Tak ciężko było napisać tytuł filmu w tytule wątku? :/
Tak samo imię i nazwisko aktora. Co za głupia moda na chore lenistwo...
Byłem wczoraj w kinie, czekałem na ten film z wypiekami na twarzy a oryginał to jedyne dla mnie arcydzieło filmowe.
Nowy Blade Runner nie jest arcydziełem..jest raczej godnym następcą.
Siedziałem jak na gwoździach w kinie i czekałem na ten czar, na ten klimat i muzykę wylewającą się z ekranu..
..za mało było takich momentów.
- Zdjęcia mistrzostwo świata.
- Klimat na plus ( bardziej podoba mi się ten postapo niż w jedynce )
- Muzyka niestety to drugie tło tego filmu. Zimmer ze swoją pompatycznością przesadził, za mało romantyzmu i dźwięków chwytających za serce, za dużo przeraźliwych nut i brak wyczucia w scenach. Po tym filmie Zimmer z geniusza i mojego ulubionego kompozytora przerodził się w komercyjnego nudziarza z otartymi schematami do bólu. Aż boje się pomyśleć co stworzył poprzedni kompozytor ( zwolniony ) skoro odbiegał znacznie od stylu Vangelisa. Zimmer starał się bardzo podrobić styl Mistrza, ale tylko momentami mu się to udawało. Dziwi mnie,że nie podejmowano żadnych kroków aby to Vangelis stworzył Ost. Ostatnio wydał piękny album '' Rosetta '' do misji kosmicznej i wyszło mu to całkiem nieźle. Obejrzałem making of i widziałem z jaką pasją uderza w klawisze fortepianu. Zasłużył chociaż na jeden motyw w filmie a zapomniano o nim, przykre to.
Ogólnie film rewelacja, ale te wszystkie moje narzekania są powodem dużego odniesienia do oryginału, który jest dla mnie dziełem sztuki. Nawiązania same w sobie były bardzo sentymentalne , ale pozbawione większych emocji bo ani Harisson mnie nie przekonał ani Zimmer nie podkreślił tych scen odpowiednią muzyką..
Na pewno pójdę jeszcze raz do kina i gdy wyjdzie na Blu - Ray również obejrzę na spokojnie w zaciszu domowym. Ten film na pewno zyska przy drugim, trzecim podejściu.
Magia oryginału już chyba nie do zobaczenia, usłyszenia..
A teraz opinia o ludziach , którzy byli w kinie. Przeczekałem weekend aby nie być na tłumach bo potrzebowałem obejrzeć ten film na spokojnie. Niestety miałem ogromnego pecha. Los sprawił, że po raz pierwszy w życiu jak jestem w kinie zawiesił się film. Przyszedł ktoś z obsługi i pytał na której minucie zatrzymał się film. Dramat.. po 10 minutach przewijania, czekania w końcu ruszyło dalej.. Klimat siadł na chwilę, ale później było ok. Niestety popis dali znużeni Janusze, szczególnie jeden nade mną, który co chwilę ziewał, wzdychał i C**j wie co on tam jeszcze robił. Z boku jakiś gość walił gorzałą a z każdej strony chrup! chrup! chrup! jak świnie przebierali w tych kartonach po popcornie. Myślałem, że mnie krew zaleje..
To tyle..
Myślę, że jeszcze jeden seans by mi się przydał. Niemniej jednak, jestem pod ogromnym wrażeniem.
NG:
spoiler start
1. Chyba jednak chodzi o system odpornościowy. Niby prosto, ale nawet by pasowało - czy właśnie odporność mogłaby w ogóle się wykształcić u takiego dziecka?
2. Jak dla mnie jak najbardziej. Poza tym, tak sugerowałaby muzyka i nawiązania do oryginalnego OST.
3. Szczerze mówiąc, uwierzyłem jej. Choć scena z wielkim hologramem stawia to pod znakiem zapytania.
spoiler stop
Jestem w ciezkim szoku po seansie. Arcydzieło!
Chapeu bas panowie Vilenevue i Deakins! Masterpiece!
Dzisiaj byłem w kinie i muszę powiedzieć, że z powodu jego tempa nie jest to raczej film dla każdego, ale ode mnie mógłby dostać dychę.
Jedyne do czego mógłbym się przyczepić na świeżo to jednak troszkę za głośne ze dwie, trzy sceny bo myślałem, że ogłuchnę ale może to być specyfika kina, w którym oglądałem.
spoiler start
Scena Joi i "połączenia" zryła mi psyche. Zapewne nalazłoby się wielu chętnych jakby ktoś to stworzył. I zarobiłby kupę kasy.
spoiler stop
NewGravedigger
Według mnie:
spoiler start
Czemu nie powiedziała, że to jej wspomnienia? Bo wcześniej wspomniała o tym, że wklejanie własnych jest zabronione. Biorąc pod uwagę, że tworzenie wspomnień to jej całe życie to pewnie postanowiła skłamać, szczególnie przed policjantem.
1) Może tak, może nie :) Można to odbierać w sposób dwojaki bo przecież uczestnicy spisku zrobili wiele by ją ukryć. Ja skłaniam się ku temu, że była zdrowa. Szczególnie, że ta jednooka wspomniała Joemu, że jak przyjdzie odpowiedni czas to ją ujawnią.
2) Na to wygląda.
3) Była programem, który reklamowano "See what you want, Hear what you want". Tu raczej nie powinno być wątpliwości. Znaczy jej "miłość" raczej była "szczera". Po po prostu miała się zakochać we właścicielu ze wszystkimi tego konsekwencjami :)
spoiler stop
ja dopiero w tym tygodniu idę, czeka mnie wyzwanie - pierwszy raz będę oglądął film anglojęczny bez polskich wspomagaczy w postaci napisów
ale sądząc po wszelakich i waszych 'ochach' myślę że możemy być spokojni o nową diunę
A ja, myśląc o wycieczce do kina, wreszcie nadrobiłem "jedynkę".
Cóż, oglądanie pewnych filmów 35 lat od dnia premiery to nie jest dobry pomysł.
Raz, że gdzieś to już widziałem. Że teraz wszystko to wydaje się trochę zbyt przewidywalne i ograne... No ale książka to były lata sześćdziesiąte...
Dwa, że kompletnie nie przekonał mnie pretensjonalny styl, scenografia... No i momentami niesamowite dłużyzny...
Trzy - i to już pytanie do was.
Nie wiem, czy iść na "dwójkę". Nie chcę się rozczarować... Czy 2049 jest bardzo bliski klimatem oryginałowi? To współczesne kino, może będzie lepiej...Z drugiej jednak strony, Ghost in The Shell też mnie mnie nie zachwycił, chociaż był przyjemny. S-F szybko się starzeje...
Nazywanie Harrisona Forda aktorem słabym jest swoistym kuriozum. To aktor, który w kinie komercyjnym, rozrywkowym odegrał kluczową rolę. Wyniósł tego rodzaju kino na wyżyny. Zagrał najbardziej charakterystycznych bohaterów, w najbardziej kluczowym okresie dla kina rozrywkowego. Han Solo, Indiana Jones, Jack Ryan, znalazł dla siebie miejsce w takich filmach jak Komandosi z Navarony, Czas Apokalipsy, Łowca androidów, Świadek, Ścigany, Frantic. Nagrał też swoje kwestie w kultowym E.T., niestety sceny z jego udziałem zostały przez producentów usunięte. I nagle jakiś forumowicz twierdzi, że jest nie gorszym aktorem niż Ford. Kuriozum czy groteska, proszę sprecyzować.
Herr Pietrus - moja rada nie idź film ma jeszcze dłuższe sekwencje "spowalniaczy" niż oryginał dla mnie to na plus ale to chyba nie Twoje klimaty to nie jest kino akcji bardziej film noir.
W kwestii Harrisona Forda chciałbym zauważyć że ma dość specyficzny styl gry aktorskiej dość oszczędny wręcz nonszalancki. Styl ten rozkręcił mu karierę itd ale dziś to chyba nie bardzo pasuje do tych ilości krzyżyków na karków a może czas inaczej dobierać role.
Właśnie wróciłem z seansu. Przez prawie 2 godziny myślałem, że to będzie jeden z moich ulubionych filmów sci-fi. Świetny scenariusz, zdjęcia itp. Mniej lub bardziej subtelne nawiązania do oryginału. Ogólne wrażenia: wreszcie jakiś dobry film w kinie.
Niestety, końcówka do bani. Jakość wyraźnie spada od momentu
spoiler start
porwania Deckarda.
spoiler stop
Coś jest nie w porządku, jeśli wątek poboczny (Joi) okazuje się znacznie bardziej interesujący i emocjonalnie angażujący niż wątek główny. Brak również jakiegoś sensownego domknięcia historii
spoiler start
głównego czarnego charakteru. W ogóle mam wrażenie, że to jakby dopiero wstęp do dalszej opowieści (bunt replikantów).
spoiler stop
Chyba nie o to chodziło. Szkoda. Mogło być 10/10.
I tak: Ford, który stanowił ważny i dobrze zagrany element sukcesu oryginalnego filmu, tutaj zachowuje się jak aktor z innej bajki. ;) Blado wypada na tle innych.
A ja uważam, że Harrison Ford po raz pierwszy od wielu lat pokazał, że umie zagrać. Ta scena, kiedy widzi ... naprawdę zagrał, widać że nie przyszedł tylko po wypłatę. Generalnie wszyscy aktorzy stanęli na wysokości zadania - włącznie z Goslingiem, świetna de Armas i kapitalna Silvia Loeks. Wiem, że niektórzy narzekają na Leto, że pretensjonalny, ale jeśli ktoś ma kompleks Boga i uważa się (zasłużenie) za zbawcę świata, to ma prawo być dziwaczny :)
Muzyka dość ciekawa... dużo typowych dla Zimmera hałasów (porównajcie sobie z soundtrackiem do Dunkierki - dużo podobieństw), ale znakomicie komponuje się z obrazem, plus w tle pobrzmiewają gdzieś echa a'la Vangelis.
Wizualnie powala. Wszystkie ujęcia są artystycznie wręcz skomponowane. Wiele można niemal zatrzymać na stopklatce, wydrukować i walnąć na ścianę jako dzieło sztuki.
Młodsi widzowie mogą narzekać na tempo, że wolniejsze niż przywykli, że chwilami statyczne. Ale film na tym zyskuje, bo widz ma okazję ponapawać się widokami, zamiast wkurzać się cięciami co 2 sekundy, żeby było dynamiczniej :)
NewGravedigger, co do twoich pytań - przecież dopiero co narzekałeś, że wszystko wyłożono na tacy? :) To są słuszne pytania, które pozostawiono widzowi do przemyśleń (może oprócz drugiego, myślę że opowiedź brzmi "tak").
https://naekranie.pl/aktualnosci/box-office-klapa-blade-runner-2049-otwarcie-ponizej-oczekiwan-2446387
shieett miejmy nadzieję, że się jeszcze rozkręci
Ostatnio czytałem gdzieś news, że Ridley Scott znowu miał sprzeczkę z Harrisonem Fordem o to czy Rick Deckard (czyli tytułowy łowca androidów), był androidem czy człowiekiem?
Nie wiem czy pod pierwszy Teaser podłożył się Jóhannsson, ale jestem cholernie ciekawy jego wizji muzycznej.. Postawili na pewniaka, który zrobi OST i będzie dobrze wyglądał na plakacie czy creditsach. Sam film podobał mi się, ale muzyką jestem bardzo zawiedziony.
https://www.youtube.com/watch?v=GDscTTE-P-k
Myślałem, że będzie okropne, ale to jest świetne! Odtworzyli atmosferę pierwszego biegacza ostrza i powieści Philipa Dicka
Hans Zimmer, to najgorsze, co mogło spotkać ten film. Typowy kompozytor filmowy, którego muzyka bez filmu nie ma prawa bytu. Nawet do Vangelisa się nie zbliżył.
Szkoda, że film ma słabeo twarcie. Naprawde udany, i nawet Gosling nie przeszkadza.
Nie widziałem jeszcze nowego BR 2049, ale obejrzałem specjalnie starego teraz, bo widziałem tylko raz jako nastolatek z 15 lat temu, no i poza muzyka i scenografią to mega żenada ten film.
Mega dziury w logice, drewniana gra aktorska, ogólnie słabizna jak się spojrzy obiektywnie. Kolejny ze starych filmów który nie przetrwał próby czasu, więc nowy na pewno będzie lepszy. Fanboystwo fanboystwem, ale kurwa trochę niektórzy powinni zejść na ziemię.
co kto lubi
de gustibus non est disputandum
spoiler start
Deckard replikantem? ciekawa teoria
spoiler stop
Jezu jaka to jest bzdura z tym gustem.
To nie jest żaden gust, tylko myślenie i logika. Gust to jest jak lubisz kolor biały albo szary ścian w mieszkaniu, a nie ciąg przyczynowo skutkowy....
w starym BL, pierwsza scena gdzie replicant zabija Holdena, mimo, ze wiedzieli ci agenci ze to replicant, bo potem Deckardowi pokazali foty wszystkich replikantów, wiec na chuj był ten smieszny test jak i tak mieli ich zabić i łowców wysyłali :D
Albo potem mega super technologia robimy replicantów, ale kurwa kamery przed wejściem Tyrell to nie mógł se zmontować, żeby widzieć kto wchodzi, tylko Hal 9000 mówi ze przyszedł Sebastian, ale ze ktoś jeszcze to już Hal nie wiedział XD
No dajcie spokój...gdzie tu sens i logika....
Chłonę każdą cząstkę filmu i nagle.. koniec! Syrjusly myślałem, że jeszcze będzie z 40min akcji ale to już pewnie na kolejne dwie części ;)
PS: Ten film dla poprzedniego jest tym czym Deus Ex HR dla jedynki :)
PS2: 'Zamknięta baba' to najlepsza postać w filmie, dopasowanie aktorki i stworzenie charakteru postaci to majstersztyk.
Byłem dzisiaj, audio-wizualnie cudeńko, ale zeby ogolnie jakos tyłek urywało to raczej nie. Bardzo dobry film, ale tylko tyle 8/10
Taka anegdota: nie wiem, czy już ktoś wspominał, ale polskie tłumaczenie tytułu "Łowca Androidów" było całkowitym zaprzeczeniem idei, która przyświecała reżyserowi. Specjalnie nazwał on nową rasę Replikantami, żeby nie sugerować w żaden sposób powiązania z robotami. Replikanci są bio, a nie tech. Niestety w PL ktoś nie wszedł w temat... To trochę inaczej niż w prozie Dicka, gdzie istniało pojęcia androida, coś jak ewolucja cyborgów.
Dziś odświeżyłem dziś Final Cut Scotta, dołożyłem szorty - BR 2049 przed drugim seansem to dla mnie jednorożec. ;)
Dołączam się do ogólnego wydźwięku pochwał, dałem sobie ponad dobę, by ochłonąć. Godna kontynuacja, a wszak poprzeczka była wysoko. Audiowizualnie - film kapitalny, a głównie do tego używam Blade Runnera - by chłonąć klimat i nastrój patrząc i słuchając. Scenariusz solidny, ni mniej, ni więcej, dobrze opowiedziany. Dramaturgicznie w sumie lepszy nawet, i choć historia nie ma w sobie nic z dzikiej galopady (całe szczęście), to niektóre sceny autentycznie poruszały - mocny towar. Reżyser jako dyrygent narracji sprawił się świetnie. Muzyka w warstwie dźwiękowej nawiązuje do OST poprzedniego BR i w związku z tym doskonale uzupełnia całość, dobrze współtworzy nastrój, ale też nic ponadto. Brak jej unikalnego charakteru, iskry geniuszu poprzedniczki. Cóż, nie każdy jest Vangelisem. Nawet Vangelis nie zawsze bywał Vangelisem. No właśnie... dlaczego nie on komponował? Dziwne.
No i szkoda, że ponoć finansowo szykuje się klapa, jak też i było w 1982. Ot, demokracja portfelowa sterująca Hollywoodem kolejny raz okazuje się tyranią miałkiej mierności, która nie rozumie i nie docenia niczego ponad filmowy fastfood, pod który sam Hollywood onąż tyranię wytresował. Cóż. Raczej nie powinno to przeszkodzić nowemu BR, by poszedł w ślady starego i z czasem obrósł w zasłużoną opinię filmu kultowego.
BR 2049 jest audiowizualnie doskonały i syntetyczny. Na pierwszym BR czas już odcisnął piętno, to stare kino sf ze wszystkimi tego konsekwencjami w warstwie technicznej. Tam mistrzowsko stylizowane noir, tu zaś okazałe widowisko, też pełne odniesień. Nie wiem, czy sequel doczeka się aż tak dogłebnych analiz jak oryginał, czy są do tego podstawy. Nawet jeśli BR 2049 to replikant oparty na implantach, nie potrafię odmówić mu posiadania własnej duszy.
BR 2049 to bardzo dobry film, akceptuję go w takiej formie i cieszę się, że powstał.
W kinie zameldowałem się dzisiaj pierwszy raz od jakiś 10lat żeby obejrzeć BR. Przede wszystkim świat przedstawiony i kwestie wizualne na mega poziomie. Sam film momentami przynudza i cała zagadka nie wydaje się jakoś specjalnie skomplikowana (chociaż może to i na plus?). Pierwszej części trochę nie pamiętam już ale nawiązania wyłapałem.
Ogólnie dobry film ale spodziewałem się czegoś więcej. Najbardziej w tym wszystkim zdziwiło mnie że pomimo soboty to pusta sala w kinie.
Audiowizualnie świetny - chociaż trochę szkoda, że jedynie (bodajże) dwa kawałki znalazły się z soundtracku jedynki. Jednak sama fabuła i przekaz wyżyn nie osiągneły - po ocenach i recenzjach spodziewałem się godnego następcę jedynki - tymczasem jest o klasę niżej. Cóż - poprzeczka była bardzo wysoko. W każdym bądź razie i tak polecam obejrzeć - w KINIE!!!
Ksiazka jest IMO duzo lepsza niz oryginalny BR. Glownie z powodu tego, ze
spoiler start
w ksiazce Decard nie jest androidem.
spoiler stop
Cala historia jest dzieki temu lepsza, nie opiera sie na lepszym lub gorszym "tłiście". Ale są też inne powody, Mercer, zwierzęta a w ogóle to scena z pająkiem (po co mu tyle nóg - swietnie zrobiona w PL audiobooku z Rebisu).
To co w spojlerze niestety jest niewybaczalnym minusem filmu. Po co poświęcać głębie historii dla (dobrze zrobionego) twistu..
O co chodzi z tym rewelacyjnym soundtrackiem z pierwszego BR? Odsluchalem dwa razy, szalu zadnego nie ma, imo Zimmerowski znacznie lepszy, lepiej pasujacy do swiata.
audiowizualnie rzeczywiście rewelacja. Fabularnie - gorzej niż oryginał. Przede wszystkim pierwsza historia była znacznie bardziej kameralna, osobista. No i nie było wyraźnie zaznaczone, kto tu jest tym złym i zasługuje na obicie mordy. A tu już od początku widać, że ta zimna sucz będzie bruździła głównym bohaterom. Dochodzi jeszcze ten niepotrzebny wątek rewolucji replikantów. No litości, przecież to już Matrixem zalatywało.
Ale wątek Deckarda - a zwłaszcza jego finał - poruszający. Dla samego zakończenia warto było pójść do kina.
Ogólnie film dobry, nieco zbyt prostacki (klisze znane nie tylko z kina s-f ale ogólnie z filmów akcji, Joe-Joseph K.? - litości), ale godny tytułu Blade Runner. Kto by pomyślał, że się uda.
a, no i przełożona Joe. Sorry, ale ja cały czas widziałem w niej panią Underwood. : )
ja generalnie jestem pod ogromnym wrażeniem, i faktem jest, że film ma wiele braków fabularnych i wątków które zupełnie nie powinny się w filmie znaleźć, (niektóre powinni bardziej rozwinąć - Joi )nie mniej jednak pod względem emocji jakich mi dostarczył, to jest pierwsza liga, żaden inny film ostatnio tak mnie nie poruszył (wspaniała oprawa audio wizualna sprawia, że on tak jak poprzednik nie zestarzeje się) na youtube jest kilka świetnych shortów, które wyjaśniają niektóre wątki w fabule.
https://www.youtube.com/watch?v=aMP1YpQSGhQ
Film należy w szczególności pochwalić za kreację świata. Świetnie stwarza klimat. Fabuła trochę gorsza, ale jako całość należy uznać BR za bardzo dobry film.
Po seansie i zadowolony jestem.
Był klimat z starszej wersji.
Film w pewnych momentach się dluzyl ale pewne wątki zwyczajnie zryły mi głowę w pozytywnym znaczeniu i dały przemyślenia po filmie, a to cenię bardzo że film jest w mojej głowie po seansie.
Nie polecam iść na ten film z żoną/dziewczyną. Seans w kinie uważam za pomysł chybiony. Takie filmy kontempluje sie oglądając samemu. Za wersje kinową ->
dziś widziałem w kinie... film dobry, ciekawa historia, świetne zdjęcia i... tyle
dla mnie obsada i gra aktorska na poprawnym poziomie i tyle. W jedynce drugo i trzecioplanowe role to był istny majstersztyk i to właśnie ta różnica powoduje, że 2049 jest o niebo w tyle za pierwowzorem. BR oglądałem dziesiątki razy i pewnie wrócę do tego filmu jeszcze nieraz, natomiast BR2049 obejrzę może ponownie ale nie będę miał TAKIEGO przyciągania. Gosling niestety drugi Nicholas Cage - w każdym filmie ta sama smutna mina. Choć większych przyczepek do niego nie mam ale nie ujął mnie tak jak HF w BR. Chyba jestem poprostu za stary na nowe kino. Na koniec dodam, że nie żałuję i polecam obejrzeć 2049, bo naprawdę warto. Zabrakło czegoś magicznego... 7/10
Ech, te wspomnienia z lat młodości...
Naprawdę nie wiem, co jest takiego genialnego w pierwszym BR. Ok, na pewno kiedyś tematyka była znacznie mniej ograna, chociaż czy miało to aż takie znaczenie?...
A całą reszta? Muzyka oczywiście dobra, Ford zagrał dobrze, ale scenografia... to już kwestia gustu, mnie raczej rozczarowała, historia też poprowadzona tak sobie, nie czuć emocji, nie czuć napięcia, film właściwie nie angażuje emocjonalnie widza... Nie jest zły, kiedyś pewnie wydawał się lepszy - wiadomo, filmy się starzeją - ale zachwyty niektórych są dla mnie osobiście zaskakujące. 2049 chyba jednak odpuszczam. Z wypowiedzi w sieci trudno wywnioskować, czy to coś lepszego, czy jednak to samo.
Wizualnie - opad szczęki, jestem kilka godzin po seansie a wciąż ciągnę żuchwę po ziemi. Zimmer wreszcie przestał nagrywać soundtrack do Gladiatora. Rozbudowa świata przedstawionego w pierwowzorze poprowadzona perfekcyjnie i uniwersum intryguje jeszcze bardziej. Fabuła lepsza, niż parafraza Raymonda Chandlera z jedynki, choć szkoda, że główna przeciwniczka Blade Runnera nie miała w sobie tyle charyzmy, co Roy Batty (a jej niejednoznaczność potraktowano po macoszemu). Gosling bardzo Drive'owski, ale za to go lubię. Brawurowa rola Anny Przybylskiej, miała zdecydowanie najlepszy wątek w filmie (scena "synchronizacji" z prawdziwym ciałem to majstersztyk).
Jutro idę. Mam nadzieję na klimat z oryginalnej wersji.
Warstwa techniczna wspaniała. Fabuła mogłaby być troszeczkę bardziej subtelna, niestety mamy dosłownie wszystko wyłożono na tacy. Obsada bardzo dobra, aczkolwiek HF kolejny raz w filmie jest chyba z sentymentu, bo aktorem to on jest takim jak ja. Leto również trochę zawiódł - nie pod kątem aktorskim (tutaj spisał się bardzo dobrze) ale jego rola po raz kolejny praktycznie nic nie wnosiła do fabuły.
Jakie wasze wrażenia?
zapomniałbym - jak zwykle trailer psuje połowę zabawy
Admin: Tytuł zmieniony - przypominam punkt regulaminu "formułowania tytułów wątków w taki sposób aby były zrozumiały dla ogółu czytelników Forum".