Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 9 października 2011, 07:35

Legenda powraca na tarczy - recenzja gry Rage - Strona 3

Siedem lat czekania na nową grę firmy id Software i o teksańskim studiu znów jego głośno - niestety, nie dlatego że Rage jest produkcją wybitną.

Na szczęście w Rage oprócz kampanii jest jeszcze miły dodatek w postaci trybu multiplayer. O ile wyścigi Furii, czyli deathmatch w samochodach, nie robią większego wrażenia, tak kooperacyjne Legendy Pustkowi – jak najbardziej. W trybie tym walczymy z przeciwnikami w krótkich, specjalnie przygotowanych do tego celu scenariuszach, oczywiście w towarzystwie innego gracza. Zabawa jest przednia, bo atakuje nas cała masa wrogów, a nie mamy do dyspozycji pełnego arsenału, jedynie broń, którą otrzymujemy na początku zmagań. Niektóre zadania wymagają współpracy dwóch osób, tak jak podczas rzezi w Wellspring, gdzie jeden bohater odkręca zawory, a drugi w tym samym czasie rozbraja bomby. Jeśli mamy kumatego, nieźle radzącego sobie na polu walki partnera, w Legendy gra się wprost znakomicie.

Na koniec zostawiłem sobie kwestie techniczne i tu nie ma przebacz, bo pecetowa konwersja to – łagodnie mówiąc – niewypał, bodaj największa wtopa w historii tej zasłużonej amerykańskiej firmy. Szczęśliwi ci, którzy mogą eksploatować Rage bez problemów, bo niedopracowanie to drugie imię tej produkcji. Rage lubi wysypywać się przy przejściu z jednej lokacji do drugiej, o ile w ogóle się uruchamia, bo z tym również są wielkie kłopoty. Posiadacze kart graficznych firmy Nvidia znajdują się na uprzywilejowanej pozycji, choć i oni nie mogą czuć się bezpiecznie – sam mam GeForce’a i nie przypominam sobie, żeby jakakolwiek gra sprawiła mi tak wielkie kłopoty jak właśnie dzieło czarodziejów z Teksasu. Firma id Software jest świadoma problemów i obiecuje łatki, ale w chwili, gdy piszę te słowa – a jest sobotnie popołudnie – problem nadal nie został rozwiązany. Użytkownicy Radeonów mogą ratować się wrzuconymi na szybko poprawkami, ale nie na wszystkich konfiguracjach działają one jak trzeba.

Jazda samochodem to miły dodatek, chyba że po raz pięćdziesiąty przejedziemy przez ten sam fragment mapy.

Jakby tego było mało, kłopoty techniczne nie omijają Rage również podczas rozgrywki. Żenujące doczytywanie tekstur na oczach gracza, skutkujące fatalną jakością oprawy wizualnej problemy z automatycznym wykrywaniem kart graficznych, wspomniane wcześniej błędy przy przechodzeniu pomiędzy miejscówkami, konieczność ciągłego zapisywania stanu gry, bo ta robi to tylko po wejściu do nowej lokacji (zaskakujące, jak przez lata człowiek przyzwyczaił się do checkpointów), brak jakichkolwiek opcji zmiany oprawy wizualnej, w tym niemożność włączenia pionowej synchronizacji – sporo tego wszystkiego. John Carmack powtarza co prawda, że pecet nie jest już dla id Software priorytetową platformą, ale to marna wymówka. Nic nie tłumaczy takiej fuszerki, a że problem jest potężny, widać najlepiej po sfrustrowanych wypowiedziach graczy na forach internetowych. To bez wątpienia największy minus tej produkcji.

Nie spodziewałem się po Rage cudów – słowo „rewolucja” przestało mi kojarzyć się z id Software dawno temu. Oczekiwałem jednak co najmniej „ósemkowej” produkcji i jeszcze na targach E3 wszystko wskazywało, że takową dostanę. Niestety, jak to czasem w życiu bywa, po prostu nie wyszło. Rozmaite wady tej gry, od długości rozgrywki począwszy, na problemach technicznych skończywszy, sprawiają, że nie mogę jej określić mianem solidnej. Bawiłem się nieźle, ale to trochę za mało, by wynosić na piedestał produkt, który z różnych względów nie zasługuje na to, by znaleźć się na półce z tabliczką „Hit”. Sprawdzę niedługo, czy autorzy stanęli na wysokości zadania i Rage połatali, nadal z utęsknieniem oczekując czwartego Dooma. Wciąż się łudzę, że ekipa ta wróci na szczyt, tam gdzie jej miejsce.

Krystian „U.V. Impaler” Smoszna

PLUSY:

  1. mięsista, żywiołowa strzelanina, interesujące typy broni i gadżety;
  2. dobrze zrealizowana część samochodowa;
  3. bardzo ładna oprawa – masakrujące udźwiękowienie i grafika (artystycznie);
  4. projekt lokacji, piękny świat i postapokaliptyczny klimat;
  5. emocjonujący tryb kooperacji.

MINUSY:

  1. technologiczny koszmarek, który wymaga dużej liczby poprawek;
  2. zdecydowanie zbyt krótka kampania, duża liczba wtórnych i słabiutkich zadań;
  3. niewielki obszar, na którym toczą się zmagania, backtracking;
  4. kiepska inteligencja komputerowych przeciwników.

Krystian Smoszna

Krystian Smoszna

Gra od 1985 roku i nadal mu się nie znudziło. Zaczynał od automatów i komputerów ośmiobitowych, dziś gra głównie na konsolach i pececie w przypadku gier strategicznych. Do szeroko rozumianej branży pukał już pod koniec 1996 roku, ale zadebiutować udało się dopiero kilka miesięcy później, kilkustronicowym artykułem w CD-Action. Gry ustawiły całą jego karierę zawodową. Miał być informatykiem, skończył jako pismak. W GOL-u od blisko dwudziestu lat. Gra w zasadzie we wszystko, bez podziału na gatunki, dużą estymą darzy indyki. Poza grami interesuje się piłką nożną i Formułą 1, na okrągło słucha też muzyki ekstremalnej.

więcej