Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Publicystyka

Publicystyka 3 czerwca 2021, 11:31

Kolekcjonowanie gier może zmienić się w zbieranie bezużytecznego plastiku

Problemy z trwałością nośników danych mogą wkrótce spowodować, że z potężnych kolekcji pudełkowych wersji gier pozostanie jedyna ogromna sterta bezużytecznych śmieci. Czy problem faktycznie istnieje, a może mamy do czynienia z przesadzoną histerią?

Spis treści

Ciągnąca się przez lata wojna między wykazującymi się konserwatywnym podejściem do rynku kolekcjonerami pudełkowych wersji gier a idącymi z duchem czasu i wygody entuzjastami cyfrowej dystrybucji co jakiś czas dostaje nową porcję paliwa. W konflikcie, który zdaje się nie mieć końca, wraz z pojawianiem się różnorodnych argumentów i danych czasem jedna ze stron, czasem druga zyskuje pewną przewagę, choć ostatecznie żadna nie może poczuć się zwycięzcą. W tym odwiecznym sporze ściera się chęć fizycznego posiadania gier jako symbolu czegoś trwałego z wygodnym podejściem ograniczającym liczbę niepotrzebnych w mniemaniu wielu graczy śmieci.

Dlaczego o tym wspominam? Jednym z najczęściej podnoszonych argumentów zwolenników „pudełek” jest trwałość ich kolekcji. Argument wskazujący, że posiadacze cyfrowej wersji gry, kupując ją, tak naprawdę uzyskują wyłącznie licencję na jej użytkowanie. A ta czasem wygasa, co skutkuje usuwaniem produkcji z cyfrowych sklepów. O tym problematycznym aspekcie elektronicznej rozrywki robi się głośno co kilka miesięcy. Ostatnim razem wtedy, gdy Sony zapowiedziało (z czego się później wycofało) wyłączenie usługi PlayStation Store na PS3 oraz PS Vicie.

Czy kolekcjonerom grozi „ześmiecenie” kolekcji? (Źródło: własne). - Kolekcjonowanie gier może zmienić się w zbieranie bezużytecznego plastiku - dokument - 2021-06-02
Czy kolekcjonerom grozi „ześmiecenie” kolekcji? (Źródło: własne).

Jednak argument trwałości, podobnie jak kompletności, wydań płytowych odchodzi powoli w zapomnienie. W obu przypadkach umierają one z powodów, powiedzmy, naturalnych. Wydania fizyczne już w momencie debiutu nie są kompletne z uwagi na premierowe łatki poprawiające błędy i nierzadko uzupełniające gry o brakującą zawartość. Oczywiście możemy ten aspekt zignorować i – o ile dana produkcja nie wymaga połączenia z siecią – nawet bez łatek się nią cieszyć. Co innego, gdy nośnik danych ulegnie uszkodzeniu.

Płyta CD i DVD – najmniej trwały nośnik danych?

Do tej pory, gdy poruszano temat braku odporności fizycznych wydań gier na upływ czasu, wskazywano zazwyczaj na fakt, że płyty CD i DVD rysują się wraz z ich użytkowaniem, co przy jednocześnie słabnącej sile lasera w starzejących się konsolach powodowało problemy z wczytywaniem. Osoby, które nie dbały o swoją kolekcję, musiały dodatkowo zmagać się z głębszymi rysami, które najczęściej oznaczały śmierć nośnika. Na szczęście wraz z debiutem technologii Blu-ray postarano się o dodatkowe warstwy ochronne na spodniej części płyty, co ograniczyło do minimum jeden z poważniejszych problemów kolekcjonerów. O ile więc gry wydane w erze PlayStation 3 i Xboksa pozostają niezagrożone, tak starszym generacjom widmo elektronicznej kostuchy coraz bezczelniej zagląda w oczy.

O degradacji nośników (najczęściej płyt CD) mówi się głośno przynajmniej od kilkunastu lat, choć faktycznie problem ten sięga przełomu lat 80. i 90. ubiegłego wieku. Proces ten zachodzi przeważnie na płytach słabszej jakości, które mogą posiadać wady fabryczne nieprzeszkadzające w normalnym użytkowaniu, wychodzące jednak na jaw wraz z upływem czasu. Gdy nośnik przechowywany jest w złych warunkach, warstwa, na której zapisane są dane, zaczyna „odchodzić”, powodując jednoczesne przesuwanie danych względem oryginalnych ścieżek. Winne jest temu aluminium, którego cienką warstwę wykorzystano przy tworzeniu płyt CD.

Procesy chemiczne zachodzące przy udziale tlenu, siarki i jonów wody (dlatego najczęściej niszczeją płyty przechowywane w wilgotnych warunkach) powodują brązowienie płyt lub tworzenie widocznych pod światło prześwitów. Również promieniowanie UV ma negatywny wpływ na nośniki, toteż pozostawianie płyt luzem na słońcu nie należy do najlepszych pomysłów. Efektem końcowym degradacji jest całkowita utrata danych, zatem jedyną opcją, by je uratować, jest wykonanie kopii zapasowej z wykorzystaniem odpowiednich programów radzących sobie z korekcją błędów.

Jednak czy problem ten nie został czasem rozdmuchany? Jeśli miałbym kierować się własnym doświadczeniem, skłaniałbym się ku temu twierdzeniu. Nigdy nie zdarzyło się, by posiadany przeze mnie oryginalny nośnik, niezależnie od jego wieku i częstotliwości użytkowania, uszkodził mi się w wyniku degradacji. A zaznaczam, że nie zaliczam się do grona zbieraczy, którzy każde pudełko pchają w protektor lub folię ochronną. Jedyne problemy, jakie napotkałem, związane były z rysami, które prędzej czy później pojawiały się na moich płytach. Jestem jednak świadom, że opieranie się wyłącznie na dowodach anegdotycznych wydaje się nierozsądne, tym bardziej że na własne oczy widziałem płytę dotkniętą tą przypadłością. Choć dodam, że był to jeden z najtańszych nośników (pozdrawiam wszystkich posiadaczy płyt Esperanza) z dostępnych w sprzedaży.

Paweł Musiolik

Paweł Musiolik

Pisać o grach zaczynał na łamach serwisu SquareZone. Później pisał i szefował na nieistniejącym PSSite.com, zaś aktualnie prowadzi swojego bloga o grach. Nie napisał jeszcze tekstu, z którego byłby w 100% zadowolony. Przygodę z grami zaczął w wieku 3 lat, gdy udało mu się namówić ojca na kupno komputera C64. Rozbudzona przez Flimbo's Quest miłość do elektronicznej rozrywki rozkwitła podczas pierwszych przygód z Heroes of Might & Magic, osiągając apogeum po zakupie pierwszego PlayStation. Wraz z rosnącym wiekiem zaliczał kolejne kontakty z konsolami przenośnymi Nintendo, wrócił też na łono PC jako dodatkowej platformy do grania. Kolekcjonuje gry, jest fanem emulacji.

więcej

Od pudełek do cyfry. Spowiedź byłego kolekcjonera
Od pudełek do cyfry. Spowiedź byłego kolekcjonera

Swego czasu byłem zagorzałym kolekcjonerem. Dotyczy to nie tylko gier, ale również innych wytworów popkultury – jak filmy, muzyka czy książki. Dziś zdecydowanie wolę sięgnąć po cyfrowe wydanie albo skorzystać z platformy streamingowej.

Uczta dla oczu - najładniejsze okładki gier wideo w historii
Uczta dla oczu - najładniejsze okładki gier wideo w historii

Coraz rzadziej kupujemy gry w pudełkach. Jeszcze rzadziej wybieramy grę, patrząc na okładki. Niektóre z nich to jednak małe dzieła sztuki, które warto wspomnieć.

Nie uwierzycie, ile się zarabia na kolekcjonerkach Wiedźmina
Nie uwierzycie, ile się zarabia na kolekcjonerkach Wiedźmina

Chcielibyście położyć swoje ręce na edycji kolekcjonerskiej Wiedźmina, ale w sklepach już dawno jej nie ma? Spokojnie, internet jest ich pełen, ale lepiej dwa razy sprawdźcie zawartość swoich portfeli, zanim dokonacie zakupu.