Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Opinie

Opinie 26 stycznia 2020, 11:30

Czy w Final Fantasy 7 Remake wróci kultowy zwrot akcji?

Niektórzy fani Final Fantasy 7 przez dekady nie potrafili pogodzić się z losem jednej z postaci. Czy w nowej wersji gry w końcu otrzymają szansę by ją ocalić? Czy powinni ją otrzymać?

Spis treści

UWAGA SPOILER!

Nie znasz wydarzeń z Final Fantasy 7, a chcesz zagrać w remake? Nie czytaj tego tekstu!

Każdy z nurtów popkultury definiują konkretne sceny. Wyjątkowe momenty na miarę „to ja jestem twoim ojcem” Dartha Vadera. Dla całego pokolenia graczy wychowanych w latach dziewięćdziesiątych taką sceną była śmierć Aeris. Zaskakujący, niespodziewany zgon jednej z głównych bohaterek gry wzbudził całe spektrum emocji. Niedowierzanie. Wściekłość. Smutek. Rozpacz. Dla wielu graczy był to pierwszy raz, gdy takie uczucia wywołała w nich interaktywna rozrywka.

Krótka, zrealizowana w minimalistycznym stylu scena zapisała się złotymi głoskami w historii branży i do dziś wskazywana jest jako jeden z najważniejszych, najbardziej emocjonalnych momentów, jakie przeżyliśmy w grach. A dzięki remake’owi Final Fantasy VII teraz przeżyjemy go na nowo. No, może niekoniecznie „teraz” – nowa wersja FFVII została podzielona na kilka epizodów i gra, którą dostaniemy w tym roku, będzie obejmować jedynie niewielką część oryginalnej produkcji. Na scenę śmierci Aeris przyjdzie nam zatem jeszcze jakiś czas poczekać. Ale w końcu ją dostaniemy. Rodzi to pytanie: czy tym razem Square Enix pozwoli nam przywrócić do życia ostatnią przedstawicielkę rasy Cetra?

Gniew

Dziś śmierć Aeris uznawana jest za moment wybitny, wspominany z nostalgią i szacunkiem. Dwadzieścia trzy lata temu wcale tak jednak nie było. Nie wszyscy gracze przyjęli ten szokujący moment ze stoickim spokojem. Japońscy fani stworzyli na przykład długą petycję, w której prosili o wskrzeszenie bohaterki, i wysłali ją do głównego reżysera gry, Yoshinoriego Kitase. Kitase był jednak nieubłagany i na petycję odpowiedział krótko:

Śmierć Aerith ma wiele znaczeń i do tego [jej wskrzeszenia – przyp. red.] nigdy nie może dojść.

Kazushige Nojima, scenarzysta, który napisał tę konkretną scenę, wspomina, że za premię otrzymaną po sukcesie gry kupił sobie komputer. Kiedy wszedł do sieci, by poczytać, co pierwsi odbiorcy sądzą o zabiciu kwiaciarki przez Sephirotha, natrafił na morze krytyki (a przypominamy, był to rok 1997, internetowy świat wyglądał o wiele bardziej cywilizowanie niż dziś). To właśnie te negatywne opinie miały wpłynąć na scenariusz ósmego Final Fantasy, a konkretnie na fakt, że podczas gry nie ginie żaden z głównych bohaterów opowieści.

A to jest, drogi wnusiu, moment, kiedy w dziadku coś umarło. - Czy Square Enix pozwoli nam JĄ uratować w Final Fantasy 7 Remake? - dokument - 2020-01-26
A to jest, drogi wnusiu, moment, kiedy w dziadku coś umarło.

AERIS CZY AERITH?

W różnych materiałach dotyczących tej postaci możemy spotkać się z dwiema formami zapisu jej imienia – Aeris oraz Aerith. Skąd ta rozbieżność? Jak to często w takich przypadkach bywa – powstała ona podczas tłumaczenia gry z języka japońskiego na angielski. Oryginalne imię bohaterki zapisane w alfabecie katakana po transliteracji brzmiało „e-a-ri-su”. W tym samym alfabecie brakuje jednak znaku, za pomocą którego można zapisać dźwięk „th”, stąd „su” jest jego częstym zamiennikiem. Ponieważ w grze imię bohaterki ani razu nie jest wymawiane, a jedynie zapisywane, tłumacz nie mógł wiedzieć, jaka wersja jest poprawna i wybrał tę bardziej oczywistą – Aeris. Takie imię pojawiło się w angielskim wydaniu gry.

W kodzie Final Fantasy VII można jednak znaleźć oryginalny zapis imienia, z którego wynika, że w rzeczywistości deweloperzy nazwali kwiaciarkę Aerith. Pod takim imieniem postać pojawiła się również w zapowiedzi opublikowanej w maju 1996 roku w magazynie „GameFan”, na stronie internetowej wydanej w 2012 roku pecetowej reedycji FFVII (mimo że w tejże edycji gry wciąż występuje ona pod imieniem Aeris) oraz w różnych japońskich publikacjach, w których jej imię zapisywane było alfabetem łacińskim. Kwiaciarka występuje też jako Aerith w grach z serii Kingdom Hearts.

Która wersja jest więc poprawna? Na tym etapie należy uznać, że obie – choć pierwotnie zespół deweloperski chciał nazwać dziewczynę Aerith, imię Aeris za sprawą obecności w angielskojęzycznej edycji gry stało się zbyt powszechnie znane, by je tak zwyczajnie zignorować i wymazać z pamięci. Ale żeby nie było tak prosto, istnieje jeszcze trzecia forma – na jednej z wczesnych grafik koncepcyjnych Tetsuya Nomura zapisał imię bohaterki jako Earith.

Zaprzeczenie

Wielu fanów nigdy nie potrafiło zaakceptować śmierci Aeris. Final Fantasy VII zostało przetestowane na tysiące sposobów w poszukiwaniu metody na wskrzeszenie dziewczyny, a obiegające świat teorie o tym, jak to rzekomo można ją przywrócić do drużyny, latami rozpalały wyobraźnię młodych graczy – nawet jeśli większość z nich brzmiała absurdalnie i niemal zawsze wymagała niezliczonej ilości godzin grindu.

Jedna z najpopularniejszych rozpowszechniona została przez osobę podającą się za pracownika Square i zakładała, że po wystarczającym podniesieniu poziomu materii leczniczej (co samo w sobie było już wyzwaniem pochłaniającym absurdalną liczbę godzin) odblokowuje się specjalne zaklęcie Restore. Następnie trzeba było zdobyć unikalną podwodną materię (która faktycznie istnieje w grze, ale służy do walki z jednym ze specjalnych bossów zwanych Weaponami). Mając dostęp do czaru Restore oraz tej specjalnej materii, mieliśmy być w stanie ożywić Aeris.

Teorie dotyczące wskrzeszenia kwiaciarki latami rozpalały serca i wyobraźnię fanów. - Czy Square Enix pozwoli nam JĄ uratować w Final Fantasy 7 Remake? - dokument - 2020-01-26
Teorie dotyczące wskrzeszenia kwiaciarki latami rozpalały serca i wyobraźnię fanów.

Według innej teorii musieliśmy jeszcze przed śmiercią ostatniej Cetry rozwinąć ją do takiego poziomu, by otrzymać dostęp do jej finalnego, czwartego limit breaka. Według kolejnej dziewczynę mogliśmy uratować, gdy przez całą grę byliśmy dla niej wyjątkowo mili i jednocześnie źle traktowaliśmy jej rywalkę o serce Clouda, Tifę. Tej ostatniej nie mogliśmy ani razu dodać do drużyny, od momentu gdy zyskaliśmy możliwość samodzielnego wpływania na jej skład. Dopiero tuż przed samą śmiercią Aeris należało przyjąć pogardzaną dziewczynę do zespołu – w takim wypadku podczas kluczowej sceny, gdy Sephiroth ma przebić kwiaciarkę, Tifa miałaby ją odepchnąć i sama zostać zabita.

Wszystkie te wymysły oczywiście ostatecznie okazały się wyssanymi z palca bzdurami, choć wielu graczy zmarnowało całe lata, by się o tym przekonać. Co ciekawe jednak, w późniejszych wersjach Final Fantasy VII (wydanie pecetowe oraz porty mobilne) znalazł się błąd, który ostatecznie umożliwił zachowanie Aeris przy życiu. Stosując serię określonych działań, w edycjach tych jesteśmy w stanie pominąć różne fragmenty fabularne gry, w tym moment śmierci bohaterki, dzięki czemu pozostaje ona w naszej drużynie do końca zabawy. Powoduje to częste błędy w działaniu Final Fantasy VII, co tylko udowadnia, że późniejsze rozdziały nie były projektowane z myślą o tym, że Aeris wciąż może żyć.

Michał Grygorcewicz

Michał Grygorcewicz

W GRYOnline.pl najpierw był współpracownikiem, zaś w 2023 roku został szefem działu Produktów Płatnych. Tworzy artykuły o grach od ponad dwudziestu lat. Zaczynał od amatorskich serwisów internetowych, które sam sobie kodował w HTML-u, potem trafiał do coraz większych portali. Z wykształcenia inżynier informatyk, ale zawsze bardziej go ciągnęło do pisania niż programowania i to z tym pierwszym postanowił związać swoją przyszłość. W grach przede wszystkim szuka opowieści, emocji i immersji, jakich nie jest w stanie dać inne medium – stąd wśród jego ulubionych tytułów dominują produkcje stawiające na narrację. Uważa, że NieR: Automata to najlepsza gra, jaka kiedykolwiek powstała.

więcej

TWOIM ZDANIEM

Grałeś kiedyś w Final Fantasy VII?

Tak
43,7%
Nie
56,3%
Zobacz inne ankiety