Forum Gry Hobby Sprzęt Rozmawiamy Archiwum Regulamin

gameplay.pl Papierowe RPG ery niesklepowej - ciężkie początki

09.01.2011 10:30
1
zanonimizowany767971
15
Pretorianin

W dzisiejszych czasach gdy mamy do czynienia z wiadomo jakimi RPG'ami (chodzi mi o kompa) to już raczej do papierowych nie wrócę. Powody są dwa - nigdy w TO nie byłem dobry, i wiadomo komputeryzacja wszystkiego. Mimo to jest w tym jakieś wspomnienie z młodszych lat. Sentyment zostanie na zawsze :D

09.01.2011 10:37
yasiu
2
odpowiedz
yasiu
199
Legend

No właśnie sentyment - ogromny. Co ciekawe to środowisko było dość mocne, do tej pory wiele znajomości się utrzymuje i chociaż drogi całkowicie się rozeszły, parę słów zawsze się zamieni =]

A poza sentymentem, na razie żadna komputerowa gra RPG nie pozwala na to, co klasyczne papierowe gry fabularne i długo jeszcze tak zostanie :)

09.01.2011 10:42
👍
3
odpowiedz
zanonimizowany293901
40
Legend

Tylko dlaczego tekst zdobi kniga do bitewnego Warhammera, a nie fabularnego? ;P

Jak byłeś na III-V Szedariadzie, to pewnie się mijaliśmy w korytarzu, tudzież może nawet graliśmy razem. ;D

A co do samych gier fabularnych...
Choć konsole i komputery odebrały prawie całkowicie nowym pokoleniom wyobraźnię, to jednak jakoś się znajdują jeszcze chętni na tę zabawę. Nawet u nas, gdy po pogromie wpierw spowodowanym porzuceniu rolplejek przez MAGa i późniejszym zaprzestania wspierania D&D 3/3.5 ed przez ISę, obecnie (a raczej gdzieś tak od zeszłego roku) rynek w miarę egzystuje. Gry są nadal wydawane, nawet licznie (jak w zeszłym roku) i pomimo małych nakładów jakoś się tam sprzedają.
Niestety rola klubów upadła znacznie, jak i na konwentach nawet tych czysto fantastycznych mniej jest turlających kostki, a przecież jeszcze parę lat temu "turlacze" decydowali o "Zajdlach", kto dostanie, a kto nie. ;D

Tak czy siak jest dobrze. Ja tez znacznie ograniczyłem swoją aktywność sesyjną, ale koniec końców wziąłem dupę w troki i realizuje powolutku swoje dawne marzenie o własnej księdze RPG stojącej na półce pośród mnogości innych podręczników. :)

09.01.2011 10:46
4
odpowiedz
zanonimizowany528008
9
Generał

Kiedyś się grało, w różne systemy - Kryształy Czasu (porzucone z powodu braku wówczas wystarczająco mocnego komputera do dokonywania obliczeń) oraz sytuacji, gdy wygenerowany wzrost wojownika był o 1 cm zbyt niski, żeby móc używać ciężkiego miecza, Warhammer, AD&D, Wampir Maskarada, GURPS, Star Wars, Call of Cthulhu i pewnie jeszcze jakieś inne. Wyrasta się z tego mniej więcej po skończeniu liceum, ewentualnie na wczesnych studiach ale jak wyżej - sentyment pozostał.
Komputerowe RPG mają się nijak do papierowych, to po prostu inny rodzaj rozrywki. W papierowym chodziło może nawet bardziej o spędzanie czasu ze znajomymi.

09.01.2011 10:47
yasiu
5
odpowiedz
yasiu
199
Legend

@meryphillia - hehe no ładna wpadka z tym warhammerem :D

ale ładna ilustracja ;) zmieniać już nie będę

Na Szedariadach bywałem, oczywiście, od dwójki przez parę ładnych lat nie opuściłem żadnej. Skoro bywałeś na starych konwentach to możesz wiedzieć dlaczego się zastanawiam, czy pisać co się na nich działo :D

A że coś się dalej w grach fabularnych dzieje, to widać w sklepach. Powoli królować zaczynają planszówki, ale nerdów turlaczy nadal nie brakuje. Rodzice grający sprzedają temat, internet sprzedaje temat i jakoś się rzecz powoli kręci do przodu.

Powodzenia z własnym podręcznikiem. Ja czekam na własne mieszkanie i wtedy na półce pojawi się druga edcja cyberpunka 2020 i parę innych ksiąg które gdzieś w piwnicy czekają na lepsze czasy :)

@baron samedie - jakiego komputera? KC obsługiwało się w pamięci, z ew. użyciem kartki papieru i długopisu. Fakt, sam napisałem parę aplikacji które np. generowały mi NPC, ale nie było to niezbędne. A kwestia wzrostu... cóż, rzecz umowna, można trzymać się zasad w 100% a można się na nich jedynie opierać :) Z pozostałych systemów które wymieniłeś mam ogromny sentyment do GURPSa jako rzeczy uniwersalnej i prostej.

09.01.2011 10:52
Yuri the Crusader
6
odpowiedz
Yuri the Crusader
201
GUNDAM Pilot

Heh.
Miałem podobnie. Najpierw wielkie oczy, jak kumple mówili o jakimś erpergu. Na początku co za gra (na kompa/konsole), a oni że świetna gra, która dzieje się w twojej głowie. Trzochę się zdziwiłem, ale poprosiłem aby na następną grę zabrali i mnie. I w taki oto sposób trafiłęm do Radomskiego Klubu Miłośników Fantastyki PROGRESOR. Poznałem wielu świetnych ludzi, jedni z większą wyobraźnią inni z mniejszą, ale zawsze było co wspominać. No i pierwsze "kfiatki". Przykład: kiedyś zmusiłem Mistrza Gry aby mi opisał co jest na tabliczce na cokole w ciemnym pomieszczeniu. Mina MG po tym jak zwykły przemytnik ma widzenie w ciemności(!), bystry wzrok i czytanie i pisanie, była niezapomniana. No i musiał coś wymyślić bo tego w scenariuszu nie miał.

Dzisiaj, jest problem z zebraniem składu. Albo ma się do czynienia z młodzikami, którzy nie wiedzą jak to ugryźć, lub zachowują się jak nieśmiertelny cfaniaczek (co kończy się magicznym kowadłem), lub powyjeżdżali na studia albo za granice w celu szukania pracy :(

09.01.2011 10:56
7
odpowiedz
zanonimizowany293901
40
Legend

Szedariada była spokojna w miarę, nie licząc akcji "spod prysznica", nie pamiętam już na której... :D
najbardziej niezapomniane, to sajgon na Playwacku pierwszym z wywoływaniem demonów z ogniska za pomocą wrzucenia jednego z konwentowiczów czy nawet i "rodzinne" Lato z RPG w Wawce z pływającym Kreczmarem w basenie wraz z plecakiem z podręcznikami. :D
Na Krakonach też czasami była sodoma z gomorą... :]

Co do sklepów, to bida straszna. Jakieś szczątkowe pozycje, głównie SWEX PL i Wolsung prezentują, a tak same karciochy, figurki i planszówki. Ale to nawet nie tak źle, bo w Blue City w Wawie widziałem małolatów grających w D&D obok tych co kartami się przerzucali. ;]
Zresztą sklepom się zbytnio nie opłaca inwestować w niepewne rolpleje, skoro większość udziału w rynku tychże pozycji trzyma Rebel. Zaradniejsi i w miarę zasobni w kesz, nie mają tez przecież już żadnych problemów ze sprowadzeniem dowolnej pozycji ze Zgniłego Zachodu. ;]

09.01.2011 11:03
8
odpowiedz
zanonimizowany528008
9
Generał

yasiu - z komputerem to oczywiście żart, ale KC miały absurdalną mechanikę. Program przydawał się też do Star Wars, bo tam używało się kostek sześciennych, ale w dużych ilościach.
meryphilia - w Blue City faktycznie turlają, tam zresztą jest całkiem fajny sklepik z planszówkami.

09.01.2011 11:05
Rock Alone
9
odpowiedz
Rock Alone
61
Konsul

Dobry GM w ogóle nie używał kostek :-]

09.01.2011 11:09
😊
10
odpowiedz
zanonimizowany293901
40
Legend

Kryształki były łatwe w ogarnięciu, gdy już się przebiło z trzy razy poprzez zasady. ;]
No chyba, że się miało taki syndrom, jak pewien sympatyczny MG z Warszawskiego "Awanturnika", który rozliczając ataki, miał manierę liczenia ataku dla każdej z łap Sharana... A jedna pamiętna walka toczyła się z bodajże ośmioma osobnikami. :D

To co właśnie po latach sympatyczne w RPG, to fragmenty które zapadają na długie lata w pamięci. Który dzisiaj fanatyk MMORPG ogarnie, jaka frajda tkwiła w faktycznym "wieloosobowym doznaniu growym". ;)

09.01.2011 11:21
yasiu
11
odpowiedz
yasiu
199
Legend

@Rock Alone - to mit, kostki są potrzebne choćby graczom. Czasem wystarczyło rzucić, wynik był nieistotny, ale gracz się cieszył :) To właśnie od prowadzącego zależało, jak potoczy się akcja i jeśli chciał, żeby zielone było niebieskie to co by na kostkach nie wyszło, tak miało być :) Systemem rzeczywiście bez kości był Amber - ale wymagał dobrego prowadzącego i dobrej ekipy.

@baron samedie - nie taki żart skoro ja sam na amidze pisałem aplikacje, a kiedyś na szedariadzie brałem udział w sesji prowadzonej przez MG siedzącego przed komputerem, z własnoręcznie napisaną aplikacją do KC właśnie :)

@meryphillia - ano właśnie, te pewne momenty zostaną i zawsze chętnie będzie się do nich wracało. A co do konwentów, na playwackach byłem trzech i działo się tam oj... na jednym spaliśmy w lesie, pod gołym niebem bo nam się namiot zawalił pod ciosami kolegi. na innym zabrano nam wspaniałą trąbkę kibolską którą kupiliśmy za dwie butelki wina i w nocy brzmiała świetnie :D Krakony, Szedariady to trochę inny urok, ale też się działo. Na jednej z Szedariad np. zorganizowaliśmy alternatywny konkurs na najlepszego mistrza gry, chodziliśmy jako komisja, wybraliśmy faworyta i na zakończenie konwentu organizatorzy zostali postawieni przed dokonanym faktem, puchar kalesona zdobył Pan Zapałka :D

09.01.2011 12:17
Rock Alone
12
odpowiedz
Rock Alone
61
Konsul

W papierowe RPG zacząłem się bawić naprawdę dobrze, jak do naszej ekipy dołączył MG, który nam zaproponował wywalenie kostek. Nadal mieliśmy karty postaci i doświadczenie, ale powodzenie naszych akcji, zależało od planowania i dobrego wykorzystania umiejętności, w jakie wyposażeni byli nasi papierowi bohaterowie. Od tego czasu nie używaliśmy kostek ani w CP2020, ani w WH, a cała zabawa zaczęła się przy Wampirze.

09.01.2011 13:47
13
odpowiedz
ElNinho
159
STROH 80

@Baron Samedie - mojego wojownika w Warhammerze tak wygenerowałem, że gdy miał miecz to nie mógł udźwignąć tarczy i odwrotnie :)
dodatkowo podczas pierwszej przygody w walce miał tyle "pechowych" rzutów, że o mało całej swojej drużyny nie wybiłem - strzał z kusz w kolegę, niemożność naciągnięcia tejże, rozwalenie mechanizmu kuszy, strata miecza po zaklinowaniu go w belce - no masakra
ale mi się i tak podobało :)

@yasiu - a nie spotkałeś się z posądzeniami o satanizm albo inne tego rodzaju mroczne praktyki, rzucanymi przez wszystkowiedzące sąsiadki okupujące ławki pod blokami ? :)

09.01.2011 14:02
ppaatt1
14
odpowiedz
ppaatt1
95
Obieżyświat

Rock Alone --> Storytellingi są fajne, pod jednym warunkiem. Ogarnięty MG i gracze. Zabawa zdecydowanie nie dla nowicjuszy. Lepiej najpierw pograć z pełnym systemem (D&D albo Warhammer), potem z systemami bardziej storytellingowymi, ale też nie do końca. (Wampir, Zew Cthulhu). A dopiero wtedy bawić się w czyste storytellingi. Po za tym bezsensu jest wyzbywanie się całkowicie kostek. Kostki są bardzo przydatne jak używa się ich z głową. Sytuacje losowe albo zabawa choćby w mutacje w Warhammerze (wybieranie ich wg. mnie mija się z celem. Największa frajda jest z losowaniem ich. :) Te emocje np. Wylosowałem skrzydła. Myślę sobie: kurcze super będę latał. Kolejny rzut: skrzydła motyla. :/ Demon ze skrzydłami motyla (graliśmy demonami). System nie jest po to, aby przeszkadzać, ale po to aby pomagał ogarnąć grę. Jeśli się zrobi to z głową, można pozbyć się wielu elementów na rzecz storytelligu. Przyznam, że storytellingi bardziej podobają mi się w internecie pod postacią PBFów (długie potężne posty) niż w sesjach na żywo.

Szkoda, ze jakoś tak mało wybijających się z szeregu systemów. Ostatni który pamiętam to Klanarchia.

09.01.2011 14:03
15
odpowiedz
zanonimizowany293901
40
Legend

Podwórkowe mochery i tak nic nie znaczą w swoich opiniach.
Pod koniec lat 90tych (97-99 rok) zarówno "Nasz Dziennik", "Słowo", jak i program w TV "Ziarno" demonizowały RPG, jako "szatańską grę samobójców i psychopatów".
Redaktorzy MiM'a próbowali polemiki z babką ze "Słowa", ale się nie udało niestety.
"Ziarno" z tego co pamiętam nawet drugi program zapodały, gdy sporo osób się zbulwersowało ich manipulacją, ale i tak podsumowywał on gry fabularne, jako "niebezpieczną zabawę dla naszych dzieci"...

I nie wyjeżdżajcie z tym "storytellingiem". całe RPG od samych podziemnych początków Gygaxa i Arnesona opierało się na "opowiadaniu". "Storytelling" to tylko hasełko White Wolfa, które miało tworzyć "nową jakość" psia jego mać.
Storytelling nie jest zależny od systemu, a tylko i wyłącznie od graczy i MG.

ppaatt1 >>> Klanarchia, to tylko ładnie opakowany, w miarę zjadliwy cukierek. Już Wolsung bije go na głowę. Swobodą w podejściu do rozrywki (dosłownie) nawet SWEX wydaje się ciekawszy.

09.01.2011 14:09
16
odpowiedz
krzychu2k7
39
Konsul

Odpowiedziałbym w ankiecie, ale nie ma opcji "Nie grałem i nie zamierzam, bo nie mam czasu/chęci", bo "to nie dla mnie" niekoniecznie pasuje :P

09.01.2011 15:52
yasiu
17
odpowiedz
yasiu
199
Legend

@ElNinho - nie udało mi się :( a gdyby zobaczyli, choćby przez okno szkoły, jak dziewczyna je surową wątrobę, bo tak w grze wyszło, pewnie by nas na stos rzucono :)

co do storytellingu - zgadzam się, każda rozgrywka to storytelling, czy używa się w niej kostek, czy nie. mistrz opowiada, gracze biorą w tym udział. kostki nie raz bardzo się przydają, bardzo pomagają, a wtedy kiedy przeszkadzają, rozgarnięta ekipa ich nie używa i tyle :)

@krzychu2k7 - taki problem z ankietami hehe, nigdy nie ułoży się pytań takich, żeby wszystkim pasowały ;)

09.01.2011 16:10
Ambitny Łoś
18
odpowiedz
Ambitny Łoś
191
Cthulhu

Ja kiedyś grałem, ale bardzo krótko, bo jednak znajomi woleli siedzieć przy grach komputerowych :P Chociaż sam wymyśliłem ze dwa-trzy małe systemy RPG :)

09.01.2011 16:31
Garret Rendellson
19
odpowiedz
Garret Rendellson
87
Legend

Heh, w Warhammera gram od 13 roku życia (czyli 5 lat już) - jak nie ma okazji sie spotkać to przez skypa :)

09.01.2011 16:35
yasiu
20
odpowiedz
yasiu
199
Legend

@garret - kiedyś nie mieliśmy takich możliwości :) chociaż, swego czasu prowadziłem sesję cyberpunka przez PM na jednym z polskich BBSów... niestety, rachunki telefoniczne nie pozwoliły kontynuować zabawy :D

09.01.2011 16:38
21
odpowiedz
zanonimizowany766842
7
Centurion

Najlepszy Papierowy Rpg wedlug mnie to D&D ale wymaga to bardzo pojetnego MP wyobrazni i sporo ksiazek z tej seri jak ktos sie tym zajawia bardziej na serio a ksiazki troche kosztuja ale jak sie gra w ekipie np 5 osob to raczej nieproblem :P

09.01.2011 17:25
yasiu
22
odpowiedz
yasiu
199
Legend

@rybson - mówisz o współczesnym czy starym D&D? zapewne o współczesnym. prawda taka, że grać się dało mając jeden podręcznik - najlepiej players guide. potworki, przedmioty itp. brało się z gier typu 'dark queen of krynn' i podobnych. dodatkowe podręczniki czasem tylko komplikują sprawę ;)

09.01.2011 19:07
Harry M
23
odpowiedz
Harry M
189
Master czaszka

Kiedyś grałem tylko kiedy?? xD

09.01.2011 19:25
Garret Rendellson
24
odpowiedz
Garret Rendellson
87
Legend

yasiu-->Mimo wszystko gra przez skype to nie to samo. Wiadomo, że ciepło i muzyka na miejscu ale nie ma tego klimatu. Normalnie do gry musimy mieć - świeczki, muzykę, dobre miejsce (najlepiej gdzies w lesie - my gramy w metalowym garażu obok lasu na samotnej działce (wokół nie ma za bardzo domów). Oczywiście w nocy :)

09.01.2011 20:33
Trael
25
odpowiedz
Trael
226
Ja Bez Żadnego Trybu

Garret--> Wiadomo, że nie to samo, ale czasem musi wystarczyć. Ja paradoksalnie dzięki Skype zacząłem znów grać po jakiś pięciu latach przerwy. Część ludzi wyjechało do innych miast, część za granicę i innej opcji niż Skype + Fantasy Grounds nie ma. To nie to samo co "na żywo", ale jest na tyle spoko, że od pół roku gramy prawie regularnie co 2 tyg (a jak sobie pomyśle, że za młodu miało się czas i grywało nawet kilka razy w tygodniu, to se ne vrati).

10.01.2011 05:40
Garret Rendellson
26
odpowiedz
Garret Rendellson
87
Legend

Trael-->Heh rok temu w wakacje graliśmy po kilka razy w tygodniu przez miesiąc. Zdażało się tak, że jedną noc gramy, 2 odsypiamy i tak przez kilka dni pod rząd :D

10.01.2011 14:53
yasiu
27
odpowiedz
yasiu
199
Legend

grało się, co najmniej dwa razy w tygodniu, najpierw w dzień, potem nocki, po mieszkaniach... potem coraz mniej i mniej :D teraz fajnie byłoby raz na pół roku chociaż, ale to trudne :(

gameplay.pl Papierowe RPG ery niesklepowej - ciężkie początki