Chciałbym wiedzieć jak szybko pasta Colgate lub jakakolwiek inna z fluorem zabija bakterie w buzi itd. Czy można to porównać do wrzucenia kogoś do wulkanu i natychmiastowej śmierci, czy raczej do wrzucenia kogoś do wody lub pomieszczenia, w którym tlen się kończy i taki ktoś może przeżyć jakiś czas?
Czyli, czy bakterie zdychają w sekundę i po sekundzie mogę pastę wypluwać, czy może 90% z nich przeżyje z 5 sekund, a pozostałe 10% przeżyje z 30 sekund? W ogóle są gdzieś w necie wyniki badań takich? Sam nie mam jak sprawdzić, nie mam super mikroskopu za miliard by sprawdzić co i w jakim czasie zdechnie po kontakcie z pastą rozpuszczoną ze śliną lub czymś, dlatego was eksperci pytam. Liczę na mądre odpowiedzi. I nie śmiejcie się z tematu, bo on edukacyjny jest.
Podobno mycie zębów polega przede wszystkim na usuwaniu filmu bakteryjnego z zębow przy pomocy szczoteczki. I to szczotkowanie jest w 90% najważniejsze. Pasta to coś pomocniczego w całym procesie. Ale lepiej niech wypowie się jakiś ekspert.
Jedno jest pewne: nigdy nie wierzyć reklamom. Firmy zwasze kłamią, a lekarze tylko czasami :-)
Pytanie: jaki mają interes dentyści w tym, żeby reklamować pasty do zębów? Przecież tak działają na własną niekorzyść :) No chyba, że kłamią :)
Sama pasta szczególnie mocno bakteriobójcza nie jest... i nawet dobrze. Na skórze i w jamie ustnej występuje flora bakteryjna, która jest w cholerę potrzebna do zachowania prawidłowej odporności. Częste używanie środków antybakteryjnych sprzyja np. grzybicom. Normalnie jest tak, że bakterie zajmują niszę ekologiczną - np. gębę i gdy pozbędziesz się ich całkowicie, mogą się tam zalęgnąć grzybki, bo nie mają żadnej konkurencji i mogą jeść ile chcą :).
Dlatego np. mydła antybakteryjne to dla mnie zło.
Oczywiście w nadmiarze, bakterie nie są korzystne, bo tworzą biofilm, a i redukują pH, co doprowadza do osłabienia szkliwa. Ogólnie jednak zarówno większość past, jak i mydeł zwyczajnie usuwa nadmiar pożywienia dla bakterii. Myjąc ręce, pozbywasz się brudu, na którym żerują bakterie. Jeśli jednak zrobisz posiew mikrobiologiczny z mydelniczki lub pasty do zębów, znajdziesz tam dziesiątki gatunków i tysiące kolonii bakteryjnych. Po prostu myjąc się, usuwasz to, co bakteriom potrzebne jest do żarcia, ale jednocześnie nie wpływasz mocno na ich skład populacji - zawsze kilka przeżyje i odrodzi z tego populację... i tak ma być, aż do następnego mycia.
A jak ktoś miałby wątpliwości, czy należy myć zęby, to tutaj profesór doktór wszystko wyjaśnia:
https://www.youtube.com/watch?v=6HCyi9Y6WdU
Hellmaker --->
"jaki mają interes dentyści w tym, żeby reklamować pasty do zębów?"
Dostają za to pieniądze.
Jakie "pieniądze".. panowie...
to się nazywa "podarunki". Producent z czystej wdzięczności i kultury robi "prezent". To tak jakbyście mamie kwiatki kupili z okazji dnia kobiet :-) :D
Vader ---> nie, to są pieniądze, dentyści dostają pieniądze za reklamowanie konkretnej marki pasty, czy to w gabinecie czy jako aktorzy w reklamach. To jest taka forma zarabiania pieniędzy.
Z tego samego powodu tak ciężko jest wytrzebić homeopatię :).
Tyle, że w przeciwieństwie do niej, regularne mycie zębów ma generalnie korzystny efekt.
Fett [ 128 ] - Avatar
Hellmaker - taki sam jak, lekarze przepisujący pacjentom lekarstwa na grype ;)
niby czemu nie? ja mialem powazna grype w tym roku i Tamiflu pomogl mi.
Ty chyba mowisz o "lekarstwach" czyli gripexopodobne lub antybiotykach na grype... to wtedy sie zgodze.
Ale, tamiflu jest antywirusowe lekarstwo i jak najbardziej na grype slusznie jest przypisywane, jesli w ostrzejszej postaci
co do pasty... to jakby byly pasty mocno bakteriobojcze to bys zaczal chorowac.
To prawda, Tamiflu jest naprawdę niezły, zwłaszcza jeśli przyjmie się go szybko, na początku choroby. Tam faktycznie nie ma żadnej magii, tylko inhibitory neuraminidaz wirusowych. Ogólnie to leków na specyficzne infekcje wirusowe trochę na rynku jest i nie można powiedzieć, że nie działają (choć czasami wcale nie są konieczne). Głównie upośledzają one replikację materiału genetycznego pewnych specyficznych wirusów. Cóż, dopóki nie trafia się bałwan, który na infekcje wirusowe przepisuje antybiotyki, to jest dobrze :).
A w ogóle, jak jesteśmy przy infekcjach, to dobrze jest się naładować porządnie preparatami zawierającymi wapń i magnez. Te pierwiastki to kofaktory enzymów układu dopełniacza, który sam w sobie jest porządną bronią przeciw wirusom i niektórym drobnoustrojom.
przynajmniej nie powiedzial kalcjum ;)
ps.
Wapń (Ca, łac. calcium; nazwa ta pochodzi od łacińskiego rzeczownika calx – wapno, co oznacza więc "metal z wapna")
wiec chyba Minas prawidlowo, a wapno jest mniej prawidlowo ;)
Tyle, ze powiedzial poprawnie - wapń to pierwiastek, ktory zawieraja preparaty, i ktory jest potrzebny organizmowi, a wapno to material budowlany:)
Ale nie zmienia to faktu, że pewien rodzaj wapna również przydaje się na czas epidemii ^_^.
Ten rodzaj pewnym osobom może przydać się i bez epidemii...
No a tak poważnie - też żem słyszał, jako i Vader, że głównie szczotkowanie ma znaczenie (i że większość, naumiana onego szczotkowania w przedszkolu, robi to źle), ale w związku z tym - czy w ogóle nie stosować past? Czy jednak do czegoś, poza podreperowaniem budżetu GSK/P&G/Colgate się przydają?
W zasadzie Minas Morgul wszystko już powiedział.
Nie wiem tylko co złego jest w Gripexie - grypy nie wyleczy, ale działa tak jak ma działać.
Co do mycia zębów. Głównym jego zadaniem jest usunięcie mikrofilmu (bakterii) z ich powierzchni.
Bo bakterie na zębach robią wiele złego:
1. Ich metabolity są kwaśne -> kwas demineralizuje szkliwo -> próchnica drąży do zębiny i miazgi zęba
2. Płytka nazębna (czyli te bakterie, ich metabolity, resztki jedzenie, ślina) nieusuwana ulega mineralizacji -> powstaje kamień nazębny -> drażnienie dziąseł -> zapalenie dziąseł -> obniżenie wyrostka zębodołowego (kości) -> rozchwianie zębów -> brak zębów
I to ten drugi powód sprawia, że połowa Polaków po 50 nie ma zębów, bo próchnicę stosunkowo łatwo wyleczyć.
Dlatego zalecam regularne wizyty u dentysty, dobrą higienę jamy ustnej i usuwanie kamienia.
A co do past.
Firma ma małe znaczenie i jeśli chodzi o próchnicę, to ważne, żeby były z aminofluorkiem.
Pasta jest silnie zasadowa, neutralizuje więc działanie kwasu na zęby, ponad to wzmacnia szkliwo i odwraca próchnicę początkową (poprzez fluoryzację - z hydroksyapatytów powstają tetrafluorohydorksyapatyty, które są twardsze i bardziej odporna na działanie kwasów).
Oczywiście poza tym, składy past są różne i mają różne zastosowanie. I to naprawdę działa. Czyli dbające o zdrowie dziąseł, nadwrażliwość itd itp. O to, jakiej pasty najlepiej używać też najlepiej zapytać dentystę. Dobierze on rodzaj pasty do naszych potrzeb.
Hellmaker
Pytanie: jaki mają interes dentyści w tym, żeby reklamować pasty do zębów? Przecież tak działają na własną niekorzyść :) No chyba, że kłamią :)
Dentyści nie reklamują past do zębów - polecają określoną, sobie znaną, na określone dolegliwości, dają również próbki, które przeważnie wciskają im różnej maści repy.
Jak działają na swoją niekorzyść? Przecież na tym polega leczenie dentystyczne - żeby usunąć obecne ogniska próchnicowe i zapalne,oraz zapobiegać przyszłym.
Longwinter
Dostają za to pieniądze.
W wyobraźni admina, na pewno :D
Nie fabrykuj człowieku głupot.
"Jak działają na swoją niekorzyść? Przecież na tym polega leczenie dentystyczne - żeby usunąć obecne ogniska próchnicowe i zapalne,oraz zapobiegać przyszłym."
W teorii właśnie zapobieganie jest działaniem na niekorzyść - nikt nie przyjdzie z nowym ubytkiem, a czy da się żyć z wybielania i ściągania kamienia?... :D
No, teraz niby społeczeństwo się starzeje, to protetyka mocno podbije dochody, ale to już w sumie odrębna trochę specjalizacja, takoż ortodoncja :P
A za polecanie anyżowego Elemxa na nadwrażliwość powinno być dziesięć lat bez prawa do wykonywania zawodu! :D
Ta pasta >>>
nawet bardzo szybko( i chyba nie tylko bakterie) ale może być problem z nabyciem :>
Ciekawe.
Ale wiki podaje, że to była tylko marketingowa bujda, a pasta to taki dodatek do produkcji koszulek Auera był :(
Herr Pietrus
Chłopie, w czary chyba wierzysz - w tym społeczeństwie ludzi dbających o zęby jest mniejszość, tu nie ma potrzeby jakichkolwiek "naciągań", ludzie sami sobie wciąż te zęby psują, więc Twoja fobia białego fartucha nie ma za wiele wspólnego z rzeczywistością.
A ze swoją fobią HerrPietrusa to byłeś już u specjalisty? Gdzie i jakim cudem widzisz w tym wątku jakąś moją wypowiedź krytykującą lekarzy, to tylko dobry psychiatra albo psycholog będzie umiał wyjaśnić. :)
Ja mam fobię HerrPietrusa, boję się, że jak będę wracał rowerem do domu, to mi wąsaty HerrPietrus spuści łomot.
A tak nawiasem mówiąc, w jakiej wadze chodzisz kochaniutki ? :D
To już może moja przezorność przemówiła, chociaż ciężko nie dostrzec tych insynuacji, że jak się wszystkich wyleczy, to nie będzie co robić :D No, a to przecież by było ze szkodą dla mojej branży :D
Na złość dentystom wyrwijmy sobie wszystkie zęby i nie będą mieli z czego żyć :)
wert
Ty się śmiej, a ja takich ludzi średnio raz w tygodniu przyjmuję...
qla a gdzie przyjmujesz?(jakie miasto) bo dentysty normalnego szuakm
Firma ma małe znaczenie i jeśli chodzi o próchnicę, to ważne, żeby były z aminofluorkiem
No a jaka jest różnica w działaniu (skuteczności) między aminofluorkiem a fluorkiem sodu? Pasty z aminofluorkiem są jakieś dwa razy droższe, skąd wynika taka cena?
Prawdę mówiąc, to jak długo żyję to nie widziałem pasty z fluorkiem sodu. Ani nie wiedziałem, że takie są. Ale żyję stosunkowo krótko, o wiem jeszcze niewiele :)
Fluorek sodu jest w jakichś 90% past dostępnych na rynku. Pozostałe 10% to pasty powyżej 10 pln i zawierają aminofluorek.