futurebeat.pl News Tech Mobile Gaming Nauka Moto Rozrywka Promocje
Wiadomość sprzęt i soft 8 czerwca 2020, 11:11

Przeglądarka zarabiała na niewiedzy użytkowników

Przeglądarka internetowa Brave generowała pieniądze na podmianie linków wpisywanych przez użytkowników na własne.

Przeglądarka zarabiała na niewiedzy użytkowników - ilustracja #1
W Internecie nie ma nic za darmo…

Brave jest przeglądarką bazującą na silniku chromium, czyli tym samym co np. Chrome od Google, jednak od początku jej twórcy chwalą się jak tylko mogą podejściem do prywatności użytkowników. W przeciwieństwie do konkurencji, ich produkt ma zapewniać prywatność i bezpieczeństwo w trakcie przeglądania Internetu, a sama aplikacja ma nie zbierać o nas za dużo danych. To z pewnością miłe dla internauty, że ktoś próbuje dotrzeć do niego poprzez taki pozytywny marketing (szczególnie w świetle ostatnich zarzutów względem Google). Wiadomo jednak, że nic nie jest za darmo, a opracowanie przeglądarki internetowej to potężny projekt wymagający dużych nakładów, więc jakoś musi ona na siebie zarabiać – najczęściej są to wpływy z reklam lub zbiórek pieniędzy. Twórcy Brave podeszli do tematu inaczej, co oburzyło internautów. Okazało się, że program podmieniał sugerowane linki na różnych stronach (m.in. związanych z handlem kryptowalutami) podczas gdy użytkownik wpisywał ich treść. Oznacza to, że gdy ktoś skończył wpisywanie linka i kliknął „enter”, to wchodził na stronę, którą chciał odwiedzić, ale z tzw. „reflinka” – czyli linka polecającego. Jeśli użytkownik wchodzący na stronę z „reflinka” dokonałby na niej zakupu, to osoba polecająca (w tym przypadku twórcy przeglądarki) dostanie za to określoną prowizję pieniężną.

O co cała dyskusja?

W teorii użytkownicy nic nie tracą, a twórcy przeglądarki mogą na nią zarobić i dalej dostarczać swoje usługi. Sytuacja jest jednak dość kontrowersyjna i niejasna, bo internauta nie jest informowany o tej funkcji ani o tym, jak ją wyłączyć, jeśli nie chce jej używać. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że Brave podpisało umowę o partnerstwie z firmą Binance handlującą kryptowalutami, a to właśnie na używanie „reflinków” z tej strony wskazuje najwięcej użytkowników. Warto dodać, że to nie pierwszy raz, kiedy Brave budzi kontrowersje w ten sposób, bo jakiś czas temu okazało się, że jego twórcy zarabiali na współpracy z platformą „eToro” poprzez umieszczenie odnośnika na stronie głównej przeglądarki i pobierając prowizję od każdego użytkownika, który zarejestrował się za pomocą tego linka. Prezes firmy stojącej za przeglądarką Brendan Eich wyjaśnił, że faktycznie są oni partnerami z Binance i zarabiają na linkach afiliacyjnych, ale żadne informacje o użytkownikach nie są zbierane w ten sposób. Ponadto po najnowszej aktualizacji można już wyłączyć opcję autouzupełniania, wpisując w oknie wyszukiwania „brave://settings/appearance" i odznaczając opcję „Show Brave suggested sites in autocomplete suggestions”. Od następnych wydań funkcja ta powinna być wyłączona automatycznie.

Przeglądarka zarabiała na niewiedzy użytkowników - ilustracja #2

Mikołaj Łaszkiewicz

Mikołaj Łaszkiewicz

W GRYOnline.pl pracuje od maja 2020 roku. Najpierw był newsmanem w dziale technologii, z czasem zaczął udzielać się w grach i publicystyce, a także redagować oraz nadzorować działanie newsroomu technologicznego. Obecnie jest redaktorem naczelnym serwisu Futurebeat.pl. Wcześniej swoimi przemyśleniami na temat gier wideo dzielił się m.in. na różnych grupach tematycznych. Z wykształcenia prawnik. Gra na wszystkim i we wszystko, co widać czasem w recenzjach. Jego ulubioną konsolą jest Nintendo 3DS, co roku gra w nową część serii FIFA i stara się poszerzać gamingowe horyzonty. Uwielbia szeroko pojęty sprzęt komputerowy i rozkręca wszystko, co wpadnie mu w ręce.

więcej