Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 26 marca 2008, 13:31

autor: Adrian Stolarczyk

Legend: Hand of God - recenzja gry

Hand of God jest bardzo udanym produktem, udanie wybija się ponad przeciętność. Gra ma bardzo dobry klimat i dłuższa rozgrywka nie wywołuje znudzenia – żaden entuzjasta Diablo czy Dungeon Siega na pewno nie odstawi jej po kilku godzinach grania w kąt.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Już po samej obsadzie w Master Creating można było przypuszczać, że szykuje się warta uwagi pozycja pośród gier z gatunku hack’n’slash. Oczywiście największy sukces odniósł na tym polu Blizzard – legendarny producent, ze swoim Diablo II na koncie. Mimo że produkt powstał dobrych parę lat temu, wciąż cieszy się dużym powodzeniem. Jak będzie z bardzo podobnym Legend: Hand of God?

Fabuła gry została stworzona przez Susan O’Connor – scenarzystkę odpowiedzialną również za fabułę Dungeon Siege II czy Gears of War... Wcielamy się w postać Targona – nowicjusza Zakonu Świętego Płomienia. Zakon ten przez wiele lat strzegł ognia, który blokował demonom przejście przez znajdujący się w jego obrębie portal. Dlaczego: „strzegł”? Bo pewnego dnia płomień został zgaszony i hordy potworów ponownie zalały świat Aris. Jedyną nadzieją okazuje się odnalezienie artefaktu zwanego „Ręką Bogów”, a ten w przeszłości został podzielony na części – rozrzucone po świecie.

W przypadku gier polegających na eliminacji kolejnych stających na naszej drodze stworów i na zdobywaniu kolejnych poziomów doświadczenia, raczej nie ma powodów do czepiania się szczegółów fabuły. Jakaś fabuła formalnie musi być, a ta w Hand of God jest na tyle ciekawa, a momentami zaskakująca, że spełnia swoje zadanie znakomicie. Gra oferuje tylko i wyłącznie tryb dla jednego gracza – ten jednak jest bardzo dopracowany i oferuje wysoką grywalność.

Patrzcie uważnie, zieloni przyjaciele. Teraz zaprezentuję wam styl modliszki...

Biegnący nieustannie do przodu ciąg wydarzeń zawiera zadania poboczne, jednak nie ma ich zbyt wiele. Są one w większości proste, nie ciągną się przez kolejne etapy rozgrywki i nie wymagają dużych nakładów na myślenie. Największy nacisk został położony na wątek główny – poszukiwanie Ręki Bogów.

Po ataku demonów nieprzytomny Targon budzi się nad brzegiem rzeki i przygoda się rozpoczyna. Hack’n’slash bez wyboru postaci? Tak, lecz na szczęście przypisanie gracza do z góry wyznaczonej postaci nie oznacza w tym przypadku ograniczenia możliwości wyboru profesji bohatera. Ta kwestia została dość ciekawie opracowana. Mianowicie spośród pięciu dróg rozwoju postaci (siły, sprytu, magii, natury i wiary) wybieramy dwie i to właśnie z ich pomieszania wyłania się klasa. Dla przykładu, wybierając drogę siły i sprytu stworzymy postać wojownika, natomiast wybór drogi siły i natury zaowocuje stworzeniem profesji łucznika. W sumie tworząc postać, możemy wybrać jedną z dziesięciu różnych kombinacji. Dokonując wyboru obu ścieżek rozwoju – które w żaden sposób nie kolidują ze sobą – będziemy dla każdej z nich zdobywać osobno punkty umiejętności przy każdym awansie.

Każda z profesji posiada swoje unikalne drzewko rozwoju postaci, zbliżone do tych znanych chociażby z Diablo II. System jest dość rozbudowany i pozostawiono w nim dużo swobody dla gracza, tak więc nie trzeba obawiać się, że u każdego wojownika lub czarodzieja będziemy inwestować w te same umiejętności. To dlatego, mimo braku możliwości dowolnej kreacji postaci, możemy sporo główkować nad obraniem odpowiedniej drogi jej rozwoju. Podobnie wygląda sprawa cech, których mamy cztery (siła, zwinność, kondycja i inteligencja). Postać możemy rozwijać aż do setnego poziomu, jednak trzeba zaznaczyć, że jest to możliwe dopiero na wyższych poziomach trudności, dostępnych po ukończeniu całej gry na poziomie niższym o jeden.

Rozgrywka w konwencjonalny sposób skupia się na stawianiu czoła kolejnym, coraz trudniejszym do pokonania przeciwnikom. Po trupach dochodzimy do kolejnych, związanych z fabułą miejsc. Sama walka wygląda, tak jak chociażby w Diablo, z tym że dostępne wariacje ataków zostały rozłożone na trzy klawisze myszki, co dobrze wpływa możliwości bitewne gracza. Dodatkowym atutem jest możliwość szybkiej zmiany np. z łuku na broń krótkodystansową. Ogólnie klawiszologia została zaprojektowana z pomyślunkiem i komfortowo.

Ten na dole nie należy do zbyt miłych.

Ciekawie prezentuje się zastosowany w grze Cinematic Combat System, który polega na tym, że animacje bitewne dostosowują się do wielkości przeciwnika, używanego oręża oraz umiejętności bohatera. Tak więc na pewno nie natrafimy na sytuację, w której Targon zabija dużo większego od siebie przeciwnika, okładając go nieustępliwie po nogach. W takich przypadkach nasz bohater skacze, by tylko uderzyć gigantycznego przeciwnika, gdzie trzeba. Podobnież walka młotem wyglądać będzie zupełnie inaczej niż z użyciem dwóch mieczy. Ponadto co jakiś czas zaobserwujemy efektowne finalne ciosy w wykonaniu Targona.

Oczywiście nie obyło się bez dużej ilości zróżnicowanego ekwipunku, który będzie nam dane posiąść. Przy czym zdobywane w grze przedmioty są generowane losowo. Ich odpowiedni dobór niejednokrotnie decyduje o sukcesie. Warto nadmienić, że w grze dostępne są zarówno zwykłe jak magiczne bronie, a także unikatowe. Niestety troszkę brakuje „przedmiotów zestawowych”, czyli takich, które noszone razem oferują postaci dodatkowe możliwości. Na plus zasługuje jednak zróżnicowanie przedmiotów przewidzianych dla konkretnych postaci. Osoby, które nie wybrały drogi siły nie będą mogły nosić ciężkich pancerzy, natomiast typowi wojownicy nie założą na siebie pierścieni lub specjalnych szat itd.

Za oprawę graficzną odpowiadają osoby, które pracowały przy filmowej adaptacji trylogii Władcy Pierścieni – wszystkie poziomy zostały zaprojektowane z dużą dbałością o szczegóły. W trakcie przygody będziemy mogli podziwiać bardzo różnorodne tereny – zielone równiny, krainy pokryte śniegiem czy gorące piaski pustyni. Wszystkie przygotowane pięknie i schludnie, a smaczku dodają drobiazgi – w trakcie walk dostrzeżemy krew na zbroi i broni naszego bohatera.

Akcję obserwujemy z kamery oddalonej na podobieństwo rzutu izometrycznego, aczkolwiek nic nie stoi na przeszkodzie, by dowolnie widok obracać. Standardowy kursor został zastąpiony postacią małej elfki Luny, która ponadto często zabiera głos w trakcie gry. Zazwyczaj są to różne komentarze, jednak czasami można usłyszeć również dobrą radę (podkreślam, że czasami). Warto dodać, że głosu Lunie użyczyła Joanna Jabłczyńska, która firmuje polską wersję gry. Ta została wykonana kompletnie – wszystkie sentencje mówione zostały zdubbingowane.

Walki z olbrzymami wyglądają bardzo okazale.

Legend: Hand of God jest bardzo udanym produktem, udanie wybija się ponad przeciętność. Gra ma bardzo dobry klimat i dłuższa rozgrywka nie wywołuje znudzenia – żaden entuzjasta Diablo czy Dungeon Siega na pewno nie odstawi jej po kilku godzinach grania w kąt. To bardzo udany reprezentant gatunku hack’n’slash. Mimo tego, że produkt jest pozbawiony trybu multiplayer (a pograłoby się w sieci), trzeba przyznać, że znakomicie sprawdza się jako rozgrywka dla pojedynczego gracza. Legend: Hand of God legendą raczej nie zostanie, aczkolwiek gwarantuje długie godziny solidnej zabawy.

Adrian „SaintAdrian” Stolarczyk

PLUSY:

  • ciekawa historia;
  • spora liczba klas postaci;
  • bardzo dobra oprawa graficzna;
  • dobra polonizacja;
  • gra wciąga.

MINUS:

  • brak multiplayera.
Legend: Hand of God - recenzja gry
Legend: Hand of God - recenzja gry

Recenzja gry

Hand of God jest bardzo udanym produktem, udanie wybija się ponad przeciętność. Gra ma bardzo dobry klimat i dłuższa rozgrywka nie wywołuje znudzenia – żaden entuzjasta Diablo czy Dungeon Siega na pewno nie odstawi jej po kilku godzinach grania w kąt.

Eiyuden Chronicle: Hundred Heroes - recenzja gry. Legenda wróciła, ale strzyka ją w kościach
Eiyuden Chronicle: Hundred Heroes - recenzja gry. Legenda wróciła, ale strzyka ją w kościach

Recenzja gry

Duchowy spadkobierca serii Suikoden robi wszystko, by ożywić wspomnienia sprzed kilku dekad. Jest przy tym tak konsekwentny, że kontakt z nim wymaga zaakceptowania wielu archaizmów i rozwiązań rozwiniętych później przez licznych konkurentów.

No Rest for the Wicked - recenzja gry we wczesnym dostępie. Czeka nas hit, o ile twórcy faktycznie dopracują grę
No Rest for the Wicked - recenzja gry we wczesnym dostępie. Czeka nas hit, o ile twórcy faktycznie dopracują grę

Recenzja gry

Dla Diablo i Dark Souls można znaleźć jakiś wspólny mianownik. Twórcy No Rest for the Wicked nie podjęli tej próby pierwsi, ale robią to najzgrabniej. Jeśli podczas trwania wczesnego dostępu poprawią grę, czeka nas znakomite action RPG.