Najgorsze odsłony najlepszych serii
Słynna, kultowa marka to as w rękawie każdego studia tworzącego gry komputerowe. Jednocześnie jednak także wielka odpowiedzialność, gdyż podpinając się pod legendę, łatwo rozminąć się z oczekiwaniami fanów. A efekty tego potrafią być spektakularnie złe.
Spis treści
- Najgorsze odsłony najlepszych serii
- Street Fighter 2010: The Final Fight
- Mortal Kombat Mythologies
- Warriors of Might and Magic
- Fallout: Brotherhood of Steel
- Soldier of Fortune: Payback
- Leisure Suit Larry: Box Office Bust
- Call of Juarez: The Cartel
- Medal of Honor: Warfighter
- Silent Hill: Book of Memories
- Call of Duty: Black Ops Declassified
- Final Fantasy All the Bravest
- Double Dragon II: Wander of the Dragons
- Dungeon Keeper
Double Dragon II: Wander of the Dragons
- Data premiery: 5 kwietnia 2013
- Platforma: Xbox 360
- Metascore: 17
Seria Double Dragon może być mało znana młodszym graczom, starsi jednak z rozrzewnieniem wspominają godziny spędzane w salonach gier i przed ekranami telewizorów przy wydanych w ramach tej serii chodzonych bijatykach. W XXI wieku „Podwójny smok” trzymał się raczej ubocza, kolejne remaki i rebooty ukazywały się głównie na platformach mobilnych oraz w cyfrowej dystrybucji. Wychodziło to serii na dobre, większość tych pomniejszych produkcji prezentowała zadowalający poziom i skutecznie grała na sentymentach. Z jednym spektakularnych wyjątkiem, który może się pochwalić mianem głównego pretendenta do tytułu najgorszej gry wydanej na Xboksa 360.
Double Dragon II: Wander of the Dragons było trójwymiarowym remakiem drugiej części serii, w którym od fragmentów wiernych pierwowzorowi gorsze okazały się tylko te momenty, gdzie deweloperów poniosła fantazja i próbowali urozmaicić rozgrywkę tak uwielbianymi przez wszystkich graczy atrakcjami jak skakanie przez przepaście czy wściekłe wciskanie przycisków, by ruszyć windę. System walki był niedopracowany i mało precyzyjny, na dodatek ktoś uznał, że karanie gracza złym zakończeniem za używanie ruchów specjalnych to dobry pomysł. Gra ewidentnie powstała bez jakichkolwiek ambicji, nawet jej opis w Xbox Marketplace brzmiał jak żywcem przepuszczony przez internetowy translator, zawierając w sobie kwiatki na miarę słynnego „All your base are belong to us”. Recenzenci nie tyle skrytykowali, co wręcz zmiażdżyli Wander of the Dragons – średnia ocen w internecie oscylująca wokół piętnastu procent dobitnie o tym świadczy.