Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Publicystyka

Publicystyka 22 października 2014, 14:10

Człowiek, który nienawidził GTA, czyli arcywróg gier wideo

Mainstreamowe media regularnie znajdują argumenty przeciwko grom wideo. Jest osoba, która swego czasu z krytykowania gier uczyniła zawód w pełnym etacie.

Przypadki, kiedy gry komputerowe padały ofiarą mniej lub bardziej uzasadnionej krytyki, można liczyć od momentu, kiedy pierwszy nastolatek spędził wagary na graniu na automacie w Ponga. Ta branża elektronicznej rozrywki spotykała się już z zarzutami o niemalże wszystko: od doprowadzania swoich użytkowników do uzależnienia, aż po ukryte podprogowe wiadomości, nakazujące młodym graczom czcić Szatana. Ostatnimi czasy te głosy nieco ucichły: gry na dobre zadomowiły się w dzisiejszej popkulturze, toteż większość krytyków z nadąsanymi minami zakopała wojenny topór i pogodziła się z porażką. Większość – ale nie wszyscy. Jack Thompson od początku swej krucjaty stracił już dobrą reputację oraz uprawnienia adwokackie, ale nie składa broni. Ostatecznie niebezpodstawnie zyskał przydomek największego przeciwnika gier wideo.

Thompson stracił uprawnienia adwokackie już kilka lat temu, ale gry krytykuje z taką samą zawziętością. - 2014-10-22
Thompson stracił uprawnienia adwokackie już kilka lat temu, ale gry krytykuje z taką samą zawziętością.

Historia wojny pomiędzy amerykańskim prawnikiem a najprężniej rozwijającą się branżą rozrywki sięga jeszcze końcówki ubiegłego wieku, jednak Thompson wzbudzał kontrowersje jeszcze wcześniej. Od końcówki lat 80-tych Thompson stał się samozwańczym Biczem Bożym na wszelkie przejawy obsceniczności w przestrzeni publicznej: atakował radiowego spikera Neila Rogersa za puszczanie w swych audycjach prześmiewczych piosenek o seksualnym podtekście, wymusił na wytwórni Time Warner zwolnienie popularnego rapera Ice-T z powodu tekstu utworu „Cop Killer” oraz nawoływał do bojkotu jednego z teledysków Madonny. Żadna z tych spraw nie przyniosła mu jednak takiego rozgłosu, jak rozpoczęta za sprawą szkolnej strzelaniny w West Paducah kampania przeciw przemocy w grach komputerowych.

Jack Thompson nazywał gry „symulatorami morderstw” - i przynajmniej w przypadku serii Manhunt określenie to pasowało jak ulał. - 2014-10-22
Jack Thompson nazywał gry „symulatorami morderstw” - i przynajmniej w przypadku serii Manhunt określenie to pasowało jak ulał.

Pierwszego grudnia 1997 roku czternastoletni wówczas Michael Carneal otworzył ogień do grupy uczniów, zabijając trzech i raniąc pięciu z nich. Szybko okazało się, że sprawca masakry był gnębiony przez rówieśników i został zdiagnozowany na schizofrenię; sąd wydał wyrok dwudziestu pięciu lat pozbawienia wolności z możliwością leczenia psychiatrycznego. Jednak na początku 1999 roku rodzice ofiar pod przywództwem Jacka Thompsona zażądali odszkodowania ze strony twórców gier oraz filmów, które według nich stanowiły inspirację dla zbrodni Carneala. Śledztwo pokazało bowiem, że zabójca posiadał w swoim domu egzemplarze takich produkcji jak Doom czy Quake; znaleziono też kasetę Jak przetrwać w Nowym Jorku oraz Urodzeni mordercy. Prawnik chciał, by twórcy i wydawcy tych tytułów zapłacili rodzicom zabitych uczniów 33 miliony dolarów, otwarcie twierdząc: „Zamierzamy uderzyć w Hollywood, zamierzamy uderzyć w przemysł gier komputerowych, zamierzamy uderzyć w strony pornograficzne”. Niestety dla Thompsona, przedstawione przez niego dowody zostały uznane przez sąd za niewystarczające.

W ogniu krytyki Jacka Thompsona znalazła się także popularna kreskówka satyryczna – South Park. W 1999 roku prawnik zażądał, by Comedy Central zaprzestało jej pokazywania. Powód? Jedenastoletni chłopiec powiesił się, naśladując jedną z postaci (tak, zgadliście – Kenny'ego). Thompson zarzucił twórcom serialu przekazywanie dzieciom złych wzorców, kompletnie zapominając przy tym, że South Park to owszem, kreskówka – ale adresowana wyłącznie do dorosłych.

Amerykanin nie miał zamiaru jednak rezygnować ze swojej batalii przeciw grom wideo, w kolejnych latach wielokrotnie oskarżając je o prowokowanie agresywnych zachowań wśród młodzieży. Podstawą jego poglądów był fakt, że w większości szkolnych strzelanin ci, którzy pociągali za spust, byli także graczami. Odrzucając kontrargumenty twierdzące, że tak naprawdę znaczna część uczniów lubi się relaksować właśnie w taki sposób, a częściej winne jest prześladowanie ze strony kolegów z klasy oraz problemy psychiczne, Jack Thompson zdefiniował gry jako „symulatory morderstw”. „To niebezpieczne programy, które uczą dzieci, jak skutecznie zabijać i czerpać z tego przyjemność” - mówił, jednocześnie kompletnie ignorując statystyki, według których przemoc w amerykańskich szkołach stopniowo malała. Przy kilku okazjach prawnik twierdził też, że strzelaniny w placówkach edukacyjnych to wyłącznie „zasługa” gier komputerowych: „Dzieci w tym kraju od ponad dwustu lat nosiły broń do szkoły i nie zabijały się nawzajem” (co oczywiście jest nieprawdą – pierwsze takie przypadki datowane są na XIX wiek). Dodawał też, że jeśli ktoś strzela do ludzi, to może być albo zabójcą na zlecenie, albo graczem.

Zdaniem Thompsona typowy gracz ma wiele wspólnego z płatnym zabójcą. - 2014-10-22
Zdaniem Thompsona typowy gracz ma wiele wspólnego z płatnym zabójcą.

Trwającą już dekadę kampanię przeciw Take-Two Interactive, firmie mającej prawa do cyklu Grand Theft Auto, prawnik rozpoczął w 2003 roku – po dokonanym przez 16-letniego Dustina Lyncha zabójstwie na rok młodszej JoLynn Mishne. Thompson skierował wtedy uwagę opinii publicznej na fakt, że chłopak spędzał wiele czasu przy GTA III i chociaż sam Lynch zaprzeczył, jakoby to właśnie ta gra zainspirowała zbrodnię, prawnikowi udało się wywołać medialną burzę. Jeszcze tego samego roku nastoletnie rodzeństwo z Tennessee dolało oliwy do ognia, twierdząc, że to właśnie trzecia część Grand Theft Auto zachęciła ich do ostrzeliwania przejeżdżających samochodów – z jednym śmiertelnym przypadkiem. Thompson zażądał nawet odszkodowania wysokości prawie 250 milionów dolarów, które wypłacić miało właśnie Take-Two Interactive do spółki z... Sony (japońskiemu gigantowi „oberwało się” za wyprodukowanie konsoli PlayStation 2) oraz siecią sklepów Wal-Mart. Oczywiście, podobnie jak w sprawie strzelaniny w West Paducah, pozew został szybko oddalony, ale prawnik nie zamierzał nomen omen składać broni i przywoływał Grand Theft Auto przy kolejnych okazjach: po zabójstwach policjantów w Alabamie i Arkansas oraz po morderstwie rodziny w Albuquerque. Za każdym razem bez wyraźnych skutków.

Przemoc w szkołach to nie wynalazek ostatnich 30 lat, czego Jack Thompson najwyraźniej nie przyjmuje do wiadomości. - 2014-10-22
Przemoc w szkołach to nie wynalazek ostatnich 30 lat, czego Jack Thompson najwyraźniej nie przyjmuje do wiadomości.

Jack Thompson uczynił zresztą z gier Rockstara i Take-Two swego arcywroga. Domagał się otrzymania od wydawców przedpremierowej kopii gry Bully, które miało według niego uczyć gracza terroryzowania swoich rówieśników; nawoływał do wycofania ze sprzedaży Manhunta. Grand Theft Auto IV nazwał „najgorszą rzeczą, jaka przytrafiła się młodzieży w tym kraju od czasu choroby Heinego-Medina”, zaś Straussa Zelnicka, prezesa Take-Two Interactive, „osobą wychowaną w duchu Hitlerjugend”. Oczywiście firma nie siedziała z założonymi rękami wobec takiej krytyki: w pozwie przeciw Thompsonowi w 2007 roku oskarżyła go o naruszanie pierwszej poprawki do Konstytucji Stanów Zjednoczonych, zakazującej ograniczania wolności słowa. Ponadto w wydanym rok później Grand Theft Auto IV producenci umieścili postać, przedstawiającą poglądy bliźniaczo podobne do tych głoszonych przez amerykańskiego prawnika.

Gdy nie walczył z Take-Two Interactive, Thompson otwarcie krytykował innych przedstawicieli branży komputerowej. Dla przykładu w The Sims 2 dopatrywał się golizny – choć ta była widoczna bez cenzury dopiero dokonaniu odpowiednich modyfikacji. O wiele ostrzej atakował Sony: wydawanie produkcji japońskiej korporacji w Stanach Zjednoczonych nazwał „drugim Pearl Harbor”. Tym bardziej, że – jak twierdził – pad do konsoli PlayStation 2 został skonstruowany tak, by poprzez wibracje dać graczowi poczucie zadowolenia z dokonywanych zabójstw. Jeszcze bardziej absurdalny zarzut został postawiony w stosunku do Mortal Kombat: Armageddon, gdzie gracze mogli wykorzystywać kreator postaci do tego, by stworzyć podobiznę kontrowersyjnego prawnika. W związku z tym żądał on, by Midway Games zaprzestało sprzedaży gry.

Gałki śmierci, ale także fizycznej przyjemności. - 2014-10-22
Gałki śmierci, ale także fizycznej przyjemności.

Niezależnie od tego, jak mało konkretne były ataki Thompsona na przemysł gier, udało mu się uzyskać sporą rzeszę popleczników. I nie byli to wcale tylko rodzice ofiar strzelanin czy osoby niezaznajomione z tą gałęzią rozrywki. Do osób, które zgadzają się z poglądami amerykańskiego prawnika należą między innymi profesor uniwersytecki z Miami Eugene F. Provenzo, oraz były sekretarz obrony Stanów Zjednoczonych Robert Gates. Zapewne i wśród graczy znalazłoby się sporo osób, którym przeszkadza przedstawiana przemoc, i które chętnie poparłyby Thompsona, jednak ten przy wielu okazjach obrażał całą społeczność. Insynuował między innymi, że entuzjaści gier komputerowych nie mają życia, nie są zdolni do samodzielnego myślenia, a ich hobby to „mentalna masturbacja”. Dorośli gracze zostali z kolei określeni mianem „szurniętych”. Nic więc dziwnego, że grający korzystali z nadarzających się okazji, by wystawić Thompsona na pośmiewisko. Najbardziej spektakularnym tego przykładem była sytuacja, jaka miała miejsce w 2005 roku.

W każdej historii długiej rywalizacji musi nastąpić moment, w którym jedna ze stron wyciągnie pojednawczą dłoń w stronę drugiej. Tak było też w tym przypadku - w lutym 2006 roku dwóch graczy rozpoczęło akcję wysyłania kwiatów do arcywroga branży, czyli właśnie Jacka Thompsona. Bukiety, dostarczone do biura prawnika, miały być zachętą do rozpoczęcia dialogu ze środowiskiem twórców i fanów gier komputerowych. Niestety, sam obdarowany wzgardził nieoczekiwanym prezentem, stwierdzając przy okazji, że kwiaty zostały wysłane po to, żeby go nękać.

Wtedy to amerykański prawnik wysłał do Douga Lowensteina, prezesa Entertainment Software Association (którego zresztą porównał swego czasu do Saddama Husseina), list otwarty z propozycją stworzenia gry, w której główny bohater – ojciec dziecka zabitego przez rówieśnika uzależnionego od gier – mści się na całej branży, zabijając między innymi postać wzorowaną na Paulu Eibelerze, byłym szefie Take-Two Interactive, i dokonując masakry na uczestnikach E3. W zamian za wyprodukowanie takiego tytułu Thompson miał przeznaczyć 10 tysięcy dolarów na cele charytatywne. Nadawca twierdził, że do zrealizowania jego propozycji nigdy nie dojdzie, ponieważ deweloperzy obróciliby wówczas swoich klientów przeciw sobie. Fatalnie nie docenił jednak kreatywności samych graczy, którzy zakasali rękawy i wydali na świat kilka pozycji, wśród których warto wymienić na przykład modyfikację do GTA: San Andreas o nazwie Defamation of Character czy I'm O.K – A Murder Simulator. Dowiedziawszy się o istnieniu tych produkcji prowodyr całej akcji szybko zaznaczył, że list miał charakter satyryczny, i nie wypłacił organizacjom charytatywnym obiecanych pieniędzy. W tym z kolei wyręczyli go twórcy komiksu internetowego Penny Arcade, którzy przekazali 10 tysięcy dolarów fundacji Entertainment Software Association – oczywiście w imieniu Jacka Thompsona.

I'm O.K – A Murder Simulator to tylko jedna z gier, powstałych na bazie propozycji Jacka Thompsona. - 2014-10-22
I'm O.K – A Murder Simulator to tylko jedna z gier, powstałych na bazie propozycji Jacka Thompsona.

Zajmowanie się starciami z branżą rozrywkową zamiast pracą, obraźliwe uwagi w kierunku innych religii oraz przede wszystkim powtarzające się raporty o tym, jakoby Thompson oczerniał swoich przeciwników – wszystko to nie uszło uwadze Florydzkiej Izby Adwokackiej. W lutym 2007 roku największy wróg gier wideo został oskarżony o niepoprawne wykonywanie swoich obowiązków, jednak dopiero piętnaście miesięcy później zapadł wyrok skazujący. Początkowo zabroniono mu uprawiania zawodu przez pięć lat, by później dwukrotnie przedłużyć karę. Ostatecznie w lipcu 2008 roku zapadła ostateczna decyzja – Jack Thompson otrzymał 30 dni na zamknięcie dotychczasowych spraw, aby później permanentnie stracić uprawnienia adwokackie.

Aż strach pomyśleć, co Thompson powiedziałby o GTA V… - 2014-10-22
Aż strach pomyśleć, co Thompson powiedziałby o GTA V…

Nawet po utracie zawodu Thompson nie dał za wygraną – i cały czas działa. W 2009 roku wyruszył z atakiem przeciw portalowi społecznościowemu Facebook, domagając się 40 milionów dolarów za brak interwencji w sprawie obrażających go postów. Przy okazji premiery Grand Theft Auto V oskarżył growe serwisy internetowe o „bycie alfonsem dla branży, która szkoli morderców”. Może nie jest już tak aktywny jak w dwóch poprzednich dekadach, ale nadal – jak sam to określa – przeciwstawia się złu, którym są gry komputerowe. I pewnie będzie to robił jeszcze bardzo długo. Bo Jackowi Thompsonowi można odmówić niemalże wszystkiego – profesjonalizmu, zdrowego rozsądku, zdolności do podjęcia rzeczowej dyskusji – ale z całą pewnością nie determinacji.

Jakub Mirowski

Jakub Mirowski

Z GRYOnline.pl związany od 2012 roku: zahaczył o newsy, publicystykę, felietony, dział technologiczny i tvgry, obecnie specjalizuje się w ambitnych tematach. Napisał zarówno recenzje trzech odsłon serii FIFA, jak i artykuł o afrykańskiej lodówce low-tech. Poza GRYOnline.pl jego materiały na temat uchodźców, migracji oraz zmian klimatycznych publikowane były m.in. w Krytyce Politycznej, OKO.press i Nowej Europie Wschodniej. W kwestii gier jego zakres zainteresowań jest nieco węższy i ogranicza się do wszystkiego, co wyrzuci z siebie FromSoftware, co ciekawszych indyków i tytułów typowo imprezowych.

więcej