Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 1 lutego 2016, 13:46

autor: Luc

Recenzja gry XCOM 2 - drugie UFO, czyli wróg poznany - Strona 5

Strategiczno-taktyczna seria, w której walczymy z kosmitami, znów powraca. Po bardzo udanym Enemy Unknown i Enemy Within, XCOM 2 nie miał łatwego zadania, ale ze starcia z wysokimi oczekiwaniami wychodzi z podniesioną przyłbicą.

Żaden porządny oddział XCOM nie może obyć się bez biało-czerwonej flagi.

Pełna losowość – i na dobre, i na złe

Mówiąc o miejscu toczenia pojedynków, obowiązkowo trzeba wspomnieć także o jednej z większych, a jednocześnie najlepszych zmian, jakich doczekał się XCOM 2. Twórcy w ramach zróżnicowania rozgrywki postawili w nowej odsłonie bardzo mocno na losowość map, na których prowadzimy nasze działania. Co to oznacza? Podchodzenie do tej samej misji za każdym razem rzuca nas na inaczej wyglądający teren, na którym występują inne konfiguracje przeciwników. Zmienia się także sceneria, która dobierana jest z puli kilku archetypów, takich jak dżungla czy zaśnieżona tundra. Grę miałem okazję ukończyć tylko raz, ale nawet przy wczytywaniu zapisów sprzed pojedynczej misji dało się odnotować poważne zmiany, a to prowadzi do oczywistej konkluzji – XCOM 2 dla każdego będzie całkowicie indywidualnym doświadczeniem, które bez znużenia da się powtarzać wielokrotnie. Do tego dochodzą oczywiście mody, które przedpremierowo nie były jeszcze dostępne, ale w przyszłości zapewne pogłębią tak zwane „replayability” i doprowadzą do kolejnych, wizualnych modyfikacji.

Wybuchy, obowiązkowo muszą być wybuchy!

W ten oto lekko naciągany sposób docieramy w końcu do kwestii oprawy audiowizualnej tytułu. Ścieżka dźwiękowa, odgłosy strzałów i głosy postaci zrealizowano poprawnie i choć niczym się nie wybijają, da się ich słuchać bez najmniejszego problemu. Sprawa jest nieco bardziej złożona, gdy zaczniemy przyglądać się teksturom, które twórcy zdecydowali się zaimplementować w swojej produkcji. Modele postaci oraz przeciwników wyglądają ładniej i są bardziej szczegółowe niż poprzednio, ale jednocześnie wciąż widać, że to „ten sam XCOM”. Z jednej strony da się więc chwilami pozachwycać dbałością o szczegóły, unoszącym się z luf dymem, targaną podmuchami wiatru trawą oraz nowymi, naprawdę imponującymi efektami, ale z drugiej – wiąże się to z szalenie irytującą pracą kamery. Jeżeli wariująca perspektywa denerwowała Was poprzednio, przed graniem w XCOM 2 zaopatrzcie się w porządny zapas tabletek uspokajających, tym razem jest bowiem jeszcze gorzej. Dziwne ujęcia, śmiesznie wyglądające pozy, „zamrażanie” widoku, przypadkowe obroty oraz inne problemy, które znają wszyscy grający w Enemy Unknown lub Enemy Within, wróciły i to ze zdwojoną siłą. Nie rujnuje to oczywiście zabawy i da się jakoś przełknąć, ale odniosłem wrażenie, że twórcy nie wyciągnęli z poprzednich lekcji absolutnie żadnych wniosków.

Nasza drużyna w późniejszych etapach wygląda nieco jak krzyżówka Samus Aran i Mega Mana.

Dowódco, wciąż na Ciebie liczymy

XCOM 2 jest więc zarówno spełnieniem marzeń fanów wcześniejszych odsłon, jak i ich przekleństwem. Przez niecałe 40 godzin, jakie zajęło mi ukończenie kampanii, bawiłem się absolutnie świetnie, i to pomimo problemów z dziwaczną kamerą... choć jednocześnie nie jestem w stanie ukryć, że podobieństwa do poprzedniej gry są nazbyt widoczne. Tytuł oferuje wprawdzie kilka interesujących, nie zawsze idealnie działających nowości, ale w większości opiera się na tym, co „sprzedało” się za pierwszym razem. Twórcy wybrali bardzo bezpieczny wariant tworzenia kontynuacji – wzięli na warsztat sprawdzone rozwiązania i po prostu delikatnie je odświeżyli, licząc, że ponownie zachwyci to ludzi kochających taktyczną rozgrywkę. Aby ująć to jednak nieco bardziej obrazowo, powiem tak: pomijając kwestie graficzne, XCOM 2 od pierwowzoru różni się niewiele bardziej niż Enemy Within. W gruncie rzeczy nie jest to złe podejście, wznowiony XCOM bowiem w moich oczach był produkcją niemal doskonałą i gdybym miał wybierać między totalną rewolucją a „prawie tym samym”, bez wahania wskazałbym to drugie. Na większe zmiany przyjdzie zapewne pora w zapowiedzianych dodatkach, co prowadzi do oczywistej konkluzji – „dwójka” najprawdopodobniej podąży ścieżką wyznaczoną przez gry z serii Civilization. Nie zmienia to faktu, że już teraz da się przy niej bawić fantastycznie, a jeśli lubujecie się w strategiczno-taktycznych klimatach, grzechem byłoby produkcję tej klasy pominąć. Obcy w końcu sami z Ziemi się nie przepędzą.

Luc | GRYOnline.pl