Najlepsze kampanie fabularne, które stworzyli fani gier
Mody do gier kojarzą się przeważnie z poprawkami wizualnymi albo bardziej płynnymi animacjami towarzyszy. I tak najczęściej jest. Fabularna zawartość przygotowana przez fanów to rzadkość – żeby wszystko działało, jak należy, wymaga bowiem ogromnego nakład
Spis treści
- Najlepsze kampanie fabularne, które stworzyli fani gier
- Enderal: Forgotten Stories – Skyrim
- The Sith Lords Restored Content – Knights of the Old Republic 2
- Pożegnanie Białego Wilka – Wiedźmin 2: Zabójcy królów
- Dear Esther – Source
- The Scarlet Ruins – Darkest Dungeon
- Fallout: New California – Fallout: New Vegas
- Claudia’s Little Secret – TES Oblivion
- Słoneczne Wyspy – Darkest Dungeon
- Kroniki Myrtany: Archolos – Gothic 2
- Baldur’s Gate: Reloaded – Neverwinter Nights 2
Producenci gier na właściwą optymalizację swoich tytułów, nawet tych niedużych, przeznaczają całe lata, nie mając wcale gwarancji, że kod nie zacznie się na końcu sypać i nie trzeba będzie opóźnić premiery. Ostatecznie jednak udaje im się na ogół na tym po prostu zarobić. Fani w większości poświęcają tworzonym przez siebie modom kilkadziesiąt, a nieraz i kilkaset godzin – po dniu spędzonym w pracy czy na nauce. Efekty ich starań przechodzą jednak często najśmielsze oczekiwania.
Niektóre z fanowskich modów zyskały tak wielką popularność, że doczekały się samodzielnej premiery. Inne pozostały wizytówką przyjaznego dla moderów kodu swoich bazowych produkcji, a niektóre niestety przepadły na etapie optymalizacji. O nich wszystkich starałem się opowiedzieć co nieco w tym tekście. Ale to wciąż lista niekompletna, więc wspomnijcie o swoich ulubionych fanowskich kampaniach fabularnych w komentarzach!
The Forgotten City – Skyrim
- Gra bazowa: The Elder Scrolls 5: Skyrim
- Czy projekt ewoluował w samodzielny tytuł: tak
Skyrim to jedna z tych gier, które nie tylko zyskują dzięki modom drugą, trzecią i czwartą młodość, ale też dają początek projektom fabularnie kompletnie z nimi niezwiązanym. Ogromna w tym zasługa udostępnianych przez Bethesdę narzędzi moderskich i elastycznego kodu źródłowego. Skyrima moduje się intuicyjnie i lekko. Zmienić da się tu praktycznie wszystko – i nawet kompletnie zmodyfikowana zawartość rzadko się crashuje. Na Bethesdzie można wieszać psy za naiwne główne wątki fabularne, niechęć do soczystych dialogów i popsutego Fallouta 76. Ale nikt nie robi gier tak przyjaznych moderom jak właśnie to studio.
The Forgotten City opowiada historię niemającą nic wspólnego ze Smoczym Dziecięciem ani w ogóle z Cyrodiil. Akcja toczy się bowiem w teraźniejszości i przeszłości naszego świata. Dobra, jest tu trochę mitologii i nadnaturalnych wątków, ale to przede wszystkim opowieść o uniwersalnej kulturowo etyce i naturze wyznań religijnych wszelkiego rodzaju.
Gra, bo dziś Forgotten City stało się już projektem kompletnie samodzielnym, wykorzystuje efekt pętli czasowej. Po „przegranej” kontynuujemy zabawę od nowa, a konstrukcja rozgrywki sprawia, że najczęściej nie opłaca się nawet korzystać z zapisu – poprzednie doświadczenie może bowiem tylko wzbogacić rozgrywkę. Paradoksalnie niewiele mamy tu elementów znanych ze Skyrima – do starć dochodzi bardzo rzadko, rozwój postaci nie istnieje, a grę przede wszystkim się czyta. I dokonuje naprawdę istotnych wyborów (szczególnie gdy nie pozna się wcześniej całej historii za sprawą poradników).