Całkowicie przypadkiem wpadłem dzisiaj na utwór Zimmera, stąd wątek.
Jakie tytuły filmowe (bądź książkowe) wywarły na was największe wrażenie? Nie ma znaczenia, czy wizualne, czy na poziomie umysłowym.
Pamiętam gdy w Imaxie oglądałem Interstellar (który mimo wielu bzdurek potrafi również ruszyć na gruncie uczuciowym) i zaczęła się scena dokowania. Banał, wiem. Ale wyglądałem wtedy mniej więcej tak -->
Generalnie wielkie widowiska mnie nie ruszają ale ten film jest zrobiony tak perfekcyjnie wizualnie, że raczej nigdy się nie zestarzeje.
Z kolei po Prestiżu kilka dni zastanawiałem się nad koncepcją poświęcenia się i jednoczesnego dalszego życia. Może to kwestia młodego wieku ale zostawił na mnie ogromne wrażenie.
W czasach VHS ktoś dla żartu podmienił kasetę z Iron Manem na "Tetsuo - Iron Man".
Powiedzieć że film wywarł na mnie wrażenie to nie powiedzieć nic...
Więcej jak dwie dekady później ponownie mu się przyjrzałem i nadal robi piorunujące wrażenie. Po co twórcom budżet jak ma się talent? Przy okazji zaszczepił mi zamiłowanie do industrialu - NIN nadal mimo lat da się słuchać i przetrwał niejednokrotne zmiany w guście muzycznym na przestrzeni lat.
Klasycznie - Stalker oraz Odyseja Kosmiczna w kwestii wizualnej i atmosfery. Mimo że oglądane dawno po premierze oficjalnej (gdzieś po 2010 roku?) to nadal zostawiły ślad.
Rok 1984 - Pierwszy raz przeczytałem jak miałem okolo 15 lat. Mega dołujące.
Trzy stygmaty Palmera Eldritcha - prawdziwie "psychodeliczna" książka. Po przeczytaniu czułem się dziwnie;)
Kill Bill Voll. 1 - miłość od pierwszego wejrzenia. Prefekcyjny film. Jedyne moje 10/10.
"Stalker" i "Skóra, w której żyję". ----------------------------------- System napotkał problem.
"Czarny łabędź" i "Oczy szeroko otwarte". ------------------- System się zawiesił.
"Przełamując fale" i "Głowa do wycierania". ---------------- System został zniszczony.
"Antychryst". ---------------------------------------------------------------- System zmartwychwstał, po czym popełnił samobójstwo.
Underworld - wizualnie miałem opad szczeny w 2003 na tym filmie
Human Traffic - za niekonwencjonalność i nieszablonowość w sposobie przedstawienia wielu scen i przebitek.
Takie 2 skojarzenia na szybko ale pewnie o wiele więcej by się tego znalazło.
Leon Zawodowiec, bo obejrzałam w zbyt młodym wieku i mnie wypaczył ;)
Z niszczących system, na pierwszą myśl to Oldboy, Midsommar, Incepcja, Nieodwracalne, Serpski Film... To z tych przewrotnych.
Jaskinia zapomnianych snów - piękny film rozszerzający perspektywę myślenia o naszym czasie na ziemi.
Głową w mur - pierwszy film, który tak mnie poruszył w ten dołujący sposób i zachęcił do częstszego oglądania filmów europejskich :)
No i Funny Games, horror bez potworów w szafie, flaków, a z dwójką psycholi w rolach głównych, tak mnie przestraszył i wjechał na psychę, że inne horrory przestały robić na mnie wrażenie :)
Dla mnie takim filmem byl Fight Club. Na tyle, ze siegnalem po ksiazke na, ktorej byl oparty film. Film jednak nie jest 1:1. Zakonczenie ksiazki jest tez duzo ciemniejsze i dlugo mialem dola po jej przeczytaniu. Do dzisiaj nie potrafie sie zmusic, aby ja przeczytac 2 raz. Film obejrzalem tyle razy, ze juz nie policze.
Drugim takim filmem byl dla mnie Zostawić Las Vegas 1995 z Nicolase Cagem. Dostal za ta role Oscara w pelni zasluzona moim zdaniem. Powiedziec, ze ten film zrobil na mnie wrazenie to za malo.
Ksiazka "Weronika postanawia umrzeć" Paulo Coelho. Kiedy czytalem ta ksiazke w pewnym momencie poczulem jakby ktos zdjal mi wielki kamien z serca. Wbrew tytulowi, ksiazka nie mowi o umieraniu tylko o tym czemu warto zyc. Przykladamy duze znaczenie do rzeczy, ktore gdy przeanalizujemy okazuja sie nic nie wartymi pierdolami. Czytajac ta ksiazke smialem sie sam z siebie. Akcja dzieje sie w psychiatryku i caly czas zadawalem sobie pytanie, kto jest szalony. Ci zamknieci tam ludzi czy ci "normalni".
"Paragraf 22" - Josepha Hellera . Serial moim zdaniem im nie wyszedl bo nie oddal ducha ksiazki. Ta ksiazka tez niezle zryla mi beret.
Ktos tu wczesniej napisal "Ubik" P.K.Dicka . Dla mnie jednak wazniejsza jego ksiazka jest "Przez ciemne zwierciadlo". Czytajac fragment z akcja z rowerem i ile ma przerzutek plakalem z smiechu. Ta ksiazka to jednak nie jest prosta historyjka. W koncu Dick pisal swoje ksiazki jadac na narkotykach.
Polecam tez film z 2006 roku.
https://www.imdb.com/title/tt0405296/
Mega obsada Keanu Reeves, Robert Downey Jr. Film dla mnie juz ma status kultowego.
Donnie Darko z 2001 - film po premierze dostal status kultowego. Ja ogladajac go nie widzialem nic o nim. Ogladajac go czulem jakbym sie najaral marycha. Niesamowicie nakrecony, swietna muzyka i ryje mozgownice. Kiedys mial tez najbardziej wyczesana strone internetowa jak na tamte czasy. Dialogi z tego filmu sa wplatane w muzyke lofi po dzis dzien.
https://www.youtube.com/watch?v=Vi2ZAqJxYFI - jeden z moich ulubionych utworow z dialogiem z tego filmu.
Electric dragon 80000 v - https://www.youtube.com/watch?v=0nHfldl5FzQ
Tetsuo 1 - https://www.youtube.com/watch?v=ShJvheZHXdI
Tetsuo 2 - https://www.youtube.com/watch?v=PowBNgdRAGQ
Visitor Q - https://www.youtube.com/watch?v=CRc6dN7s1w4
Sympathy for Mr. Vengeance - https://www.youtube.com/watch?v=6D0cjs2NW9w
Paprika - https://www.youtube.com/watch?v=yn7U1KIGeuQ
Dead Leaves - https://www.youtube.com/watch?v=7YAEFDqNsJs
Ichi the Killer - https://www.youtube.com/watch?v=AmHxzsbAZZc
Fear and Loathing in Las Vegas - https://www.youtube.com/watch?v=8m662obIvhY
Wstawiłem kilka trailery przemawiają mocniej niż słowa :D
Z filmów:
- "Urodzeni Mordercy" (oglądanie ich w wieku bardzo młodzieńczym nie było najlepszym pomysłem)
- "Dark City" (wziąłem z wypożyczalni, bo wyglądało na przyjemne SF, dostałem coś, co mnie za gówniarza zaskoczyło na tyle, że młodszy o rok Matrix fabularnie wydawał się popłuczynami)
- "Blade Runner" (zajechałem ze trzy kopie VHS, był taki okres w moim życiu, że leciał na zapętleniu)
- "Pluton" i "Stalingrad" (od których zaczęła się moja miłość do filmów anty-wojennych ciągnąca się od ponad dwóch dekad, emocjonalnie poskładały gówniarza Yoghurta)
-"Ludzkie Dzieci" (jak to jest nakręcone!)
- "Event Horizon" (znów wypożyczalnia VHS zrobiła mi niespodziankę, miał być fajny SF, dostałem LIBERATE TUTE ME EX INFERNIS)
- "Oldboy" (pamiętam ten seans do dziś - siedziałem na premierze w kinie Muranów i atmosferę na widowni dało się kroić nożem, przy długim kadrze w korytarzu ludzie siedzieli na krawędziach foteli, a w finale facet przede mną oddał nastrój całej sali, mówiąc półszeptem "O kurwa mać")
- "Lęk pierwotny" (to, co wyczynia tu młody Norton, to jest zupełnie inna liga aktorstwa)
- "Grobowiec Świetlików" (dawno temu zostawił mnie z potężnym dołem, ale odkąd doczekałem się potomstwa nie potrafię go obejrzeć nawet do połowy)
Honorowa wzmianka - pełnometrażowe, animowane "Transformers" z 1986, pierwszy raz w życiu poryczałem się na filmie :P
Książki:
- "Diuna" (czytałem za młodu z otwarta japą, do dziś wracam, bo kreacja tego uniwersum jest niewiarygodnie przemyślana)
- "Hyperion" (jedyny w tym gatunku godny konkurent dla Diuny)
- "Ostatni Brzeg" (można wpaść w depresję)
- "Droga" (dosłownie odechciewa się żyć)
- "Jądro Ciemności" (do dziś moja ulubiona książka, arcydzieło w każdym calu, pozostawiające niesmak do ludzkości)
Patrząc na twój avatar mam nadzieje że się nie obrazisz.
Otóż....Dragon Ball.
Wszędzie piszą że to jest od 7 lat.
Poważnie?!
Tona zboczonych rzeczy-bulma pokazująca majtki, świniak zbok....I to ma być od 7 lat?!
Jeszcze co do kwestii wizualnych w filmach - Interstellar jest napchany scenami, które w połączeniu z obłędną muzyką powodują, że mam szklanki w oczach. Dokowanie, komunikacja za pomocą książek... a najbardziej, scena na wodnej planecie. Nawet jak oglądam tylko ten fragment na YT, to działa.
spoiler start
Ten moment, gdy pada "to nie są góry", walka z czasem, tykanie zegara w muzyce, organy, chóry - jak w niemiłych snach, że się nie zdąży dotrzeć do jakiegoś miejsca itp.
spoiler stop
Wizualnie, ciekawe wrażenie pozostawił też film Transformers z 2007 r. Było widać, że oho, zaczyna się nowa era efektów specjalnych i tak się stało.
Jeszcze ciekawe są firmy Terry'ego Gilliama. Zbierają mieszane recenzje, ale dla mnie nie ma filmu, który nie działałby na emocje. Ostatnim, jaki zrobił na mnie duże wrażenie, jest "Kraina Traw", gdy abstrahując od oniryzmu, zastanowić się nad mechanizmem, w jaki dzieci radzą sobie z ciężkim otoczeniem. Bardzo smutny film.
Obecnie, wróciłam do czytania komiksu Transmetropolitan. Poza tym, że Pająk to jedna z lepszych postaci komiksowych w ogóle, rozwala mnie, jak bardzo nie stracił na aktualności i kiedyś był SF satyrą, a dziś robi się satyrą na "tu i teraz". Podobnie zresztą jak z serialem "Black Mirror", przy którym sami twórcy przyznali, że zaczynając jako SF niedalekiej przyszłości, przestał nadążać za rzeczywistością.
W ogóle, dobry wątek, podwieszam. Np. Tetsuo nie widziałam, a po postach wyżej widzę, że muszę jak najszybciej nadrobić.
Mi system zniszczyło za młodu Das Boot. 3 godziny wspólnego pływania i poznawania każdego bohatera, a tu twórcy nagle robią jeb w mordę końcówką. Do dziś żałuję, że natknąłem się na spojlera, bo lepszego filmu od tamtego czasu nie obejrzałem. Przynajmniej wtedy się dowiedziałem co to jest ten spojler:-D
sporo wymienionych juz tu bylo, nie bede sie powtarzal, ale dorzuce od siebie gruz 200, trainspotting, wielkie wrazenie zrobil d-day w szeregowcu ryanie
Z filmów ostatnio zakochałem się w There Will Be Blood. Fenomenalne dzieło
Mechaniczna pomarańcza
Dom który zbudował Jack
Równolegle
Platforma
Las Vegas parano
Funny Games był już wyżej wspomniany, ale....Pamiętam że strasznie zirytowała mnie scena z pilotem. Oczywiście, Haneke burzy tu czwartą ścianę i całkowicie łamie konwencję hepi endowego thrillera, jednak to było coś co wywołało u mnie taki wstrząs, że przez kilka dni to przeżywałem. Wiem, że to film wybitny, ale do dziś go nienawidzę i nigdy już nie obejrzę drugi raz.
parę pozycji co powyżej było wspomniane plus:
Rękopis znaleziony w Saragossie" książka !!!!! i film Hasa !!!
kilka powieści i opowiadań Dicka, Kafka Zamek, Orwell 1984, muzyka to oczywiście Variété, teksty powalają a muza dopełnia wyśmienicie, nie będę pisał dlaczego i o co chodzi tylko skromnie polecę. Pozdrawiam
To że poleciał. Chociaż w sumie gość pytał o coś co nas zszokowało i może powinienem tak samo, ale mam zahamowania ;)
Skrajnie głupie, naciągane i przewidywalne jako puzzle movie filmy cię kręcą (niech zgadnę, Lost ci też się podobał, a zakończenie Battlestar Galactica wcale nie wydało ci się głupie? Incepcja też jest czymś więcej, niż papką kina akcji?).
Na twoim miejscu - ale wątpię, że to zrobisz, bo wydaje mi się, że rozpoznaję twój typ nastawienia - wróciłbym raczej do naprawdę inteligentnego, ale nadal tylko kina (bo książki to co innego). Jak np. do klasycznych Star Treków. Seriale takie jak The Next Generation mają w jednym ledwie wyrastającym ponad przeciętną epizodzie więcej treści, niż te filmy nad którymi się tak rozwodzisz wszystkie razem wzięte i przemnożone przez sporą wielkość (tak, większą od 1).
Takie są fakty, ale oczywiście większość współczesnych dorosłych dzieci potrzebuje efekcików i wartkiej pustej akcji. Albo celowego mylenia treści z udawaniem, że ona istnieje (tajemniczość). Nie potrafią odróżnić mięsa od waty.
PS. Jak naprawdę jesteś młody, a nie oglądałeś, jak umiesz przeboleć nędzne (szczególnie na początku) efekty i nastawienie na debatę i teatralność (teatr to zasadniczo wyższa, bo bardziej abstrakcyjna forma sztuki niż kino, nb. na czym w skrócie polega teatr? nie ważne jest jak przedstawiona jest bójka, bo nie jest istototna sama w sobie, istotne jest to że do niej doszło, ten poziom myślenia!), a nie akcję, jak umiesz przyjąć do wiadomości, że z czasem serial tylko się rozkręca i lubisz myśleć, oraz potrafisz zrozumieć, że coś oglądane od środka traci połowę treści w kontekstach, więc nawet jak słabo zaczyna, trzeba oglądać po kolei i od początku, to serio:
Obejrzyj Star Trek: The Next Generation (oryginalna seria jest już naprawdę zbyt stara na początek, nawet The Next Generation trudno strawić na początku). Jak Cię wciągnie, to będziesz miał oglądania i rozkmin na długi czas, bo jest parę innych klasycznych serii Treka, które są na całkiem wysokim poziomie, szczególnie w zestawieniu z tym jaką papkę się współcześnie ludziom oferuje.
Nie będę twierdził, że to jakiś geniusz wcielony, ale moim zdaniem z seriali sci-fi, najwyższa półka jak się umie do tego odpowiednio podejść i pamięta, że to nadal po prostu serial.
Nawet nie próbuj zaczynać od współczesnych Treków, bo mają z klasyką wspólną tylko nazwę, zrzygać się można!
Wszystkie klasyczne Treki masz od ręki dostępne na Netflixie. Polecam oglądać po kolei (pomijając wstepnie Oryginalną Serię z lat 60-tych) i z napisami, albo w ogóle bez jak znasz angielski (nie są to wymagające seriale pod tym względem).
I jeszcze jedno. Jeśli uważasz, że wciskam Ci jakiś staroć, to przypomnę, że jak umarł Leonard Nimoy, grający Spocka w klasycznej serii z lat 60-tych, to odnotowane zostało to nawet na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej gestem wziętym z tej serii (i postaci którą grał), jest w cholerę ludzi w NASA i podobnych instytucjach czy uczelniach, którzy świadczą, że właśnie te seriale (klasyczne, nie to gówno co teraz się ludziom wciska) zainspirowały ich do tego kim zostali. To fakt, te klasyczne serie potrafią zmienić nawet podejście do życia, sam mogę to poświadczyć. Nie dlatego, że Ci będą wciskać gotową papkę, a dlatego, że zaczniesz zadawać pewne pytania, o których wcześniej nie myślałeś. Spróbuj.
Filmy? Parę podstaw rodem ze sci-fi: Łowca Androidów, Alien i Aliens, Terminator (1, 2), Brazil, Contact, Straship Troopers (jako groteska), Donnie Darko (na psychojebę ostatecznie bez sensu, ale działającą na wyobraźnię), Moon, 12 Małp, oryginalne Total Recall, Gattaca, Matrix (jedynka), czy nawet pierwszy Robocop, albo nawet Minority Report (chociaż dla fanów totalny zawód, sam w sobie się da obejrzeć), AI Artificial Intelligence (czy inne filmy Spielberga z gatunku).
Ba. Guardians of the galaxy jako nawiązanie do starych magazynów pulp ze stylem i humorem.
To tylko powierzchnia i to łatwostrawna. Interstellar? Please! Nie rozśmieszaj mnie!
Trudno o bardziej przereklamowane, zarazem czysto pseudo-intelektualne, udające znacznie więcej, niż jest kino współcześnie (a może nawet w historii), niż filmy Nolana. Widzowie dzielą się na tych którzy to rozumieją i tych co nie. Po tym możesz wyrobić sobie najczęściej zdanie na temat głębi ich charakteru wręcz, a na pewno gustów.
Skąd charakter? Otóz zdarzają się np. ludzie bardzo skądinąd inteligentni, którzy są zarazem puści na każdym poziomie poza zdolnością do formalnych manipulacji (coś jak autyzm). Ich taka płycizna, ale z zagadką zazwyczaj wyjątkowo kręci (ale głównie kręci pozerów, którzy myślą, że nikt poza nimi takiej np. Incepcji nie zrozumiał i wyłącznie dlatego może uważać ją za ledwie przeciętne, chociaż całkiem widowiskowe, kino akcji i nic więcej - już wolę Szklane Pułapki, miliard razy!).
Z literatury to sobie Lema wpierw poczytaj. Tylko nie zaczynaj od Solaris, bo Cię wynudzi pewnie. Potem możesz Witkacego (jak przeczytasz grafomański bełkot, który jednak ma mnóstwo antyutopijnego sensu w postaci Nienasycenia, to jesteś guru) i Mrożka machnąć.
Gombrowicza, ale koniecznie zacznij od opowiadań (któtkie, a świetne), a nie jakiegoś Ferdydurke, potem Transatlantyk. Jak tylko znasz z kina, sięgnij do Sapkowskiego opowiadań i sagi. Tak samo jak nie czytałeś, machnij Władcę Pierścieni, a nie się zdajesz na kino. Josepha Conrada wszystko co możliwe przeczytaj, genialne pisarstwo, chociaż depresyjne. Świat Dysku poznaj, jak lubisz się abstrakcyjnie pośmiać. Asimova. Chłopów wreszcie przeczytaj, czy Ziemię Obiecaną. Nanę - Emila Zoli. Trylogię - Sienkiewicza! Kur... cokolwiek. Pewnie masz braki na każdym etapie, bo tak się współcześnie wychowuje ludzi.