja ciocia teraz ma możliwe największe wykształcenie i zarabia 2,5k
5000 brutto po 15 latach pracy
Chyba na łeb upadłeś. Nauczyciel w życiu nie zarobi tak dużo.
[11] Sugerowanie że każdy nauczyciel świadectwa wypisuje, wielu posługuje się po prostu uczniami.
[18]
Oczywiście że zarobi, ponieważ wynagrodzenia nauczycieli są odgórnie ustalane i taka jest właśnie stawka dla nauczyciela dyplomowanego.
Zapominacie o szkołach prywatnych, gdzie zarobki nauczycieli nie są regulowane i zależą od "bogatości" szkoły i ilości godzin. Mój znajomy ma pół etatu w szkole państwowej oraz dwa etaty w szkołach prywatnych. Pracuje dopiero piąty rok. Zarabia ponad 5k.
PS. Faktem jednak jest, że doliczając pracę w domu (sprawdziany, przygotowanie lekcji, świadectwa, etc etc), tygodniówka wychodzi mu około 50-60h.
[20] Nie wiem gdzie ty żyjesz i gdzie nauczyli cię tak budować zdania. Za coś takiego wylatuje się z roboty.
[15] W takim razie na pewno nie jest to nauczyciel, który zarabia 2000 zł. Moja mama pracuje w szkole podstawowej, ma 24 godziny tygodniowo. Dodatkowo przeciętna dzienna praca w domu to około dwie godziny. Gdy dojdą jeszcze do tego jakieś bale, konkursy, festyny (myślicie, że kto to organizuje?) uczestnictwo w komisjach to dnia jej brakuje. Do tego jeszcze atmosfera pracy, która potrafi zniszczyć. Wcale nie jest tak różowo, jak myślicie. I nie wiem, gdzie macie to piwko.
Czy moje posty się dodają?
Zależy jakim jesteś. Czy dyplomowanym, czy mianowanym czy stażystą itd. Zależy od regionu. Zależy od tego czy pracujesz na wsi czy w mieście (jest coś takiego jak dodatek wiejski, ale ponoć likwidują). Zależy od rodzaju przedmiotu jakiego uczysz. Powiem ci tak - płaca waha się od minimalnej krajowej (stażysta), do 6-7 tysięcy dla pracowitego dyplomowanego, który daje korepetycje i jest przy okazji tłumaczem przysięgłym (a najlepiej, żeby pracował na uczelni). W każdym bądź razie - to niewdzięczna robota. Odpuść sobie lepiej. Mówię to jako licealista, ale coś o tym wiem.
DJ Pinata - całkowicie się z tobą zgadzam. To nie jest tak, że pracujesz 24 godziny w tygodniu i fajrant. Porządny nauczyciel spotyka się dodatkowo z uczniami przed maturą/egzaminem/olimpiadą/konkursem, prowadzi zajęcia wyrównawcze, poprawia kartkówki, klasówki, prace pisemne, organizuje zawody sportowe, mecze piłkarskie, różne konkursy. A dzieciaki są pierońsko niewdzięczne za tą katorżniczą pracę. Podobnie dyrekcja.
A wiem gdzie mieszkasz Tomazzi :) W Podlaskim nie licz na duże pieniądze. Na pewno mniejsze, niż nauczyciele z Zachodniej Polski.
Trzynaście; no nieźle, Twoja ciocia jest profesorem doktorem habilitowanym i pracuje w szkole?
5000 złotych. Muszę zadzwonić do Matki, popłacze sie ze śmiechu.
Ktoś palnął o 18 godzinach pracy w szkole. Dobra. To są zajęcia z uczniami. Do tego dochodzą dyżury, zajęcia do dyspozycji dyrektora (których teraz ma nie być 2, a 7 w tygodniu) - które są za darmo rzecz jasna i masę innych rzeczy. Moja koleżanka pracuje jako nauczyciel klas 0-3. Spędza więcej czasu na pracy niż te 40 godzin tygodniowo. Do tego dochodzą wyjazdy, w tym parodniowe, z uczniami na wszelkie wycieczki. Pomijamy organizację zabaw, czasu, a także wypisywania różnych pierdół typu sprawozdań (czy jak oni to u siebie mają w zwyczaju nazywać), zebrań z rodzicami czy rozmowach z dyrekcją. Oprócz tego dochodzi przygotowanie do lekcji, sprawdzenie kartkówek, prac domowych i innych spraw. Mają mieć miesiąc wolnego, zamiast dwóch (żeby dzieciaki mogły tam siedzieć, jak rodzice nie mają co z nimi zrobić). To wszystko za g... pieniądze.
Na pewno jest wiele rzeczy, które pominąłem. Praca nauczyciela to nie łatwizna, a ciężki kawał czerstwego chleba. Podziwiam tych ludzi. Tam trzeba iść z powołania, inaczej się zwariuje.
Tomuslaw - ci którzy tak piszą, są zazwyczaj niewdzięcznymi uczniakami klas gimnazjum/liceum, którzy myślą, że taki nauczyciel to ma wolne cały czas. Zasługują na te dwa miesiące wolnego jak nikt inny na tym świecie! Widziałem, jak się pracuje, aby dostać nauczyciela dyplomowanego. Wiem też, że nauczyciel po 20 latach pracy jest autentycznie wyczerpany. Do tego takich debili małoletnich, którzy co chwilę urywają się z lekcji i mają wszystko gdzieś jest cała masa, a oni nie mogą nic im praktycznie zrobić, bo nauczyciel jest be, a moje dziecko jest święte.
Praca jest ciężka, zarobki nie największe, ale z tego co wiem dostają również 13stki. Czyli zarabiając np. 2500 zł / miesiąc de facto dostają 3250 zł za miesiąc pracujący, bo w wakacje przecież szkoły zamknięte.
Korepetytor mojego kolegi bierze 80zł/h, podobno jest najlepszym nauczycielem fizyki w mieście. Pomimo zaporowej ceny jak za korepetycje gość ma pełen grafik, ludzie walą do niego drzwiami i oknami ;-) a on, nie przemęczając się przy tym za bardzo, nauczając w domu <podobno> wyciąga z tych korepetycji 9-10 tysięcy miesięcznie. Uhh.
Ale jak wygląda u niego sprawa z podatkami... nie mam pojęcia :D
DJ Pinata - w moim eks-LO WSZYSTKICH nauczycieli w wypisywaniu świadectw wyręczali uczniowie. W roczniku było 7 klas.
settoGOne - ale w wakacje jest rada, w niektórych szkołach w połowie sierpnia. To nie jest tak, że nauczyciel ma w czasie wakacji wywalone na wszystko i na wszystkich. Nie jeden raz widziałem, jak chodzą do szkoły, aby coś załatwić itd. Poza tym w czasie chorób dostają 80 procent wynagrodzenia, a uwierz mi - zachorować w tej pracy na gardło jest bardzo łatwo.
ReXNebular - w moim mieście bardzo zaporowa.
nie no ja nie mówię, że jest to super praca za extra zarobki:) Chciałem tylko zwrócić uwagę, że mają pensję 3 miesięczną za właściwie "prawie" nic nie robienie. Do tego dochodzą ferie, przerwa świąteczna zimowa, święta dłuższe niż normalni pracownicy.
Korepetytor mojego kolegi bierze 80zł/h, podobno jest najlepszym nauczycielem fizyki w mieście. Pomimo zaporowej ceny jak za korepetycje
80 zł to zaporowa cena?
Raczej bardzo średnia.
No ale pewnie wszystko zależy od przedmiotu i miejscowości.
RexNebular - miasto 450 000 ludzi, więc nie jest znowu takie małe - może w Warszawie czy gdzie tam ceny są jeszcze wyższe, ale mi by ręka zadrżała gdybym przez parę miesięcy miał płacić za godzinkę korków 80zł.
[21] --> Moja matka- nauczycielka dyplomowana, po dwóch kierunkach studiów, z wychowawstwem i pracą na 1,5 etatu, i wszystkim możliwymi dodatkami- 2,5k na rękę, za pracę całymi popołudniami a pod koniec roku szkolnego wypisywanie świadectw po nocach (Podstawówka, praca z niewychowanymi gówniarzami).
trzeba jeszcze dodac korepetycje za ktore sie wyciaga drugie tyle albo wiecvej
Bardziej chodzi mi o to, że np taki nauczyciel informatyki zbyt dużo roboty nie ma. Ma sporo wolnego czasu i może robić coś innego dającego dochód :) -> A potem uczniowie nic nie umieją.
Bardziej chodzi mi o to, że np taki nauczyciel informatyki zbyt dużo roboty nie ma. Ma sporo wolnego czasu i może robić coś innego dającego dochód :) -> A potem uczniowie nic nie umieją.
Nie widzę związku.
U mnie w szkole jest taki jeden co wiecznie ma mnóstwo czasu wolnego i mało zajmuje się uczniami, którzy potem nic nie umieją. Nauczyciele mają po prostu dużo roboty ZAWSZE, chyba ze sa obibokami.
Warto jednak zauważyć, że nauczyciel nie pracuje dużo - etat ma zdaje się 18h pracy tygodniowo, więc wielu sobie jeszcze dorabia :)
O kur.., to już ja robię 35h tygodniowo, dwa razy więcej. I oni kasę dostają za jakieś 18 godzin, a ja za swoje tylko poranną srakę.
A ja widzę związek. Otóż jeśli nie czujesz po pierwsze "powołania", po drugie nie jesteś silny psychicznie to od razu odpuść sobie pracę w szkole. Już nawet nie chodzi o to, że Tobie będzie źle, co po prostu będzie lepiej dla świata. Lepszym wyjściem już jest praca na kasie w Biedronce niż w szkole. Oczywiście pod warunkiem, że nie czujesz powołania. Czyli innymi słowy nie jesteś bardzo dobry (a musisz być bardzo dobry) w kontaktach z dziećmi/młodzieżą. I to często tą patologiczną pod różnymi względami. Duża część nauczycieli powinna naprawdę pracować w Biedronce, bo do szkoły po ukończeniu własnej edukacji nigdy nie powinni byli wracać. Duża część (tutaj istotna kwestia. Duża część = część nauczycieli z którymi miałem styczność. Nie chcę tutaj najeżdżać na wasze żony/narzeczone/matki/ojców itd. Nie znam - nie oceniam.) z nich to zwykli nieudacznicy życiowi, niektórzy po prostu nie mieli co ze swoim życiem zrobić, innym z kolei noga się podwinęła i upadli mordą na glebę. Gdy ich "rówieśnicy" ze studiów często rozwijają swoją karierę po jakiś firmach, albo sami prowadzą jakieś firmy, oni zarabiają marne grosze jeszcze się burząc, że źle, bo młodzież głupia, bo stres. Oczywiście istnieje też druga grupa nauczycieli. Taka która - najważniejsze - umie uczyć. Trafiają do uczniów, a uczniowie ich szanują. I nie ma tutaj mowy, że nauczyciel za mało wymaga. Często po prostu nauczyciele tacy wymagają dużo, ale potrafią potrzebne wiadomości w odpowiedni sposób przekazać tak, że choć się sypią u niektórych jedynki to uczniowie potrafią wstać i powiedzieć "zasłużyłem".
Ale to takie utopijne gadki szmatki. Dalej ludzie lgną do szkół, choć nigdy tam nie powinni trafić, i dalej uczniowie zamiast próbować "polubić" dany przedmiot nienawidzą go.
Jeżeli się pracuje 18h/tydzień to przecież ma się 22 wolne godziny żeby dobić do tych standardowych 40. A tak jak wspomniałem, nauczyciel informatyki ma godzin pracy w uczniami jeszcze mniej, ale to przecież nie jego wina. Tak więc, ja dalej nie widzę związku.
Trzeba być ładnym pajacem żeby się nad takim czymś zastanawiać najpierw szkoła średnia potem studia i ma się już ponad 20 lat i zarabia się takie śmieszne pieniądze.
zalezy od przedmiotu, po jezykach to mozna spokojnie jeszcze dorobic 3/4 pensji zaleznie od reputacji =]
pare osob z roku co poszly w tym kierunku teraz biora 70/h za korki i 5 osob dziennie przyjmuja
Moja matka- nauczycielka dyplomowana, po dwóch kierunkach studiów, z wychowawstwem i pracą na 1,5 etatu, i wszystkim możliwymi dodatkami- 2,5k na rękę, za pracę całymi popołudniami a pod koniec roku szkolnego wypisywanie świadectw po nocach
+1. Z tym że nie podstawówka, a jeszcze gorsze chyba gimnazjum. 25letni staż pracy i śmiem twierdzić, że nigdy nie zobaczy żadnych 5 tysięcy - nawet brutto.
[43] -> Ale który nauczyciel pracuje tyle? U mnie w szkole wszyscy nauczyciele niezależnie od specjalizacji dymają do szkoły tak samo(chyba że pacuja w innej szkole w jakiś dzień).
[48] Nauczyciel filozofii w moim liceum. Jedna godzina w tygodniu, tylko dla pierwszych klasy. 9 klas na rocznik = 9h/tydzień. Albo nauczycielka Wiedzy o Kulturze, też 9h/tydzień. Albo nauczycielka informatyki w mojej podstawówce. Przedmiot był tylko w klasach 4-6, których wszystkich było średnio 7, czyli 7h/tydzień.
Moja ciocia teraz ma możliwe największe wykształcenie i zarabia 2,5k
<<<
Buahahaha...Moja ciotka jest profesorem(niedługo będzie profesorem zwyczajnym), pracuje na jakiejś uczelni w Poznaniu, zarabia koło 10 000zł...Plus dodatkowo ma jakąs tam swoją firme, w sumie miesięcznie wyciaga 30 000 mniej więcej. Mało? Oczywiście sumuje zarobki z firmy i z pracy na uczelni...
No jeżeli dla twojej matki szczytem jest magisterka to się nie dziwię...Ale uświadom mame, że są wyższe tytuły naukowe
tomazzi -. tylko, że to jest pół etatu - podziel sobie podstawowe wynagrodzenie nauczyciela na pół
To co u waszych rodziców w szkołach to łamią przepisy, a ci jeszcze w związkach strajku nie organizują?
Znalazłem informację, że nauczyciel dyplomowany to 4800 brutto, dla nie kumatych to około 3400 "na rękę", dzięki szlachetności ZUS-ów i tym podobnych skarbówek, które raczą pasać się na naszych pensjach.
Po bodajże 15 czy 16 latach możesz być dyplomowanym i wtedy około 5000. Narzeczona jest nauczycielem.
Karrde, poważnie, niech dziewoja nie odstawia leków, bo może spaść z tęczy!
Connor_ -> Dla normalnego nauczyciela najwyższy stopień to magister dyplomowany, a doktor czy profesor to inna szkoła jazdy panie ynteligencie. Ciocia taka wykształcona i tyle zarabia, gratki, gorzej z Tobą :D
Zaraz pewnie na swoim poziomie zaczniesz coś dawać na Michaela :)
Vangray
Nie toleruję obrażania mojej narzeczonej więc uważaj z językiem, to raz. Dwa, że nie ona to pisze tylko ja. Masz link - wykresy są z 2009 roku.
Pierwsza tabelka, średnie wynagrodzenie nauczyciela dyplomowanego w 2009 - 4094, brutto oczywiście.
Znam takich, którzy pracują na dwóch etatach, 20 lat stażu i wyciągają 10 tysięcy.
W poście [50] macie opinię specjalisty, wasze kolejne wypowiedzi są w sumie niepotrzebne. Nie ma to jak wypowiedź podparta solidnymi argumentami i doświadczeniami ciotki, która prawdopodobnie jest tylko wyimaginowanym tworem w umyśle postującego.
kamyk_samuraj - dalej nie widzę związku słabego nauczania z dużą ilością czasu wolnego :)
Karrde
Nie toleruję obrażania mojej narzeczonej więc uważaj z językiem, to raz.
I co wtedy robisz, wyłączasz kompa? ;) Ale luz, to o lekach i tęczy to bardziej troska niż flejm, nie chciałbym, żeby się dziewczyna zawiodła. Nie zaniedbuj własnej pracy, bo ona was nie utrzyma ;)
Pierwsza tabelka, średnie wynagrodzenie nauczyciela dyplomowanego w 2009 - 4094, brutto oczywiście.
Stary, w tym roku to było już 4,5k! Na tym samym serwisie zresztą dane opublikowane. Zaraz obok artykułu, w którym pisali, że Polacy stają się jednym z bogatszych narodów Europy, kryzys nas w ogóle nie dotknął, kupujemy więcej samochodów niż chleba, a Wielka Stopa ma rozmiar buta 55.
Znam takich, którzy pracują na dwóch etatach, 20 lat stażu i wyciągają 10 tysięcy.
Pewnie z [50] macie wspólną ciotkę :) Nie no, poważnie - wszędzie znajdą się sprytniejsi, co połączą etaty w różnych szkołach etc., ale niektórzy mają jeszcze rodzinę :)
Vangray
I co wtedy robisz, wyłączasz kompa?
PLONK. :)
nie chciałbym, żeby się dziewczyna zawiodła.
Nie poszła na te studia dla kasy, po prostu bardzo lubi pracę z dziećmi. Zresztą nie mam pojęcia skąd wytrzasnąłeś że to niby ona ma takie nadzieje, kiedy JA to piszę tutaj.
Stary, w tym roku to było już 4,5k! Na tym samym serwisie zresztą dane opublikowane. Zaraz obok artykułu, w którym pisali, że Polacy stają się jednym z bogatszych narodów Europy, kryzys nas w ogóle nie dotknął, kupujemy więcej samochodów niż chleba
A, ty jesteś z tych... cóż. Ja jestem za to z tych, którzy wszędzie wokoło widzą jak dzieje się coraz lepiej, a nie jak to niby połowa Polaków głoduje nie mając na chleb.
http://daczyszyn.laszczow.pl/index.php?art=119 - projekt zmian stawek na ten rok, nie chce mi sie szukac, ale przypuszczam, ze teraz bedze to w granicach 50-80zl brutto mniej. Czyli nauczyciel dyplomowany od 1 wrzesnia bedze zarabial 3000zl brutto + dodatek stazowy (1% na kazdy rok pracy, czyli 20% dla naszego przykladowego nauczyciela z 20 letnim stazem) co nam daje 3600zl brutto. Tyle zarobi MINIMALNIE nauczyciel dyplomowany z 20 letnim stazem po nowelizacji stawek (jesli sie zmienia to wyliczenia bedze o kilka zlotych +/-, wiec mozemy przyjac, ze tak jest).
Wynagrodzenie SREDNIE bedze na poziomie 4800 brutto. Czyli minimalne + nagdziny/wychowawstwo/NAGRODY.
I teraz jak to sie ma do rzeczywistosci.
Zona jest stazysta, wiec ma minimalne wynagrodzenie ~2150 brutto + dodatek za wychowawstwo (80zl?)+ nagdzoniny. Za nagodziny dosteja roznie, w granicach 120 - 350 zl brutto miesiecznie. Czyli mozemy przyjac, ze zarabia srednio 2350 zl brutto (gdzie srednia krajowa jest ok. 2550 zl).
I przechodzimy do nagrod - mozna dostac uznaniowe, raz do roku, wachaly sie w jej szkole w przedziale 0 - 600zl. Duzo by to nie zmienilo, ale... za 'wyprodukowanie' olimpijczyka mozna 'zgarnac' (w jej szkole) 7000zl (chyba netto) = 4 pensje. W tym momencie srednia by sie odrazu przebila zdecydowanie do przodu :).
Reasumujac: moim zdaniem nauczyciel nie zarabia STRASZNIE malo. ~1700 zl na reke w pierwszej pracy, bez doswiadczenia itp. to moim zdaniem jest przyzwoita kwota.Jak dla mnie kiepsko wyglada mozliwosc zarobkowania pozniej - po 20 latach pracy 3600 brutto to raczej malawo (zreszta 5000 tez nie jest jakies zawrotne).
ALE
Jesli bedzesz dobrym nauczycielem, w dobrej szkole, to sa szanse na olimpijczykow, dodatki, nagrody itp. czym mozna sobie troche dorobic. Z czasem masz coraz wiecej czasu na korepetycje i dorabianei na lewo - kolejne zrodlo gotowki.
Pozatym masz placone normalne pensje przez 2 miesiace wakacji, gdzie przynajmniej na miesiac jestes w stanie wyjachac no oboz/kolonie/cokolwiek i dorobic sobie "trzynastke".
Z minusow:
- Masz wakacje/ferie/dni wolne... Ale jak chcesz wyjachac w innym terminie to kicha,
- na poczatku mnostwo czasu po godzinach na przygotowanie wszytkich pieerdol/sprawdzanie itp,
- wycieczki szkolne,
- rady pedagogiczne i w ogole troche skomplikowany czas pracy. Nauczyliel nie ma 18h tygodnia pracy, ma normalny 40h tydzien ALE z tego 18 ma byc godzin lekcyjnych. W pozostalym czasie dyrektor jesli chce to moze kazac siedziec w szkole (zwykle z tego nie korzysta, ale jak kaze sie pojawic to nie ma przebacz).
EDIT:
Do plusow dodajmy stabilnosc zatrudnienia i jasna sciezke rozwoju.
EDIT2:
Z dodatkow jeszcze - np. w Poznaniu kazdy nauczyciel stazystal dostal +100zl od miasta. Taki wlasnie dodatek motywacyjny, tylko po to by chcieli pracowac tutaj.
Karrde
Zawód szlachetny, życzę narzeczonej satysfakcji z pracy, bo to piękne rzeźbić młode dusze ;)
I nieee, nie jestem z tych marudnych, w życiu! Jest coraz lepiej, ale statystyki kłamią! ;)
O, właśnie - diabelek1 napisał jak to jest, znam to z podobnej strony ;)
Tu są konkretni ludzie wskazani (tzn ich stanowiska) i miasto w którym pracują.
Ja tak tylko odnosząc się do korepetycji - 70, 80zl za godzinę?! O kurde, myślałem, że moi rodzice płacąc 40zl/h płacą dużo i jest to raczej górna granica. Na dodatek miasteczko małe, do tego jedyny nauczyciel dający korki z tego przedmiotu... Ale uważam, że te kwoty >50 to straasznie dużo i spokojnie można się z takiego czegoś utrzymywać.
4 godziny LEKCYJNE dziennie razy dajmy na to 50zl to 200zl na dzień.
Po 5 razy w tygodniu to już 1000zl.
I powiedzmy, że liczymy to na podstawie lutego, który ma 28 dni i 1 przypada na poniedziałek czyli 4 razy 1000 = 4000zl.
O kurcze...
[63]k42a_ -> to wyglada zwlaszcza ladnie jak robi to na czarno :). Bo gdyby trzeba odliczyc od tego podatek, ZUS'y i inne piedoly to juz nie jest tak pieknie :).
Tutaj masz wszysto wyjasnione
http://m.youtube.com/index?desktop_uri=%2F%3Fgl%3DPL%26hl%3Dpl&hl=pl&gl=PL#/watch?v=pVlMddE8TOc
Nie ma co w ten sposób liczyć. Korepetycje to działanie na własną rękę, nie pensja. Nie zawsze w danej okolicy są chętni, jeśli zaś są, to nie zawsze są skłonni płacić takie stawki (jeżeli mogą wynająć tańszych studentów), uczniowie mogą mieszkać w różnych rejonach, co wymaga czasu na dojazd etc. Jasne, jeżeli ktoś ma szczęście i dużo czasu, to może poświęcać kilkadziesiąt godzin tygodniowo oprócz pracy etatowej, ale nie można tego zakładać z góry.
@diabelek - Jeżeli nauczyciel jest zatrudniony i daje korepetycje we własnym wolnym czasie, to ZUS płaci jego pracodawca, czyli szkoła. Od usług świadczonych prywatnie (nie mylić z prywatną działalnością gospodarczą) ZUSu się nie odprowadza. Jedyną formą opodatkowania jest zatem podatek dochodowy, czyli od otrzymanej kwoty (w tym przedziale zarobkowym) należy odjąć 18%. Oczywiście przy zarobkach "z ręki do ręki" można te dochody ukrywać, ale jeśli ktoś jest uczciwy lub nie chce mieć problemów, to po prostu zapłaci podatek dochodowy i będzie mieć spokój.
[66]Dzikouak -> Z ZUSem zgadza sie, ale zakladalem sytuacjie, ze nie pracujesz "normalnie" tylko jedziesz na korepetycjach. Pozatym tak jak mowisz - nie zawsze sa chetnie, dojazdy itp. W kazdym badz razie to nie jest taki piekne na jakie wyglada :). Pozatym do korepetycji - jak do lekcji - tez trzeba sie przygotowac (to juz oczywiscie zalezy od poziomu itp. ale idac np. do maturzysty zdajacego rozszerzona matme to raczej nie idze sie z ulicy tylko trzaba zobaczyc co mozna z nim zrobic).
Zaraz pewnie na swoim poziomie zaczniesz coś dawać na Michaela :)
A co mogę "dawać na Majkela"? On po prostu nie zyje...
Ciocia taka wykształcona i tyle zarabia, gratki, gorzej z Tobą :D
O mnie sie nie martw, o mnie się nie martw, ja sobie radę daaaaam...
smiac mi sie chce - piszecie o 10tys (notabene skrajnych przypadkach) i uwazacie ze to norma, proponuje odstawic leki i zejsc z tej teczy jak to ktos napisal, polska nie kreci sie tylko wokol warszawy i poznania.