I tak wszyscy młodsi ode mnie są gówniarzami, co o życiu nic nie wiedzą, , a każdy starszy ode mnie jest żyjącym przeszłością dziadem nie rozumiejącym współczesnych czasów, z przestarzałą wiedzą i nic nie wartym doświadczeniem.
Jako byly gimnazjalista moge powiedziec, ze ciesze sie z tej zmiany. Gimnazjum nauczylo mnie wiele, ale tylko tego zlego, bo wiedzy z tej szkoly nie wynioslem za wiele, poniewaz nauczyciele nie radzili sobie z sytuacja. Jezeli nic sie znowu nie zmieni i moje dzieci beda uczeszczaly po staremu do szkoly - podstawowka->srednia to fajnie, kiedys byly dwie podstawowki w mojej miejcowosci i bylo dobrze, potem z jednej zrobili gomnazjum, w drugiej braklo miejsca na wszystkich uczniow i klasy 1-3 poszly do budynku szkoly chyba jeszcze przedwojennej, w kiepskim polozeniu, to dopiero byl podzial godny podziwu.
Na pewno gorzej nie będzie. Z tym, że wraz z likwidacją gimnazjów powinna pójść zmiana programu nauczania oraz likwidacja Karty Nauczyciela i zastąpienie jej umową o pracę.
Nic to nie zmieni, na pewno nie na lepsze.
^da się tego typka zgłosić? Wchodzę tutaj rzadko a i tak zauważyłem, że spamuje na potęgę.
Wracając do tematu to najśmieszniejsze jest to, że likwiduja gimnazja ci którzy głosowali za ich powstaniem.
W małej podstawówce jest tylko jedna albo dwie klasy z danego rocznika
<-
ile pan masz mieszkancow na tej wiosce, 5?
Jakie jest zdanie forumowiczów? Jesteście zadowoleni z tego, że nie będzie już szkół gimnazjalnych tylko 8-letnie podstawówki?
Moim zdaniem to dobra zmiana, choć trochę zbyt nagła. Może ta "młodzież" będąca w jednym środowisku przez te 8 lat przestanie udawać się za dorosłych, jak to bywało często w gimnazjach. Zbieranina dzieciaczków z różnych środowisk.
Tak. Żałuję, że nie załapałem się na 8-letnią podstawówkę kiedy jeszcze była. Gimnazjum to jedna wielka patologia mentalna, moralna i społeczna. W małej podstawówce jest tylko jedna albo dwie klasy z danego rocznika. A do takiej gimbazy, która jest jedna na gminę i zwozi się do niej wszystkich w wieku 13-15 lat. Z czego powstaje ok. 30 klas, po 10 na dany rocznik. I oczywiście jedna albo dwie klasy "specjalistów", którzy siedzą w gimbazie do 18 roku życia, bo im tamtejszy klimat odpowiada.
Czemu MEN nie pójdzie o krok dalej i nie skasuje wszystkich szkół, od podstawówki, do uniwersytetów. Będzie i taniej, i skończą się protesty nauczycieli, żadnych miasteczek pod Sejmem, URM-em, etc, i ulży się samorządom.
watpie ze to duzo zmieni, zachowanie gimbazy to problem jakichs brakow w wychowaniu dzieciakow mieszkajacych w miastach. w mlodziezy pochodzacej z obszarow wiejskich nie widac tak tych negatywnych cech, moze niekoniecznie sa to osoby lepiej wychowane ale z pewnoscia bardziej pokorne.
Nie wiem czy to dobra czy zła zmiana, ja uczęszczałem do gimnazjum i fajnie było. Natomiast zastanawia mnie bardzo jedna rzecz, wiadomo ze młodzież jest teraz mało rozgarnięta i "rozimprezowana", zazwyczaj wszystko zaczynało się w gimnazjum. I teraz czy brak gimnazjów wyeliminuję trochę tej patologii bo jeszcze początkujące nastolatki nie będą miały w jednej szkole kontaktu ze starszymi, czy stanie się wręcz odwrotnie i patologia przeniesie się do podstawówek i będą nią dotknięte dzieciaki już od najmłodszych lat. Wiecie o co chodzi. W podstawówkach już nie będą tylko dzieci w przedziale 7-12/13lat ale z tymi najmłodszymi będą miały kontakt też 14latki i 15latki (16latki?) którzy są już pełnoprawną młodzieżą. I czy to że te 15latki nie będą miały w podstawówkach kontaktu z jeszcze starszymi spowoduje że później wejdą w okres używek i "buntu" czy dalej to się będzie odbywać w tym wieku przez co narażone na syf będą też młodsze dzieci.
Dla mnie to niezrozumiała bzdura na którą pójdzie mnóstwo pieniędzy. Jest więcej ważniejszych spraw niż ta.
Tak.
Mam to gdzieś. Ale jako pierwszy rocznik gimnazjum, pamiętam grupę patusów z lokalnej dżungli, tak więc myślę że gorzej nie będzie jak będą znowu 8-letnie podstawówki.
Zachowanie młodzieży nie wynika, z tego, że chodzą do gimnazjum czy sp tylko z racji wieku, a przede wszystkim z wzorców wyniesionych z domów rodzinnych, a często jest to wpływ rówieśników. Czy zmiana to dobry pomysł to szczerze nie wiem. Widzę wiele minusów z tym związanych, a mianowicie:
- zmiana podstawy programowej, a co za tym idzie zmiana podręczników,
- reorganizacja pracy szkół i prawdopodobne zwolnienia kadry(wbrew zapewnieniom, że nikt pracy nie straci)
- kolejna sprawa to pieniądze - likwidacja gimnazjów będzie kosztować dużo (oczywiście nas wszystkich), a wiadomo, że wiele organów prowadzących jeszcze nie uregulowało kosztów poprzedniej reformy.
Ja na reformy szkolnictwa w Polsce patrze glownie z perspektywy wyzszego wyksztalcenia.
Wczesniej uwazalem ze reforma wprowadzajaca gimnazja jest zla, obecnie uwazam ze reforma likwidujaca gimnazja takze jest zla.
Dla mnie nie ma wiekszego znaczenia struktura podzialu poszczegolnych szkol i klas tak dlugo jak program nauczania jest dobry. Niestety w Polsce problemem jest program nauczania. Dzieciaki sa uczone na ogol kiepsko i w taki sposob, ze wiele materialu wydaje sie kompletnie nieprzydatnym. Zarowno wczesniej, jak i teraz czesto bywa tak, ze material w szkolach jest powarzany lub zostaje dziura, ktora dzieciaki musza przeskoczyc we wlasnym zakresie.
Dziure przerabialem osobiscie kiedy z wiejskiej podstawowki startowalem do bardzo dobrego liceum. Na szczecie mialem w rodzinie nauczycieli wiec dalem rade. Powtarzanie materialu widze na mlodszych czlonkach rodziny. Czesto w gimnazjum i liceum przerabiaja ten sam material, co jest kompletnie bes sensu.
Reforma edukacji powinna byc przeprowadzona, ale nie poprzez zmiane strkutury szkol tylko porzez polepszanie programu nauczania. Dostosywywania go do obecnych realiow rynkowych i trendow swiatowych.
Poprzednia reforma cofnela nas o kilka lat w stosunku do innych krajow, ale po slabym poczatku z roku na rok bylo lepiej i gonilismy. Teraz Pis zdecydowal ze jest za dobrze i caly wysilek (jaki by on nie byl) zostal wywalony na smieci. Cofamy sie do punktu wyjscia i zaczynamy wszystko od poczatku. Niby ma to swoje plusy i minusy, ale z takim zapleczem eksperckim jakie ma PiS naprawde ciezko mi te plusy dostrzegac, tudziez miec nadzieje na ich zrealizowanie.
Nauczyciele to inna bajka, jest duzo kiepskich ale jest tez sporo bardzo dobrych nauczycieli. Obecna reforma musi spowodowac ze czesc nauczycieli straci prace, liczby sie nieublagane, a pis szuka oszczednosci, lub jak kto woli, srodkow na 500+. Moja obawy skupiaja sie teraz na wyborach samorzadowych. Wszedzie tam gdzie pis wcisnie swoich ludzi moze dojsc do sytuacji ze po reformie w szkolach zostana ci mierni ale wierni.
Mam gleboka nadzieje ze jakosc nauczania nie spadnie bo jesli tak sie stanie nieuchronnym bedzie powtorzenie obnizenia jakosci i wymagan w szkolnictwie wyzszym i bedzie potrzebne kolejne tapniecie jakie nastapilo na przelomie wiekow na polskich uczelniach.
Edit.
Odnosnie patologicznych zachowac w gimnazjach i nierownym poziomie uczniow co powoduje nizszy poziom nauczania. Nie jest to regula, ze ludzie w gimnazjach wariuja, wczesniej w podstawowce w 7,8 klasie byly te same zachowania. Jednym z elementow dla ktorych w gimnazjach moze to byc bardziej widocznie jest to ze ta grupa zostala wyizolowana i wyeksponowana. Dodatkowo jest to zbieraniana z roznych regionow i czesc z nich odczuwa potrzebe pokazania swojej pozycji w grupie. Wczesniej tez to bylo, tylko moze nie tak eksponowane bo i nie bylo mass mediow na obecnym poziomie. Sam osobiscie przez to przechodzilem w liceum, gdzie niejako zostalem zmuszony aby pokazac ze "wsiokiem" nie da sie pomiatac.
Problem ten mozna poprawic w dosc prosty sposob, egzaminy wstepne do gimnazjow/liceum. W znaczy sposob odsieje to tych ludzi, ktorzy sa mniej zdolni.
Tak jestem zadowolony. Opieram to na swoim doświadczeniu oraz dzieci moich znajomych, które niestety załapały się jeszcze do gimnazjum. Oby tylko zostało to przywrócone w podobnej formie jak było i z naciskiem na jakość nauczania, a nie w jakiejś "dobrej" hybrydzie.
kiera2003 napisał:
Obecne gimnazja to [...] ogromna rzesza niewykwalifikowanych nauczyli, więc jestem jak najbardziej za ich likwidacją.
W gimnazjach uczy nie więcej "niewykwalifikowanych" nauczycieli niż w podstawówkach czy w liceach. A może nawet mniej. :P Chyba nie masz pojęcia o sposobie zatrudniania nauczycieli. Podpowiem: nijak nie wiąże się on z "kwalifikacjami". Nauczycieli zatrudnia się na podstawie jakiegokolwiek papierka ukończenia wyższych studiów pedagogicznych. Absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego ma takie same szanse jak absolwent Wyższej Szkoły Zawodowej w Nowym Targu. O zatrudnieniu decyduje często znajomość, "kolejność zgłoszeń", a często - koszt "obsługi" pracownika. Dlatego samorządy chętnie przyjmują do pracy "tanich" nauczycieli, czyli np. stażystów - i to zarówno w podstawówkach, gimnazjach, jak i w liceach. To wcale nie jest złe, bo przecież kadra gdzieś musi zdobyć doświadczenie. Ale to zarazem pokazuje, że stwierdzenie, jakoby w gimnazjach było najmniej dobrych nauczycieli, jest bujdą na resorach.
Z rozmowy pewną nauczycielką wiem, że takie dzieci są opóźnione umysłowo w stosunku do własnych rówieśników, i nauczenie ich czegokolwiek jest wyjątkowo problematyczne lub też często niemożliwe.
Obecność słabych uczniów to nie jest problem wyłącznie gimnazjów. Przecież podobnie jest w podstawówkach, a nawet w liceach. Tak, najbardziej renomowane szkoły średnie zmuszone są przyjmować, jak to napisałeś, dzieci "opóźnione umysłowo", ponieważ inaczej straciłyby rację bytu, dostając mniej kasy i borykając się z problemem zwolnień. Etaty skądś trzeba wziąć. Podobnie jest z uczelniami wyższymi.
Yans napisał:
Oby tylko zostało to przywrócone w podobnej formie jak było i z naciskiem na jakość nauczania, a nie w jakiejś "dobrej" hybrydzie.
W podobnej formie?! Pamiętam dawne podstawówki i musiałbym na głowę upaść, żeby czegoś takiego życzyć swojemu dziecku. Świat się zmienił i stare metody oraz programy to już eksponaty w skansenie edukacji. Chęć powrotu do dawnego modelu edukacji w celu kształcenia obecnych nastolatków przypomina nawoływanie do wyciągnięcia z szafy 386 i próby uruchomienia na nim "Wiedźmina".
A co do jakości nauczania: nic się nie zmieni na lepsze wskutek takiej "reformy".
Po pierwsze: likwidacja gimnazjów. Struktura szkolna i podział na dwa, trzy lub cztery etapy to nie są najważniejsze czynniki decydujące o jakości nauczania. Istnieją kraje, które mogą się poszczycić dobrymi wynikami edukacyjnymi, a mają szkoły gimnazjalne. I na odwrót: kraje bez gimnazjów też mają dobre wyniki. Jest mnóstwo innych, znacznie ważniejszych czynników, które decydują o poziomie nauczania. Nad tymi czynnikami "reformatorzy" PiS-u w żaden sposób się nie pochylają. Anihilacja gimnazjów przyniesie tylko ogromne koszty, za które wszyscy zapłacimy, i stanowi tak naprawdę populistyczną zagrywkę. A zarazem doskonałą okazję do ideologicznego majstrowania przy podstawach programowych. Szkoda tym bardziej, że w ostatnich latach gimnazja po kolejnych poważnych reformach zaczęły się zamieniać w całkiem sensowne szkoły. Czasy "koszy na głowie" już dawno minęły.
Po drugie: programy nauczania. Skoro uważacie, że było w tym względzie źle, to mam dla was złą nowinę: jest jeszcze gorzej. Poczytajcie opinie ekspertów z uczelni wyższych na temat tego, co PiS zrobił zarówno z przedmiotami humanistycznymi, jak i przedmiotami ścisłymi. Na GOL-u znajdziecie kilka wątków temu poświęconych. Powtarzam: nawet rektorzy wyższych uczelni protestują. Wiedzą, jakie barany zaczną pukać do ich drzwi po tego rodzaju "reformie". I wszystkich trzeba będzie przyjąć.
I wreszcie kwestia tzw. "uczenia pod egzaminy". Od tego nie uciekniemy. Pierwsza rzecz, na jaką zwraca uwagę rodzic, wybierając szkołę, to wyniki egzaminów zewnętrznych. (Powinien zwracać uwagę na wskaźnik EWD, ale nie żyjemy w świeci idealnym). Wyniki często decydują o być albo nie być szkół średnich (czyli liczbie uczniów w procesie rekrutacji). Nauczyciele będą zatem uczyć "pod egzaminy". A z maturalnego egzaminu zewnętrznego nie da się teraz zrezygnować, bo upadnie cały system, który umożliwia naszym dzieciom udział w międzynarodowym systemie edukacyjnym. Zresztą tylko taka forma egzaminu zapewnia w miarę obiektywną ocenę. Mało tego, śmiem twierdzić, że egzaminy zewnętrzne działają motywująco na nauczycieli: w niektórych szkołach pan od wuefu, katechetka itp. mają w nosie nauczanie, podczas gdy polonista, matematyk czy chemik wypruwają sobie żyły. Rzecz jasna, nie wszystko zależy od nauczyciela (z pustego i Salomon nie naleje), ale mimo wszystko egzaminy zewnętrzne co nieco pokazują, gdy idzie o pracę pedagoga. PiS zlikwidował egzaminy zewnętrzne w podstawówce, więc spodziewajcie się, że teraz w niektórych placówkach na wszystkich lekcjach będzie granie na gitarze i oglądanie filmów. ;)
Jestem przeciwny. Opieram sie na zdaniu ekspertow, a Ci nie pozostawiaja zludzen co do jakosci reformy edukacji. Jest przygotowywana bardzo slabo i odbije sie to na jakosci nauczania dzieci.
W ogólnym rozwoju młodego człowieka to nic nie zmieni jedynie lekko może podnieść komfort psychiczny, gdyż nie będzie musiał skakać jak żabka z jednej szkoły do drugiej i na nowo przyzwyczajał się do nowej grupy rówieśników. To tyle w tym aspekcie.
Ja pamiętam jak bardzo nie chciałem zmieniać swojej klasy z podstawówki, a jak w końcu poszedłem do gimnazjum to bardzo się z tej zmiany cieszyłem. Taka jest natura człowieka, że jak coś jest w miarę dobre, to boi się tego zmieniać, ale często potem ta zmiana wychodzi na lepsze. Taki jest mój punkt widzenia z poziomu byłego ucznia gimnazjum.
Ja swoją gimbazę dobrze wspominam mimo to różnicy dla mnie to nie robi :D Jestem ciekaw co będą czuć te osoby co lubią nadużywać zdania "Gimby nie znajo"
Drogi Gimnazjalisto! Nie powiódł Ci się egzamin gimnazjalny ? Nic straconego! Zapisz się do naszego Liceum. W ofercie mamy też kierunki, na które nie wymagamy wykształcenia średniego. Nie zwlekaj, skontaktuj się z naszym sekretariatem, adres ul. Malmeda 2, 15-440 Białystok, bądź telefonicznie: 796400477.
8 letnia szkoła podstawowa w dłuższej perspektywie jest tańsza w utrzymaniu niż podstawówka plus gimnazjum, 1 rok w gimnazjum jest zmarnowany "" na dotarcie i przyzwyczajenie do nowego "". Przede wszystkim problemem dzisiejszych gimnazjów są zbyt duza liczba uczniów w klasie i to ma być zmienione.
Nie jestem zadowolony. Nie dość, że wszyscy zapłacimy za to ogromną cenę to jeszcze kompletnie nic się nie zmieni. Młodzież dalej będzie dokładnie taka sama jaka była, a dodatkowo w każdej szkole będzie jeszcze bliżej najmłodszych uczniów niż do tej pory. Zresztą każdy wie, że tu nie chodzi o dobro dzieci, nauczycieli czy ogólny stan edukacji tylko o wprowadzenie swoich zmian do programu nauczania, który swoją drogą nadal nie jest gotowy co jest zwyczajnym skandalem. Byłbym za zmianami w naszym systemie nauczania, bo potrzebuje on wielu zmian, ale robienie tego na wariackich papierach jak w tej chwili jest zwyczajnie śmieszne i odbije się na najmłodszych. Pani Minister ze sztucznym uśmieszkiem może być z siebie dumna za zrobienie tak beznadziejnej reformy ;)
Co do tej całej zmiany to największy problem będzie polegał na ty że, koszta likwidowania gimnazjów mogą kosztować, i zapłaci za to wszystko oczywiście podatnik i to sporo, a co do nauczania to nic się nie zmieni. Z innych problemów to, rodzic będzie mieć większy bajzel z wyprawką
NIE
To nie jest miejsce na polityczne prowokacje.Dosyc juz tego ujadania.
Moim zdaniem to dobra zmiana, choć trochę zbyt nagła. Może ta "młodzież" będąca w jednym środowisku przez te 8 lat przestanie udawać się za dorosłych
Nie wyplenisz tego. To taki wiek
Obecne gimnazja to porażka i ogromna rzesza niewykwalifikowanych nauczyli, więc jestem jak najbardziej za ich likwidacją.
Ale przede wszystkim to darmowa edukacja stanowi ogromny problem, gdyż dzieci patologicznych rodzin mają zapewnione prawo do edukacji, co stanowi ekonomiczne obciążenie dla Państwa i jednocześnie obniża poziom nauczania. Z rozmowy pewną nauczycielką wiem, że takie dzieci są opóźnione umysłowo w stosunku do własnych rówieśników, i nauczenie ich czegokolwiek jest wyjątkowo problematyczne lub też często niemożliwe.
Dodam że mówię o Bytomiu ;)
gimnazja zostaną zlikwidowane, a co z gimbusami z gola też ?
Cóż. Uskuteczniałem edukację na tyle wcześnie, że ominęły mnie i gimnazja i nawet matura po nowemu (całe szczęście). Zatem o zadach i waletach obu systemów mogę powiedzieć tyle, że wyjąwszy prawdę, iż szkoła jako taka to dla dziecka jedna, wielka i długoletnia trauma, system stary wydał mi się pozbawiony jakichś ewidentnych z punktu widzenia ucznia wad.
Skądinąd jednak wiem, że za każdą, zwłaszcza poważną zmianę istniejącego systemu, posiadającego przecież swoją niemałą bezwładność, płaci się cenę przynajmniej tymczasowego nasilenia chaosu, poślizgów, niezgrań, przeoczeń, prowizorki i dodatkowych stresów. Zmiana kursu kosztuje, im większa masa, im bardziej złożony system, tym więcej. Masę trzeba zatrzymać, przestawić na nowy tor i od nowa rozpędzić wedle nowej rutyny. Oby zatem zysk z reformy co najmniej kompensował owe koszta reformy. Polska jest zbyt często reformowana, w tę i we w tę. To ją wiele kosztuje. Nie jestem przeciwnikiem reform jako takich, ale jestem zwolennikiem podejścia "raz a dobrze", a przeciwnikiem reform nieprzemyślanych, pochopnych, z doraźnych powodów, nieproporcjonalnych do problemu a zwłaszcza - wynikowo daremnych, po których reformy nadal potrzeba. Czy to jedna z takich reform? Nie wiem. Ale obawiam się, że nie ostatnia, bo gdy tylko władza trafi w ręce zwolenników stanu dotychczasowego mogą zechcieć z przyczyn polityki doraźnej przedłużyć to uwsteczniające dreptanie w miejscu i zafundować Polsce kontr-kotrreformę.
A jakbyście nie wiedzieli, na co idzie kasa w Ministerstwie Edukacji....
https://www.youtube.com/watch?v=NXVJtdz-suk
Zarąbiste spoty. ;)
A na dodatek Komitet Nauk o Literaturze PAN również pojechał po Zalewskiej:
http://www.knol.pan.pl/images/List-KNoL-w-sprawie-reformy-edukacji.pdf
Jestem przeciwny likwidacji gimnazjów. Przejście z podstawówki do gimnazjum to był jakiś przełom dla ucznia a teraz będzie to wszystko tak pod sznurek. Władza (PiS) chce wszystko ujednolicić.
Co to da. pacany zmienią tylko nazwe--zamiast gimbus będzie co inne.
Jeden chuj.
Ja bym zlikwidowal licea i wprowadzil studia 8 letnie. Bo na studiach dopiero sie sprecyzowalem na specjalizacji i skoncentrowalem na tym co jest mi dzisiaj potrzebne.
A cale liceum to 3 lata wyjete z zycia uczenia sie ogolnikowych rzczy ktore wogole mi sie nie przydadza.
Takiego steku bzdur, jak w tym wątku, dawno nie słyszałem. I, jak widzę, kolejna zbieranina ekspertów pedagogicznych i znawców metodycznych się wypowiada.
Gimnazjum to "patologia mentalna, moralna i społeczna"? Trzeba mieć mózg szympansa, żeby coś takiego pisać.
Co to da...i tak nadal będzie masa buraków. Zmienią tylko nazwę.