Saletrę na szczęście można było kupić w sklepach spożywczych, choć nie zawsze pani ekspedientka była skłonna do współpracy ;) Jedni po prostu mieszali z cukrem i zapalali , a inni "nabijali" zakrętki po wódce, robili gwoździem dziurki, zapalali i rzucali.
Dziurkę należało też zrobić w puszce po farbie, jeśli chciało się strzelać z karbidu. Niestety z dostępnością tego cuda, był większy problem, choć oczywiście w moje klasie byli tacy, którzy potrafili skombinować ze dwa "kamyki".
Później przyszła moda na wodę utlenioną w tabletkach, którą należało wymieszać z wybielaczem w proszku (koniecznie białym, bo z niebieskim nie działało). Nie do końca wiem na jakiej zasadzie to działało, ale nie trzeba było tego nawet podpalać, ponieważ po wymieszaniu reakcja zachodziła sama i było z tego masa żółtego dymu ;)
Było jeszcze spalanie magnezu ze startej temperówki.
A no i "fugas" z benzyny i mąki. xD
Saletra z cukrem łatwo daje się stopić co otwierało szerokie możliwości, że o "kalichlorku" nie wspomnę. Był jeszcze kierunek Weisera Dawidka ale go zmilczę jako zły, głupi i niegodny wspominania...
Też pamiętam puszczanie bączków, latem były na osiedlu takie alejki asfaltowe na których co parę kroków były ślady po startach i ten zapach spalonej saletry unoszący się w tamtych okolicach :) Z wybielacza, czy jak to się wtedy mówiło "bielinki" robiło się coś co strasznie śmierdziało, wystarczyła bardzo mała ilość żeby np na korytarzu w szkole albo w kiblu stworzyć fetor nie do wytrzymania. Później apele były z tego powodu zwoływane :)
To kiedyś nie mieli karbidu w ogrodniczych? Ja jak mały byłem to z kuzynem kupowaliśmy w puszkach chyba po pół kilo pakowane.
http://goo.gl/vlPWFp
http://goo.gl/oeUFNw
Pelno tego.
Za moich zcasow zabawa byla z woda w szklance i kartka, plywajacymi na wodzie 1 groszowkami i juz nie pamietam dalej :/
Dla fanow lampy lava http://goo.gl/rJd9U 1:41
magnetyczna ciecz http://goo.gl/u9WCEA
Pamiętam jak za młodego (będzie dobre 30 lat temu) robiliśmy mini bomby, kruszyło się tabletki Nadmanganianu Potasu i mieszało ze srebrzanką, tak przygotowany proszek upychało się do kartonowych, specjalnie wcześniej sklejonych kosteczek i mocno owijało taśmą klejącą.
Cyrklem robiło się mały otworek, przy nim ustawiało się w rzędzie 20 zapałek, tworząc prowizoryczny lont - odpalało się to i po chwili dochodziło do głośnej eksplozji :D
Dodam jeszcze, że gdy mieszanka była w złych proporcjach to zamiast wybuchu powstawały wielkie zimne ognie :D
najprostszy ale zarazem bardzo niebezpieczny sposob na mocne uderzenie hukowe (pewnie tez ktos na to wpadl ale to moj autorski pomysl z dziecinstwa):
Potrzebne: 2 sruby i jedna nakretka (najlepiej M12), 10 zapalek, cienki drut ktory mozna z latwoscia zawijac i motek.
Nakrecamy nakretke do polowy grubosci na jedna srube, zeskrobujemy siarke z 10 zapalek do nakretki, wkrecamy druga srube i rekoma dokrecamy tak aby luzow nie bylo, zawijamy drut dookola jako zabezpiecznie, stwiamy na czyms twardym, uderzemy mlotekiem na makymalnym zasiegu w gorna srube. Powinno to spowodowac zaplon i glosny huk.
PS. nie ponosze odpowiedzialnosci za urwane rece lub dziure w glowie.
Znam jeszcze lepsze spodoby ale nie podam bo prawdopodobienstwo wypadku duzo wieksze.
stwiamy na czyms twardym, uderzemy mlotekiem na makymalnym zasiegu w gorna srube
U mnie się po prostu rzucało do góry i spierdalało.
Kanon -> hehe dokładnie, rzucało się ją na beton i w długą :D
Drackula-> wiem o co ci chodzi, bo mój dziadek mi opowiadał o tym co napisałeś i tym bardziej niebezpiecznym :P
pewnie tez ktos na to wpadl ale to moj autorski pomysl z dziecinstwa
Ile tego było na "jutubach" i "spryciarzach"
U mnie się po prostu rzucało do góry i spierdalało.
Nigdy więcej... jak śrubka przeleciała pół metra ode mnie już odechciało mi się robić kolejnych "granacików" - wszystko jest cacy jak masz gdzie się schować, a jak nie to już nie jest cacy :P
edit.
Drackula, a skąd miałem wiedzieć, że ty taki młody jesteś? Ja to robiłem z 8 lat temu :P
Ile tego było na "jutubach" i "spryciarzach"
Źle to ująłem - powinno być "jest" ;)
Swoją drogą - jakie zabawy ze spawarka!?
[16] tak bo 25 lat temu sie tego z internetu nauczylem, zabawy ze spawarka tez pewnie na yutubie widzialem i sie nauczylem....
Drackula ==> Przecież 25 lat temu z Youtube'a ciągnęliśmy jako młodzież pomysły jak głupi ;)
Świetnym wynalazkiem był kawałek rury żeliwnej oparty pod kątem 25-45 stopni. Wymierzało się nią w okno dalszego sąsiada, wrzucało podpalony fajerwerk i jak moździerz czekało na reakcję w oknach :)
Ale wiem, że w wątku o czymś innym :)
Karbid, saletra, magnez, sód, korki, pierwsze draski... :]
Teraz jakbym zobaczył z takim zestawem swoje dziecko, to bym chyba zabił :]
1. Prosta i widowiskowa zabawa na czas ok 1listopada. Idziemy na cmentarz zbieramy "wosk" (parafina) z niedopalonych zniczy. Wrzucamy to wszystko do garnka/puszki i gotujemy na otwartym ogniu - inny znicz/ognisko. Po doprowadzeniu do wrzenia wlewamy odrobinę wody.
2. gumowy wąż ogrodowy, lejek, świeczka + kilo mąki.
3. Zmywacz do paznokci, zapalniczka, ręka.