Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 19 września 2008, 08:11

autor: Przemysław Zamęcki

Star Wars: The Force Unleashed - recenzja gry - Strona 5

Fani Gwiezdnych Wojen musieli długo czekać na The Force Unleashed. Sprawdź, czy było warto.

Wydawałoby się, że najmocniejszym punktem programu, oprócz silnika napędzającego fizykę, będzie fabuła. I tak właśnie jest, niemniej i tu nie obyło się bez kilku zgrzytów. Choć uściślając, nie o samą historię chodzi, ale o sposób, w jaki została przedstawiona. Gra video TFU jest tylko jedną z części składowych większego projektu i to, niestety, wyraźnie widać. Oglądając cut-scenki i przechodząc później do samej rozgrywki, ma się wrażenie, że niewidoczny reżyser zarządził cięcie i lekką ręką pozbył się jakiegoś rozdziału. Dobrym przykładem są tu poszukiwania pewnego generała, kiedy to pod koniec filmiku poprzedzającego misję główny bohater oznajmia, że rusza w kierunku Nar-Shadda, zaś już dziesięć sekund później dziwnym trafem znajdujemy się na gazowym gigancie, czyli Bespinie. Chcesz mieć pełną wiedzę na temat tego, co wydarzyło się naprawdę? Zainwestuj w książkę i komiks, a dopiero wtedy zyskasz kompletny obraz sytuacji.

„Mam złe przeczucia…”

The Force Unleashed w wielu aspektach jest grą wręcz wspaniałą. Na wyobraźnię fana Gwiezdnych Wojen podziała niczym narkotyk, na zwykłego gracza, może zadziałać jak denaturat. Tym, co najwspanialej udało się oddać ekipie tworzącej grę, jest klimat, który niczym plastry miodu spływa z ekranu telewizora i głośników zestawu kina domowego. Warto tu nadmienić, że wersja gry na PlayStation 3 posiada ścieżkę dźwiękową nagraną w systemie DTS. Jakie wrażenie zrobią wystrzały z blasterów, buczenie miecza świetlnego i rzucane przez szturmowców komunikaty na zapalonym miłośniku Star Wars, możecie sobie tylko wyobrazić. Graficznie jest również wspaniale, choć i bardzo nierówno. Są miejsca, na przykład wysypisko na Raxus Prime, które powodują autentyczny opad szczęki, ale często takie widoki równoważone są przez nieciekawe, bure korytarze i rozmazane tekstury. Sytuacji nie poprawiają liczne błędy w silniku gry oraz rwana fabuła. Pomimo to wciąż jest to produkt godny polecenia, choć skłamałbym, gdybym napisał, że wybitny.

Nie tak dawno recenzowaliśmy podobną gatunkowo grę, a mianowicie Too Human. Przyznaliśmy jej notę 69% i podobnie zamierzamy uczynić w przypadku TFU. Gdyby nie bugi, spokojnie dodalibyśmy te dziesięć procent więcej. Niestety, póki co, dużo wyższa nota byłaby jawnie krzywdząca dla dzieła Silicon Knights. 71% to bardzo dobry wynik. Pamiętajcie, że godne uwagi gry to nie tylko te, które otrzymują dziewiątki i więcej.

Przemek „g40st” Zamęcki

PLUSY:

  1. silnik fizyczny;
  2. oprawa audiowizualna;
  3. fabuła;
  4. klimat Gwiezdnych Wojen.

MINUSY:

  1. liczne błędy silnika odpowiadającego za fizykę świata i Sztuczną Inteligencję przeciwników;
  2. rwana w niektórych miejscach fabuła;
  3. chwilami monotonna;
  4. konieczność każdorazowego czekania przy próbie wejścia do menu postaci.

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej