Dawno dawno temu żyli sobie trzej bracia - Lech, Czech i Rus. Dzielni to byli mężowie, co to ani smoków się nie bali, ani żadnej dziewce nie przepuścili. Podróżowali sobie po całym świecie, zdobywając bogactwa i sławę, ale brakowało im jednego - domu. W końcu, po latach wojaczki i przygód bracia postanowili osiąść gdzieś na stałe i ruszyli razem na poszukiwania miejca, które mogłoby posłużyć im za dom.
Przejeżdżając przez bezkresne stepy, jak okiem sięgnąć omiatane słońcem podczas pięknego lata, zaś zimą skute grubym lodem, pełne surowców naturalnych, żyznych ziem doskonałych pod uprawę żyta i kartofli, herosi przystanęli. Rus głęboko wciągnął powietrze i rzekł do swego orszaku:
- Iwanie, Delfinie, Saszo i moja piękna żono Maszeńko - tu zostaniemy, spłodzimy potomków i kiedyś zbudujemy potęgę, której nikt nie podbije.
Tak też uczynił Rus zawadiacko zeskakując z galopującego konia na jednej nodze i wywijając przy tym uszata czapką, zaś Sasza nagrywał wszystko na jutuba i aploldował pod tytulem "This is Rus". Dziatwa po dziś dzien korzysta z dobroci tamtejszych ziem, spozywając żyto i kartofle w ilościach hurtowych i wciąż wrzucając na jutuba swoje niezwykle brawurowe popisy, nie bojąc się niczego - ni wroga, ni zimy, ni niedźwiedzi.
Dwaj bracia pozazdrościli Rusowi szybkiego odnalezienia nowej ojczyzny, więc pognali pędem dalej, by także wreszcie pozostawić posobie spuściznę. Zatrzymawszy się na popas gdzieś w górskim paśmie poprzecinanym różnymi rzeczułkami, Czech podrapał się po swoich pośladkach, rozłożył się wygodnie na trawie i jak to miał w zwyczaju, zaczął leniwie zbijać bąki i zajadać knedla. Lech popatrzył na brata z politowaniem, bo wiedział, że będzie musiał nań czekac cholera wie ile, póki Czech nie raczy się ruszyć i zrobić coś pozytecznego zamiast mlaskać, siorbać i spać, więc spytał wprost:
- Jedziesz, czy zostajesz, braciszku?
- Pojaduj se Leszeczek, ja sem zjem hranolki z omacką, popitke zaliczkam i możet być porucham jakeś mesta i poszukam jakeś diwki.
Takoż więc Lech pojechał dalej, nie czekając na brata, a ten juz sę nie ruszył z miejsca - szum pobliskich strumyków, totalny spokój okolicy i brak zmartwień sprawiły, że Czech osiadł tam, gdzie usiadł wraz ze swymi służącymi i rodziną i tak do dziś sobie jego potomkowie siedzą i właściwie nic nie robią, ale przynajmniej są szczęśliwi.
Lech, nie licząc orszaku, został sam. Jeździł w te i we wte, ale wszystkie najlepsze miejsca były zajęte. Tu mu się jacyś obcy z Azji mówiący językiem przypominającym duszenie się kością kurczaka wtrynili na południe od ziem Czecha, tu jakaś banda cyganów rozstawiła tabor w Karpatach, a z kolei na zachodzie napotkał okutanych w najeżone kolcami pancerze i wyposazonych w zweihandery złowrogo uśmiechniętych typów krzyczących coś o lebensraumie, więc wolał nie podchodzić bliżej. W końcu uznał, że nie ma co dłużej kombinować, bo w sumie robi się późno i nie ma co łazić po nocy, bo jeszcze ktoś może po ryju dostać, więc rozbił obóz na samym środku prastarej puszczy. W konarach wielkiego dębu ujrzał zaś wielkiego, bialego orła, którego uznał za znak od niebios. Krzyknął do swoich:
- Tam, gdzie orzeł uwił swe gniazdo, załozymy swa stolicę, którą tez nazwiemy gniazdo. Bo to ładna nazwa, taka obrazowa. I myśleć mi się nie chce, bo późno już i nie mam weny.
I rozesłał swoich ludzi na rekonesans, by powiedzieli mu, co otacza wybrane ziemie. I tak po kilku dniach wracali doń poszczególni zwiadowcy, opowiadając o tym, co trafili na swej drodze.
- Panie, na północy wielkie morze. Zimne jak skurwysyn, mimo, że mamy lipiec, poza tym padało tam niemożebnie, ale śledzi to w zyciu tylu nie widziałem. - rzekł jeden z wysłanych wojów.
- Panie, na wschodzie nic nie ma.Dosłownie, ino wiatr hula, piździ i ludzi przewraca, zimno od Rusa wieje, a ludzie tam wiecznie pijani chodzą. - rzekł ten zwany Kieł (ze względu na to, że miał tylko jeden ząb - górną prawą czwórkę), który potem załozył na odkrytych przez siebie terenach wyjątkowo brzydkie miasto o nazwie pochodzacej od swego przydomka.
- Panie, na zachodzie ino szeroka rzeka i bandy tych wrzeszczących cięzkozbrojnych, co dzien i noc maszerują i stukają obcasami. Ja to bym się dalej niż za tę rzekę nie zapuszczał, bo nas odrą ze wszystkiego, co mamy.
- Panie, na południu góry, do Czecha mamy blisko, ale tamtejsi zbójnicy wyjątkowo chytrzy, jak się tylko z koniem rozłożyłem na polanie, od razu mi większość pieniędzy zabrali i jeszcze wcisnęli mi do rąk jakiś śmierdzący ser, a jak wyjeżdżałem, to mnie skasowali za oddychanie ich powietrzem. - rzekł kolejny woj.
- Panie, złe wieści, tu nie tak daleko, prawie w samym centrum tych terenów jest taka dziura w ziemi, co sięga chyba bram piekieł, bo ino ogień z niej bucha, siarką i kapustą tam śmierdzi i wyłażą z niej jakieś paskudztwa o parszywych mordach, bełkocząc coś o ziemi obiecanej. Nie pojadę tam po raz drugi, choćby pod groźbą ucięcia mi łba, nie łudź się panie. - Rzekł jeden z najdzielniejszych wojów, który podczas swej podróży zbladł, osiwiał i co jakiś czas budził się z krzykiem na wspomnienie tego zapomnianego przez bogów miejsca.
Przybył wreszcie ostatni posłaniec imieniem Jorg, który też nie miał najlepszych wiadomości dla swego władcy. Swym grubym głosem orzekł:
- Panie, kaj ja był i tak najgorzej, nic ino brud, siermięga i jakieś krzoki czy inne charmięzie rosno, do pierona się nawet to ciulstwo nie nadaje. Jo by tom ino srać chodził.
Lech popatrzył na swoich dzielnych wojów, pokręcił smutno głową i rzekł tylko:
- Chujowo żem wybrał, co? Dymać orła białego.
A jego potomkowie faktycznie chodzili srać i srać i srać tam, gdzie wskazał Jorg. I tak warstwa po warstwie powstał Bytom.
poza lodzia oczywiscie
Piotrków Trybunalski. Przejeżdżałem przez to coś i jak Bozie kocham, tak paskudnego i sypiącego się miasta dawno nie widziałem. Jakim cudem w centrum większej miejscowości mogłem zobaczyć kamienicę która groziła zawaleniem? Aż taka bieda tam panuje? Zgroza.
Chyba tylko rynek jest jako taki, ale też jaj nie urywa.
Po ostatnich wojażach rowerowych na czele rankingu wysuwa się Stalowa Wola z takim też koszmarkiem :)
bylem raz przejazdem, jakby mi ktos teraz kazal zamienic krakow na bytom to bym sobie na miejcu w leb strzelil
Bytom jest idealnym przykładem do czego prowadzi socjalizm. Syf, bieda, największe bezrobocie i patologiczne rodziny żyjące z pokolenia na pokolenie z zasiłków socjalnych.
Nikt tam nie dba o porządek z dwóch powodów. Budżet miasta na to nie zezwala i mentalność mieszkańców - co jest wspólne (państwowe) jest niczyje, więc rozpierdalają wszystko co się da. Przejdźcie sobie obok mieszkań socjalnych które dostawają, to będziecie wiedzieć o czym mówię.
Dodam też że w Bytomiu ponad 40% beneficjentów 500+ otrzymuje kartki żywnościowe zamiast pieniędzy.
Zrobiłem sobie taką małą jednodniową wycieczkę do Bytomia bo mimo że jestem ze Śląska to nigdy tam nie byłem.
Muszę przyznać że to miasto jest po prostu paskudne! Syf, kiła i mogiła.
Prawie wszędzie brudno i szaro. Budynki w centrum miasta chyba nieremontowane od czasów wczesnej komuny.
Jakiś tam dworzec jest ale czy tam pociągi stają to nie wiem bo wygląda okropnie. Chyba od początku budowy tego dworca to remontu tam nie było. Dookoła smród szczochów i zardzewiałej blachy a w takim słońcu to daje po nosie.
W Bytomiu to musi być niezła bieda bo ludzie na ulicy źle ubrani w jakieś stare ciuchy z lumpexów.
Nawet tamtejsze kobiety nie za piękne są. Chociaż wyjątki się zdarzały.
Mam wrażenie że Bytom zamieszkuje w 80% patologia.
Naprawdę ale nie chciałbym mieszkać w Bytomiu. Najbrzydsze i najbardziej zaniedbane miasto jakie widziałem.
Moje rodzinne miasto. Mieszkalem tam 27 lat i jest tak jak mowisz... Ciesze sie, ze juz tam nie mieszkam i podziwiam moich znajomych, ze jeszcze tam siedza, choc zostala ich juz tylko garstka.
A co sądzicie o Gliwicach?
Według mnie należy do ładniejszych miast (jeśli chodzi o Śląskie standardy), ale od Knurowa są chyba brzydsze. Ale nie ma co porównywać 40 tysięcznego miasta (Knurów) do niemal 200 tysięcznego kolosa (Gliwice).
Bytom ma ladne miejscowki, ale wiekszosc jest okropna.
Kunorow ma pola i jebie tam nawozem. Kosciol, ktory moglby robic za burdel i kryty basen z piaskiem na dnie. Tylko Gliwice!
Ja jestem z Gliwic. Knurów to wieś, nie wiem czemu mówicie o tym jak o mieście. Bytom z kolei to 100% prawda jak w 1 poście. Zabrze z kolei dla mnie w porządku, choć nie za ładne.
Jestem z Bytomia i zgadzam się tylko po części z pierwszym postem. Miasto jak miasto, ma swoje lepsze (Szombierki, Miechowice) i gorsze (legendarny Borek) rejony, mówienie ze wszędzie jest smród, brud i ubóstwo jest niesprawiedliwe. No i trzeba być ograniczonym umysłowo żeby po jednodniowym pobycie w mieście mówić że 80% mieszkańców to patologia.
Yogh, ja też czekam, chociaż z Ciebie mniejszy ślązak niż ze mnie obecnie ;)
Bytom jest po prostu biedny, ale taką biedę z biedaszybów da się znaleźć w każdym ślunskim mieście, wyłączając może co najwyżej Świętochłowice.
Większa patolnia jest na warszawskim Grochowie a największa oczywiście statystycznie patrząc Białystok ;)
widać że Bolesławcu nigdy nie byliście, no ale w sumie po kiego czorta miałby tam ktoś jeździć
Z tych co widziałem to zdecydowanie.
Pamietam do dziś pierwszy kontakt z Tym miastem, gdy zapytałem co to jest
Chyba parę lat temu przejeżdżałem tamtędy pociŕgiem z Wrocławia do Jeleniej Góry. Pomijając fakt, że jechało to to 40 km/h, po drodze mijałem Bytom, chociaż nie wiem czy to nie była Prypeć. Jeżeli tak wygląda Polska A to ja nie mam pytań.
No dobra tak, już się każdy wyżalił?
Spraszam do Świdnika k/Lublin na zwiedzanie niczego połączonym z zero atrakcji z bonusowym nic w pudełku ze starych gazet.
A tak btw. Jadłeś kiedyś, kiedykolwiek słynnego lubelskiego cebularza? :D
Z miast w których ostatnimi czasy byłem to zawiodła mnie Częstochowa - ostatnim razem byłem z 15 lat temu na wycieczce szkolnej i od tamtego czasu nie widzę jakiejś wielkiej poprawy. Bydgoszcz nie jest też jakaś piękna (nie mówię o ścisłym centrum bo to daje radę) - okolice dworca kolejowego trącą PRLem.
Miasto kopalni. Tak kiedyś nazywano Bytom. Działało tu 11 kopalń i huta żelaza. A teraz działa tylko jedna.Po likwidacji kopalń Bytom to upadłe miasto, które do dzisiaj się nie może podnieść z kolan.
Kopalnie były głównym żywicielem miasta ale też spowodowały potężne szkody górnicze. Kilka lat temu trzeba było ewakuować prawie 500 mieszkańców z dzielnicy Karb bo ta się zaczęła zapadać.
https://www.youtube.com/watch?v=-h7gjzu1Cjo
Jeśli twierdzicie, że Bytom jest najbrzytszy, to nie byliście w podwarszawskich Ząbkach.
To chyba nie widzieliście centrum Łodzi. Masakra, raz rano bałem się przejechać przez jedną boczną ulicę. Okolica z dachu jednej kamienic wygląda mizernie, sypiące się kamienice, dachy pozarywane, budynki balami podparte żeby się nie zawaliły. Widok straszny. Większość nadaje się do zburzenia.
Danziger kocham nad wyraz bom tu poczęty.
Jednak nie masz miejsca piękniejszego niż Żoliborz.
Żoliborzu niestety przykleiła się do dupy brzydka narośl zwana Warszawą (cierpiąca na elefantialny guz wołany Plica Polonica).
Z brudu to się ulęgło, czy może z jakiejś francuskiej choroby, niewiadomo, ale jest i dycha.
Więc nie narzekajcie na Bytom, Uć czy jakie inne miejsce, wszystkie zostaną przebudowane na kształt i podobieństwo Żoliborzu, bo tak słusznie jest i sprawiedliwie.
Bytom byl jednym z piekniejszych miast Gornego Slaska, a napewno posiadal najpiekniejsza zabudowe secesyjna. Do czasu, az przejeli go komunisci... Jak ktos ciekawy, to wystarczy wklepac w Google trzy slowa - Bytom, filar ochronny.
Tutaj kiedys bylo BADARO. Klub nocny ze Stripteasem... Za mlodu jezdzilo sie poznymi wieczorami pod okna i ogladalo przez zaluzje, jak panienki tanczyly. Bylo widac tylko zarysy sylwetek, ale wyobraznia dzialala.
W tym bloku mieszkalem 27 lat.
A tutaj chodzilem do podstawowki.
Łódź. Nie ma brzydszego i bardziej smutnego miasta w Polsce, no może jeszcze Piotrków Trybubnalski z dziurawymi jak ser drogami.
Zdecydowanie jedno z najbrzydszych miejsc w polsce.
Pracowalem tam pod koniec lat 90tych - w sumie niedawno mialem okazje odwiedzic - poza placem czerwonym i ta nieszczesna galeria pelna snujacych sie smutnych ludzi nic sie nie zmienilo.
Aczkolwiek - do dzis mam fantastyczne wspomnienia z zarcie tych 'hamburgerow' na Pilsudzkiego z budy (bula wielkosci glowy malego dziecka, tona czegos co udawalo surowki, i zdaje sie dwa kawalki niby miesa) rewelacyjne to bylo - chlonelo alkohol jak gabka.
Prawie każde miasto ma jakieś brzydkie rejony. Zabrze, Ruda Śląska. Nawet w Knurowie jedna dzielnica jest nie za ciekawa gdy jest ciemno, choć ogólnie Knurów należy do ładniejszych miast.
Od trzech miesięcy mieszkam w Bytomiu i nie do końca zgadzam się z autorem tego wątku.
Tak, jak ktoś napisał powyżej, każde miasto ma lepsze i gorsze "okolice". To fakt, że kamienice się sypią, ale Bytom to nie miasto turystyczne, aby miano inwestować w jego rewitalizację. Był ktoś w Katowicach? Zainwestowano w centrum, które w tej chwili nie ma się czego wstydzić, ale wystarczy przejść kawałek dalej poza centrum i efekt estetyczny będzie podobny do Bytomia.
Rynek w Bytomiu jest zupełnie w porządku. Dla porównania w Chorzowie mamy tylko coś co rynkiem jest tylko z nazwy, a np. w Zabrzu w ogóle takiego miejsca nie uświadczymy i jak dla mnie i Chorzów i Zabrze pozostają daleko za Bytomiem w rankingu.
Patologii rzeczywiście jest sporo, ale nie wiem czy więcej, niż w okolicznych miastach.
Mało niestety jest fajnych lokalików do posiedzenia. Jeśli ktoś będzie, to polecam Mini Browar przy rynku, gdzie można napić się warzonego na miejscu piwa. To akurat mój ulubiony lokal. Bardzo blisko rynku jest jeszcze "Muzem" choć ceny tutaj troszkę odstraszają. Jeśli ktoś lubi krakowskie klimaty to może zapuścić się do "Fantoma". Też fajnie miejsce z dobrym jedzeniem.
Co do brudu i śmieci to przyznam, że pierwsza rzecz, która mnie tutaj zaskoczyła, to brak śmietników przy głównych ulicach. Owszem w ścisłym centrum są, ale kawałek dalej "ZERO". Nad tym chyba trzeba byłoby popracować. Nie przesadzajmy natomiast, że jest jakoś szczególnie brudno. Centrum pod tym względem nie wypada źle, choć są miejsca, o które powinno się bardziej zadbać.
Na koniec powiem tyle, że mimo tych wszystkich wad czuję się tutaj dobrze.
ps. Z tymi dziewczynami to już totalna przesada. Widuję tutaj całkiem sporo naprawdę ładnych, zadbanych kobiet i dziewczyn.
Bydgoszcz także ponure miasto i brzydkie, poza jedynie Ul. Gdańską i ,,Wenecją".
Najładniejsza za to wg.mnie jest Warszawa.