Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Medal of Honor Publicystyka

Publicystyka 15 października 2017, 11:30

Hołd dla odwagi. Jak Medal of Honor pokazało wojnę w Afganistanie – historia prawdziwa

W grze Medal of Honor nie znajdziemy napisu „oparte na prawdziwych wydarzeniach”, ale jej fabuła bazuje na faktach bardziej niż w niejednej produkcji tym się chwalącej. Oto jedna z największych operacji w Afganistanie, ukazana w formie gry wideo.

Spis treści

Klęska TF Hammer i desant TF Anvil – 2 marca 2002

Główne siły uderzeniowe, czyli TF Hammer, wyruszyły do akcji rankiem 2 marca. W pewnym momencie odłączył się od nich niewielki konwój złożony z Afgańczyków i trzech komandosów, z rozkazem zajęcia innego punktu obserwacyjnego. W wyniku jakiegoś błędu zostali oni uznani przez operatorów AC-130 za wrogów i ostrzelani z powietrza – trzech ludzi (w tym jeden Amerykanin) zginęło od „przyjacielskiego” ognia. Reszta, mimo trudnych warunków, dotarła do miejsca rozpoczęcia ataku i czekała na poprzedzające je wsparcie lotnictwa. Tu doszło do kolejnego nieporozumienia i zamiast godzinnego bombardowania zrzucono jedynie siedem bomb. Rozczarowanym Afgańczykom minął zapał do walki, komandosi byli wściekli i wszyscy, nękani na dodatek ogniem z moździerzy, powoli wycofywali się do miasta Gardez, nie odgrywając już żadnej roli w operacji. Do doliny Shahi-Kot zbliżały się śmigłowce z grupą TF Anvil.

Desant TF Anvil w dolinie Shahi-Kot. - 2017-10-16
Desant TF Anvil w dolinie Shahi-Kot.

Lądowanie rangerów i innych dywizji w dolinie było sporym zaskoczeniem dla talibów, dzięki czemu śmigłowce wydostały się stamtąd bez szwanku, ale sami żołnierze byli zmuszeni głównie do obrony, przygniatani ostrzałem z moździerzy przez ukrytego wśród gór wroga. Brak odpowiedniego wyposażenia i wsparcia z powietrza nie pozwolił oddziałom przesunąć się zbyt daleko, mimo trwających cały dzień walk w dolinie. Dopiero nazajutrz, w asyście licznych śmigłowców AH-64 Apache i samolotów A-10, rangerzy zaczęli sukcesywnie posuwać się naprzód, zdobywając kolejne przyczółki ukrytego w wioskach i sieciach jaskiń wroga.

Medal of Honor wyróżnia się bardzo sprawnie napisanymi dialogami, których dobrze się słucha. Nie ma w nich żadnej sztuczności czy przesady, a wszystko dzięki temu, że każda linijka tekstu konsultowana była z komandosami, których proszono o opinie w stylu „jak coś takiego powiedziałby żołnierz” czy „co mówicie w takich przypadkach przy silnym stresie”. Twórcy nie patyczkują się z graczem do tego stopnia, że nigdzie nie ma nawet prób wytłumaczenia żołnierskiego slangu, którym przesycone są dialogi. Kiedy w pewnym momencie pułkownik Drucker odpowiada generałowi słowami „Lima Charlie”, sami musimy się domyślić (lub dowiedzieć), że chodzi tu o zaakcentowane w natowskim alfabecie litery L i C, co z kolei przekłada się na angielskie „loud and clear”, czyli „zrozumiałem głośno i wyraźnie”. Tutaj brawa należą się polskim tłumaczom, którzy nie tylko z tym fragmentem, ale i z wszystkimi innymi poradzili sobie naprawdę fachowo i bez żadnych wpadek – po prostu na medal!

Medal of Honor było też pierwszą grą w całym dorobku serii, która otrzymała klasyfikację wiekową M – od 17 roku życia. Dotychczas wszystkie odsłony obwarowane były mniejszymi ograniczeniami, w związku z brakiem scen gore. Pierwsza gra wychodziła w cieniu strzelaniny w szkole Columbine i na polecenie samego Stevena Spielberga usunięto z niej kontrowersyjne obrazy – tak samo było przy kolejnych odsłonach. Medal of Honor sklasyfikowano wyżej głównie z powodu licznych przekleństw obecnych w dialogach, które sugerowali doradzający żołnierze, a wydawca – o dziwo – wybrał autentyczność swojej produkcji kosztem jej większej dostępności.

Lądowanie rangerów w dolinie w grze jest o wiele bardziej dramatyczne, niż było w rzeczywistości. - 2017-10-16
Lądowanie rangerów w dolinie w grze jest o wiele bardziej dramatyczne, niż było w rzeczywistości.

Medal of Honor – dzień pierwszy c.d.

Jeszcze przed rozpoczęciem misji „Brzuch bestii” powinniśmy zwrócić uwagę na przerywnik filmowy, w którym pułkownik Drucker oraz generał Flagg obserwują na monitorach wkraczający do akcji zespół TF Rebel, będący odpowiednikiem TF Hammer. Gdy na ekranie pojawia się kilka niezidentyfikowanych kropek, Flagg rozkazuje ostrzelać wroga z AC-130. Wkrótce słychać zrozpaczone krzyki komandosów atakowanych przez własny samolot, a rozgniewani Afgańczycy odmawiają udziału w dalszej walce. Do akcji wkraczają rangerzy z TF Anvil.

Nasze lądowanie w dolinie Shahi-Kot w misji „Brzuch bestii” jako ranger Dante Adams jest trochę bardziej dramatyczne niż w rzeczywistości i parę śmigłowców zostaje strąconych przez ostrzał wroga, ale wkrótce ruszamy śladami TF Anvil i sukcesywnie oczyszczamy teren z bojowników, podobnie jak w trakcie prawdziwej operacji. W naszym oddziale pustynnym mundurem wyróżnia się postać Ybarry – komandosa formacji CCT specjalizującej się w naprowadzaniu wsparcia lotniczego, co symbolicznie podkreśla jej obecność i znaczącą rolę w działaniach TF Anvil, zwłaszcza pierwszego dnia.

Wsparcie śmigłowców Apache miało kolosalne znaczenie dla sił lądowych. - 2017-10-16
Wsparcie śmigłowców Apache miało kolosalne znaczenie dla sił lądowych.

Autorzy gry nie zapomnieli również o bohaterach działających z większego dystansu. Grupa TF Anvil w dużym stopniu polegała na wsparciu z powietrza zapewnianym przez śmigłowce AH-64 Apache i samoloty A-10. W misji „Rewolwerowcy” wcielamy się właśnie w strzelca pokładowego (nasz brak kontroli nad lotem wynika logicznie z rzeczywistego podziału ról dwuosobowej załogi) i pociskami Hellfire niszczymy gniazda moździerzy oraz obozowiska talibów. Towarzyszący nam helikopter zostaje w pewnej chwili poważnie uszkodzony, co może nawiązywać do faktu, że pierwszego dnia desantu wszystkie pięć śmigłowców musiało szybko wycofać się z walki z powodu uszkodzeń od ostrzału wroga.

Z kolei w misji „Przyjaciele z daleka” możemy wczuć się w rolę snajpera z karabinem M82 Barrett, wyposażonym w celownik z kamerą na podczerwień. Za jego pomocą likwidujemy wrogie stanowiska, a w pewnej chwili obserwujemy nawet drużynę NEPTUN, pomagając im celnymi strzałami. Jest to w pewnym stopniu nawiązanie do wsparcia, jakie zapewniały przez cały czas oddziały Delty Force ze swoich punktów obserwacyjnych, ale też i zespoły snajperskie innych państw. Chodzi tu głównie o Kanadę i Australię, których siły specjalne odegrały w operacji znaczącą rolę, a ich obecność w grze została kompletnie pominięta. W trakcie „Anakondy” kanadyjski snajper Rob Furlong oddał rekordowy wtedy strzał na odległość 2430 metrów.

Dariusz Matusiak

Dariusz Matusiak

Absolwent Wydziału Nauk Społecznych i Dziennikarstwa. Pisanie o grach rozpoczął w 2013 roku od swojego bloga na gameplay.pl, skąd szybko trafił do działu Recenzji i Publicystki GRYOnline.pl. Czasem pisze też o filmach i technologii. Gracz od czasów świetności Amigi. Od zawsze fan wyścigów, realistycznych symulatorów i strzelanin militarnych oraz gier z wciągającą fabułą lub wyjątkowym stylem artystycznym. W wolnych chwilach uczy latać w symulatorach nowoczesnych myśliwców bojowych na prowadzonej przez siebie stronie Szkoła Latania. Poza tym wielki miłośnik urządzania swojego stanowiska w stylu „minimal desk setup”, sprzętowych nowinek i kotów.

więcej

Medal of Honor

Medal of Honor

Play of Battle to „brakująca gra Paradoxu”. Rozmawiamy o niej z Jackiem Bartosiakiem
Play of Battle to „brakująca gra Paradoxu”. Rozmawiamy o niej z Jackiem Bartosiakiem

Nuklearny koniec świata, Armia Nowego Wzoru, a może akcja w kosmosie? Jacek Bartosiak i Jarosław Kotowski opowiedzieli GRYOnline.pl, co unikalnego znajdziemy w ich nadchodzącej grze strategicznej, Play of Battle.

Gry wojenne – różne oblicza wojny w grach komputerowych
Gry wojenne – różne oblicza wojny w grach komputerowych

Gry komputerowe to w dużej części gry wojenne. Jak więc ukazać w rozrywkowym medium tak ponury i tragiczny temat? Świat gier całkiem dobrze sobie z tym radzi, naśladując po części świat filmu.

W służbie Wielkiego Brata – jak gry pokazują masową inwigilację
W służbie Wielkiego Brata – jak gry pokazują masową inwigilację

Powszechny dostęp i coraz większe uzależnienie rozwiniętych społeczeństw od internetu sprawiło, że lęk przed inwigilacją stał się bardziej aktualny niż kiedykolwiek. Zajmowały się nim książki i kino, a teraz także gry wideo postanowiły poruszyć ten temat.