Mogę rozwiązać Twój problem, jest to tak zwana Dieta Doktora Loona, działa, sprawdzone na siebie. Dieta jest alternatywnym planem żywieniowym do Diety Doktora Lysacka, chwalona ze względu na bogactwo substancji odżywczych, korzystało z niej wiele osób znajdujących się w przestrzeni publicznej, m.in. Rudi Schubert i Dorota Wellman.
Poniedziałek
9:00 Pobudka - Nie jemy niczego, bo nie chce nam się iść do sklepu
13:00 Idziemy do sklepu, ale kupujemy tylko Coca Colę, bo nie chce nam się gotować
17:00 Dzwonimy do Pizzerii La Torre i zamawiamy "Mięsną Ucztę"
18:00 Odbieramy Mięsną Ucztę i zjadamy większość ze smakiem, bo przecież cały dzień niczego nie jedliśmy
Wtorek
9:00 Pobudka - Nie jemy niczego, bo nie chce nam się iść do sklepu
13:00 Idziemy do sklepu, ale kupujemy tylko Coca Colę, bo nie chce nam się gotować
17:00 Dzwonimy do Pizzerii La Torre i zamawiamy "Mięsną Ucztę"
18:00 Odbieramy Mięsną Ucztę i zjadamy większość ze smakiem, bo przecież cały dzień niczego nie jedliśmy
Środa
9:00 Pobudka - Nie jemy niczego, bo nie chce nam się iść do sklepu
13:00 Idziemy do sklepu, ale kupujemy tylko Coca Colę, bo nie chce nam się gotować
17:00 Dzwonimy do Pizzerii La Torre i zamawiamy "Mięsną Ucztę"
18:00 Odbieramy Mięsną Ucztę i zjadamy większość ze smakiem, bo przecież cały dzień niczego nie jedliśmy
Czwartek
9:00 Pobudka - Nie jemy niczego, bo nie chce nam się iść do sklepu
13:00 Idziemy do sklepu, ale kupujemy tylko Coca Colę, bo nie chce nam się gotować
17:00 Dzwonimy do Pizzerii La Torre i zamawiamy "Mięsną Ucztę"
18:00 Odbieramy Mięsną Ucztę i zjadamy większość ze smakiem, bo przecież cały dzień niczego nie jedliśmy
Piątek
9:00 Pobudka - Nie jemy niczego, bo nie chce nam się iść do sklepu
13:00 Idziemy do sklepu, ale kupujemy tylko Coca Colę, bo nie chce nam się gotować
17:00 Dzwonimy do Pizzerii La Torre i zamawiamy "Mięsną Ucztę"
18:00 Odbieramy Mięsną Ucztę i zjadamy większość ze smakiem, bo przecież cały dzień niczego nie jedliśmy
Sobota
9:00 Pobudka - Nie jemy niczego, bo nie chce nam się iść do sklepu
13:00 Idziemy do sklepu, ale kupujemy tylko Coca Colę, bo nie chce nam się gotować
17:00 Dzwonimy do Pizzerii La Torre i zamawiamy "Mięsną Ucztę"
18:00 Odbieramy Mięsną Ucztę i zjadamy większość ze smakiem, bo przecież cały dzień niczego nie jedliśmy
Niedziela
9:00 Pobudka - Nie jemy niczego, bo nie chce nam się iść do sklepu
13:00 Idziemy do sklepu, ale kupujemy tylko Coca Colę, bo nie chce nam się gotować
17:00 Dzwonimy do Pizzerii La Torre i zamawiamy "Mięsną Ucztę"
18:00 Odbieramy Mięsną Ucztę i zjadamy większość ze smakiem, bo przecież cały dzień niczego nie jedliśmy
Ważne - jeżeli chcemy, możemy dowolnie zamienić pizzerie i zamawiane pizze, ale zawsze musi to być największy rozmiar.
Dla osiągnięcia upragnionego efektu unikajmy Coca Coli Zero.
Oczywiście, że tak jest.
Chudzi ludzi często spotykają się z sytuacjami, gdzie ktoś im mówi "ojejku, jakiś ty chudziutki, pewnie nic nie jesz, ojej" i myśli, że to jest spoko.
To tak jakby grubemu powiedzieć "ojejku, jakiś ty upasiony, pewnie wpieprzasz na okrągło, ojej" i myśleć, że jest spoko.
Bo (imo) ludzie dążą do wymyślonego ideału czyli min. kaloryfer na klacie u faceta. Grubi też nie mają łatwo, ale z nich jakby trochę mniej się ludzie śmieją, przynajmniej dorośli.
Zawsze gdzieś się czai ta myśl że może taka osoba jest gruba bo jest chora a nie dlatego że się obżera. W przypadku chudego- oo paczta, nie karmią go w domu.
Przy wzroście 180 cm ważę tylko 68kg
Jak chcesz to mogę ci ułożyć dietę, że zaczniesz ważyć 150kg. będziesz bardzo szczęśliwym grubasem.
Przy podobnym wzroście ważę 95 kilo, chętnie bym ci oddał z 15.
problem zniknie
on już chyba by wolał żeby mu nic nie znikało
Ważę 55kg przy 180cm wzrostu. Czy wszystko jest ok?
Jak przytyć?
Siłownia i cierpliwość. Przy dobrych genach, diecie i PRACY 4-5kg suchej masy mięśniowej rocznie jest jak najbardziej osiągalne.
Jeśli jesteś naprawdę zdesperowany to nie ma wymówek, przerzucając kilkanaście ton tygodniowo po prostu NIE MA szans żeby naturalnie się nie rozrosnąć :)
Panowie, ale ja nie prosiłem o rady jak przytyć bo to już przerabiałem :) Mam takie geny i naprawdę jedzenie więcej nie ma sensu. Jestem sobą i jest spoko :)
No cóż, miałem ten sam problem, 53kg przy wzroście 178 na koniec liceum :p No szkielet. Na studiach, nie wiem w sumie czym to spowodowane, po 1.5 roku miałem już...75kg. Po studiach znowu zleciłem szybko do 66-67kg. Wiem niezdrowo.
Strzelam że to wszystko wina stresu. Liceum było dla mnie najbardziej stresującym okresem w życiu. Studia to totalna laba, fajni ludzie, chciało się chodzić na zajęcia, czlowiek się nie stresował i tył. Po studiach praca i znowu stres więc spadlem z wagą.
Też miałem brzuch pod żebrami.
Potem zacząłem jeść w McD. Parę wizyt i... no bębna nie ma ale za to tendencja do tycia się pojawiła także jest zmiana....
Całe życie zmagałem się z tym problemem. W pewnym okresie 198/74kg . Zawsze była ze mnie chuda żyrafa :-)
W tym momencie jest już ok - 198cm / 100kg. Jedyne rozwiązanie - ćwiczenia fizyczne i dodatni bilans kaloryczny.
Jeżeli wstydzisz się iść na siłownię, kup sobie ławeczkę, sztangę + zestaw obciążeń oraz drążek. I trenuj ćwiczenia złożone (przysiady ze sztangą, martwy ciąg, wiosłowanie sztangą, wyciskanie na klatę, podciąganie) trzy razy w tygodniu, nie więcej. Zacznij od niewielkich obciążeń i w miarę możliwości staraj się robić jak najbardziej technicznie.
Dodatkowo dodatni bilans kaloryczny + białko (+ostatecznie jakiś Gainer w skrajnym przypadku, byle nie na wieczór bo się tłuszczem zalejesz) i rośniesz.
Zapytaj w wątku o siłowni, chłopaki Ci pewno bardziej profesjonalnie doradzą.
Potwierdzone osobiście - działa i na ch***owe geny i na wysoką przemianę materii. :-)
Mnie od zarcia nie przybywa nigdzie, jedynie bęben wywala jak piwoszowi po 60.
Nogi i rece jak patyki, cale zycie taki bez wzgledu na diete.
bo ludzie w większości przypadków rzucają wyświechtanymi tekstami "jedz dużo", ale nie mówią co jeść i ile jeść. Przede wszystkim jedzenie musi być gęste odżywczo i musi iść za tym jakaś forma aktywności fizycznej jeśli chcesz przytyć i dobrze przy tym wyglądać.
Piszesz że Ci to nie przeszkadza, że "jest spoko", ale gdyby tak było to ten wątek by nie istniał, imo powinieneś skonsultować to z dietetykiem (najlepiej sportowym), bo robienie czegoś na własną rękę nie mając w tym temacie wiedzy wychodzą błędne przekonania, że to geny i jesteś skazany na wieczną kościstość co jest błędnym myśleniem.
A ja zawsze miałem problemy z nadprogramowymi kilogramami. W 2012 roku ważyłem nawet 114 kg (mam wzrostu 185cm). W 2013 roku postanowiłem wziąć się za siebie. No i schudłem pod koniec tamtego roku do 78 kg. W 2014 utrzymywałem wagę w granicach 78-82kg. Ale od końca poprzedniego roku nie wiedzieć czemu moja waga zaczęła rosnąć, do tego stopnia że teraz ważę 92kg. Chciałbym znowu schudnąć do około 80 kg, mało jem, czasami jeżdżę na rowerze, ale waga ani drgnie! Więc nie wiem jakim cudem udało mi się w 2013 roku schudnąć 36 kilogramów...
Co do tematu to wydaje mi się, że bardziej się śmieją z grubych niż z chudych. Jak chodziłem do podstawówki i gimnazjum to wiele osób się ze mnie śmiało, a z chudych nikt się nie śmiał. W gimbie ważyłem już 107kg - tak wiem, że to dziwne, ale teraz mam 26 lat i ważę znacznie mniej - niektóre ubrania z gimnazjum są obecnie na mnie za duże!
Też długo ważyłem okropnie mało, 67-70 kb pryzy 184 cm. Rada jest jedna - siłownia, basen, dieta, ogółem wzięcie się za siebie. Obecnie 85 kg i regularny trening.
A czy ludzie się śmieją z chudych - pewnie tak. Jak i grubych, wysokich, niskich etc. Wszystko odstające od pewnej "średniej" rodzi pewną ciekawość. A to czy coś uznawane za średnią jest faktycznie średnią, to już druga sprawa.
Heh pamiętam jak byłem chuderlak przy wzroście 175 ważyłem ledwie 55kilo:D Dopiero jak odkryłem w sobie, że mam gen do kulturystki potrafiłem zwiększyć wagę. Nic innego nie pomagało. Żadne obżeranie, nic nie robienie ( w sensie sport ). I tak o to w wieku prawie 26 lat ważę 77kilo. Co zajebiście wygląda z tkanką tłuszczową na poziomie 10-12%. Nie cierpiałem być chudy:D Ale grubasów też nie lubię. Zresztą są czy rodzaje otyłości. Jak ktoś jest przy 3 rodzaju to już niedobrze ;p
@Ernest1991
Tak, są trzy rodzaje otyłości według BMI. Ale przed otyłością jest też lekka nadwaga. Obecnie mam BMI na poziomie 27,2, czyli lekką nadwagę. Ale w 2013 roku potrafiłem schudnąć do tego stopnia, że miałem BMI na poziomie 23. Teraz za Chiny nie mogę powrócić do tak niskiej wagi. Ale przynajmniej nadal ważę ponad 20kg mniej niż w roku 2012 - jak wspomniałem w poprzednim poście, wtedy miałem 114kg, czyli otyłość I stopnia.
Yarpen z Morii w poście powyżej właśnie podał rozwiązanie i przyczynę osób za grubych lub za chudych. Waga skacze od zbyt stresującego trybu życia. Gdybym miał takie życie jak np ALEX, od razu by waga mi podskoczyła z 20 KG.
Myślicie, że to bzdura ? Rrrany, ale bym tak chciał takie dwa miesiące płatnych wakacji, na których nie robił bym absolutnie niczego, czego nie chcę, tylko spełniał 100% swoich potrzeb, umarł bym ze szczęścia. Trzeba w końcu trafić te numery w lotto :P Sponsora na Maka i tak nie znajdę, bo każdy się boi wyzwania, a lotto rozwiązałoby problem wszystkich ludzi mających równie stresujący tryb życia. Proste nie ? :>
157cm 42kg.
W gimnazjum nie mam życia (znęcanie się nademną jako osoba do bicia i popychania)
no tak tylko ze do miasta w którym jest siłownia to 25 km. A ja chodze do gimnazjum...
Jezu, Hydro odpłynął.
Tu Hydro pisze, ze dziennie chodzi ponad 40 km a gdzie indziej, ze jak ma do sklepu pare metrow to musi podjechac samochodem. Jest listonoszem i nie stac go jest przez miesiac w macu a stac go na oculusy, vivy, projektory i gtx 1080 ti. Dziwne...
Jak Ci się nie chce tego zmienić to przynajmniej nie narzekaj. A jak chcesz zmienić to rusz dupsko i leć na siłkę, apetyt Ci wzrośnie i zaczniesz tyć. W ogóle to często słyszę od chudzielców, że są za chudzi na siłownię. Co to kurwa ma znaczyć ze ktoś jest za chudy na siłownię? O_o
Ale wysyp chudzielców. Ja byłem chudy do 20 roku życia bo miałem wyje@$#@% i potrafiłem jeść kanapki z masełem :p
Ważyłem z 60 - 65 kg przy wzroście 183. Paliłem fajki więc to też miało wpływ.
Jak skończyłem szkołę, zacząłem pracować i rzuciłem fajki to w 2 miesiące potrafiłem przytyć ze 20kg i mówili, ze jestem gruby. Paliłem, rzucałem moja waga oscylowała w granicach 75kg.
W wieku ok. 24-25 zaprzyjaźniłem się z siłką, po 3 miechach byłem nie do poznania bo jak wiadomo największe przyrosty to pierwsze 3 mies.
Miałem raz ciężką pracę, gdzie potrafiłem schudnąć do 68 a po sześciu miechach siłki w tej samej pracy 85kg i w łapie 44.
Teraz tylko pompeczki dla bardziej zaawansowanych (300 dziennie) jak się troszkę zapuszczę i moja waga 82-85/183.
W takiej się najlepiej czuję, jem 2- max 3 posiłki dziennie ale obfite. Nadal palę xd
Ciesz się człowieku. Zestarzejesz się to ci automatycznie przybędzie. A w okolicach 40 i dalej będziesz całkiem atrakcyjnym szczupłym mężczyzną a nie tłustym wieprzkiem jak jakieś 50% w około. To trochę jak wygrać na loterii a ten płacze. Dzieci ;)
Od tamtej pory nieco się zmienilo. Nie jestem już listonoszem. Pracuję.....jako spedytor. Oczywiście jaką bylem chudzizna, taka jestem. Niestety.
@Teqnixi - do czterdziestki pozostały mi dwa lata. Śmiem więc w to wątpić. Ale po prostu przestałem już na to narzekać i polubiłem siebie takiego, jakim jestem. Poza wagą (i kilku bocznych zębów, ktorych nie widać podczas usmiechania się :E) nie mam sobie (w wyglądzie) nic do zarzucenia. Widzę, że nawet podobam się wielu kobietom, moja też przywykla do takiego chudzielca, jak ja i wszystko na temat. :) Siłownia to nie ja, choć kto wie, czy kiedyś się nie zmobilizuję. Na razie skupiam się na pracy i jest dobrze :)
Zacznij więcej żreć i problem zniknie.
^Jedzenie w Maku nic z tyciem wspolnego nie ma, bo 1) ich zarcie nie jest nawet wybitnie kaloryczne i 2) 90% produktow ma podane wlasnie spozycie kaloryczne na opakowaniu. Nie kontrolujac zupelnie tego co sie je idzie wlasnie od jakiejs lokalnej pizzerri, dla osob patrzacych na cyferki najbezpieczniejsza opcja na miescie sa duze korpo jak mak, kfc, subway itd.
O grubych ludziach sie nie mowi ze sa grubi bo to faktycznie jest wada. Nie powinnismy, przynajmniej nie nagminnie, przypominac ludziom o ich problemach z ktorymi nie sa w stanie sobie poradzic. Tak jak czesc osob na pewno kladzie na to laske, tak mysle zdecydowana wiekszosc puszystych nie jest z tego faktu zadowolona ale nie wie jak/ brakuje im silnej woli zeby sobie moc z tym poradzic. Mam nadzieje ze sie tym nie przejmujesz, to takie odwracanie uwagi od prawdziwego problemu. Jezeli jednak mialbys sie poczuc gorszy, czy cie poprostu wkurzy takie gadanie, to zainwestuj w karnet na silownie. Przytyj w dobry sposob nizeli jak wiekszosc ludzi w Twoim wieku, zalewajac sie alko i wpieperzac jakis syf.
To są bzdury. Niemal co dziennie o 1-2 w nocy przed snem jem ilość jedzenia odpowiadającą pizzy rodzinnej. W dzień potrafię wchłonąć spory obiad. Jedyne co, to w tygodniu przed pracą rzadko jem śniadanie, ale w czasie pracy nadrabiam jakimiś drożdżówkami, pizzerkami i dużą ilością coli czy ostatnio energetyków. Często też jem w Macu. Fakt, jestem listonoszem i dużo biegam, ale jak miałem pracę stacjonarną było to samo. Przyzwyczaiłem się. Jedyny problem, to chodzenie bez koszulki w towarzystwie kogoś innego niż dziewczyny, znajomych, rodziny, ale idzie przywyknąć. Jednak jw - lepiej być grubym, bo można bez krępowania chodzić bez koszulki latem. No i dużo łatwiej schudnąć niż przytyć.
55 przy 180 cm? W czasie wiekszych podmuchow to ty bidoku musisz w domu siedziec aby Cie nie zdmuchnelo :(
Nie zmienia to faktu, że chciałbym, by mi ktoś sponsorował Maka przez 30 dni . To bym może przytył. Niestety, był taki jeden chętny, ale jak policzył, ile go to wyniesie stwierdził, że "nie chcę Cię truć". Oczywiście oglądałem ten film, o gościu, co tak miał (na wypadek, by znowu ktoś mi z tym wyskoczył) i po nim.....jeszcze bardziej tego chcę.
Niemal co dziennie o 1-2 w nocy przed snem jem ilość jedzenia odpowiadającą pizzy rodzinnej. W dzień potrafię wchłonąć spory obiad. Jedyne co, to w tygodniu przed pracą rzadko jem śniadanie, ale w czasie pracy nadrabiam jakimiś drożdżówkami, pizzerkami i dużą ilością coli czy ostatnio energetyków. Często też jem w Macu.
jem wszystko i nie tyję, faktycznie przejebane :D
Skoro już taki temat powstał, to skorzystam z okazji: szukam sponsora, który by opłacił mi 30 jedzenia tylko w Maku 3 razy dziennie. Marzę o tym, ale każdy wykręca się moim zdrowiem (lub odpowiedzialnością za nie), podczas, gdy wiadomo, że tu chodzi o pieniądze ;) Znajdzie się chętny, który mnie otruje w ten sposób?
I proszę mnie nie pytać o Super Size Me. To jest motorem napędowym mojej prośby
A 84kg przy 175? Wbrew pozorom bycie "puszystym" nie jest takie fajne bo patrząc w lustro zastanawiasz się czy, aby nie przesadziłeś z wagą co powoduje brak pewności siebie. Nie jem żadnego śmieciowego żarcia. W macku ostatni raz byłem 2 lata temu i to na frytki+czisburger. Po prostu potrafię dużo wchłonąć na obiad. Nawet od miesiąca nie jem kolacji i efekt widać. Mały bo mały ale widać. I uprzedzając pytanie to nie nie uprawiam żadnych sportów. Od czasu do czasu się wyjdzie ze znajomymi pograć w piłkę i to wszystko.
Edit. Najgorsze jest to, że nie tyje nigdzie tylko na brzuchu :(. Tworzy się tak zwany "bęben piwny". Reszta fajnie. Nogi twarde jak skała bo sporo na rowerze jeździłem (obecnie trochę popuściłem), a bęben dalej taki sam.
Jeszcze biorę pod uwagę kreatynę, po której nie trzeba ćwiczyć (mam nawet jej nazwę)
hahaha jprdl
Jest jakiś problem w tym żeby pójść na siłkę, albo poćwiczyć w domu? Po treningu solidny obiad i po kilku miesiącach ćwiczeń 2-3x w tygodniu będzie duża różnica...
I właśnie przez takich ludzi jest taki burdel na świecie dziś.
Każdy zakochany w swoim bólu i skupiony na nim.
Geje są prześladowani to dajmy im większe prawa niż wszyscy i niech stworzą swoją grupę.
Zboczency przeróżni są prześladowani to dajmy im większe prawa i niech trzymają się w grupie.
Gdubasy są prześladowani chodzilce czarni lub innej karnacji... Wszyscy są prześladowani I dyskryminowani.
Dziecko się spojrzy na kogoś ten sobie wmowi jestem gejem i to widać to sie na mnie patrzy jestem gruby i to widać to sie patrzy jestem Zboczencem to sie patrzy i już dyskryminacja prześladowanie
Prawie 80 odpowiedzi chłopów którzy narzekają że są albo za chudzi albo za grubi. Prawda o tym zniewieścieniu, istny pudelek czy inna "Pani Domu".
Odkąd pamiętam jestem bardzo chudy, teraz mam 32 lata i muszę stwierdzić, że jak ktoś jest bardzo chudy (mowa tutaj o mężczyznach) to często spotyka się z różnymi docinkami. Czasem Ci ludzie nie mają na celu kogoś obrazić czy zrobić tej osobie przykrości. Do tego nie słyszę w towarzystwie żeby ktokolwiek mówił coś złego komuś kto jest gruby.
Grubszy jest spoko, bo odżywiony, wszystko z nim w porządku. Do tego większy i silniejszy więc walka z nim jest ryzykowna. A chudy to z pogardą traktowany i że nie ma siły. Takie przemyślenia po 32 latach życia będąc chudym :) Ja już to zaakceptowałem byle tylko mi ktoś nad głową nie gadał jeśli mu się to nie podoba.
Jestem chudzina i zazdroszczę grubasom. Przynajmniej nie mają problemu ze ściąganiem koszulki na plaży.