autor: Borys Zajączkowski
Painkiller - recenzja gry
Painkiller to gra akcji FPS stworzona przez rodzimy zespół People Can Fly, wzorująca się na klasycznych shooterach, jak QuakeWorld czy Unreal Tournament. Painkiller to pseudonim najemnika zajmującego się zabijaniem nieumarłych istot...
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Krew... krew na ścianach, krew na moich rękach, krew w moich oczach, krew w moim sercu. Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną. Nie mam, Tobie służę, Panie.
Taka przestrzeń, tyle powietrza! Tak duszno. Demon to był czy człowiek? Ciało to czy strzęp martwy? Świetlistowłosy anioł spogląda na moje czyny – zabij wszystko, co się rusza. Zabij wszystkich, którzy staną ci na drodze. I zabij jego generałów. Jest ich czterech.
Kim jesteś, Szatanie? Tyś to, Lucyferze? Czy ty, Samaelu? Po co chcesz Niebo atakować? Tam Bóg tylko i chóry anielskie. Tam sprawiedliwość mieszka, której nienawidzisz. I ja jej nienawidzę. Bóg zadał mi cierpienie, lecz ciebie idę zabić. Tak bardzo cię kocham, Cathrine... Ale Ewa też niczego sobie. I lat po niej nie znać.
Fabuła "Painkillera" raczej przeznaczona jest dla mniej wymagających odbiorców. Wspiera się na motywie wojen aniołów, który, choć oklepany, miodnym jest, a w każdym razie daje najbardziej moralne z możliwych uzasadnienie dla zabijania – w imieniu Boga. Ale przecież nie o to chodzi. Nacierające hordy potworów można zabijać z byle jakiego powodu, byle zabawa była przednia, a całość grywalna. A jest.
Oto ukochana gracza i on sam giną w wypadku samochodowym. Szczególny splot wydarzeń sprawia jednak, że dostają oni drugą szansę – Bóg bowiem potrzebuje zabójcy o sercu czystym i supermana z krwi i kości do wypełnienia niecodziennej misji. Polegać ma ona na uniemożliwieniu Lucyferowi ataku na Niebo, do którego się szykuje, poprzez pozbawienie jego rosnącej w siłę armii generalicji. Cel sam w sobie jest szczytny, a jego osiągnięcie wymagać będzie od gracza pokonania długiej drogi wiodącej przez zaświaty i zabicia tysięcy różnego kalibru demonów.