Nawet LEGO blednie w porównaniu z tym gigantycznym modelem statku pirackiego
Ahhh te wasze klik bajty jak ja je uwielbiam, chciałbym aby powstała przeglądarka która nie nabija wyświetleń stron, artykułów wtedy byście się nauczyli naprawdę zachęcać ludzi do czytania danego artykułu a nie go..no klik bajty ze nawet Lego blednie a tu statek który ma zaledwie 3200 klocków…. Gdzie taki statek milenium ma ich 8500, titanic 9000 a wieża eifla 10000 więc o czym wy ludzie piszecie naprawdę ? Robi się to serio irytujące… naprawdę czas spadać z tej strony bo jak zauważyłem 3/10 artykułow jest faktycznie sensowna reszta to jakaś jednym słowem lipa i skok na kasę, w tym całym GOLu to chyba pracownicy na masę robią artykuły o byle czym ważne aby był
Bartooszki - No, i żeby to chociaż jeszcze ładne było...
I kolejny redaktor dostał widzę zlecenie na promowanie chińskiej podróbki LEGO.
Ja z chińskich podróbek LEGO kupiłem sobie do składania F-117A Nighthawk
Kurz będzie miał się gdzie osadzać,
Ogólnie klocki są fajne do momentu jak się skończy składać, później to nie wiadomo co z tym zrobić.
Dzieci nawet się za bardzo nie bawią, bo to co się dotknie to coś odpadnie.
W sumie nie ma się co dziwić że więcej dorosłych chętnych na klocki jak dzieci, ale ile gablot można zmieścić w domu.
Jako fan klocków Lego w pełni podpisują się pod tym komentarzem. Jak dla mnie to przydałaby się maszynka, która będzie je automatycznie rozkładać, żeby od razu po złożeniu można było schować z powrotem do kartonu i wrócić po jakimś czasie. Bo tak, po złożeniu w ogóle nie wiadomo, co z tym zrobić, a rozkładanie paru tysięcy potrafi być nudne i męczące.
bo to co się dotknie to coś odpadnie.
W chińskich podróbkach na pewno.
Dzieci się nie bawią, bo mają konsole i tablety
Ale ja jakoś z odpadaniem klocków przez całe dzieciństwo problemów nie miałem...
Co do dorosłych - to oczywiście zabawka na jeden raz, potem już "tylko" cieszy oczy. Na pytanie, czy to wystarczy, każdy musi odpowiedzieć sobie sam i u różnych ludzi ta odpowiedź będzie inna - kwestia temperamentu, podejścia do bibelotów, zasobności portfela, budżetu na zbytki...
Jako afol, który ma hopla na punkcie klocków, to powiem nawet, że jak się zamawia regularnie duże zestawy, to nawet składanie staje się męczącym obowiązkiem przypominającym robotę i zachęcam żonę, żeby mi z tym pomagała (lubi składać, więc win-win). Ale tak, są to kurzołapy niemiłosierne, pieniądze idą na to kosmiczne, nie ma gdzie tego trzymać i najgorszy jest ten syf, który na tym osiada. Tylko, że co jakiś czas mam taki kryzys i się zastanawiam "po co ja to w ogóle zbieram?". Myślę wtedy, że ograniczę wydatki na LEGO, że jeszcze kilka zestawów i pass, a potem i tak po jakimś czasie mam taki "głód" nowego zestawu, że spontanicznie coś zamawiam.
Uwielbiam te wszystkie klocki po prostu oglądać i naprawdę mnie zachwycają. Nie doszukiwałbym się w tym głębszego sensu, bo to jest taki sam przedmiot, który ma funkcję "zdobienia" jak dla pasjonata malarstwa obrazy. A w giereczkowie porównałbym to do edycji kolekcjonerskich gier. Też są drogie, też tam jest masa niepotrzebnych fantów, większość ma za zadanie cieszyć oko i nagrodzić nasz gadzi móżdżek kolorowymi bibelotami i ładnie wydanymi artworkami w formie albumów, mapek, pocztówek, pudła, etc. Z klockami jest bardzo podobnie.
Kiedyś zestawy lego były prostsze składały się z mniejszej ilości klocków tak 50-100, dziś to byle zestaw ma z 300 klocków, temu też łatwiej o odpadnięcie czegoś podczas zabawy.
Same zestawy są też bardziej kreatywne, mają różne odstające części, bardziej przestrzenne, to już nie czasy gdzie remiza miała garaż biuro i 1 antenę np, samochody podobnie to już nie koła podwozie drzwi i dach. Wystarczy popatrzeć na różnice Lego lata 90 a obecne.
Co do kosztów to kiedyś jak widziałem zestaw za 1k zł, myślałem że to szaleńcy kupują, dziś widocznie sam jestem tym szaleńcem, jednak uważam że Lego przesadza z cenami licząc od klocka powyżej 30gr to trochę za dużo. Sam powoli myślę że jednak nasyciłem się tym widomo dzieciaki nigdy nie mają dosyć, ale gdzie to trzymać?
Co do czyszczenia to kupiłem ostatnio coś takiego jak DUST DADDY SSAWKA SZCZELINOWA, ale się nie sprawdza kurz to chyba przykleja się do Lego, a sam odkurzacz to się tak nagrzał ze nawet wtyczka byłą gorąca. Słyszałem że najlepiej sprawdzają się te miotełki elektrostatyczne Swiffer Duster, ponieważ przyciągają kurz widocznie mocniej jak samo Lego, musze w końcu spróbować.
Co do chińskich, to kiedyś też byłem negatywnie nastawiony, ale ostatnio kupiłem coś na amazonie od PANTASY i naprawdę pozytywnie mnie zaskoczyło, jak dla mnie na obecną chwile Lego ma największą przewagę w minifigurkach.
To ile ten model ma w końcu długości: 76cm, czy jak na zdjęciu z wymiarami: 81,7cm?
Ja podziękuję. Kiedyś kupiłem dwa zestawy z LEPINa, czyli te chamskie podróby 1:1. Fakt - jakość zaskoczyła mnie na plus, ale to nie znaczy, że nie ma różnicy między LEGO, a takim "zamiennikiem", bo mimo wszystko i tak czuć, że to nie jest to. Dla dzieciaka bym kupił takie podróbki, bo raz, że cena często nawet kilkunastokrotnie niższa, a dzieci wiadomo jak szanują zabawki. Kolekcjonerom też może nie przeszkadzać, bo w końcu stoi to na półce i jak tego nie ruszasz, to jakość przecież nie ma większego znaczenia, bo od patrzenia nic nie odpadnie, a wygląda prawie identycznie. No, ale jednak coś w tych podróbach tak mnie odpycha, że nigdy więcej już żadnej nie kupię. Być może to jakiś czynnik psychologiczny.