Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Publicystyka

Publicystyka 6 marca 2016, 14:00

Granie w kraju szariatu – Iran z padem w ręku

Iran przez swoje wrogie stosunki ze Stanami Zjednoczonymi, w świadomości wielu stoi na uboczu świata globalnej rozrywki. Okazuje się, że Irańczycy to zapaleni gracze, którzy nie tylko sami bawią się z padem w ręku, ale i tworzą coraz więcej tytułów.

Wielu z nas zapomina, że świat interaktywnej rozrywki to nie tylko Europa, Ameryka Północna, Rosja, Brazylia, Korea Południowa i Chiny. W Kirgistanie zobaczycie na ulicach stoiska, na których można zagrać w FIF-ę, w Kenii niedawno powstał pierwszy trójwymiarowy FPS, a przedstawiciele największych arabskich serwisów internetowych to coraz częstszy widok na wszelkich pokazach prasowych. Jednak Iran, przez restrykcyjne prawo oraz – delikatnie rzecz ujmując – burzliwe stosunki ze Stanami Zjednoczonymi, dostarczającymi na rynek ogromną część najbardziej hitowych produkcji, wydaje się pozostawać poza nawiasem growej branży. Czy słusznie? Po części tak – bo choć granie jest tam niezwykle popularne, entuzjaści interaktywnej rozrywki muszą zmagać się ze znacznie poważniejszymi problemami niż wysokie wymagania sprzętowe czy brak lokalizacji.

W Battlefieldzie 3 Teheran został zamieniony w pole bitwy. To wystarczyło, by władze kraju zdjęły grę ze sklepowych półek. - 2016-03-06
W Battlefieldzie 3 Teheran został zamieniony w pole bitwy. To wystarczyło, by władze kraju zdjęły grę ze sklepowych półek.

Granie w Iranie:

  1. ponad 46 milionów użytkowników internetu (populacja to około 78 milionów);
  2. ponad 18 milionów graczy – najwięcej w państwach Bliskiego Wschodu;
  3. około 200 deweloperów;
  4. najpopularniejsze gatunki to gry sportowe, akcji oraz wyścigowe;
  5. najpopularniejsze platformy to Xbox 360 oraz PlayStation 3.

Źródłem problemów są, jakżeby inaczej, różnice kulturowe. Polakom pojęcie cenzury w kontekście gier wideo jest w zasadzie nieznane. Podczas gdy nasi zachodni sąsiedzi wycinali z kolejnych tytułów swastyki i zmieniali zombie na roboty w Half-Life, w Rzeczypospolitej o wycinaniu jakiejkolwiek zawartości nie było mowy. Tym dziwniejsza może więc wydać się nam sytuacja, w jakiej znajdują się irańscy gracze. W ich kraju niedozwolone są elementy gore, a także wszelkie „dorosłe” lub antyreligijne treści. Cenzura obejmuje zresztą nie tylko to: doskonałym przykładem jest tu Battlefield 3, wycofany ze sprzedaży po „licznych petycjach młodzieży”, która uznała przedstawioną tam bitwę w Teheranie za próbę ukazania jej kraju jako groźnego dla międzynarodowej społeczności. W teorii takie obostrzenia wykluczają z rynku sporą część największych hitów, jak chociażby serie Grand Theft Auto czy God of War. W praktyce sprawiają, że w Iranie szaleje piractwo.

Sankcje ekonomiczne spowodowały, że na półkach sklepowych lądują głównie nielegalne kopie największych produkcji. Źródło: Mehr News Agency, fot. Rouhollah Yazadni
Sankcje ekonomiczne spowodowały, że na półkach sklepowych lądują głównie nielegalne kopie największych produkcji. Źródło: Mehr News Agency, fot. Rouhollah Yazadni

Jest to w dużej mierze związane z tym, że ze względu na sankcje, które w teorii powinny zatrzymać napływ gier z Europy i USA do Iranu, władze kraju nie przywiązują wielkiej wagi do praw autorskich, jeśli należą one do firm z tamtych państw. „Rynek jest jakby podzielony na dwie sekcje: gry tworzone przez tutejszych deweloperów, cieszące się znacznie mniejszą popularnością, oraz zagraniczne tytuły” – zdradza nam Reza Irani, jeden z głównych organizatorów imprez e-sportowych w Iranie. – „Pirackie wersje tych drugich, nawet zakazanych, można dostać z powodzeniem za 5, 6 dolarów”. W przypadku dzieł objętych cenzurą sprzedaż nie odbywa się zresztą tak jak na początku XXI wieku w Polsce – na targowiskach. Produkcje te dostaje się niejako „spod lady” w profesjonalnych sklepach poświęconych interaktywnej rozrywce: „Klient zawsze może spytać o dany tytuł. W 60, 70% przypadków go otrzyma”.

Choć oficjalnie FIFA nie powinna być w Iranie dostępna, trudno wśród mieszkańców tego kraju o bardziej popularny tytuł. - 2016-03-06
Choć oficjalnie FIFA nie powinna być w Iranie dostępna, trudno wśród mieszkańców tego kraju o bardziej popularny tytuł.

Oczywiście handlowanie grami zakazanymi wiąże się z pewnym ryzykiem dla sprzedawcy. Jeśli pechowiec trafi akurat na inspekcję, czekają go kary pieniężne, a w najgorszym wypadku grozi mu nawet zamknięcie sklepu. Reza twierdzi jednak, że nawet w przypadku wykrycia przestępstwa sprawę da się załagodzić niezbyt wysoką łapówką. „Część chowa więc zakazane produkcje przed oczami postronnych i wydaje je tylko zaufanym klientom. Ale są i tacy, którzy zwyczajnie wystawiają je na półkach. Wszystko zależy więc od odwagi sprzedawcy”. Podobne problemy mają właściciele kafejek internetowych, którzy przechowują na swoich komputerach zainstalowane niepożądane produkcje. „Mieliśmy sporo przypadków, kiedy po inspekcjach takie placówki były zamykane na parę tygodni lub nawet na zawsze” – mówi Reza, przyznając, że w przeszłości jego własnemu lokalowi groził podobny los. – „Otrzymaliśmy maila, który informował, że jeśli nie usuniemy zakazanej gry z naszej oferty, kafejka zostanie zlikwidowana. Oficjalnie zgodziliśmy się, jednak zainstalowaliśmy ją na ukrytej partycji i udostępnialiśmy wyłącznie zaufanym klientom oraz zespołom”.

Counter-Strike w tym momencie zakazany już nie jest, jednak przez długi czas udostępnianie go graczom wiązało się ze sporym ryzykiem. - 2016-03-06
Counter-Strike w tym momencie zakazany już nie jest, jednak przez długi czas udostępnianie go graczom wiązało się ze sporym ryzykiem.

Pirackie wersje gier są oczywiście niedostępne na konsolach ósmej generacji, co rodzi pytanie, czy Irańczycy w ogóle grają na PlayStation 4 bądź Xboksie One. Odpowiedź? Oczywiście, że tak. Choć największą część rynku (aż 75% według danych serwisu Venture Beat) stanowią platformy poprzedniej generacji, trzecie i czwarte miejsce zajmują już PS4 oraz XOne.

W przypadku kafejki Rezy poszło o Counter-Strike’a. Z tytułami nastawionymi na rozgrywkę sieciową wiążą się naturalnie większe problemy, jako że właściciele serwerów muszą uzyskać pozwolenia, wymagające od nich ocenzurowania wszelkich elementów niezgodnych z tamtejszym kodem kulturowym. Kultowa strzelanka Valve była zakazana przez długi czas ze względu na fakt, że w modelach terrorystów dopatrzono się podobieństw do paramilitarnej ochotniczej jednostki Basij, powstałej niedługo po islamskiej rewolucji. „Trzeba było zamienić nazwy i wygląd drużyn na niebieską i czerwoną. Jest sporo przykładów produkcji, w których problem tkwił nie w samej treści, tylko w jednym konkretnym elemencie” – mówi Reza. W Docie 2 niepożądana okazała się umiejętność, znana jako „Hand of God” – kontrowersje wywołało użycie imienia Boga w produkcie z branży rozrywkowej (z tego samego powodu w krajach arabskich zakazane zostało God of War). Z kolei League of Legends dostało się za nadmierne eksponowane atrybutów niektórych postaci kobiecych, w związku z czym właściciele serwerów musieli zmieniać tekstury tak, by zakrywały dekolty i wydłużały krótkie spódniczki.

To jednak akurat najmniejszy problem graczy gustujących w rozgrywkach sieciowych. Ze względu na sankcje ekonomiczne nałożone przez Stany Zjednoczone na Iran amerykańskie firmy raczej nie są skore do udostępniania swoich usług Irańczykom.

W części przypadków nie stanowi to wielkiego problemu dla bardziej kreatywnych entuzjastów interaktywnej rozrywki – np. przy używaniu Steama korzystają oni z dobrodziejstw VPN, czyli Wirtualnej Sieci Prywatnej, i podają fałszywe amerykańskie adresy. Ale istnieją i takie produkcje, w których banowane są osoby z irańskim IP. „Tak właśnie było z Lords of the Rings Online lub Star Wars: The Old Republic” – wspomina Reza. – „Najbardziej dotkliwe okazały się jednak poczynania Blizzarda”. W 2012 roku firma odpowiedzialna za takie hity jak seria Diablo czy StarCraft całkowicie zablokowała graczom z Iranu dostęp do usługi Battle.net.

Z powodu wzajemnej wrogości Stanów Zjednoczonych i Iranu cierpią gracze z tego drugiego kraju. Ze względu na sankcje Blizzard na kilka lat zablokował im dostęp do usługi Battle.net. - 2016-03-06
Z powodu wzajemnej wrogości Stanów Zjednoczonych i Iranu cierpią gracze z tego drugiego kraju. Ze względu na sankcje Blizzard na kilka lat zablokował im dostęp do usługi Battle.net.

Najciężej poszkodowani zostali miłośnicy World of Warcraft: „To produkcja oparta na subskrypcjach i wiele osób przez 2–-3 lata zdążyło wydać na nią setki dolarów!”. Blizzard od razu zaznaczył też, że dotknięci sankcjami nie mają co liczyć na zwrot pieniędzy. „Niektóre z tych kont były na najwyższych poziomach, a ich właściciele poświęcili im lata swego życia” – mówi Reza. – „Co prawda niedawno znowu zostały one odblokowane, ale przez ten okres wiele osób zdążyło całkowicie dać sobie spokój z World of Warcraft”.

Tym ciekawszy może się wydać w tej sytuacji fakt, że pomimo przeróżnych przeszkód sieciowe granie ma się w Iranie naprawdę dobrze – tamtejsi entuzjaści wieloosobowej rozgrywki odnoszą nawet sukcesy międzynarodowe. Na pytanie o popularność e-sportu Reza odpowiada: „To praktycznie taka sama kultura jak wszędzie na świecie – kultura graczy”.

Iran może i nie jest jeszcze potęgą e-sportu, ale swoje sukcesy już ma. - 2016-03-06
Iran może i nie jest jeszcze potęgą e-sportu, ale swoje sukcesy już ma.

Irańczycy więc nie tylko próbują swoich sił we wszelkiego rodzaju turniejach, ale i często wychodzą z nich z tarczą. Mój rozmówca szczególnie wspomina dokonania rodaków w FIF-ie. „Nasz zawodnik (Keivan Jevadi Elyaderani) zwyciężył w tej grze podczas World Cyber Games w 2013 roku, rok później Navid Borhani wygrał w Electronic Sports World Cup. W trakcie ubiegłorocznej edycji ESWC gracz z Iranu zakończył rozgrywki na czwartym miejscu”. Zresztą nie tylko irańscy gracze są stałym elementem e-sportowej kultury – sam Reza w ciągu swojej trwającej ponad dekadę kariery pracował już bowiem jako główny administrator i sędzia wspomnianego World Cyber Games.

Utrudniony dostęp do zachodnich tytułów ma także swoje nieoczekiwane plusy. W ostatnich czasach rząd ukuł pojęcie „miękkiej wojny”, wypowiedzianej przez państwa zachodnie Iranowi, by doprowadzić do wykorzenienia irańskiej tożsamości oraz kultury poprzez zalew tamtejszego rynku amerykańskimi oraz europejskimi filmami, książkami czy właśnie grami. Gdzie tutaj pozytywy? Otóż oprócz zakazywania kolejnych zagranicznych tytułów rozpoczęto także dofinansowywanie tamtejszych twórców. Według danych, dostarczonych nam przez Irańską Fundację Gier Wideo, w kraju funkcjonuje obecnie około 200 deweloperów, a w latach 2010–15 wypuszczono na rynek kilkadziesiąt produkcji.

Quest of Persia to jedna z flagowych serii stworzonych przez irańskich deweloperów. - 2016-03-06
Quest of Persia to jedna z flagowych serii stworzonych przez irańskich deweloperów.

Oczywiście rządowe wsparcie wiąże się z pewnymi problemami. Przede wszystkim na spore dotacje mogą liczyć tytuły z politycznymi wątkami: odniesieniami do rewolucji z 1979 roku czy antysyjonizmu. W kilku produkcjach tego typu walczy się też z żołnierzami amerykańskimi lub irackimi. Jednym z bardziej rażących przykładów jest tu Missile Strike – gra mobilna, w której gracz przeprowadza atak na Izrael. Wydany przy okazji święta al-Quds (dnia, w którym organizowane są protesty przeciw obecności Żydów w Jerozolimie, będącej też świętym miejscem islamu) tytuł miał być, według dewelopera Mehdiego Atasha Jaama, protestem przeciwko negatywnemu wizerunkowi Teheranu w Battlefieldzie 3.

Z kolei w 2012 roku na wystawie gier wideo w Teheranie zapowiedziano The Stressful Life of Salman Rushdie and Implementation of his Verdict – produkcję opowiadającą o fatwie nałożonej przez ajatollaha Ruhollaha Chomeiniego na Salmana Rushdiego, autora kontrowersyjnej książki Szatańskie wersety. Choć ostatecznie projekt najwidoczniej został zarzucony, bo od czasu pokazu nic o nim słychać, raczej trudno sobie wyobrazić, byśmy mieli w nim pomagać Rushdiemu w napisaniu kolejnego dzieła...

Salman Rushdie miał doczekać się gry o swoim życiu, trudno jednak podejrzewać, by był z tego powodu zadowolony. - 2016-03-06
Salman Rushdie miał doczekać się gry o swoim życiu, trudno jednak podejrzewać, by był z tego powodu zadowolony.

Reza twierdzi jednak, że takie tytuły nie cieszą się zbyt dużą popularnością wśród graczy: „Niewielu obchodzą polityczne podteksty: ludzie chcą po prostu dobrze się bawić podczas rozgrywki”. A irański rząd, oprócz wspierania deweloperów zmagających się z taką tematyką, patrzy łaskawym okiem także na produkcje czerpiące z tutejszej kultury, historii i mitologii. Jeden z najbardziej udanych tytułów, wyprodukowanych w Iranie, Quest of Persia: Lotfali Khan Zand, cofa nas do XVIII wieku i pokazuje koniec dynastii Zandów, z kolei jego kontynuacja – Nader’s Blade – opowiada o losach Nadira Szah Afszara, jednego z najgenialniejszych przywódców militarnych w dziejach Persji. Obie pozycje to gry akcji, które w starciu z amerykańskimi czy europejskimi produkcjami nie prezentują się zbyt efektownie, jednak biorąc pod uwagę fakt, że Irańczycy interaktywną rozrywką nie zajmują się tak długo jak zachodnie studia, trzeba przyznać, że i tak stoją one na niezłym poziomie. Z kolei wydany w 2011 roku FPS Mir Mahna pozwala wcielić się w perskiego bohatera narodowego, który zdołał odeprzeć siły holenderskich kolonialistów w bitwie o Kharg w XVIII wieku.

Rząd Iranu niespecjalnie przepada za Amerykanami – i pokazał to w 2011 roku byłemu żołnierzowi, mającemu związki z CIA, i twórcy gry wideo, Amirowi Hekmatiemu. Mężczyzna został aresztowany i osadzony w więzieniu Teheranie, gdy wybrał się w odwiedziny do swoich krewnych. Deweloperowi zarzucono szpiegostwo i skazano na karę śmierci, którą później zmieniono na wyrok dziesięciu lat za kratkami. Stany Zjednoczone uznały te oskarżenia za absurdalne; w sprawę bezskutecznie zaangażował się Departament Stanu. Ostatecznie Hekmeti wyszedł z więzienia po odsiedzeniu połowy wyroku, co akurat zgrało się w czasie ze zniesieniem amerykańskich sankcji w Iranie. Przypadek?

Rozwój branży pozwolił irańskim deweloperom zaistnieć poza granicami swojego państwa. W 2009 roku na gamescomie pojawiło się stoisko, na którym przedstawiciele Irańskiej Narodowej Fundacji Gier Komputerowych po raz pierwszy zaprezentowali owoce pracy tamtejszego gamedevu. Od tamtej pory deweloperzy z Iranu stali się stałymi bywalcami największych europejskich targów, rokrocznie pokazując co najmniej kilkanaście krajowych produkcji i przyciągając wielu dziennikarzy – wystarczy chwila poszukiwań w Google’u i zobaczycie, że pisało o nich kilka największych zagranicznych portali. I ten trend będzie się raczej utrzymywać, bo tamtejsze studia nie dość, że mogą liczyć na pomoc ze strony rządu, to i nie muszą ograniczać się do gier o tematyce historycznej czy religijnej. E.T. Armies, które w tym miesiącu zadebiutowało na Steamie, może się na przykład pochwalić budżetem rzędu 180 tysięcy dolarów, a zamiast o islamskiej rewolucji opowiada o starciach z kosmitami. Z kolei irańskie Dark Years podczas ubiegłorocznego gamescomu było już prezentowane przez zagranicznego wydawcę, brytyjską firmę Kingstill International Service Software.

Wysokobudżetowy, jak na irańskie standardy, FPS E.T. Armies to jeden z tych tytułów, których Irańczycy nie muszą się wstydzić nawet w starciu z zachodnią konkurencją. - 2016-03-06
Wysokobudżetowy, jak na irańskie standardy, FPS E.T. Armies to jeden z tych tytułów, których Irańczycy nie muszą się wstydzić nawet w starciu z zachodnią konkurencją.

Mimo to w tej chwili Iran i tamtejszy świat gier komputerowych trudno traktować jak rynek, który już za niedługo może stanąć w jednym szeregu z państwami Europy czy Ameryki Północnej. Nie pozwalają na to napięte stosunki polityczne, restrykcyjne prawo, zabraniające poruszania niektórych wątków, wreszcie brak większych tradycji w tworzeniu interaktywnej rozrywki. Ale za to zajrzenie na chwilę do rzeczywistości gracza z Teheranu czy Isfahanu to prawdziwie fascynujące przeżycie. Podczas gdy my zamartwiamy się kolejnym opóźnieniem czwartego Uncharted czy wysokimi wymaganiami sprzętowymi, tam miłośnicy gier wideo, pomimo przeszkód powodowanych przez napięte relacje międzynarodowe oraz władzę, starają się (choć nie zawsze legalnymi sposobami) uczynić swoje hobby tak normalnym, jak to tylko możliwe. Ostatecznie, jak mówi Reza, to praktycznie ta sama kultura co na całym świecie – kultura graczy.

Special thanks for helping me with this article go to my friend Matthias Rochtus, for providing me with his contacts in Iran; to Ramin Barati, for words of encouragement; to Amin Fakhari, for contacting me with Reza Irani; and to Maryam Ahmadi of Iranian Video Games Foundation for providing me with the statistics about the Iranian video game industry.

This article wouldn't be published without the help from Reza Irani, whose quotes could easily fill this whole article. It was incredibly interesting to chat with you about gaming in your country, and I hope that I did a decent job, presenting it to the Polish audience. I couldn't thank you enough for making this feature possible.

Jakub Mirowski

Jakub Mirowski

Z GRYOnline.pl związany od 2012 roku: zahaczył o newsy, publicystykę, felietony, dział technologiczny i tvgry, obecnie specjalizuje się w ambitnych tematach. Napisał zarówno recenzje trzech odsłon serii FIFA, jak i artykuł o afrykańskiej lodówce low-tech. Poza GRYOnline.pl jego materiały na temat uchodźców, migracji oraz zmian klimatycznych publikowane były m.in. w Krytyce Politycznej, OKO.press i Nowej Europie Wschodniej. W kwestii gier jego zakres zainteresowań jest nieco węższy i ogranicza się do wszystkiego, co wyrzuci z siebie FromSoftware, co ciekawszych indyków i tytułów typowo imprezowych.

więcej

PlayStation War – Sony a krwawa wojna w Afryce
PlayStation War – Sony a krwawa wojna w Afryce

Choć brzmi to jak żart, popularność PlayStation 2 miała 20 lat temu przyczynić się do cierpień mieszkańców Afryki. Co tę konsolę łączyło z II wojną domową w Kongu? Odpowiedź jest prosta – tantal. A czy była jej winna? To już nie jest takie jednoznaczne.

W służbie Wielkiego Brata – jak gry pokazują masową inwigilację
W służbie Wielkiego Brata – jak gry pokazują masową inwigilację

Powszechny dostęp i coraz większe uzależnienie rozwiniętych społeczeństw od internetu sprawiło, że lęk przed inwigilacją stał się bardziej aktualny niż kiedykolwiek. Zajmowały się nim książki i kino, a teraz także gry wideo postanowiły poruszyć ten temat.

Indyki z Afryki - 7 ciekawych gier z Czarnego Lądu
Indyki z Afryki - 7 ciekawych gier z Czarnego Lądu

Branża gier wideo w Afryce dopiero stawia pierwsze kroki, a już może pochwalić się paroma ciekawymi tytułami. Przedstawiamy Wam listę siedmiu interesujących produkcji, za które odpowiadają deweloperzy z Czarnego Lądu.