Hej.
Od ponad 10 lat kupuje w internecie, ale taka sytuacja spotkała mnie pierwszy raz w życiu.
Kupiłem na allegro u wydawałoby się porządnego sprzedawcy etui na telefon firmy Case-Mate.
Zapłaciłem od razu, towar dostałem następnego dnia. Okazało się jednak, że etui jest wadliwe, przylegało tak, że przycisk włącz/wyłącz był cały czas wciśnięty,
więc je zareklamowałem i 2 dni po zakupie odesłałem do sprzedawcy.
Ruszyła cała machina reklamacyjna, musiałem czekać ponad tydzień, aż łaskawie stwierdzili, że rzeczywiście etui jest wadliwe i wymienili mi na nowe.
Po tym jak je otrzymałem i stwierdziłem, że jest dobre wystąpiłem o zwrot kosztów wysyłki.
I tutaj zaczęły się schody, bo mimo tego, że reklamacja była zasadna to sprzedawca nie poczuwa się do ich zwrotu.
Po wymianie kilku maili zaczął twierdzić, że jest tylko pośrednikiem, a zwrotów kosztów powinienem domagać się u producenta,
a jako że Case-Mate nie ma przedstawiciela w Polsce to dał mi linka do ich amerykańskiej strony...
Poprosiłem więc o namiary na dystrybutora, ale takiej informacji nie może/nie chce mi udzielić.
Rzecznik Praw Konsumenta powiedział mi, że wg niego zwrot w wypadku zasadnej reklamacji jak najbardziej mi przysługuje,
ale ostateczna decyzja na ten temat w przypadku odmowy ze strony sprzedawcy należy do sądu.
Generalnie kwota to niewielka, bo niecałe 9zł (stanowi 10% kosztów etui) i nie bardzo widzi mi się zakładanie o nią sprawy w sądzie.
Nie lubię natomiast być dymany nawet na 1zł, a tu czuję się niezmiernie wydymany.
Macie jakieś pomysły co można im zrobić, jak można im nasmrodzić, żeby poczuli, że nie warto było kłócić się ze mną o głupie 9zł.
Na razie planuję pomailować z Amerykanami, zobaczę co z tego wyniknie.
Mógłbym jeszcze napisać do allegro.
Pewnie ktoś miał podobną sytuację i mógłby mi udzielić jakichś rad, wskazówek?
Kyahn 9zł bój się boga. Też uważam, że to sprzedawca powinien pokryć takie koszty ale wykłócać się o to? Pisać do hameryki? Jak chcesz sobie ulżyć to napisz kilka komentarzy na forach, porównywarkach cen itp. Ale serio, nie wiem jak może sobie życie zatruwać walką z ciemną stroną mocy o 3 bochenki chleba.
Abstrahując od tematu, autora należy pochwalić za ładne pozycjonowanie wątku tymi wszystkimi hasłami w tytule.
Mam tydzień wolnego, maile mnie nic nie kosztują i jak już pisałem wcześniej nienawidzę być dymanym.
Ja sobie doskonale zdaję sprawę, że wiele ludzi odpuszcza w takiej sytuacji, a dla internetowych sklepów, które mają setki/tysiące transakcji miesięczne, są to spore oszczędności.
Jednak dopóki nikt z tym niczego nie zrobi to sami swojego podejścia nie zmienią.
Kompletnie nie wiem jak wyglada sytuacja prawna, ale sadze, ze skoro kupowales od sprzedawcy na Allegro i odsylales przedmiot do niego, to on powinien ci oddac koszty przesylki. Ciebie nie interesuje skad i jak on bierze towar, transakcje przeprowadzies z nim i mieszanie do tego producenta nie ma zadnego sensu. Zwlaszcza, ze nie posiadajac przedstawicielstwa w Polsce, nie podlegaja polskiemu prawu.
Jeśli nie są oficjalnym dystrybutorem, to Amerykańce mogą im nagwizdać.
Zenzibar no właśnie problem w tym, że nie wiem dokładnie skąd sprzedawca bierze towar.
Napisał, że od dystrybutora, danych do niego mi nie da.
Na razie napisałem do Ameryki, kto w Polsce oficjalnie sprzedaje ich towar, jeśli mi powiedzą, że nikt to temat się urwie.
A allegro w ogóle zajmuje się takimi sprawami, czy ma to w d...?
Hmmm, za allegro:
Czy to ja pokrywam koszty wysyłki towaru do sprzedającego przy reklamacji?
Nie. Jeśli reklamacja towaru wynika z niezgodności z umową lub rękojmi, koszty przesyłki w obie strony powinien pokryć sprzedający. Wysyłając przedmiot na własny koszt, masz prawo poprosić go o zwrot wszystkich pieniędzy.
W przypadku odrzuconej reklamacji, to Ty jako kupujący pokrywasz koszty wysyłki (chyba, że jako strony transakcji umówicie się inaczej).
Wychodzi na to, że mam rację, napiszę do nich zobaczymy co oni na to.
Jak to mówią... martwe prawo, ale prawo :P
Tak samo przy odstąpieniu teoretycznie powinni nam zwracać także koszty wysyłki towaru do nas... no, a niedługo to nawet praktycznie - chociaż tylko tej najtańszej...
Jak jeszcze dostanę kilka maili od nich i mnie poniesie to naprawdę pójdę do prawnika i założę im sprawę.
Strasznie mi takie rzeczy ciśnienie podnoszą.
Większość firm ma w regulaminach zaznaczone, że musisz wysłać na swój koszt, bo inaczej nie przyjmą reklamacji.
Hmm, nie wiedziałem, że coś takiego istnieje.
Poczekam na odpowiedź od allegro, ewentualnie skorzystam z tej opcji.
Dzięki.
Jeśli towar nie był zgodny z umową, to powinieneś zadowonić/napisać do sprzedawcy i czekać aż odbierze towar niepełnowartościowy i przyśle pełnowartościowy. Oczywiście na swój koszt.
Ale jeśli to ty wysłałeś towar to wg mnie z jakiej racji sprzedawca ma ci zwracać kasę, jeśli tego z nim nie uzgadniałeś? Sprzedawcy mają zwykle tańsze umowy na przewóz i nie lubią być gwizdani przez kupujących też. A gdybyś za wysyłkę zapłacił 50 zł, to sprzedawca tez ma je zwracać?
A to co napisał Herr Pietrus w [8] to wg mnie rozbój w biały dzień. Jak można zwracać koszty usługi, która została wykonana? Bardzo łatwa droga do dymania konkurencji: zamówić np. 100 sztuk produktu który musi być pakowany osobno od sprzedawcy w pobliżu po czym zwrócić je osobiście żądając zwrotu całości z wysyłką.
Albo nawet niech tak zrobi kilkadziesiąt/kilkaset osób miesięcznie u sprzedawcy, który wysyła kilkaset/kilka tysięcy paczek na m-c. Straty są już poważne.
Będziesz musiał pójść na policję z tym. Allegro najpewniej odda ci kasę, masz jakiś dowód, że wysyłałeś? Przyda ci się.
Ale jeśli to ty wysłałeś towar to wg mnie z jakiej racji sprzedawca ma ci zwracać kasę, jeśli tego z nim nie uzgadniałeś?
Bo tak ma napisane w regulaminie?
"Przesyłkę klient wysyła do firmy na własny koszt. Przesyłki wysłane
do firmy za pobraniem nie będą odbierane."
Natomiast nic nie ma w regulaminie o zwrocie kosztów, bądź też o braku takiego zwrotu, przynajmniej ja czegoś takiego nie znalazłem.
Tzn sprzedawca twierdzi, że jest, ale jak go poprosiłem o cytat czy też link tak teraz milczy jak grób.
[15]
Mam skan kwitka z poczty.
Heh, a co innego oznacza "na własny koszt", jeśli nie to, że sprzedawca nie płaci za odsyłkę (więc i nie oddaje)?
Poza tym co innego reklamacja, a co innego niezgodność towaru z opisem/umową. W twoim przypadku powinieneś był czekać aż sprzedawca wymieni towar na swój koszt i tyle. Jeśli miałeś życzenie odsyłać samemu, to nie miej pretensji, że nie chce zwracać pieniędzy. Powtarzam: tym bardziej, że tego nie uzgodniłeś.
Jeśli tego nie uzgodnił to zwraca sprzedawca. Żaden regulamin nie stoi ponad polskim prawem
To niech doliczy jeszcze koszty dojazdu na pocztę i przyjmowanych w tym czasie płynów i pokarmu.
Mam nadzieję, że tacy jak Coolabor są w mniejszości, bo nigdy nie doczekamy się poziomu obsługi klienta porównywalnego z krajami pierwszego świata.
Jestescie pewni, ze kupujacy odsylajacy towar powinien dostac zwrot kosztow wysylki?
Bo czytalem ostatnio jakis artykul i pisali, ze nie. Podobno cos od grudnia ma sie zmienic.
Heh, a co innego oznacza "na własny koszt", jeśli nie to, że sprzedawca nie płaci za odsyłkę (więc i nie oddaje)?
Wysłanie na własny koszt nijak się ma z ubieganiem, bądź też nie o zwrot kosztów wysyłki.
Powtarzam: tym bardziej, że tego nie uzgodniłeś.
Znaczy jak ty sobie to wyobrażasz?
Żaden normalny sprzedawca nie odbierze towaru na własny koszt, bo skąd ma wiedzieć, że towar rzeczywiście jest uszkodzony?
Nie raz i nie dwa miałem reklamacje i nigdy nikt nie robił problemu ze zwrotem kwoty wysyłki.
Procedura zawsze wyglądała tak samo, ja odsyłam, oni rozpatrują, jeśli reklamacja jest zasadna to mi zwracają kasę za wysyłkę, tyle.
Wielokrotnie po prostu wraz z odesłaniem towaru wkładali 10zł do koperty i już.
Nawet nie wnikali jaki był realny koszt.
Ubiegać się możesz o wszystko i do każdego.
Każdy normalny sprzedawca w takich sytuacjach jak twoja odbiera towar swoim sumptem, a jeśli reklamacja była nieuzasadniona, to kupujący płaci za odbiór i odsyłkę plus ew. koszty związane z przeglądem towaru (często zryczałtowane, np. 50 lub 100 zł). To nawet nie tyle co częsta, co powszechna praktyka największych sklepów i producentów/dystrybutorów. A jeśli nie zapłacisz, to towar po jakims tam okresie wymienionym w ich regulaminach przepada/jest utylizowany.
Dodatkowo tacy sprzedawcy zwykle oferują w cenie towaru gwarancję "door-to-door" co jest oczywiście dodatkową korzyścią dla kupującego i miałoby zastosowanie w twoim przypadku, gdybyś trafił na odpowiednio wielkiego sprzedającego, a przede wszystkim nie był taki hop do przodu - "ja wyślę, a oni niech zwracają mi koszty".
Powtarzam: też mieliby ci zwrócić koszty gdybyś odesłał jakimś kurierem bez umowy za np. 50 zł?
Wiesz że zeszliśmy z tematu?
Bo inną sprawą jest to jak sprzedawcy realizują reklamacje, a inną co na to prawo polskie.
Dla Ciebie takie postępowanie jak widzę jest w porządku, dla mnie nie jest, ale nie o tym ta cała dyskusja, więc nie zamierzam jej ciągnąć.
I tak jak napisałem wcześniej, w życiu nie spotkałem się z rozpatrywaniem reklamacji w opisany przez Ciebie sposób.
Powtarzam: też mieliby ci zwrócić koszty gdybyś odesłał jakimś kurierem bez umowy za np. 50 zł?
Ale nie wysłałem, wysłałem za dokładnie 8zł 30gr taką samą paczką jak oni, za którą skasowali mnie 13zł.
Nie wiem kto tu kogo w bolca robi. Może powinienem się więc o 13zł ubiegać?
Daj paypal, wyślę Ci 13zł i daj sobie spokój...
Pewnie jesteś jedną z tych osób, która po zakupach w markecie, od razu po dostaniu rachunku (przy kasie) sprawdza każdą rzecz na liście i jak coś się nie zgadza, o chociaż jeden grosz, to robisz awanturę na pół sklepu..
Tu nie chodzi o 9 czy 13zł.
Tu chodzi o brak poszanowania dla praw klienta i zwyczajne dymanie go w dupę.
I nie, nie sprawdzam rachunków w sklepie, aczkolwiek nie uważam, że jak ktoś to robi to należy go krytykować.
W końcu ceny w kasie powinny się zgadzać z tym co jest napisane na półkach.
Możesz jak najbardziej domagać się zwrotu kosztów wysyłki i co więcej zachęcam żebyś nie odpuszczał. Może i marne kilka złotych, ale zapewne ten oszust oszczędza na tym kilkaset złotych miesięcznie.
Damian1539--> Może ty lubisz być dymany na każdym kroku, twoja sprawa, ale nie namawiaj innych żeby też dawali się okradać.
Coolabor--> Nie ma tutaj żadnej mowy o gwarancji, a jedynie o reklamacji (a więc niezgodności towaru z umową). Z twoich postów wyraźnie wynika, że nie widzisz między tymi rzeczami żadnej różnicy więc proponuję poczytać trochę na ten temat zanim zaczniesz pouczać innych.
Żadne regulaminy sprzedawcy nie mają znaczenia.
Liczy się tylko regulamin allegro i to tylko tam gdzie nie ogranicza praw wyznaczonych przepisami prawa.
Tak że racja jest po twojej stronie i ponieważ towar był niesprawny to popieram twoje żądania.
Inaczej gdyby chodziło o samo odstąpienie od umowy w ciągu 10 dni. Tutaj jestem zdania że klient też powinien jakieś koszy ponosić. Na tej samej zasadzie że go wizyta w sklepie czas lub bilet/paliwo kosztuje. I sklep nie zwraca.
Sprawa wygląda tak, że sprzedawca ma OBOWIĄZEK zwrócić Ci koszty przesyłki ale przesyłki do Ciebie, za którą zapłaciłeś. Koszty zwrotu towaru ponosisz Ty. Ostatnio miałem podobny spór na allegro, bo sprzedawca nie chciał mi zwrócić kosztów wysyłki (tych do mnie, opłacanych przy zakupie) i powoływałem się na jakieś wyroki sądów właśnie w tym zakresie. Jak znajdę co to dokładnie było to podrzucę info