Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 23 listopada 2010, 08:20

autor: Maciej Makuła

Zanim nadejdzie zmrok. Czym jest Minecraft?

O Minecrafcie, czyli jak w czasach wydawania gier o jakości wersji beta powstała alfa, która grywalnością bije tamte na głowę.

Zaczynając grę, możemy poczuć się jak pionier – trafiamy w jakieś dziewicze miejsce, przed nami rozpościera się kanciasty, przy czym nierzadko na swój sposób malowniczy, krajobraz, a nas ogarnia poczucie pełnej swobody. Nic nie stoi na przeszkodzie, by ściąć stojące nieopodal drzewo, wykopać dół, a później – kanał, przenieść górę czy wybudować imponującą posiadłość. Pierwszy dzień minął mi w taki właśnie sposób – parłem przed siebie, podziwiałem wygenerowane widoki, drażniłem niewinną faunę (krowy, świnie, kury). I ani się obejrzałem, jak zaszło słońce, a na powierzchnię wyszły potwory.

Zaskoczony takim stanem rzeczy, próbowałem jeszcze salwować się ucieczką, ale po wyczerpującej bieganinie dopadły mnie strzały wystrzeliwane przez szkielety i pierwszy raz w świecie Minecrafta poległem. Śmierć nie jest końcem naszej przygody, bo po każdym zejściu odradzamy się w miejscu startu, ale wiadomo – nikt nie lubi umierać i psuje ona ciągłość rozgrywki. Niemniej wyszło na jaw, że wcale nie jest tu tak sielankowo, jak z początku mogłoby się wydawać.

Ziemia, która wręcz prosi, by „uczynić ją sobie poddaną”.

Tak więc wersja Survival, jak sama nazwa wskazuje, wymaga od nas umiejętności potrzebnych do przetrwania w świecie, który nocą nawiedzany jest przez różne kreatury (od zombie, poprzez szkielety, na pająkach kończąc). A dysponujemy jedynie tym, co znajdziemy i co uda nam się wytworzyć.

Zanim nadejdzie zmrok

I to właśnie poczucie nadchodzącego w nocy zagrożenia potwornie (nomen omen) nakręca zabawę. Pierwsze chwile w nowym świecie to gorączkowe poszukiwanie środków do przetrwania. Trzeba wybudować sobie schronienie i spróbować jakoś się obronić. Jak czytamy w pamiętniku bohatera wspomnianego na początku tego tekstu komiksu: „Noc pierwsza: Drogi pamiętniku – zombie istnieją. Wykopałem sobie dziurę w której żyję, ale czy okaże się mym schronieniem, czy grobem? Noc druga: Zombie przychodzą nocą, wtedy czekam. Ale za dnia – buduję”. I uwierzcie – Minecraft pokazuje, jak relatywnie skromnymi środkami wzbudzić w graczu emocje, bo grając, czułem dokładnie takie samo zaangażowanie.

W edycji Survival nasza postać dysponuje już ekranem ekwipunku, dającym graczowi wgląd w zebrane dobra czy jej ubranie – standard. Główną atrakcją jest jednak mały kwadracik, wielkości 2 na 2 pola – gdzie wytwarzamy różne przedmioty. I tu zaczyna się nasza osadnicza przygoda – rąbiemy drewno, przerabiamy je na deski i patyki. A łącząc patyki z np. kamieniem – otrzymujemy siekierę lub – w innej konfiguracji – kilof czy łopatę (a nawet miecz). Każdy z tych przedmiotów cechuje się własną wytrzymałością (tzn. zużywa się mniej lub bardziej) oraz tempem wydobycia (czytaj: gołymi rękami pracują tylko najbardziej cierpliwi).

Ekran ekwipunku – kojący widok dla pamiętających stare, dobre czasy graczy.

Kopiąc coraz głębiej, natrafiamy na rzadkie i niezwykle pożyteczne złoża, jak np. węgiel. Węgiel pozwala robić m.in. pochodnie – nie tylko rozświetlają mroki naszych kopalń, ale są też podstawową bronią w walce z „siłami ciemności”. Potwory bowiem pojawiają się tylko i wyłącznie w mroku. Pozyskanie węgla i związane z tym okiełznanie ognia rozpoczyna nową erą naszego rozwoju.

Minecraft

Minecraft