Co wybrać? Chodzi o całkiem całkiem fazę, na jakies 3-4h. Budżet 6pln. Domowe wino jest z rodzynek.
Acodin. Zapij to jakimś mocnym sikaczem z dyskontu (albo tym winem taty). Tylko weź ze dwa opakowania o ile starczy ci sałaty.
Tylko nie przesadź z ilością bo cię zmiażdży inba. No i pamiętaj o wątrobie.
Polecam
Tadeusz Drozda
K*rwa, narzekacie na Tuska. Zobaczycie kto bedzie rządził za 30lat.
Do autora - pie*dolnij se w łeb, najrozsądniejsza faza w twoim wypadku.
Akodyny + zapojka winem, ale inba może osiągnąć apogeum
a jak nie to amarena i 2h fajnie jest/ albo wziąć od kogoś sztukę na krechę XD
Mój kumpel na moich oczach łyknął 30 acodinów na raz i popił wodą. Ciekawość i chęć taniej fazy więła u niego górę. Pierwsza godzina uczucie latania i ogólnie "fajna" faza. Za to po gdzieś 2/3 godzinach zaczął strasznie się pocić, wszystko go swędziało, był świadomy a widział czerń przed oczami i żalił się, że zaraz chyba umrze. I nie mówił tego w formię żartu tylko złapał jakąś schizę, że zaczął bać się o swoje życie panicznie. Kazaliśmy mu to wyrzygać i po jakimś dniu przerwy doszedł do siebie.
Także rób co chcesz, ale później nie płacz.
gałka muszkatołowa, bezpieczniejsza dla zdrowia, a faza mega :)
tylko długo potem się będziesz ogarniał.
gałka muszkatołowa, bezpieczniejsza dla zdrowia
Nie do końca. Gałka jest dość szkodliwa dla wątroby i nerek.
Gałki nie polecam, chyba że ktoś lubi kilkudniowe psychozy i >umieranie< organizmu.
Spróbuj benzydaminy :)
jak przesadzisz z dawką i nie jesteś doświadczonym psychonautą to skończy się jak w [7]
amarene, tylko nie wachaj xDDDD
Z acodinem to trzeba uważać, znam osobiście takie przypadki, nie można brać samemu ani przekraczać "optymalnej" dawki (15-20 tabletek) bo to się może bardzo źle skończyć (to co w [7], ataki lękowe, paniki, bicie serca itp. i potem kilka dni dochodzenia do siebie)