Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 9 stycznia 2012, 10:43

autor: Adam Kaczmarek

"Małysz" bez Małysza - recenzja gry Deluxe Ski Jump 4

Małysz zakończył karierę skoczka i wybrał się do Dakaru. Jussi Koskela na szczęście nigdzie się nie wybiera i dalej rozwija swój pomysł. Czwarta część Deluxe Ski Jump to kawał dobrej gry zręcznościowej.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

PLUSY:
  • świetna fizyka wybicia, lotu i lądowania – mówiąc w skróce: kompletna gra o skokach narciarskich;
  • szerokie spektrum ustawień pogody;
  • tryb sieciowy (nawet wliczając w to abonament);
  • małe wymagania sprzętowe.
MINUSY:
  • brak opcji skakania ze sztuczną inteligencją;
  • tylko 8 skoczni w wersji podstawowej.

Trwająca od ponad 10 lat walka między Dawidem a Goliatem po raz kolejny udowadnia, że to nie siła i wzrost są najważniejsze, tylko spryt i kreatywność. W starciu z utalentowanym Jussim Koskelą poległ koncern RTL, który pompował w wirtualne gry zimowe niemałe pieniądze. Polegli również Polacy, którzy dotrzymywali kroku rywalowi przez 4 odsłony popularnych Skoków Narciarskich, sprzedawanych za grosze w kioskach. Nikt nie zdołał przetrwać tak długo jak autor kultowego Deluxe Ski Jump. Kto wie, być może to znak obecnych czasów, gdy na dyskach naszych komputerów pojawia się co raz więcej tytułów z gatunku indie? Koskela nigdy nie romansował z wielkimi firmami, od zawsze działał sam.

Przed wejściem na belkę

Deluxe Ski Jump 4 nie wprowadza rewolucyjnych zmian w sferze mechaniki rozgrywki, aczkolwiek jest wyraźną ewolucją w stosunku do poprzednich odsłon. Sam wygląd menu pozostał nietknięty, co każe sądzić, że Koskela większość modyfikacji wprowadził na skoczni. Zanim się jednak na nią wybierzemy, warto przejrzeć tryby rozgrywki, a te jak zwykle nie zawodzą. Mamy bowiem i zwykły Trening dla podniesienia naszych umiejętności, i tryb Pucharu Świata oraz Pucharu Drużynowego, a na deser jeszcze usprawniony Tryb Online.

Nowa edycja gry umożliwia skakanie o różnych porach dnia.

Premierowa wersja gry (1.00), a także wypuszczona do niej poprawka nie pozwalają skakać w obecności sztucznej inteligencji. Koskela obiecuje, że możliwość ta pojawi się w najbliższej przyszłości. Natomiast dzisiaj powinna wystarczyć opcja Gorącego Krzesła – w tym celu należy założyć dodatkowe profile skoczków – lub wspomniane potyczki w sieci po zakupieniu pełnej edycji tytułu, która ma 90 dni subskrypcji gratis. Po przekroczeniu terminu koszt abonamentu wynosi 10 Euro za 3 miesiące, co wielkim wydatkiem nie jest.W cenie usługi dostajemy bowiem dostęp do serwerów dedykowanych obsługujących nawet 200 zawodników jednocześnie, różnorakie turnieje, specjalne zawody, rangi oraz opcje społecznościowe (tj. czat i listę znajomych). Niby to normalne, ale jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że za tym wszystkim stoi jedna osoba...

Pierwsza część Deluxe Ski Jump pojawiła się w 1999 roku, jednakże w naszym kraju rozgłos zdobyła – przez wzgląd na sukcesy Adama Małysza – przede wszystkim druga odsłona. Na wirtualnych skoczniach skakali wszyscy – od uczniów gimnazjów aż po znane osobistości ze świata polityki. Gra autorstwa Jussiego Koskeli była nad Wisłą bardzo popularna, choć z trudem przychodziło znalezienie osoby, która zakupiła tytuł w pełni legalnie. Mniejszy sukces finansowy sequela przełożył się jednak na promocję marki przy okazji części trzeciej. Koskela do dziś pozostaje niezależny, a z pomocy korzysta jedynie w uzasadnionych przypadkach.

Trzeba też jasno stwierdzić, że tryb sieciowy jest obecnie największym atutem Deluxe Ski Jump 4. To chyba najbardziej sprawiedliwy system w grach sportowych, chyba nawet bardziej niż sama dyscyplina, na której się opiera. Użytkownicy skaczą w taki samych warunkach, w tym samym czasie, z tej samej belki i przy tej samej pogodzie. Żyć nie umierać. Dobrego humoru nie są w stanie popsuć nawet sędziowie, którzy w tym roku wyjątkowo łaskawie oceniają styl gracza. Dużą rysą na tym diamencie jest za to liczba skoczni w wersji podstawowej. Jest ich bowiem tylko 8. Twórca co prawda zapowiedział już, że nowe obiekty będą systematycznie dodawane, niemniej to spora wada. Szczególnie gdy odpalimy na chwilę DSJ 3 i przejrzymy listę miejsc, w których można rywalizować.

Teoria lotu i lądowania

Jossi Koskela w praktyce miał minimalny kontakt ze skokami narciarskimi. Dopiero w 2005 roku postanowił sprawdzić swoje siły w tej dyscyplinie sportu. Autor Deluxe Ski Jump oddał wtedy trzy skoki na skoczni K15 w Herttoniemi. Przy ostatnim chwycił mocny wiatr i przeleciał całe 10 metrów. Niestety, nie zbliżył się nawet do rekordu tejże skoczni – 17 metrów – należącego do Toniego Nieminena, mistrza olimpijskiego z 1992 roku. Jednego Jussiemu nie można odmówić – ma chłop poczucie humoru i zdrowy dystans do siebie.

Seria przeszła długą drogę w kontekście adaptacji mechanizmów rozgrywki do pełnego trójwymiaru, który – począwszy od części trzeciej – budził spore kontrowersje. Koskela bardzo starannie dopieścił swoje dzieło i choć sporo fanów „dwójki” marudziło na dość sztywny model lotu, tak dzisiaj z całą stanowczością mogę stwierdzić, że pożar na pokładzie został ugaszony. DSJ 4 posiada zdecydowanie najlepszą fizykę spośród wszystkich gier narciarskich. Kierowanie zawodnikiem sprawia sporo frajdy, a wpływ wiatru jest znacznie lepiej odwzorowany niż wcześniej. Najciekawsze zmiany zaszły przede wszystkim w dwóch elementach skoku – wybiciu oraz lądowaniu. Po opuszczeniu progu musimy bardzo delikatnie, ale raczej szybko uzyskać poprawną sylwetkę. Trudna sprawa, gdyż skoczek jest mocno wrażliwy na każdy ruch myszką (pomaga ustawienie odpowiedniej czułości w opcjach). Jeszcze ciekawiej prezentuje się moment przyziemienia – tu nawet nieduże odległości nie muszą gwarantować czystego telemarku. A to narta się podwinie, a to zaczniemy lądowanie ze zbyt wysokiego pułapu, nie wspominając o tym, że zeskok może się po prostu skończyć. W tej części Deluxe Ski Jump każdy centymetr dodany do rekordu jest na wagę złota. Koniec z nieziemskimi wynikami i przypadkowymi błędami (które usuwane są w kolejnych poprawkach).

Wysoki lot może zakończyć się nieudanym lądowaniem.

Kilka ciekawych dodatków pojawiło się również w konfiguracji zawodów. Ustalenie warunków pogodowych (wraz z ilością śniegu!), w tym kierunku i siły wiatru na pewno spodoba się początkującym użytkownikom. Bardzo przydatną funkcją jest wysokość belki, którą określamy przyciskami Page Up/Page Down. Pozwala to na wybadanie, które skocznie mają bezpieczniejszy profil. Deluxe Ski Jump 4 umożliwia także skakanie wieczorem przy sztucznym oświetleniu oraz obecne w poprzedniej edycji zawody na igelicie. Jeżeli chodzi o poziom wizualny, to mamy do czynienia z typowym rozwinięciem poprzednio użytej technologii. Nie widzę sensu pastwienia się nad uproszczonym modelem skoczka czy ubogim środowiskiem, bo też nie o jakość grafiki w tego typu tytule chodzi. Jest przejrzyście i na swój sposób uroczo.

Cieszę się, że czwarta odsłona Deluxe Ski Jump wreszcie ujrzała światło dzienne. To naprawdę dobra i przemyślana gra, w którą można pobawić w wolnym czasie bądź całkiem na serio przez cały wieczór. Wydanie na nią kilkudziesięciu złotych to zdecydowanie trafiona inwestycja, zwłaszcza dla osób, które po odejściu Małysza złaknione są porażek Austriaków i Niemców. Liczę, że Jussi Koskela będzie nadal rozwijać swój produkt, a wtedy jego wartość wzrośnie jeszcze bardziej. Na razie jednak tylko „siódemka”.

"Małysz" bez Małysza - recenzja gry Deluxe Ski Jump 4

Recenzja gry

Małysz zakończył karierę skoczka i wybrał się do Dakaru. Jussi Koskela na szczęście nigdzie się nie wybiera i dalej rozwija swój pomysł. Czwarta część Deluxe Ski Jump to kawał dobrej gry zręcznościowej.

Recenzja gry TopSpin 2K25 - Iga Świątek nie udźwignie sama całej tej produkcji
Recenzja gry TopSpin 2K25 - Iga Świątek nie udźwignie sama całej tej produkcji

Recenzja gry

Wielki był mój smutek spowodowany tym, że po premierze Top Spina 4 w 2011 roku nie doczekałem się nigdy Top Spina 5 (a czekałem całe 13 lat). Dzisiaj zaś dostałem TopSpin 2K25 i… sam nie wiem, co o nim myśleć.

Recenzja EA Sports FC 24 - nowa nazwa i (prawie) nowa gra
Recenzja EA Sports FC 24 - nowa nazwa i (prawie) nowa gra

Recenzja gry

EA Sports FC 24 to duchowy spadkobierca serii FIFA, który na każdym kroku stara się podkreślać swoją odmienność od poprzednich odsłon serii. Nie jest to jednak rewolucja, EA Sports nie wywróciło gry do góry nogami – i dobrze.