Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Publicystyka

Publicystyka 2 października 2020, 15:34

Bethesda, ogarnij to, a The Elder Scrolls 6 się uda. Nasze pomysły

Spełnić życzenia fanów, zamknąć usta sceptykom, przeskoczyć Skyrima i rzucić świat na kolana, a przy tym wszystkim może jeszcze zarobić – tworzenie TES 6 stawia przed Bethesdą diablo trudne wyzwanie. Rozbijamy je na czynniki pierwsze.

Spis treści

The Elder Scrolls VI jakie jest, każdy... Nie, wróć. Nikt nie widzi – bo nikt o tej grze nic pewnego nie wie. W tej sytuacji pozostaje tylko jedno: fantazjować. Spuścić ze smyczy wyobraźnię. Zdarzyło nam się już tutaj, w dziale publicystyki, otwierać przed Bethesdą serca, urządzać koncert życzeń i wyśpiewywać, co pragniemy zobaczyć w następcy Skyrima.

Dziś będzie troszkę inaczej. Serce zostawiamy pod kluczem, a w ruch wprawiamy trybiki umysłu. Pytanie, które zadajemy, nie brzmi: „Czego oczekujemy od The Elder Scrolls VI?”, tylko: „Czego The Elder Scrolls VI potrzebuje?”. Czego potrzebuje, by Todd Howard odzyskał szacunek internetowej braci, by Bethesda znów zaczęła kojarzyć się ze świetnymi grami, a Microsoft nie żałował, że wyłożył równowartość małego królestwa na zakup tej firmy. I może jeszcze: „Czego potrzebuje, by gra odniosła komercyjny sukces?”. Ale nie oszukujmy się. Ten tytuł podbiłby listy bestsellerów i wzbudził niepokój w okupującym od lat ich szczyty GTAV, nawet gdyby do sprzedaży jeszcze raz trafił stary, poczciwy Oblivion, któremu ktoś by tylko na okładce zamienił miejscami rzymskie cyferki. Skupimy się więc na nieco innych aspektach.

Zatem – niech pytanie padnie raz jeszcze. Czego potrzebuje The Elder Scrolls VI?

TAK WIEMY

Pamiętamy, że Microsoft przejął ZeniMax Media. Wydaje się jednak, że jedyne, czego gigant z Redmond może wymagać od BSG, to tego, żeby studio robiło dalej to, co robiło do tej pory – ewentualnie szybciej. Nie kupuje się autorów Skyrima po to, żeby uczyć ich tworzenia gier. Dlatego ta transakcja ma dla naszych rozważań stosunkowo niewielkie znaczenie.

Sukces Starfielda – aby uśpić czujność sceptyków

Nie zapominajmy, że zanim w zasięgu naszych rąk znajdzie się tajemnicze The Elder Scrolls VI, na rynek trafić ma nie mniej tajemniczy Starfield. Na barkach tej gry spoczywa niewiele lżejszy ciężar. Będzie to pierwszy poważny twór sygnowany logo Bethesda Game Studios od czasu (tu wstawcie dowolny epitet, który wydaje Wam się adekwatny) Fallouta 76. Nadarzy się wtedy pierwsza od ładnych paru lat okazja, by autorzy Skyrima udowodnili, że nie zapomnieli jeszcze, jak się wsysa graczy w urzekające otwarte światy, przeznaczone do przeżywania przygód w samotności (czy aby na pewno?).

KTO CO TU ROBI?

Powyżej piszemy, że Fallout 76 obciąża konto Bethesdy, i jest to prawda. Tak ta gra jest podpisana, a na liście płac Todd Howard widnieje jako producent wykonawczy. Mówimy jednak o dużym studiu, które ma cztery różne oddziały – Washington DC, Montreal, Austin i Dallas. Nad różnymi projektami pracują różne ekipy, co oznacza, że jakość jednej z gier nie musi mieć bezpośredniego wpływu na kolejny produkt.

Ciekawostka: oddział BGS w Dallas to dawne BattleCry Studios, które ZeniMax Media założyło specjalnie dla Richa Vogela po jego odejściu z EA. To ono miało modyfikować silnik gry w taki sposób, by umożliwić stworzenie na nim gry sieciowej.

I choć jeszcze nie wiemy nic pewnego o Starfieldzie, w związku z nim już padają ryzykowne obietnice. Ekipa Todda Howarda zarzeka się, że rozwinie swoją wielowiekową technologię – silnik Creation – i pozwoli jej nachłeptać się mocy, którą przyniesie dziewiąta generacja konsol. Zatem nie dość, że Bethesda wkracza na zupełnie sobie nieznany, kosmiczny grunt (?), to jeszcze chce dokonać tego przy akompaniamencie oklasków za techniczne innowacje. Ambitnie, ambitnie...

Tak ponoć wygląda Starfield. Względnie wyglądał – dwa lata temu. Przypatrzcie się dobrze temu screenowi, bo więcej ich nie mamy. - Bethesda, ogarnij to, a The Elder Scrolls 6 się uda. Nasze pomysły - dokument - 2020-10-02
Tak ponoć wygląda Starfield. Względnie wyglądał – dwa lata temu. Przypatrzcie się dobrze temu screenowi, bo więcej ich nie mamy.

Może więc powinniśmy dla spokoju życzyć Falloutowi 76, by czym prędzej trafił go szlag, a ziemia lekką mu była? Wprawdzie Todd Howard obiecał owej grze życie wieczne, ale gracze chyba radzi byliby zwolnić go przynajmniej z tego jednego przyrzeczenia. Ja jednak, będąc człowiekiem o miękkim sercu, okazałbym miłosierdzie. Niech sobie ten F76 żyje i prosperuje. Inne projekty nie doznają chyba uszczerbku, jeśli do doglądania go oddelegowanych zostanie z pięć czy sześć osób...

Rozsądne obietnic – aby Todd zniknął z memów

Peter Molyneux usunął się w cień i już nie sprawia nam uciechy swoimi wystąpieniami, więc honorowy tytuł pierwszego bajarza branży gier przeszedł na Todda Howarda. Gdyby mnie ktoś pytał o zdanie, rzekłbym, że to zupełnie inna liga. Ale internet nie wybrzydza, internet musi mieć ofiarę, która dałaby się wciągnąć na sztanda... przepraszam, o której można robić memy. Skierujcie się do naszego serwisu informacyjnego i rzućcie okiem na dowolny news, w którym pojawia się ta postać, jeśli potrzebujecie dowodu.

Czy te oczy mogą kłamać? Nie wiem, ale rozmijanie się z rzeczywistością na pewno im się przytrafiło... - Bethesda, ogarnij to, a The Elder Scrolls 6 się uda. Nasze pomysły - dokument - 2020-10-02
Czy te oczy mogą kłamać? Nie wiem, ale rozmijanie się z rzeczywistością na pewno im się przytrafiło...

Szefowi Bethesdy doradzałbym zatem jedno: powściągliwość. Względnie okazjonalne gryzienie się w język. Nie mam jednak złudzeń, że to marzenie ściętej głowy. Wygłaszając przemówienie w świetle jupiterów, na uroczystej konferencji prasowej zwołanej, by oficjalnie zapowiedzieć (po raz drugi) grę, na którą świat czekał przeszło dekadę – w takich okolicznościach Todd Howard absolutnie uzna za stosowne, by wykazać się czymkolwiek, tylko nie powściągliwością. Bo po amerykańskiej stronie branży gier utarło się, że wielkie okazje wymagają wielkich słów (od „amazing” po „exciting”). Czy słowa te nie są aby puste – o to mniejsza. Podobnie jak o to, czy fabryka memów nie zwolni obrotów...

Krzysztof Mysiak

Krzysztof Mysiak

Z GRYOnline.pl związany od 2013 roku, najpierw jako współpracownik, a od 2017 roku – członek redakcji, znany także jako Draug. Obecnie szef Encyklopedii Gier. Zainteresowanie elektroniczną rozrywką rozpalił w nim starszy brat – kolekcjoner gier i gracz. Zdobył wykształcenie bibliotekarza/infobrokera – ale nie poszedł w ślady Deckarda Caina czy Handlarza Cieni. Zanim w 2020 roku przeniósł się z Krakowa do Poznania, zdążył zostać zapamiętany z bywania na tolkienowskich konwentach, posiadania Subaru Imprezy i wywijania mieczem na firmowym parkingu.

więcej

TWOIM ZDANIEM

Zdarza Ci się jeszcze grać w Skyrima?

Tak
80,4%
Nie
19,6%
Zobacz inne ankiety
Skyrim wczoraj, dziś i jutro – gawęda o najsłynniejszej części świata The Elder Scrolls
Skyrim wczoraj, dziś i jutro – gawęda o najsłynniejszej części świata The Elder Scrolls

Wraz z dodatkiem Greymoor do The Elder Scrolls Online kultowa seria RPG wraca do Skyrim – zatem i my tam wracamy. Dajemy się nieść nostalgii, snując swobodną opowieść o najsłynniejszej krainie w całym Tamriel.

The Elder Scrolls VI:... Akavir? Analizujemy dokąd zabierze nas TES 6
The Elder Scrolls VI:... Akavir? Analizujemy dokąd zabierze nas TES 6

Akavir, Tamriel, a może zupełnie nowy świat? Analizujemy, jaką krainę możemy zwiedzić w kolejnej odsłonie The Elder Scrolls. Skyrima 2 raczej nie będzie, ale TES 6 i tak będzie fajne.