Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 24 września 2012, 12:33

autor: Amadeusz Cyganek

Wolniej znaczy lepiej – recenzja gry Pro Evolution Soccer 2013 - Strona 2

Tegoroczny sezon piłkarskich symulatorów zapowiada się niezwykle emocjonująco. Wysoką formę na boisku wykazuje nowy PES – aż szkoda, że poza murawą prawie wszystko nadal po staremu.

Defensywa pierwsza klasa

Kompletnie przebudowano również system obrony – kładąc teraz znacznie większy nacisk na utrzymywanie stałego kontaktu z rywalem i szybkie wykorzystywanie jego potknięć. W znakomitej większości przypadków grę w destrukcji prowadzimy na dystans, regulując gałką analogową rozmiar przestrzeni pomiędzy poszczególnymi piłkarzami. Nie brakuje również okazji do walki bark w bark, pozwalającej wypchnąć przeciwnika poza obręb boiska podczas pojedynku przy linii bocznej lub w narożniku. Dobre efekty daje też przywołanie partnera z defensywy w celu podwojenia krycia i zwiększenia presji na nacierającym przeciwniku – zastawienie takiej pułapki pozwala na odebranie futbolówki lub zmusza rywala do jej wycofania na własną połowę. Oczywiście cały czas możemy uganiać się za zawodnikami i szarpać ich za koszulki w nadziei, że stracą piłkę podczas biegu, choć po wyćwiczeniu nowych nawyków w defensywie takie rozwiązania okazują się po prostu niepotrzebne.

Nietrudno odgadnąć, gdzie za chwileczkę znajdzie się ta futbolówka.

Twórcy postarali się także o poszerzenie możliwości w grze ofensywnej za pomocą modułu ProActive A.I. Wpływ tego systemu najlepiej widać w trakcie prowadzenia ataku pozycyjnego w okolicach pola karnego – zawodnicy szukają szans rozegrania futbolówki na całej szerokości boiska i często wymieniają się nawzajem pozycjami, dezorganizując formację defensywną rywala. Nie brak również prób szybkiego zagrania z klepki i wyjścia na czystą pozycję po odegraniu piłki – ponadto napastnicy aktywnie przepychają się z obrońcami drużyny przeciwnej, chcąc obrócić się z piłką i oddać niesygnalizowane uderzenie na bramkę. Wsparcie ze strony kompanów z ofensywy widać też w momencie próby wywalczenia pozycji pozwalającej na dośrodkowanie ze skrzydła: wówczas pomocnicy starają się odciąć nacierającego rywala od bezpośredniego kontaktu z naszym zawodnikiem za pomocą zasłony, a w przypadku piłki zmierzającej na rzut rożny aktywnie powstrzymują przeciwnika, by nie uzyskał dostępu do „łaciatej”. Z drugiej strony można odnieść wrażenie, jakoby zawodnicy przebywający w obrębie szesnastki z odrobinę mniejszym zacięciem walczyli o dośrodkowania – główkowe pojedynki są teraz zdecydowanie trudniejsze do wygrania, co nieco odstraszy fanów beztroskich rajdów po skrzydłach boiska.

Twórcy nadal mają problemy z poprawą bazy piłkarzy znajdujących się w grze – wśród paru zatrważających potworków od kilku lat straszy np. Jakub Braszczykowski. Może już pora na zmiany?

Heroiczna interwencja Abbiatiego na niewiele się zda.

Autorzy zajęli się także kwestią bramkarskich „baboli”, jednak – choć komicznych przypadków z udziałem golkiperów mamy zauważalnie mniej – nadal da się zaobserwować zawodników „wypluwających” piłkę po prostym dośrodkowaniu czy odbijających futbolówkę wysoko w górę po strzale z czterdziestego metra. Niekiedy zupełnie absurdalnie wyglądają parady wykonywane przy próbie przeniesienia piłki nad poprzeczką po udanym lobie rywala – bramkarze mają niesamowitą tendencję do obracania się tyłem i notorycznego wpuszczania leniwie lecących uderzeń. Swoje trzy grosze dorzucają również sędziowie, którzy znów ochoczo rozdają kartoniki – jeśli nie trafimy ze wślizgiem, a arbiter sięgnie po gwizdek, to możemy być pewni, że nazwisko winowajcy natychmiast zaświeci się co najmniej na żółto.