Najbardziej absurdalne sposoby reklamowania gier komputerowych
W zalewie reklamowego ścieku jest pewna grupa, którą trudno zakwalifikować nawet do tego „szacownego” grona. To reklama absurdalna, motywowana tylko tym, by ktoś o niej napisał. Zwrócił uwagę. W istocie jest ona ważniejsza od produktu, który promuje.
Spis treści
- Najbardziej absurdalne sposoby reklamowania gier komputerowych
- Młoty z THQ
- Elektroniczni dilerzy broni
- Śmierć w bikini
- Milion dolarów za lot w kosmos
- Co tam milion dolarów? Przebijamy!
- A imię jego Turok... albo Dovhakiin
- Gaz do dechy
- Z kością czy bez kości?
- White Ceramic Power
- Cmentarz dla straszaków
Młoty z THQ
Latem 2009 roku znana wcześniej między innymi ze świetnej serii kosmicznych strzelanin Freespace oraz dwóch opowieści o ciężkim żywocie marsjańskiej klasy robotniczej firma Volition skończyła prace nad trzecią częścią serii Red Faction. Nowością był otwarty świat pełen najróżniejszych instalacji, które dawało się niszczyć za pomocą kilkunastu narzędzi destrukcji. Jednym z efektowniejszych był wielki młot. Jego uderzenia w równym stopniu rozwalały ściany budynków, jak i głowy zaskoczonych żołdaków z Earth Defence Force.
Na dziwny sposób promocji gry i owej broni ostatecznej wpadł marketing nieistniejącej już firmy THQ, która była wydawcą Red Faction: Guerilla. W centrum Londynu zaparkowano samochód wypełniony stoma egzemplarzami nowej produkcji. W bezpośredniej bliskości za pomocą łańcucha został przypięty młot. Dzięki temu każdy przechodzący obok mógł się odstresować i wielkim narzędziem rozbić na przykład szybę w aucie, aby wynagrodzić sobie ten trud darmowym egzemplarzem RF. „Ponieważ nasz tytuł zawiera najbardziej realistyczny silnik zniszczeń, pomyśleliśmy, że moglibyśmy przeprowadzić interesujący eksperyment, ilu zabieganych w swoich interesach ludzi przystanie na moment na ruchliwej ulicy i rozwali samochód, żeby zabrać grę” – powiedział Simon Watts, szef działu marketingu w THQ. Jak ten happening się zakończył? Nie wiadomo, policja w każdym razie nie interweniowała, a ów sprytny pan po rozpadzie macierzystej firmy znalazł ciepłą posadkę w Nexonie.