autor: Amadeusz Cyganek
Wolniej znaczy lepiej – recenzja gry Pro Evolution Soccer 2013 - Strona 2
Tegoroczny sezon piłkarskich symulatorów zapowiada się niezwykle emocjonująco. Wysoką formę na boisku wykazuje nowy PES – aż szkoda, że poza murawą prawie wszystko nadal po staremu.
Defensywa pierwsza klasa
Kompletnie przebudowano również system obrony – kładąc teraz znacznie większy nacisk na utrzymywanie stałego kontaktu z rywalem i szybkie wykorzystywanie jego potknięć. W znakomitej większości przypadków grę w destrukcji prowadzimy na dystans, regulując gałką analogową rozmiar przestrzeni pomiędzy poszczególnymi piłkarzami. Nie brakuje również okazji do walki bark w bark, pozwalającej wypchnąć przeciwnika poza obręb boiska podczas pojedynku przy linii bocznej lub w narożniku. Dobre efekty daje też przywołanie partnera z defensywy w celu podwojenia krycia i zwiększenia presji na nacierającym przeciwniku – zastawienie takiej pułapki pozwala na odebranie futbolówki lub zmusza rywala do jej wycofania na własną połowę. Oczywiście cały czas możemy uganiać się za zawodnikami i szarpać ich za koszulki w nadziei, że stracą piłkę podczas biegu, choć po wyćwiczeniu nowych nawyków w defensywie takie rozwiązania okazują się po prostu niepotrzebne.
Twórcy postarali się także o poszerzenie możliwości w grze ofensywnej za pomocą modułu ProActive A.I. Wpływ tego systemu najlepiej widać w trakcie prowadzenia ataku pozycyjnego w okolicach pola karnego – zawodnicy szukają szans rozegrania futbolówki na całej szerokości boiska i często wymieniają się nawzajem pozycjami, dezorganizując formację defensywną rywala. Nie brak również prób szybkiego zagrania z klepki i wyjścia na czystą pozycję po odegraniu piłki – ponadto napastnicy aktywnie przepychają się z obrońcami drużyny przeciwnej, chcąc obrócić się z piłką i oddać niesygnalizowane uderzenie na bramkę. Wsparcie ze strony kompanów z ofensywy widać też w momencie próby wywalczenia pozycji pozwalającej na dośrodkowanie ze skrzydła: wówczas pomocnicy starają się odciąć nacierającego rywala od bezpośredniego kontaktu z naszym zawodnikiem za pomocą zasłony, a w przypadku piłki zmierzającej na rzut rożny aktywnie powstrzymują przeciwnika, by nie uzyskał dostępu do „łaciatej”. Z drugiej strony można odnieść wrażenie, jakoby zawodnicy przebywający w obrębie szesnastki z odrobinę mniejszym zacięciem walczyli o dośrodkowania – główkowe pojedynki są teraz zdecydowanie trudniejsze do wygrania, co nieco odstraszy fanów beztroskich rajdów po skrzydłach boiska.
Twórcy nadal mają problemy z poprawą bazy piłkarzy znajdujących się w grze – wśród paru zatrważających potworków od kilku lat straszy np. Jakub Braszczykowski. Może już pora na zmiany?
Autorzy zajęli się także kwestią bramkarskich „baboli”, jednak – choć komicznych przypadków z udziałem golkiperów mamy zauważalnie mniej – nadal da się zaobserwować zawodników „wypluwających” piłkę po prostym dośrodkowaniu czy odbijających futbolówkę wysoko w górę po strzale z czterdziestego metra. Niekiedy zupełnie absurdalnie wyglądają parady wykonywane przy próbie przeniesienia piłki nad poprzeczką po udanym lobie rywala – bramkarze mają niesamowitą tendencję do obracania się tyłem i notorycznego wpuszczania leniwie lecących uderzeń. Swoje trzy grosze dorzucają również sędziowie, którzy znów ochoczo rozdają kartoniki – jeśli nie trafimy ze wślizgiem, a arbiter sięgnie po gwizdek, to możemy być pewni, że nazwisko winowajcy natychmiast zaświeci się co najmniej na żółto.