Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 3 października 2006, 19:41

autor: Borys Zajączkowski

Piknik Przyjaciół GOL 2006

W sobotę 30 września odbył się szósty Piknik Gier-OnLine. Przed Piknikiem zaś odbyliśmy wojnę na kulki. Oto sprawozdanie z obu tych imprez.

Wiele lat temu, gdy chadzałem jeszcze na informatykę, doktor prowadzący wykłady z Wstępu do matematyki lubił słuchaczy zabawić. (Niech Was nazwa nie zmyli – WDM to ciężki przedmiot, na którym przeprowadza się dowód, że 2+2=4, czy stara się pojąć istotę aksjomatów). Zabierając się raz za ważki wywód, matematyk zaproponował: weźmy jakąś dużą liczbę, na przykład 2 lub nawet 3. Dowcip nie był zły, bo w zasadzie każda liczba większa od 1 jest już duża, gdyż jej konstrukcja jest nietrywialna. Po większe liczby raczej baliśmy się sięgać, mając świadomość, co w sobie kryją. Minęło naście lat i Gry-OnLine sięgnęły po liczbę 6. Odbył się szósty Piknik Przyjaciół GOL-a. To naprawdę duża liczba. Ale daliśmy radę i my, i Wy, bo było fajnie.

A Piknik poprzedzał paintball – ostatnia z atrakcji tegorocznego GOL Adventure. Spotkaliśmy się pod biurowcem mieszczącym redakcję po 9 rano, w sobotę 30 września. Nie wszyscy zawodnicy stawili się na miejscu :-(, acz wśród atakujących znaleźli się: Xazarus, Filevandrel, Matadam, Achor, Moosquito i VWGarbus. Oraz krewni i znajomi redakcji – do obrony.

Walki oczywiście nie miały miejsca w centrum miasta – trzeba było pojechać na obrzeże Krakowa. Tam poprzebieraliśmy się w kombinezony (czytaj: mundury! spocznij) – jedna drużyna w jaśniejsze, druga w ciemniejsze.

A niektórzy nie mogli się zdecydować. :-) Razem na poligon weszło się strzelać 15 osób – plus fotoreporter w pomarańczowej kamizelce.

Sprzęt, którym się posługiwaliśmy w tym roku uległ znaczącej poprawie – został wymieniony na nowy – i dzięki temu wreszcie dało się w przeciwników trafiać. Nawet czasem aż za bardzo, bo kulki, które rozbiły się na żebrach lub na głowie czujemy jeszcze po paru dniach.

Każdy z nas podpisał zgodę na bycie zabitym i/lub okaleczonym oraz zrzekł się praw majątkowych do swoich organów wewnętrznych. Taki wymóg. ;-)

A potem zaczęła się zabawa w kotka i myszkę. Wprawdzie instruktorzy wyraźnie zaznaczyli, żeby unikać strzelania w głowę, ale w co tu strzelać, jeśli nawet głowę przeciwnika przeważnie ledwie było widać?

Zresztą z widocznością generalnie jest problem. Maski, których pod żadnym pozorem nie wolno zdejmować (jesteśmy do swoich oczu przywiązani, przecież), po kilku minutach zabawy są już tak zaparowane, że przeciwników łatwiej doszukać się na słuch...

Pewnym wyjściem z sytuacji jest kampowanie. Człowiek, który nie biega – nie poci się, a maska mu nie paruje. Reszta zależy od znalezienia sobie dogodnej kryjówki. :-)

Trafieni winni się do tego przyznać, podnieść rękę i śmiałym krokiem opuścić poligon. Trafieni z bliska, którzy się przewrócili od uderzenia, mogą nic nie mówić, bo i tak było widać.

Sam poligon to fajne miejsce. Znajdziemy na nim wieżyczki, budyneczki, płotki, rowy, mostki, wraki samochodów, beczki oraz... dużo błota i nieco pokrzyw. Walka jest męcząca i bolesna, cóż.

Szczególnie bolą obrażenia otrzymane w bańkę. (Powyżej: Jiker liczy zęby).

A potem przenieśliśmy się do Kasyna Oficerskiego, gdzie jak zawsze rozpoczął się Piknik. W tym roku obdarowaliśmy (hostessy obdarowały, gwoli ścisłości) każdego na wejściu firmową smyczką i identyfikatorem.

Pośród atrakcji godzi się wspomnieć Guitar Hero. Wyjątkowo wciągającą a wciąż w Polsce nie wydaną gierkę na PlayStation 2. Szczególne podziękowania dla Rysława (na zdjęciu po lewej), który stawił się na Pikniku nie tylko z własną konsolą, lecz przede wszystkim z gitarą.

Godzi się wspomnieć również strzelanie z łuku, które ponownie większości z nas udowodniło, że współczesna broń dystansowa musiała wyprzeć rozwiązania antyczne. Bo z łuku ciężko w coś trafić. :-)

Z większością podejmowanych na pikniku aktywności wiązały się jakieś konkursy i nagrody. Jak zawsze. Strzelanie z łuku wygrał Wienzu, za nim ulokowała się Perła i na trzecim miejscu Marlonss. Mistrzem darta okazał się Dexter666 wygrywając z Ralfikiem tudzież Garbusem.

W Call of Juarez zatriumfował team w składzie: Khe, Sandro i Druss (na zdjęciu powyżej). Natomiast w F.E.A.R. niepokonany okazał się U.V. Impaler (też niespodzianka), za nim Dra’kan i Marlonss. Guitar Hero to już zupełnie inna para kaloszy i inna zwyciężczyni – Eeve – na drugim miejscu Dexter666, na trzecim zaś Marinepl.

Niestety konkursu w jedzeniu kiełbasek na czas i w piciu piwa na ilość nie przewidzieliśmy i szkoda, bo tu nie byłoby raczej przegranych. :-)

Im później, tym weselej – tej fundamentalnej zasadzie hołduje również Piknik GOL-a. W Kasynie Oficerskim bawiliśmy do 9 wieczorem, by przenieść zabawę dalej, do centrum miasta. Klasycznie. Tam, jak wieść niesie, niektórzy zabawili do białego rana, o co w Krakowie tak łatwo... Do zobaczenia za rok! I polecamy Waszej uwadze galerię zdjęć.

Shuck

Piknik GOL 2008

Jak co roku w Krakowie odbył się, ósmy już w historii, Piknik GOL – spotkanie przyjaciół GRY-OnLine.