Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 28 lutego 2012, 12:16

autor: Adam Kusiak

Zimna wojna na gorąco - recenzja gry Wargame: Zimna wojna - Strona 2

Wargame: Zimna wojna to gra, która zaskakująco sprawnie balansuje na granicy pomiędzy poważną militarną strategią a wciągającym nowoczesnym RTS-em. Twórcy R.U.S.E. nie zawiedli.

Jednostki w Wargame dzielą się na kilkanaście kategorii, takich jak np. zwiad, piechota czy czołgi. Nie mamy tu jednak do czynienia z systemem kamień, nożyce, papier jak w serii Total War. Strony nie są również swoimi lustrzanymi odbiciami jak w World in Conflict. Pojazdy w Wargame mocno bazują na rzeczywistych statystykach i możliwościach. Niepozorny śmigłowiec zwiadowczy OH-58 Kiowa Warrior jest doskonały w swojej roli, ale nie przeszkadza mu to dodatkowo masakrować sowieckich czołgów przy pomocy pocisków Hellfire.

Oczywiście pewne uniwersalne prawdy znajdują w grze swoje potwierdzenie: piechota dominuje w lasach i miastach, dobra artyleria może przesądzić o losach bitwy, a brak obrony przeciwlotniczej boleśnie się na nas zemści.

Każda jednostka w grze jest na swój sposób wyjątkowa, a jest ich ponad 300.

Każda jednostka wymaga więc specjalnego podejścia i jeśli mamy rzeczywistą wiedzę w temacie wojskowości, to połapiemy się w grze o wiele szybciej niż osoba, która takowej nie posiada. Ma to dodatkowe znaczenie, gdy konstruujemy własną talię. Talia to w Wargame zbiór jednostek, które dobieramy z puli tych odblokowanych za gwiazdki dowodzenia. Po skompletowaniu talii w bitwie mamy dostęp tylko do wybranych, maksymalnie 25, typów jednostek.

Nieraz stajemy przed dylematem – odblokować czołg T-80 za 6 gwiazdek czy całą rodzinę tanich T-55? Dodatkowo możemy pokierować się własnymi upodobaniami. Nic nie stoi na przeszkodzie, by stworzyć talię złożoną np. wyłącznie z jednostek brytyjskich czy też dołożyć do czeskiej artylerii wsparcie dla polskich spadochroniarzy.

W samej rozgrywce dochodzą jeszcze tak ważne czynniki jak morale żołnierzy czy doświadczenie. Doświadczona załoga czołgu strzela celniej, ale i nie załamuje się tak szybko pod ostrzałem artylerii jak koledzy świeżo po szkoleniu. Nasze wojsko okaże się bezużyteczne, jeśli nie zapewnimy mu odpowiedniego wsparcia logistycznego. Paliwo dla czołgów to podstawa, artyleria nie postrzela bez amunicji – wszystkie te czynniki trzeba mieć na uwadze przy planowaniu natarcia lub obrony.

Czołgi nigdzie nie pojadą bez paliwa.

Płonące wraki i eksplodujące pociski

Większość czasu w Wargame: Zimna wojna spędzamy w dużym oddaleniu z kamerą wiszącą nad polem bitwy. Kiedy jednak zechcemy zbliżyć się do akcji, czy to w czasie potyczki, czy oglądając jej powtórkę, oprawa graficzna Wargame pokazuje swe prawdziwe oblicze. Mamy do czynienia z piękną strategią – widok pocisków smugowych, wraków i czołgów sunących pod osłoną śmigłowców jest naprawdę imponujący. Eugen System stworzyło grę, w której każdy pecet może się wykazać, mamy tu obsługę wielordzeniowych procesorów, DirectX 9 i 11 oraz sporą listę opcji graficznych. Przy wszystkich tych wodotryskach trzeba dodać, że gra została bardzo dobrze zoptymalizowana.

Konflikt Układu Warszawskiego z NATO został umiejętnie przedstawiony przez Toma Clancy'ego w książce Czerwony sztorm. Wydana w roku 1986 pozostaje do dziś inspiracją dla twórców takich gier jak World in Conflict czy właśnie Wargame. Czerwony sztorm zawiera scenariusz konwencjonalnej III wojny światowej na różnych płaszczyznach. Clancy opisał w swojej książce m.in. starcia pancerne na niemieckich polach bitew, potyczki na Oceanie Atlantyckim oraz sowiecką inwazji na Islandię.

Oprawa dźwiękowa nie robi już takiego wrażenia jak graficzna, dobre odgłosy pola bitwy zaburzają czasami powtarzające się, monotonne dźwięki karabinów maszynowych. Kiedy każde działko automatyczne brzmi tak samo, a M-16 wydaje identyczny dźwięk jak karabin AK, nasuwa się oczywiste spostrzeżenie, że Eugen zdecydowało się najwięcej zaoszczędzić na tej właśnie części gry.

Nietypowy RTS

Wargame: Zimna wojna wydaje się być produkcją zrobioną z zamiarem połączenia dynamiki RTS-ów z realizmem gier wojennych pokroju Combat Mission. Mimo to twórcy nie starali się za wszelką cenę trafić do jak największego grona odbiorców. Stworzyli coś wyjątkowego – Wargame nie jest superrealistyczne ani uproszczone do bólu, jest za to niesamowicie wciągające, gdy już połapiemy się w zasadach rządzących rozgrywką.

Ostatnim RTS-em osadzonym w niefikcyjnym świecie, który oferował taką porcję dobrej zabawy, było dla mnie Company of Heroes. Deweloperzy z Eugen System stworzyli niezwykłe dzieło, w które sami chcieliby grać i co najlepsze – ja też mam nieodpartą ochotę spędzić z nim jeszcze wiele godzin.

Adam Kusiak | GRYOnline.pl

Adam Kusiak

Adam Kusiak

Współpracę z GRYOnline.pl rozpoczął w 2011 roku jako redaktor w działach Newsroom i Encyklopedia; obecnie senior SEO specialist wspierający serwisy grupy Webedia Poland. Uwielbia symulatory lotnicze i gry strategiczne, w które zagrywał się jeszcze w latach 90. na Amidze 500; naturalnie jego ulubionym studiem jest MicroProse, zaś ulubionym twórcą – Sid Meier. Stanowi także chodzącą encyklopedię sprzętu wojskowego. Ukończył specjalizację amerykanistyka na Wydziale Stosunków Międzynarodowych na Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego. Na portalu X pisze o strategiach jako tbonewargames.

więcej