Mnie wkurza taki typ, który nie chce pić u siebie, bo coś tam... A jak ty nie zgodzisz się pić u siebie, bo poprostu Ci się nie chce, to Cię wyzywają... :v A jak tam u was?
- Puszczający muzykę z telefonu
- "Znafcy" piłki nożnej, ujawniający się podczas oglądania przez nich meczu, o którym nawet nie mieli pojęcia, dopóki się nie zaczął, komentujący zagrania i dodający od siebie jakieś pierdoły, jak gdyby sam Szpakowski to było za mało
- Pajace, którzy przyjadą swoim golfem z wiochy, puszczą jakieś gówno z głośników i będą przesiadywać razem przy piwku wydzierając się jak banda małpiszonów
Dalej nie wymieniam, już mi chyba ciśnienie skoczyło na samą myśl o tych grupach imbecyli
Edit. A znam jeszcze paru takich, co "mają wyje*^%e na szkołe i starych" ; tych co zostaną w przyszłości raperami, bo wychowała ich przecież ulica... To dla mnie jest właśnie margines tego społeczeństwa, tzw. plebs.
Wkurza mnie także każdy to pyta mnie: "Co robisz?" "Co będziesz robił?", a to już akurat dotyczy wielu ludzi, niestety.
Tak, możecie mnie uznać za starego zgreda i komucha, ale wisi mi to, taki już jestem :)
Każdy typ ludzi mnie wkurza.
Znawcy wszystkiego co się nie znają na niczym.
- Puszczający muzykę z telefonu
- "Znafcy" piłki nożnej, ujawniający się podczas oglądania przez nich meczu, o którym nawet nie mieli pojęcia, dopóki się nie zaczął, komentujący zagrania i dodający od siebie jakieś pierdoły, jak gdyby sam Szpakowski to było za mało
- Pajace, którzy przyjadą swoim golfem z wiochy, puszczą jakieś gówno z głośników i będą przesiadywać razem przy piwku wydzierając się jak banda małpiszonów
Dalej nie wymieniam, już mi chyba ciśnienie skoczyło na samą myśl o tych grupach imbecyli
Edit. A znam jeszcze paru takich, co "mają wyje*^%e na szkołe i starych" ; tych co zostaną w przyszłości raperami, bo wychowała ich przecież ulica... To dla mnie jest właśnie margines tego społeczeństwa, tzw. plebs.
Wkurza mnie także każdy to pyta mnie: "Co robisz?" "Co będziesz robił?", a to już akurat dotyczy wielu ludzi, niestety.
Tak, możecie mnie uznać za starego zgreda i komucha, ale wisi mi to, taki już jestem :)
Nienawidzę patologii i wszelkiej maści tych debili w kapturach co chodzą jakby ich jaja swędziły a do tego puszczają te gówno z telefonu.. Oklepanie takiemu mordy daje 100% satysfakcji
Ja chodzę w kapturze na słuchawkach, ale nie jestem tym typowym w dresie, więc spokojnie. Ja nie chodzę w ogóle w dresie, to nie mój styl. Jestem miłym spokojnym chłopakiem. Każdy mi tak mówi. :P Po prostu słuchając muzyki przez słuchawki zakładam kaptur, jak idę na miasto.
Mnie wkurza taki typ, który nie chce pić u siebie, bo coś tam... A jak ty nie zgodzisz się pić u siebie, bo poprostu Ci się nie chce, to Cię wyzywają... :v A jak tam u was?
Ja też nie lubię hipokrytów a także zawistnych polaczków, którzy sami nic nie mają i żal im dupę ściska jak ktoś ma więcej czyli generalnie większości naszej nacji nie trawię :>
Tacy którzy za dużo gadają bez potrzeby.
Tacy którzy myślą że opowiadają śmieszne żarty a ty się uśmiechasz z politowania
Tacy którzy za bardzo się tobą interesują
Tacy którzy na siłę próbują z tobą zagadać
+ typ z postu 4
tak po krótce
Tacy którzy piją i nie widzą nic poza tym i chamskie dresy. Ogólnie ludzie wredni.
Przede wszystkim ludzi z bardzo wysokim ego, które często nie jest niczym poparte. Przekonanych o własnej doskonałości, oceniających innych przez pryzmat jednego błędu lub kompletnie nie znając drugiej osoby.Takich, co patrzą z pogardą na innych, nie rozumiejąc że życie piszę róźne scenariusze.
Ci co zadają głupie pytania typu ,,śpisz?"
Ludzie których nie interesuje nic innego niż jakieś durnowate ploteczki, nie mają żadnych zainteresowań, ciągle oceniają innych.
No i cwaniaczków co to jak raz się tupnie, to nagle znajdują swoje miejsce w szeregu.
Tych, którzy interesują się czyimś życiem, a nie swoim.
Tych, którzy obgadują cię za plecami innych, a później ładnie się do ciebie uśmiechają.
Tych, którzy są przekonani o swojej racji i obrażają osoby z innym zdaniem.
A do tego zawistnych polaczków, hipokrytów, rozpieszczonych bachorów.
Zawistnych i cwaniaczków.
Mój kierownik
Nienawidzę i nie toleruję: Hipokrytów, Lewaków, Idiotów, Dresów(zwłaszcza agresywnych po sterydach ale też ćpunów jednostrzałowców ważących ~40), Dziewczyn z głową w telefonie prze 90% dnia, Cwaniaczków,
Żeby nie pisać za dużo. To co w [4], [5] (chociaż sam czasem pytam "co robisz któregoś dnia?", ale to dla tego, że chciało by się spotkać ze znajomymi, których za często się nie widuje, więc trzeba to przebaczyć), [8], [9], [14]. Dodatkowo "gwiazdorów", palantów i ich przydupasów.
A w sieci (konkretnie w MOBA) "progejmerów", którzy zawsze skomentują innych, gdy nie idzie, podczas gdy sami nie błyszczą i nie wezmą pod uwagę, że ktoś może nie mieć tyle czasu na wymasterowanie mechanik, taktyk czy buildów, co oni.
Chociaż niektórym to i czas nie pomaga, ale takie nooby też jak się odezwą, to całą zabawę szlag trafia.
Za dzieciaka jeździłem do babci. Babcia mieszkała w typowo PRL-owskim bloku zbudowanym dla klasy robotniczej przez klasę robotniczą. Prawie 50 rodzin na budynek. Siłą rzeczy miałem tam kupę kumpli, ojciec jednego z nich - Pan Kazik - zapadł mi w pamięć na zawsze.
Pan Kazik niestety niedawno umarł, ale pamięć o nim powinna trwać. Bohater mojej opowieści często wpadał do mojego dziadka na wódeczkę (a to do mieszkania, a to do piwnicy, zdarzało się też golnąć pod śmietnikiem czy na ławeczce pod klatką). Jako dziecko nie byłem w stanie określić wieku Pana Kazika, ale był to gość wieku podobnym do mojego dziadka - "przedemerytalnym". 160 cm wzrostu w kapeluszu, łysy jak kolano, przygarbiony, chudy, ale z ogromnym brzuchem piwnym z przodu. Zero zainteresowań, horyzonty wąskie jak pole widzenia w Garbusie, ogólnie - typowy Polak. Uroku nie dodawał mu także jego pies - tak popularny w tamtych czasach, blokowy upasiony jamnik, po prostu parówka. Pies podobnie jak właściciel - nigdy się nie cieszył, dwójka najbardziej posępnych urywsynów jakich znałem, twarz Pana Kazika przyozdabiała najbardziej przygnębiająca mina jaką możecie sobie wyobrazić, koledzy na podwórku śmiali się, że wygląda jakby "całe życie srał gwoździami".
Tak czy inaczej, Pan Kazik dobił do emerytury i postanowił zrealizować swój genialny plan zostania Królem Piwnic. W bloku było ich kilkadziesiąt (w tym stare suszarnie, pralnie i uj wie co jeszcze), Pan Kazik wykręcał myki i robił deale przez dekady, więc z ~60 piwnic jego własnością było już 5, ale zaplanował sobie wszystko tak, że przez swoją długą emeryturę (był to przełom XX i XXI wieku - ludzie wtedy emerytowacieli w okolicach 55-60 lat) - zdobędzie brakujące 55. Traktował je trochę jak Pokemony, z tym że znacznie bardziej poważnie.
Lata 1999 - 2015 były na ulicy mojej babci bardzo pechowe. Co kilka lat płonął jakiś samochód, rury w blokach pękały na potęgę zalewając całe piony, ludzie przestali dbać o ogródki bo te średnio raz w tygodniu były nawożone, pod osłoną nocy, kupami gnoju i śmieci, doszło do tego, że kilka rodzin się wyprowadziło, zbankrutował osiedlowy sklep, ogólnie Sodoma i Gomora. Dopiero po latach ktoś połączył te wszystkie fakty z Panem Kazikiem - okazało się, że Pan Kazik, jak to się mówi "nie pi%rdolił się w tańcu" i po osiągnięciu pułapu ~20 piwnic (!) zaczął składać ludziom "propozycje nie do odrzucenia", nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby ci sami ludzie nie doświadczali po chwili fali klęsk żywiołowych. Poza podpaleniami i zalaniami, które były specjalnością Pana Kazika dochodziło do bardzo dziwnych incydentów - wyobraźcie sobie taką sytuację - śpicie smacznie i nagle budzi Was hałas upadającego na podłogę metalu. Zrywacie się na równe nogi by zobaczyć, że w przedpokoju pod drzwiami leży połowa klamki a z dziury która po niej pozostała wylewa się coś co raczej pasuje do toalety ;) O podtruwaniu zwierząt domowych, straszeniu dzieci i innych tego typu historiach nie wspomnę. Oczywiście wszystkie samochody które nie spłonęły były w całości przejechane gwoździem, co ciekawe - auto Pana Kazika również (cwany był, nie ma co).
Panu Kazikowi nic nie udowodniono, ale karma zadziałała i przez ostatnie lata życia męczył się okrutnie mając chyba z siedem nieuleczalnych chorób w tym artretyzm, parkinsona, alzheimera, nowotwór z przerzutami (w tym trzustki i płuc), demencję starczą i sporo innych.
Bardzo lubiłem tego człowieka i nie zapomnę kiedy, już jako dorosły facet, siedziałem u schorowanych dziadków i przyszedł on - Pan Kazik(w zadzie to już wtedy nie chodził a człapał z balkonikiem). Przyszedł i powiedział coś czego nigdy nie zapomnę - "to byłem ja, to wszystko ja", i zobaczyłem na jego twarzy pierwszy i ostatni raz (może w całym jego życiu?) uśmiech, uśmiech, który przyszedł mu z wielkim trudem, bo dla wszystkich mięśni twarzy ten grymas był nie lada zaskoczeniem. Zrozumiałem wtedy, że można w każdych okolicznościach zachować pogodę ducha, wystarczy tylko żyć w zgodzie ze samym sobą i realizować swoje marzenia. W gruncie rzeczy to lubiłem Pana Kazika, ale myślę, że jego sąsiedzi mogli go nie lubić i pewnie Wy też bycie go nie polubili. Nam nic złego nie zrobił, bo dziadek oddał mu piwnicę jako pierwszy - za skrzynkę wódki i zapewnienie, że kiedy tylko będzie mógł to będą w niej chlać do usranej śmierci.
Pan Kazik miał ponad 30 piwnic w momencie śmierci, do tej pory nikt nie wie po co mu były, bo poza jego piwnicą "bazową" - wszystkie pozostałe stały puste. Odziedziczył je jego syn, także jeszcze nie wszystko przepadło.
I tak, to prawdziwa historia, nie żadna copypasta.
- upijających się na głośno
- blokujących w sklepie cały korytarz w trakcie przeglądania półek (strona od półki - on/ona, druga strona - wózek) oraz sklepowych wojowników, którzy używają wózka jako tarana i zasieków, w końcu on musi być pierwszy i jedyny przy danym asortymencie (obecnie zakupy w typowym polskim supermarkecie irytują mnie bardziej, niż jazda autem po typowych polskich drogach, a to nie lada osiągnięcie)
- ludzi, którzy nie wiedzą, do czego służy kierunkowskaz - dotyczy to zarówno tych, którzy ich nie używają (zwłaszcza skręcając z lewego pasa na skrzyżowaniu i włączając go dopiero po ruszeniu ze świateł), jak również nadużywających - lewy na rondzie)
- ludzi, którzy nie mogą przemyśleć zakupów podczas stania w kolejce, a cały skomplikowany proces zaczyna się u nich dopiero wtedy, kiedy docierają do kasy. Denerwują zwłaszcza dwa typy - tatuś muminka z rodziną oraz tzw "awangarda" w rodzaju studenta prawa/medycyny/jełopa z wymyślną bródką, przystrojonego w jaskrawe spodnie, kamizelkę i kaszkiet (ten ostatni w wersji "z dziewczyną" to wersja ekstremalna) - dla tych zakupy to bardziej sposób na pokazanie się, niż na zakupy, przez co całość trwa i trwa...
[4]
+
ekomatki które próbują wmówić wszystkim dookoła, że ich wybory w wychowywaniu dzieci są najsłuszniejsze i generalnie poza tematem dzieci już o niczym innym nie da się rozmawiać
+
wiecznie spóźnialscy dla których dwugodzinna obsuwa jest normą i nie rozumieją czemu ludzie się tym tak denerwują
+
jak Paudyn wspomniał - blokujący alejki w sklepach, plaga
Kibole polskiej ligi
Chyba nie ma juz nic bardziej patologicznego
A no i janusze
-Lewaki
Czyli mimo przegadanych obietnic nic nie zrobią?
-Kanarzy
Zazwyczaj nie mam z nimi problemów ale troszkę mam pietra bo mogą przyczepić o jedno byle co, Np rok temu miałem bilet w innej kieszonce i a ci już chcieli z niecierpliwości mnie spisać bo myśleli że nie mam biletu.
-Teoretycy Spiskowi(W połowie)
Ich teorie w moim przypadku nie sprawdzają się stąd też ich nie lubię, Choć ci pracujący w telewizji są troszkę wiarygodni od tych z internetu.
-Opiekuńczy tatusiek/Troskliwa mamusia
Nic nie mam do rodziców dbających o dobro swoich pociech, ale jeśli jakiś rodzic na okrągło widzi we mnie osobę nie odpowiedniej dla swojego dziecka to zaczyna mnie wkurzać,
Prawaki faktycznie dotrzymują słowa. Taki Farage, na przykład. /s
Wszystkie pizdy co blokują ruchome chodniki i schody.
Dwulicowe kanalie.
Skurwysyny co wychodząc na papieroska MUSZĄ go odpalić w pomieszczeniu!
Keynesiści
Przeczytałem 10 postów pierwszych i starczy mi na najbliższy rok. Nasuwa mi się jedno pytanie i jedno stwierdzenie. Pytanie, jak możecie nie lubić kogoś kogo nie macie wokół siebie, przecież to od was zależy jakimi ludźmi się otaczacie. Stwierdzenie, musicie być mocno zestresowani w życiu jeśli zwracacie uwagę tak mocno na innych.