Najgorsze odsłony najlepszych serii
Słynna, kultowa marka to as w rękawie każdego studia tworzącego gry komputerowe. Jednocześnie jednak także wielka odpowiedzialność, gdyż podpinając się pod legendę, łatwo rozminąć się z oczekiwaniami fanów. A efekty tego potrafią być spektakularnie złe.
Spis treści
- Najgorsze odsłony najlepszych serii
- Street Fighter 2010: The Final Fight
- Mortal Kombat Mythologies
- Warriors of Might and Magic
- Fallout: Brotherhood of Steel
- Soldier of Fortune: Payback
- Leisure Suit Larry: Box Office Bust
- Call of Juarez: The Cartel
- Medal of Honor: Warfighter
- Silent Hill: Book of Memories
- Call of Duty: Black Ops Declassified
- Final Fantasy All the Bravest
- Double Dragon II: Wander of the Dragons
- Dungeon Keeper
Street Fighter 2010: The Final Fight
- Data premiery: 8 sierpnia 1990
- Platforma: NES
- Metascore: -
Capcom od dawien dawna intensywnie doi cykl Street Fighter na różne sposoby, pobijając rekordy liczby reedycji i spin-offów. Jednak przy produkcji wydanego pomiędzy „jedynką” a „dwójką” Street Fightera 2010 Japończycy przeszli samych siebie. Pierwszy „Uliczny wojownik”, choć nie podbił świata tak jak jego kontynuacja, odniósł umiarkowany sukces, głównie za sprawą nacisku na pojedynki jeden na jednego, będące powiewem świeżości wśród zalewu chodzonych bijatyk. Street Fighter 2010 zrezygnował z tego kierunku i został zaprojektowany jako platformówka akcji, która nie miała nic, ale to absolutnie nic, wspólnego z pierwowzorem – ani miejsca akcji, ani fabuły, ani nawet głównego bohatera.
Przynajmniej w Japonii, gdyż podczas produkcji wersji dla reszty świata uznano, że chyba jednak wypadałoby, by w Street Fighterze znalazła się choćby śladowa zawartość Street Fightera. I tak, nie ruszając samej rozgrywki czy grafiki, zmodyfikowano całą fabułę, aby jednocześnie pasowała do tego, co dzieje się na ekranie, i miała jakiś związek z oryginalnym „Ulicznym wojownikiem”. Jeśli chcielibyście wcielić się w podstarzałego, ulepszonego bionicznymi implantami Kena, podróżującego między planetami w poszukiwaniu zabójcy swojego kolegi, innej okazji mieć nie będziecie. Na szczęście.