Czy sandboksowe RPG bez magii może się udać? Przyglądamy się Kingdom Come: Deliverance
"The Guild najwierniej spośród wymienionych tytułów odtwarza późne średniowiecze" no poza takimi szczegółami, jak np. kobieta odprawiająca katolicką mszę.
Mam nadzieję, że gra wyjdzie w jednym kawałku, bez epizodów:)
Jaram się tą grą pewnie nie jako jedyny ale zbyt duży hype może spowodować, że bardziej się rozczaruję.
Świetny materiał, więcej takich.
crusader kings 2 - reszta to pierdolety a nie średniowiecze. A kingdom niesety będzie porażką straszna
Artykuł nie jest o strategiach i widzę że mamy jasnowidza na golu:) przekonamy się po premierze
[Kingdom Come: Deliverance] Obserwujesz ale nie za dobrze i niema tu hejtu z mojej strony :). Z tego co wyczytałem to nie mają jeszcze żadnych aktorów do odgrywania ról ani voice actingu :) więc te głosy to sami twórcy :D nie okłamujmy się nie mają talentu do aktorstwa.
Gra zapowiada się tak idealnie, że po prostu musi przynieść rozczarowanie.
Nie było czegoś takiego jak Święte Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego, było po prostu Święte Cesarstwo Rzymskie.
Jeśli gra będzie modowalna, przyjazna moderom, a jej twórcy zaoferują im szerokie, długofalowe wsparcie i/lub dobry edytor oraz nie porzucą rozwijania gry po krótkim czasie byłbym spokojny o jej los i długowieczność. Może nie będzie milionów sprzedanych kopii w dobę po premierze, ale raczej coś a la ścieżka również czeskiej Army (tyle, że mamy snucie opowieści z większym naciskiem na "cywilne" społeczeństwo zamiast milsimowania), czyli stabilna, wieloletnia i powoli rosnąca społeczność fanów-moderów w niezagospodarowanej dotąd, jak wskazuje artykuł, niszy, w której także przecież jakiś wyposzczony target musi czekać na swoją grę-marzenie. Sukces kickstartera to potwierdza - może dotąd nie było takiej gry nie dlatego, że nikt podobnej nie chce, a dlatego, że wydawcy błędnie tak myśleli. Z tego, co widzę, nie obawiałbym się o komunikację devowie<->fanbaza która jest tu ważna. A mody mogą z takiej gry zrobić coś zupełnie innego, poszerzając spektrum zainteresowanych. Wliczając magię, potwory, alternatywne tryby rozgrywki i kto wie, co jeszcze. Oby też większe mapy, bo wedle mnie 4x4, jak czytam, w sandboksie klaustrofobią pachnie, acz w kwestii wizualnego autentyzmu zapowiada się miodzio. W lesie człek czuje się jak w prawdziwym lesie. W wiosce może poczuć się, jakby wniknał w płótno Bruegela itp. Kampania fabularna stałaby się obocznością, jak we wspomnianej Armie. Bez modów gorzej to widzę. Sam na pewno będę starał się grę nabyć i wypróbować. Jestem śmiertelnie znużony sztampą erpegów głównego nurtu, odpadam od najlepszych tytułów i nowych, i starych klasyków. Przesyt. Dość. Szukam czegoś bardziej serio, satysfakcjonującego na poziomie głębszym, bardziej wymagającym, dojrzalszym powiedzmy butnie.
Z tym 4x4 km sprawa jest trochę niejednoznaczna, bo według Daniela Vavry jest to świat dorównujący rozmiarami temu z Obliviona/Skyrima - wszystko rozbija się o kwestię użytej miary, jak twierdzi deweloper, bo w grach wyznaczanie powierzchni nie jest takie oczywiste. Tak czy inaczej obszar dostępny na starcie w Kingdom Come: Deliverance ma oferować co najmniej 150 punktów zainteresowania (POI), a w dodatku będzie rósł z aktu na akt. Ale czy obietnica się spełni - to się okaże, może już przy okazji beta-testów (start przed końcem I kwartału 2016).
Przyznam, że odnośnie rozmiarów mapy jestem cokolwiek rozbestwiony, przyzwyczajony do przestrzeni rzędu 30x30 (Altis, Arma 3, tam 10x10 to już mapa mała). A i tam nie jest to skala 1:1 względem realnego świata. To też jest dla mnie istotne, by wczuć się w świat przedstawiony - realizm dystansów i zagęszczenia obiektów. Dla przykładu dla mnie jedną z fundamentalnych wad F4, jak w Skyrim, ale jeszcze gorzej, jest absurdalne, surrealistyczne wręcz zagęszczenie POI na niezbyt przecież rozległej mapie. Tu co prawda jakoś to ratuje fakt, że to teren zurbanizowany, co z kolei po mojemu jest decyzją błędną. Niewiele lepiej jest w F3. I mowa o grze, w której poczucie bezkresnego wastelandu, gdzie samo dotarcie do czegokolwiek jest satysfakcjonującym osiągnięciem (i nie musi to oznaczać nudy po drodze... Morze Blasku stanowi tu pozytywny wyjątek) winno być jednym z kamieni węgielnych nastroju. Nie kosztem liczby POI, a dzięki odpowiednio rozległej mapie. Ale wracając do tematu - jeśli oni chcą realistycznie oddawać średniowiecze, to na tym obszarze spodziewałbym się, ja wiem, jednej wioski, może dodatkowo mikroosady drwali czy inszych smolarzy, albo coś w tym guście, może jednego zamku, jakiejś rzeki z przeprawą, jednej, dwu dróg, karczmy opodal, kościółka, reszta to pola i las. Pytanie, jak definiują POI. Jeśli za POI robi krzak jeżyn, to może i upchną na takim areale 150 POI nie naruszając realizmu. Inaczej, jeśli zafundują "bram cztery ułomki, klasztorów dziewięć i gdzieniegdzie domki" czyli mnóstwo wszystkiego na 16km2 - będzie to raczej surrealizm. Subiektywizm percepcji dystansów ma swoje granice. No, ale skoro będą areał rozbudowywać sukcesywnie wraz z fabułą, to może będzie lepiej.
Do takiego RPG myśle ze wielkiej mapy nie potrzeba , wkońcu nie będziemy ''zasuwać'' pojazdami , samolotami , tylko głownie konno i pieszo. Ja szczerze wole żeby mapa była mniejsza ale za to bardziej ciekawsza i z większą zawartością.
Muszę powiedzieć ze gra naprawdę ma potencjał. Jest przynajmniej czymś nowym , świeżym i jak widać ciekawym. Prezentuje się znakomicie pod względem graficznym jak i grywalnym. Oby naprawdę to się udało bo takich gier naprawdę mało - i szkoda bo takich oryginalnych produkcji brakuje przy współczesnych grach które jak widać rzadko prezentują coś oryginalnego.
Własnie wyeliminowanie tego całego badziewia może grze wyjść na dobre. Cieszę się, że studio miało odwagę podjąć decyzję i ogłosić, że pokonani przeciwnicy nie zamienią się w zombie, a wsie nie będą opanowane przez sfrustrowane wampirzyce. Od lat powtarzam, że czas zrobić grę, w której czas zrobić grę ze zwykłymi ludźmi. Świat, który nas otacza, jest tak atrakcyjny, że można z niego czerpać pełnymi garściami.
Po prostu już nie trawię tytułów, która 90 procent czasu gry wypełniają zmaganiami z kosmitami, wilkołakami, mutantami, itd. Odrębną sprawą jest świat fantasy, który dawno temu wszedł w poważny kryzys.
Boję się więc kolejnych tytułów. Zapowiadają się świetnie, ale... ale studio ogłasza, że żywe trupy muszą być, ponieważ takie są trendy. W ten sposób zniszczono na starcie masę produkcji. Jedynie w "The Last of Us" mogłem to jakoś przełknąć. Natomiast nawet tak genialna gra, jak "Red Dead Redemption" doczekała się paranormalnego DLC. Miałeś tyle amunicji, ile zombie zabiłeś.
Boję się, że po wprowadzeniu do serii FIFA żeńskich drużyn futbolowych, EA Sports wyda patche pozwalające grać potworami i wiedźminami. Naprawdę boję się fali kretynizmu, która ogarnia każde studio.
Oby gra się w ogóle ukazała jeszcze w 2016. Ale obawiam się, że może im się zejść...
No i niestety 16km2 nie powala. Głównie dlatego wstrzymam się z natychmiastowym zakupem.
