Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Marvel's Spider-Man: Miles Morales Recenzja gry

Recenzja gry 6 listopada 2020, 14:00

Recenzja gry Spider-Man: Miles Morales - wejście z hukiem w nową generację

Insomniac Games zawojowało dwa lata temu platformę Sony ze swoją historią o Spider-Manie. Wydawany już za moment Miles Morales to idealny dowód na to, jak wiele mogą zmienić dwa lata i nowa generacja sprzętu.

Recenzja powstała na bazie wersji PS5. Dotyczy również wersji PS4

Pamiętam swój pierwszy kontakt z grą Marvel’s Spider-Man na E3 w 2018 roku – byłem wtedy zachwycony płynnością, z jaką dało się przemierzać Nowy Jork i walczyć ze zbirami jako Człowiek Pająk. Premierowa wersja zdecydowanie spełniła moje oczekiwania i spędziłem wiele godzin, wcielając się w Petera Parkera. Co więcej, gra spodobała mi się na tyle, że Spider-Man studia Insomniac stał się moją drugą platyną na PS4 (zdecydowanie nie jestem jak UV, który wręcz kolekcjonuje platyny). Kiedy okazało się, że Miles Morales w końcu ma mieć swoje pięć minut, byłem zaciekawiony, choć pojawiła się też wątpliwość – czy po tylu latach dostawania różnych Peterów Parkerów w kompletnie odmiennych odsłonach jesteśmy gotowi na zupełnie inne podejście do nowojorskiego bohatera? Po przejściu gry Spider-Man: Miles Morales przyznam, że historia młodziaka to powiew świeżości w świecie superbohaterskich „pajęczaków”. Jest ona co prawda trochę za krótka, ale nie można nazwać jej zwykłą kopią produkcji sprzed dwóch lat.

Nie ma wujka Bena, ale są inne motywacje

Drobne spoilery w dwóch kolejnych akapitach

Zawiązanie historii Milesa ma miejsce jeszcze w poprzednim Spider-Manie, więc – chcąc nie chcąc – muszę parę rzeczy z tamtej fabuły przypomnieć. Jeśli zatem wolicie pominąć spoilery z wcześniejszej części cyklu, a także krótkie wprowadzenie do fabuły samego Moralesa, zachęcam do przeskoczenia do kolejnej sekcji tekstu, od następnego śródtytułu.

PLUSY:
  1. charyzmatyczny bohater z porządną historią;
  2. zimowy Nowy Jork;
  3. nowe elementy mechaniki przy sterowaniu Milesem;
  4. nowy sposób śledzenia przestępstw i zadań pobocznych;
  5. krótsze czasy ładowania i szybka podróż to niesamowita wygoda dla użytkownika;
  6. ścieżka dźwiękowa;
  7. dwa tryby graficzne (jakość vs wydajność).
MINUSY:
  1. mniej gadżetów;
  2. za mało Petera Parkera;
  3. niewielka różnorodność głównych przeciwników;
  4. zbyt krótki czas zabawy, jeśli ktoś planuje tylko przejść fabułę.

Historia Spider-Mana nie jest opowieścią ze szczęśliwym początkiem. Ugryzienie przez pająka to jedno, ale nieodłączną część superbohaterskiej drogi Petera Parkera stanowi również śmierć wujka Bena i lekcja, jakiej ten udziela mu w ich ostatniej rozmowie. W przypadku dzieł studia Insomniac Milesa kształtuje śmierć jego ojca, której jesteśmy świadkami w grze z 2018 roku. Jefferson Davis, odznaczany za zasługi na zjeździe wyborczym burmistrza Osborna, ginie w ataku demonów pod kontrolą Martina Li. Peter zachęca Milesa do pracy w ośrodku F.E.A.S.T. i po wielu różnych perypetiach, w szczegóły których nie będę się tu zagłębiać, chłopak zostaje tam ugryziony przez pająka, przyniesionego przypadkowo przez MJ. W scenie pokazanej podczas napisów końcowych widzimy Milesa, który przyznaje się Peterowi, że posiada pewne moce, a w trakcie trzech epizodów dodatku Miasto, które nie śpi słyszymy rozmowy z Milesem, które przygotowują chłopaka do szkolenia na nowego pajęczego bohatera.

Historia opowiedziana w Milesie Moralesie jest bezpośrednią kontynuacją tego, co zaprezentowała pierwsza gra, bo zaczynamy od zadania ochrony konwoju wspólnie z Parkerem. Do więzienia RAFT transportowane są resztki gangów (w tym jeden ostronosy kolega), które rozproszyły się po Nowym Jorku po ucieczce Sinister Six z więzienia. Sprawa nie kończy się jednak pełnym sukcesem, głównie z powodu małego doświadczenia Milesa, a po opanowaniu sytuacji okazuje się, że Peter znika na kilka tygodni z powodów osobistych i to nam przypadnie obrona miasta pod jego nieobecność. W teorii nic złego nie powinno się stać, wydaje się, że jest już spokojnie, w praktyce jednak okazuje się, że wszystko zaczyna się sypać.

Nowa gra czy dodatek?

Odpowiedź na powyższe pytanie nie jest banalna, szczególnie po tym, jak Sony samo wprowadziło sporo zamieszania przy ogłaszaniu tego tytułu. By nie określić się w tej kwestii jednoznacznie, PS Store stwierdza po prostu, że to nowa „przygoda”. Ja uznałbym Moralesa za samodzielny dodatek do gry sprzed dwóch lat. Tak, kontynuuje on historię przedstawioną w grze Marvel’s Spider-Man, ale w trakcie zabawy czuć, że to, co widzimy na ekranie, dzieje się obok głównych wydarzeń i jest to raczej przerwa pomiędzy jedną burzą, która Nowy Jork już trochę spustoszyła, a drugą, która dopiero nadejdzie. Zresztą scena po napisach (szczegółów której oczywiście nie mam zamiaru zdradzać) zdaje się potwierdzać moją tezę. Celem tej przygody jest ustanowienie Milesa drugim pełnoprawnym Spider-Manem i spodziewam się, że gdy Insomniac wyda już właściwy sequel, otrzymamy możliwość pokierowania obydwoma bohaterami.

Miles Morales to nie tylko historia o mniejszej skali oddziaływania, ale i po prostu krótsza opowieść. Konsola nadal nie chce pokazywać, ile dokładnie czasu spędziłem z grą, niemniej wymaksowanie fabuły i wszystkich pobocznych aktywności na 100% szacuję na jakieś 10 do 12 godzin. Co ciekawe, to nie wszystko, co da się w Moralesie odblokować. Ze względu na krótszy główny wątek twórcy zdecydowali się zachęcić graczy do ponownego jego zaliczenia za pomocą Nowej Gry+. A jak zachęcają? Ano w taki sposób, że kilka umiejętności oraz jeden kostium są do odblokowania dopiero w trakcie NG+, więc jeśli ktoś z Was faktycznie lubi gry maksować, zyska powód do zapoznania się z tą historią przynajmniej dwukrotnie.

Większość tego samego i kilka nowości

Akcja gry oczywiście toczy się nadal w Nowym Jorku, choć tym razem w delikatnie zimowej scenerii. Nie jest to co prawda zima znana z The Division, za to klimat świąt wylewa się zewsząd, szczególnie gdy przemierzamy Harlem, gdzie Miles mieszka ze swoją mamą i gdzie przez pewien czas nocuje kumpel naszego bohatera, Ganke. Ten ostatni jest zresztą zupełnie jak Ned dla Petera Parkera z MCU, więc zna sekret swojego kolegi i pomaga mu zdalnie w radzeniu sobie z zagrożeniami czyhającymi co kilka przecznic.

Nowy Spider-Man to także świetny pretekst do wprowadzenia nowych mechanik. Jeśli czytaliście komiksy lub oglądaliście kapitalną animację Spider-Man Uniwersum, to mniej więcej wiecie, czego się spodziewać. Miles ma do dyspozycji specjalne ataki bazujące na bioelektryczności, których z czasem poznaje coraz więcej, a w pewnym momencie fabuły otrzymuje też możliwość stawania się niewidzialnym, co bywa szczególnie przydatne, jeśli chce się wykonywać część zadań po cichu. Wprowadzenie zupełnie nowej mechaniki ataków poskutkowało jednak zmniejszeniem liczby gadżetów, z których Miles korzysta, i wyznam, że trochę brakowało mi różnorodności, jaką wprowadzały do gry zabawki Petera (choć i tak nie używałem wszystkich dostępnych). Poza tym kontrolowanie tego bohatera niewiele różni się od grania Parkerem, choć oglądamy tu oczywiście zupełnie nowe animacje. Jest to szczególnie dobrze widoczne w trakcie przemierzania miasta na sieciach, bowiem styl akrobacji Moralesa okazuje się zupełnie inny – czasem bardziej niezdarny, a czasem bardziej „szpanerski”.

Usprawnienia doczekał się także system śledzenia przestępstw, który był utrapieniem, gdy chciało się oczyścić całą dzielnicę i trzeba było latać po mieście, co jakiś czas odpalając puls. W tej przygodzie wielkie podziękowania należą się Gankemu, który przygotował dla Milesa specjalną apkę – za jej pośrednictwem ludzie mogą zgłaszać sytuacje wymagające interwencji Spider-Mana lub prosić o pomoc. Tym samym sekcja aktywności służy po prostu za zadania poboczne. Natykamy się oczywiście na różne kryminalne działania, ale teraz z poziomu aplikacji łatwo można wybrać, jaki rodzaj przestępstwa nas interesuje, a gra generuje coś w tym stylu w okolicy – przydaje się to szczególnie, gdy chcemy spełnić warunki opcjonalne przy powstrzymywaniu naruszania prawa.

Reszta elementów to dokładnie to samo, co znamy z gry Marvel’s Spider-Man: świetna, satysfakcjonująca walka z masą akrobacji, przyjemne bujanie się na sieciach i bardzo zgrabnie pomyślane relacje między postaciami. Duet Miles-Ganke to ekipa, której słucha się naprawdę dobrze, ale przygotujcie się na to, że towarzystwo jest tu znacznie bardziej młodzieżowe niż w grze sprzed dwóch lat. W polskim tłumaczeniu wielokrotnie usłyszycie takie słowa jak „ziomek” czy inny „sztos”.

Gdybym miał wskazać, z czym Miles Morales radzi sobie gorzej, to przywołałbym przykład klasycznych przeciwników, których tutaj spotykamy znacznie rzadziej niż w oryginale. Po obejrzeniu wszystkich oficjalnych materiałów przedpremierowych nie jest tajemnicą, że pojawi się Rhino, ale możemy też liczyć na villainów typowych dla perypetii komiksowego Milesa. Nie czuć tu jednak takiego zagrożenia jak ze strony Sinister Six, tym bardziej że postawiono raczej na mniejszą liczbę wrogów, którzy po prostu pojawiają się częściej.

Nowa generacja, czyli błyskawiczne czasy ładowania

Nie da się rozmawiać o Spider-Manie: Milesie Moralesie bez wspomnienia o tym, co zostało osiągnięte dzięki nowej generacji – zresztą przez pewien czas w omawianiu nowych produkcji, szczególnie tych dedykowanych next-genom, trzeba będzie brać pod uwagę wszelkie nowinki XSX oraz PS5. W tym wypadku mowa oczywiście o ulubionym komponencie Marka Cerny’ego, czyli dysku SSD. Znacznie skrócone czasy ładowania to nie jest bujda.

Dwa lata różnicy, przeskok na nową generację – i dzięki temu łatwo możemy sobie porównać, ile się zmieniło względem technologii zastosowanej w poprzedniej części cyklu. Przeprowadziłem więc drobny test, podczas którego nagrałem, ile zajmuje uruchomienie gry – od momentu kliknięcia w odpowiednie okienko w menu konsoli do momentu, kiedy już faktycznie możemy grać. Marvel’s Spider-Man na PS4 Pro ładuje się 1 minutę i 40 sekund, podczas gdy Miles Morales na PS5 jest gotowy w... 17 sekund. Pamiętacie szybką podróż z oryginału? Średnio 12–15 sekund ładowania i fajna cutscenka z Pająkiem jadącym metrem. Morales przenosi nas w zupełnie inną część mapy w niewiele ponad 2 sekundy. A jeśli tęsknicie za scenkami z szybkiej podróży, to możecie je włączyć w opcjach i poczekać chwilę dłużej.

Ciekawostką wynikającą z możliwości PS5 są również adaptacyjne triggery, które zachowują się inaczej w zależności od sytuacji w grze. Kiedy Miles po prostu biegnie, moment oporu pojawia się na nich w zupełnie innym miejscu niż w trakcie korzystania z tego przycisku podczas bujania się na sieciach. W tej drugiej sytuacji w pewnym momencie czujemy znacznie większy opór wymagający mocniejszego dociśnięcia triggera, by wraz z „postępem nacisku” całość zaczęła ponownie trochę się luzować. Najgorsze jest to, że brakuje mi słów, aby porządnie wytłumaczyć tę mechanikę, ale kiedy się z tego korzysta, doznanie jest bardzo naturalne. Nie ukrywam jednak, że służy to bardziej za ciekawostkę niż coś, co faktycznie wpływa na rozgrywkę. Jeśli jednak owo rozwiązanie Wam nie podejdzie, możecie po prostu wyłączyć funkcjonalność adaptacyjną i używać triggerów w standardowy sposób, bez udziwnień.

Mocniejsze bebechy konsoli pozwalają również na skorzystanie z dwóch trybów graficznych – jeden skupia się na jakości grafiki (nazwany jest „wiernością odtwarzania obrazu”) i oferuje 30 klatek na sekundę, ray tracing, ulepszone oświetlenie i dodatkowe drobiazgi wizualne. Odbicia w szybach są wtedy wyraźne i płynne, jeśli więc lubimy przyglądać się szczegółom, robią po prostu wrażenie – zwłaszcza że obraz generowany jest w wyższej rozdzielczości. Drugi tryb skupia się na wydajności i tutaj mamy 60 klatek na sekundę, ale uzyskane kosztem ray tracingu, lepszego oświetlenia i niektórych wspomnianych drobiazgów – chociażby odbicia są bardzo uproszczone. Taki obraz jest skalowany do 4K z niższej rozdzielczości. Wyznam jednak, że to właśnie w tym drugim trybie graficznym bawiłem się znacznie lepiej, a to z bardzo prostego powodu – Miles Morales jest grą niezwykle dynamiczną i nie ma tu za wiele czasu na przyglądanie się detalom. Za to dodatkowa dynamika, wynikająca z grania w 60 FPS-ach, robi wrażenie i trudno mi było potem wrócić do 30 klatek, nawet na potrzeby testów.

Oby tak dalej!

Insomniac zaoferował grę, która od strony gameplayowej niczym nie ustępuje oryginałowi sprzed dwóch lat, a największe zmiany wynikają z przeskoku technologicznego, który zdecydowanie da się zauważyć. Historia Milesa Moralesa to opowieść raczej kameralna – nawet jeśli stawką ponownie jest bezpieczeństwo Nowego Jorku, to fabuła ma bardziej „rodzinną” atmosferę i pokazuję perspektywę kogoś odmiennego od Petera Parkera, kto dopiero uczy się swoich mocy. I – tak na marginesie – kogoś z całkiem dobrym gustem muzycznym, bo klimat, jaki tworzy ścieżka dźwiękowa, okazjonalnie słuchana nawet przez samego Milesa w słuchawkach, jest bardzo dobry.

Trochę żałuję, że tak mało mamy tu Petera i współpracy między dwoma Spider-Manami, ale na szczęście Miles okazuje się na tyle ciekawym i charyzmatycznym bohaterem, iż jest w stanie udźwignąć całą grę samodzielnie – i nie jest to raczej zasługa tego, że produkcja ta jest krótsza, tylko faktycznie dobrej roboty scenarzystów i aktora głosowego. Pomimo ukończenia na PS5 recenzenckiej wersji Moralesa jestem pewien, że jeśli tylko uda mi się dostać własny egzemplarz konsoli w dniu premiery, to do tego Spider-Mana jeszcze wrócę, a może nawet skuszę się na trzecią platynę w swojej karierze gracza. Nawet jeśli oznacza to przejście tej fabuły jeszcze dwa razy.

O AUTORZE

Lubię klimat opowieści o superbohaterach, zarówno w filmach, jak i w grach – choć wciąż narzekam na niewykorzystany potencjał ostatniego Marvel’s Avengers. Wcześniejszego Spider-Mana studia Insomniac uważam za jedną z przyjemniejszych produkcji poprzedniej generacji – główny wątek zaliczyłem w sumie trzy razy, z czego dwa w tym roku, aby splatynować grę. Po Moralesie z niecierpliwością czekam na pełnoprawny sequel, bo sceny po napisach nie pozostawiają wątpliwości, że szykuje się coś dużego.

Michał Mańka

Michał Mańka

Przygodę z GRYOnline.pl rozpoczął w kwietniu 2015 roku od odpowiadania na maile i przygotowywania raportów w Excelu. Później zajmował się serwisem Gameplay.pl, działem publicystyki na Gamepressure.com i jego kanałem na YouTube, w międzyczasie rozwijając swoje umiejętności w tvgry.pl. Od 2019 roku odpowiadał za stworzenie i rozwijanie kanału tvfilmy, a od 2022 roku jest redaktorem prowadzącym dział wideo, w którego skład w tym momencie wchodzi tvgry, tvgry+, tvfilmy oraz tvtech. Zatrudnienie w GRYOnline.pl po części zawdzięcza filologii angielskiej. Mimo że obecnie pracuje na wielu frontach, najbliższy jego sercu nadal pozostaje gaming. W wolnych chwilach czyta książki, ogląda seriale i gra na kilku instrumentach. Nieprzerwanie od lat marzy o posiadaniu Mustanga.

więcej

Oceny redaktorów, ekspertów oraz czytelników VIP ?

Adrian Werner Ekspert 30 listopada 2022

(PC) Bardziej dodatek niż pełnoprawna gra. Zachowuje większość zalet Spider-Mana, ale żal, że nie jest dłuższe i bardziej ambitne.

8.0

LilXavi VIP 23 marca 2023

(PS5) Miles Morales jest dla Insomiac Games tym czym Lost Legacy było dla Naughty Dog.
Bardzo dobre rozszerzenie podstawowej wersji gry dodające nowe pomysły ulepszające model walki oraz opowiadające przyzwoitą komiksową historie. Warto sprawdzić tym bardziej że gra jest dostępna w PS+.

8.5
Recenzja gry Spider-Man: Miles Morales - wejście z hukiem w nową generację
Recenzja gry Spider-Man: Miles Morales - wejście z hukiem w nową generację

Recenzja gry

Insomniac Games zawojowało dwa lata temu platformę Sony ze swoją historią o Spider-Manie. Wydawany już za moment Miles Morales to idealny dowód na to, jak wiele mogą zmienić dwa lata i nowa generacja sprzętu.

Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y
Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y

Recenzja gry

Alone in the Dark to powrót nieco zapomnianej dziś marki, która 32 lata temu położyła fundamenty pod serie Resident Evil, Silent Hill i cały gatunek survival horrorów. I jest to powrót całkiem udany, przywołujący ducha oryginału we współczesnej formie.

Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności
Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności

Recenzja gry

Outcast: A New Beginning jest produkcją „bezpieczną”. Nie jest wybitny, ale też nie ma w nim nic, co by mnie odpychało. Problemy techniczne rzucają się jednak w oczy, a największą wadą tej gry okazuje się wysoka cena.