Jak się zaczął szał na darmowe rozdawnictwo gier, dodawałem do bibliotek wszystko jak leci. Po pewnym czasie stwierdziłem że na cholere mi to jak i tak w to nie zagram. I teraz jedynie jak faktycznie jakiś tytuł się pojawi, w który nie grałem a normalnie bym raczej nie kupil, to dodaje. Jest tego może z 2 tytuły w ciągu dwóch lat.
Teraz już tego nie wprowadzą, bo jakby gracze mieli zacząć odsprzedawać te swoje wszystkie darmówki pozbierane przez ostatnie kilka lat to zostaliby milionerami.
Ja chciałem kupic konto steam z grą blur ktora jest juz niedostepna i dostalem bana na steam za samo zapytanie... i Skasowali mi tez liste znajomych i nie oddali.. o konto walczylem 2 tygodnie. Masakra jakie czasy.. przykre to takie ze nie mozesz konta sprzedac. jak ktos ma ta gre na koncie i chciałby sprzedac to konto zebym sobie przypisal na family sharing to prosze napisac.
Cyfrówki cyfrówki a w większość nawet nie grają mimo, że mają XD. Mnie by chyba szlag trafił jakbym kupił jakąś grę w pudełku a potem jej nie ograł. To po co ją kupowałem. Poza tym mnie nie przeszkadza to, że nie da się odsprzedać, ale to, że nie mam fizycznie gry i cokolwiek usunięcie jej z biblioteki czy utrata konta itd. i gry nie mam i nie zagram, a jak mam pudełko to nic się z tym nie stanie.
Już pomijam, że np. PS Store i gry sprzed X lat za 200 zł, a zdarzają się nawet i za 300, ale przed przeceną XD. Oczywiście zawsze można kupić abonament, ale nadal gra nie jest moja, a jak się skończy to nie pogram. A tak to płacę raz i mam grę na zawsze.
sabaru - W wielu przypadkach można grać offline, np. na Steam, poza tym, przypadki z brakiem internetu są rzadkie, posiadam stałe łącze.
dante1803 - Widzisz, ja nie sprzedaje gier na konsolach i nie sprzedawałbym ich na PC, nawet gdyby była taka możliwość.
Subiektywnie to wiadomo, najbardziej by się chciało kupić nową grę AAA za 300 zł, przejść ją do woli, a potem za tyle samo odsprzedać. Albo złożyć się z kumplami w dziesięć osób i sobie nawzajem pożyczać albo wymieniać za inne gry, tak jak się kiedyś robiło. Czyli tak naprawdę grać za darmo. Tylko czy to byłoby sprawiedliwe w stosunku do twórców? Sprzedadzą jeden egzemplarz a stracą dziesięciu klientów, niezbyt opłacalny biznes. Inna sprawa to jakość tych gier i nieraz naprawdę chore ceny, z drugiej strony masę gier kupuje się dzisiaj za grosze albo dostaje za darmo i stąd wynika "problem" tego, że niektórzy nawet ich nie uruchamiają. Znając życie to część graczy pewnie chciałoby dostać grę za darmo a potem jeszcze ją sprzedać. ;) Zawsze są dwie strony medalu i racje po obu stronach.
Zgadzam się.
Na konsolke nie boję się kupić nawet w preorderze, bo zaraz sprzedam jak ogram z niewielką stratą. A jak fajna gierka to i zostawie sobie czekając na DLC np.
Na PC - najpierw czekam na release, czekam na opinie i potem kupuję klucz za pomocą portali które wyszukują najniższą cenę. Zazwyczaj już dawno minął próg 75% ceny albo jeszcze niżej.
A czasem pasuje i czekam do 50% i niżej nawet.
Bardzo lubię Steam ale też imho zniszczyli rynek ;p dla graczy oczywiście.
Co do nie ogranych 44% - u mnie to gruba większość nigdy nie została ograna. Kiedyś kupowałem na promocjach, początek humble bundle i ogólnie wysyp tego typu stron. Teraz olewam promocje zazwyczaj, chcę w coś zagrać teraz i tu i szukam najniższej ceny teraz tutaj. Obojętnie jaka ona jest z tym że trzymam się tego co wyżej. Ale nie gram w to co jest na promce, bo to jest bezsensu ;p
To badanie można było przygotować znacznie lepiej. Brakuje mi tam kluczowej informacji tj. od ilu lat ankietowani zbierają cyfrówki. Jak ktoś zbiera od roku to na pewno będzie miał znacznie większy procent uruchomionych gier niż taki co zbiera ja od kilkunastu lat. Ja np. w ciągu 17 lat zebrałem na Steamie prawie 2800 gier i uruchomiłem jedynie 33% z nich :P
Nie wspominając o Epicu gdzie zebrałem większość darmówek, które rozdawali. Na palcach dwóch rąk mogę zliczyć tytuły, w które zagrałem :)
Wydają pieniądze na gry w które nie grają. A potem chcieliby je sprzedać?
Sprzęt też kupują który leży?
(...)aż 24% – produkcji przypisanych do kont respondentów nigdy nie została przez nich uruchomiona.
Czyli w zasadzie nic się nie zmieniło. W czasach gazet z grami [gdy Steama jeszcze nie było, lub dopiero raczkował] było przecież dokładnie tak samo - co miesiąc miałeś gazetę, na której były circa dwa/trzy 'pełniaki', a jak kupiłeś w tym samym miesiącu drugą gazetę, to miałeś tego dwa razy tyle. Do tego dochodziło też pożyczanie gier od znajomych i ściąganie ich z PB... i innych podobnych serwisów.
Ja nie uruchamiam tak z 90% (regularnie, bo nigdy to raczej mniej, niektore odpalam jako zmodowane osobne kopie i po prostu chce miec legalna licencje albo gralem wczesniej na piracie i mi sie spodobalo) ale nie oddalbym zadnej. Jedyny problem z cyfra jaki mam to taki, ze czasem nie zdaze czegos zakupic a znika ze sprzedazy.
Ja pamietam czasy kiedy kupowalem pelne wersje w pudelku instalowalem i gralem i gra byla moja , teraz wydaje wiecej za kopie cyfrowa ktora nie jest moja i jest przypisana do mojego konta ... a mega koropracja jest za malo , i teraz beda zwalniac programistow , i powierzac ich prace AI , zarazem podnoszac cene , bo chciwosc nie zna granic .
Coś za coś, nie powiem że odsprzedaż kopii cyfrowej (a głównie o licencje na jej uzytkowanie) byłoby fajne ale jak wiemy, ja nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniadze. Mnie tam nie boli samo to ze nie można odsprzedać bo i tak kupuje w 98% na mocnych przecenach.
Co do nie odpalonych gier . . . cóż problem zwiazany z kupką wstydu a sam ją mam gigantyczną bo ciagle cośdokupuje bo gry szczególnie które maja juz kilka lat na karku chodza za śmeiszne pieniadze plus bundle no i nigdy nie wiadomo czy ową gre kupie za te 10 lat bo akurat licencja sie skonczyła albo studio zdechło
Badania pokazują również, że sporo – bo aż 24% – produkcji przypisanych do kont respondentów nigdy nie została przez nich uruchomiona. Zaledwie 44% tytułów z ich kolekcji jest ogrywane regularnie.
I uparcie dalej będę twierdził, że gracze (a właściwie chyba każda grupa społeczna) to ofiary konsumpcjonizmu, jaki poziom dzisiaj on reprezentuje. Ludzie kupują ale nie wiedzą dlaczego, po prostu kupują omamieni reklamami a w przypadku gier zapowiedziami. Nie analizują, nie myślą. Klik, kupione. Na tym schemacie działa dzisiaj np. takie allegro. Zakupy są traktowane jak rozrywka, nie potrzeba. Stąd później takie statystyki...
Nigdy w zyciu nie kupilbym switcha gdyby nie odsprzedaz gier. A tak gra sie pieknie.
Ja to czasami nawet zarabiam na uzywkach.
Ostatnio kupilem uzywane RDR2 na PS4 za 80zl, pogralem, przeszedlem i sprzedalem miesiac pozniej za ... 90zl :D
Wiec nie dosc ze pogralem za darmo to jeszcze zarobilem na 4pak piwa.
Mam ponad 250 gier na Steamie, odpaliłem może z 40, na Epicu ponad 400 z czego może 40 odpaliłem, na GoG 180 odpaliłem z 30, także statystyki nie dziwią.
Nie łapie się w te 24% za cholerę. Na "launcherach" od EA, Ubi nie uruchomiłem przynajmniej 90% tytułów, wyjątkiem jest jedynie GoG i Battle.net. Konsole obstawiam są na poziomie Steama...
Sprzedawać? Ale dlaczego? Czyżby kupowali cos, czego nie potrzebują?
Ja bym sprzedał maksymalnie 5 spośród swoich ponad 300 gier...
Ciekawe jak na to zareagują wydawcy...
Bo to, że 75% twierdzi, że gry AAA są za drogie i ma rację, przez co tylko 36% jest kupowane za pełną cenę jest dla nich złą wiadomością, ale to, że gdyby była możliwość odsprzedaży to 64% kupiłoby grę za pełną cenę to już dla nich wiadomość dobra, bo paradoksalnie mogliby zarobić więcej umożliwiając odsprzedaż wersji cyfrowych...
A 24% produkcji nigdy nie uruchomionych to skutki rozdawnictwa, szczególnie na Epicu - sam za GOG Galaxy mam tylko na GOGu, Orginie, Epicu i Koncie Microsoft (nie mam podpiętego Steama i Amazona Prime Gaming, gdzie w sumie mam około kolejnych 70 tytułów) 351 gier z czego jakichś 60 - 70% prawdopodobnie nigdy nie odpaliłem.
Dawniej grałem w każdą kupioną grę, teraz jest tyle gier za darmo, że mało co kupuję.
Tylko 24%? To jakieś bzdurne badania. Znam wiele osób co mają na steam po 50-100 gier a grają w max 5
Większość osób ma tak duże biblioteki z racji dawnych bundli, które trzeba było kupić w całości, choć interesujący był tylko jeden lub dwa tytuły. Dopiero później pojawiły się bundle, z których można było dobrać interesujące nas gry. Albo pojawiła się możliwość sprzedania klucza gry, która nas nie interesowała na bazarze łowców gier. Z tysiąca gier na Steamie ograłem z 600, z czego zdecydowaną większość ukończyłem. Pewnie z ponad 100 tytułów nawet nie będę chciał odpalić, bo były bundlowymi zapchajdziurami, ale powoli więcej ogrywam niż przybywa nowych. Choć z drugiej strony na 2024 rok zapowiedziano wiele świetnych i interesujących mnie gier, więc tendencja może się wyrównać :)
Biorąc pod uwagę masę rozdawnictw, jak i wszelkich promocji, to się nie dziwię. Sam mam gry, które jeszcze nie odpaliłem.
Jeszcze z rok temu, powiedziałbym, że likwidacja pudełek, to nie najlepsza rzecz z mojego punktu widzenia, ale dziś, to już mam wywalone. Będą pudełka, następna generacja będzie miała napęd czy nie, to mi to obojętne.
Gier wartych ogrania wychodzi tak mało w ciągu roku jest tak marna ilość, że kupno ich w pełnej cenie w cyfrze, różnicy nie robi. W dodatku jesteśmy na etapie, gdzie gry są najtańsze w historii. Są po prostu tanie jak barszcz w porównaniu do zarobków.
Kupując grę na PS2, musiałem wydać 220zł, gdzie zarabiało się 1500. Dziś gra kosztuje 330, a zarobki wielokrotnie większe. Na grę muszę robić mniej niż dniówkę.
Więc dla tych kilku gier rocznie nie mam już ochoty bawić się w odsprzedawanie itd. By jakieś marne grosze zaoszczędzić.
Do tego dochodzą rozdawane gry, abonamenty, które można kupić za grosze na chwilę, by ograć coś ciekawego. Pod względem finansowym, gracze żyją w złotych czasach. Gorzej z ilością produkcji w ciągu roku.
Co w tej sprawie robią instytucje powołane do ochrony praw konsumenta?
Kiedy Niemiecka Federacja Konsumentów zaskarży wyrok w sprawie oni vs Valve, w której to sprawie niemiecki sędzia utajnił uzasadnienie wyroku?
Przypominam że sprawa dotyczyła właśnie braku możliwości "odpięcia" licencji gry od konta Steam w celu jej dalszej odsprzedaży.
Kupują w ciemno oczami a potem taki efekt. Kiedyś gdy demo gry albo wersja shareware była normą to zakupy były w pełni przemyślane. Teraz zrobili z tego jakies głupie świeto na steam jakby twórcy robili łaskę że można wypróbowac ich półprodukt za darmo przed premierą dłużej niż 2h po zakupie gry na steam z możliwościa jej zwrotu. 2h to jakiś żart by zorientowac się czy gra jest warta zakupu. Nigdy nie kupować przed premierą albo na podstawie trailerów czy głupich obietnic twórców.
Dlatego daza do cyfrowej dystrybucji.
I oczywiście dlatego wybieram PlayStation.
Uwaga na m$ i Xboxa nie chcecie mieć tego problemu w najważniejszym segmencie rynku czylu konsolach głosujcie portfelem.
Dlatego gram na konsolach. Ostatnio kupiłem Dead Space na PS5, skończyłem dwa razy i sprzedałem po tygodniu o 30zł mniej niż kupiłem. A co bym miał zrobić z cyfrowym gównem?