Robię właśnie porządki w dokumentach....Wujek Google jest średnio pomocny więc....Może pomożecie. Bo szlag mnie trafia że to leży i się do niczego i tak nie przydaje i pewnie nigdy nie przyda....
Czy mogę wywalić, albo ile mam trzymać:
- umowy o pracę (czy jest konieczność jeśli posiadam świadectwa pracy)
- umowy zlecenia (i o dzieło) i aneksy do tychże
- wypowiedzenia umów o pracę jak i zlecenia
- pity
Pity to chyba 5 lat.
Zreszta teraz to i tak wszystko w komputerach jest. Ja z pracy od paru lat dostaje jedynie PDF do podpisania elektronicznie (umowy, pity ect) i wszystko eloktronicznie na maila i papieru juz od 5 lat nie widzialem.
Poskanowac wszystko i na chmure wrzucic.
Minimum pięć lat to wszystko trzeba marynować. Swoją drogą nigdy nie wiadomo kiedy co może się przydać. Raz miałem taką sytuacje że operator internetu po 3 latach odezwał się że nie są zapłacone dwa rachunki. Jeden to był pierwszy rachunek za internet, a drugi któryś już tam z kolei. (nie pamięta dokładnie). Jakby nie to że miałem zachowane odcinki to bym musiał płacić drugi raz.
Ja raczej planuję trzymać cały czas, z myślą jakby kiedyś robili jakieś cyrki z latami pracy do emerytury. Dla mojego ojca przy liczeniu zabrali kilkanaście miesięcy, nie wchodząc w szczególu nie ma tego jak udowodnić, więc takie dokumenty to zawsze dowód, przynajmniej tak mi się wydaje.
Ja bym trzymał wszystko. Ewentualnie wszystko zeskanował skanerem do PDFu i wywalił w karton solidnie owinięte folią i taśmą i do piwnicy niech się dzieje co chce.
Tylko, że umowa o pracę nic nie udowadnia i o niczym nie świadczy. Świadectwo pracy, zaświadczenie o zatrudnieniu, RMUA, RP-7 owszem.