Forum Gry Hobby Sprzęt Rozmawiamy Archiwum Regulamin

Forum: Konrad Berkowicz, czyli podróbka

31.03.2021 21:16
1
5
zanonimizowany1295728
18
Generał
Wideo

Konrad Berkowicz, czyli podróbka

Konrad Berkowicz, czyli podróbka. Zapraszam na film o kucu.
https://youtu.be/Zbd7ME_V2bk

***********************************

Mało kto wie, że Konrad Berkowicz jest hobbystycznie aktorem. Zagrał na przykład w tefałenowskiej produkcji Szpital.

Jednak jego najbardziej znaną rolą jest... Janusz Korwin-Mikke. Berkowicz wciela się w rolę Korwina od lat. Właściwie to zatracił własną tożsamość i stał się pudłem rezonansowym dla żarcików pana janusza.

Korwin coś powie o Hitlerze? Potrzymajcie Konradowi piwo – też zaraz powie.

Korwin powie coś o sprzedawaniu paróweczek? Proszę bardzo, Berkowicz już wyciąga kseropiarkę.

I nawet ten rachityczny wąs, który niedawno obrodził pod nosem Berkowicza. Czyż i tutaj nie widać nawiązania do panajanusza? Jednak tak jak ten koper nie umywa się do dumnego, sarmackiego wąsiska Korwina - tak i całe aktorzenie Berkowicza nijak się ma do pierwowzoru. Mamy do czynienia tylko z marną kopią krula.

Nagrałem już film o Korwinie - po co więc mówić o Berkowiczu? No cóż, Konrad jest mimo wszystko posłem i ważną figurę w partii. Z kronikarskiego obowiązku warto odnotować jego istnienie.

Konrad Berkowicz udziela wykładów z masakrowania lewaków. Zdecydowanie lepiej mu jednak wychodzi ośmieszanie prawaków. Oto na przykład stwierdził, że ograniczenia prędkości to kretynizm i on w ogóle nie patrzy na znaki. Prędkość powinna być dostosowana m.in. do samopoczucia kierowcy i do ilości spożytego alkoholu.

Obecny limit prędkości w terenie zabudowanym w godzinach dziennych wynosi 50 kmh. Ktoś by pomyślał: co za różnica, 50 czy 70? Otóż ogromna. Jeśli walnie w nas auto jadące 50 kmh, to mamy 50% szans, że przeżyjemy. Jeśli walnie w nas auto jadące z prędkością 70 kmh, to mamy tylko 10% szans, że przeżyjemy. Berkowicz proponuje, aby limit w ogóle znieść i zdać się na intuicję kierowców. Kierowców, którzy słyną z brawury – zwłaszcza po alkoholu, bo ten wg Konrada zdaje się nie być przeszkodą przed ruszeniem w trasę. I mówimy tutaj o kraju, który słynie z wyjątkowo niskiej kultury jazdy. W 2017 Polska była na czwartym miejscu w Unii, jeśli chodzi o liczbę drogowych trupów na milion mieszkańców.

Badania z licznych krajów pokazują, że zmniejszenie dopuszczalnej prędkości to mniej trupów na drogach, a zwiększenie prędkości – to więcej trupów. Zniesienie limitu w Polsce to gwarant tego, że wskoczymy na pierwsze miejsce w Unii – i to wszystko w imię tego, że kuc lubi robić brum, brum.

Poza brum, brum kuc lubi robić żenujące happeningi. Nie jest to może poziom Sośnierza, który przy dowolnej okazji zrzuca fatałaszki i straszy przechodniów, ale niewiele brakuje. W 2019 w trakcie debaty przed eurowyborami Berkowicz podszedł do wiceministerki sportu Anny Krupki i przyłożył jej do głowy jarmułkę. Wszystko zgodnie ze stylem kampanii nakreślonym przez Mentzena, który można streścić...

Berkowicz celował oczywiście w dresiarski elektorat, dla którego żydostwo jest największa obelgą, i pewnie był to skuteczny ruch. Choć ja z takim nazwiskiem bym nie szalał. Ale kiedy nawet Ziemkiewicz ma cię za świra, to chyba trochę przeprawaczyłeś. Przeprawaczył również wtedy, kiedy porównał Schetynę do tajskiej prostytutki, która wkłada sukienkę, nęci klientów, a na koniec się okazuje, że ma niespodziankę między nogami.

Mało wam żenaduwy? To posłuchajcie słynnego wygłupu Berkowicza z Młodzieży kontra. Co w temacie transseksualności ma do powiedzenia Berkowicz?

Należy docenić, że Berkowicz nie wspomniał o helikopterze, ale to jedyna dobra rzecz, jaką można powiedzieć o tej deklamacji. Spróbujmy jednak potraktować Konrada tak, jak na to nie zasługuje, czyli poważnie. Dlaczego analogia z królikami jest głupia?

Po pierwsze, badania wykazały, że osoby transseksualne mają podobną strukturę mózgu do przedstawicieli płci, z którą się identyfikują. Czy osoby, które uważają się za króliki bądź helikoptery, mają podobne mózgi do królików i helikopterów? No cóż, chyba nie było takich badań, może informatyk Berkowicz je przeprowadzi, tymczasem ja uznam jego brednie za… brednie.

Po drugie, transpłciowość to przypadłość rozpoznana przez najważniejsze organizacje medyczne. A transkrólicyzm nie bardzo.

Po trzecie, kiedy ktoś uważa się za królika lub napoleona, to podaje mu się leki antypsychotyczne i mu przechodzi. A kiedy ktoś uważa, że należy do innej płci? Czasem diagnozuje się u niego schizofrenię i urojenia pseudotransseksualne – i wtedy też neuroleptyki pomagają. Ale to rzadkie przypadki i nie mówimy wtedy o transseksualizmie. Jeśli mamy do czynienia z faktycznym transseksualizmem bez objawów psychotycznych, to leczenie wygląda inaczej i może obejmować terapię hormonalną oraz operację korekty płci. Pieczę nad tym sprawują lekarze, którzy znają się pewnie lepiej niż śmieszek z Konfederacji.

Mimo wszystko Berkowicz zajął czwarte miejsce w prestiżowym konkursie naukowym! Chodzi oczywiście o konkurs na biologiczną bzdurę naukową z 2019 roku, w którym nagrodzono jego następującą wypowiedź.

Nie ma czegoś takiego jak „orientacja seksualna”. Słowo seks (ang. sex = płeć) dotyczy stosunku płciowego (między dwoma płciami). Jak mężczyzna zamiast pędu do stosunku z kobietą ma pęd do stosunku z dziuplą w drzewie, to nie ma „orientacji seksualnej”, tylko zaburzenie seksualne!

Pomińmy oczywisty fakt, że termin orientacja seksualna stosuje się powszechnie i Berkowicz chce zatupać rzeczywistość. Pomińmy to, że homoseksualizmu nie klasyfikuje się jako zaburzenia i Berkowicz stosuje stygmatyzujący język. Skupmy się na samej logice.

Seks to z angielskiego płeć, więc nie ma czegoś takiego jak orientacja seksualna. Bielizna pochodzi od słowa biel, więc nie ma czegoś takiego jak czarne majtki? Wieloryb pochodzi od słowa ryba, więc musi być rybą, a nie ssakiem? Miednica pochodzi od słowa miedź, więc musi być miedziana? Berkowicz, jak typowy prawicowy nieuk, popełnia tzw. błąd etymologiczny. Nie rozumie, że o znaczeniu wyrazu decyduje zwyczaj językowy, a nie to, jakie pierwotne znaczenie miał jego źródłosłów.

Albo pamiętacie sprawę Alfiego Evansa? Chłopiec był warzywkiem: nie miał 70% mózgu, przebywał w głębokiej śpiączce, a lekarze nie widzieli szans na poprawę jego stanu i odradzali dalsze leczenie. Innego zdania byli jednak rodzice dziecka. Mimo wszystko, za zgodą sąd, Alfiego odłączono od aparatury i zmarł. Rozpętała się awantura, która dotarła również do Polski. iwens

Berkowicz opublikował w związku z tą sprawą oświadczenie, którego nie powstydziłaby się Kaja Godek.

Żądamy zwołania międzynarodowej komisji. Komisja ma być pod patronatem Kościoła katolickiego, przewodzić jej może biskup Jędraszewski (sprawdzić pisownię).

Żądamy ustalenia, czy na stan Alfiego nie wpłynęły podane szczepionki. Justyna Socha lubi to.

Żądamy odebrania przez papieża Franciszka monarchom angielskim tytułu obrońcy wiary. Może być problem, bo ten tytuł nadał monarchom parlament, a nie papież.

Żądamy natychmiastowego zawieszenia w obowiązkach sędziego Haydena i sprawdzenie jaki wpływ na wyrok miały jego preferencje seksualne Bo wiecie, sędzie Hayden miał być gejem i to znaczy, że chce mordować dzieci.

Ogólnie Berkowicz sprzeciwiał się przyzwoleniu na bestialskie znęcanie się nad niewinnym chłopcem, które w konsekwencji doprowadziło do jego śmierci. Niestety nikt się posłuchał Berkowicza i holocaust niewiniątek pozbawionych swiadomości trwa dalej w najlepsze.

Berkowicz jest ignorantem niemal w każdej dziedzinie. Opanował jednak do perfekcji sztukę unikania trudnych pytań. Kiedy nie zna odpowiedzi na pytanie, to zamiast powiedzieć: 'kurde, nie wiem, głupi jestem', to ucieka we frazesy tematy ogólne. Taktykę tę stosuje w każdej rozmowie, ja podam dwa szczególnie kompromitujące przykłady.

W 2015 Berkowicz kandydował na posła i starł się w telewizji z jednym razemiakiem. Prowadzący spytał Konrada, jaki jest największy problem Krakowa. Jak z tego wybrnął Berkowicz?

Lokalnym problemem Krakowa jest to, że leży w Polsce, a Polska w Europie. Ma sens.

Albo w 2019 Wirtualna Polska przeprowadzała test wiedzy dla nowo wybranych posłów. Berkowicz poległ na pytaniu o to, ilu mamy posłów. Nie wiedział, więc je pominął i zaczął bredzić obok tematu, posłuchajcie:

Mimo braku elementarnej wiedzy i międlenia ciągle tych samych sloganów zasłyszanych od Janusza Berkowicz nieszczęśliwie dostał się do sejmu. Zgodzimy się wszyscy, że Konrad nie jest najostrzejszym ołówkiem w piórniku. No ale… czy to jest najważniejsze? Może chociaż jest uczciwy?

Chyba nie bardzo. Berkowicz przyznał się, że robi w trąbę fiskusa.

PODATKI I WYDATKI

Co bardziej świadome kuce wiedzą, że Konrad robi z siebie pośmiewisko, ale popierają go, no bo mówi z sensem o gospodarce. Czy faktycznie? Skupmy się na fetyszu konfederatów, czyli ekonomii.

Berkowicz, jak każdy konfederata, dużo mówi o podatkach. Zniesiemy PIT, ZUS, akcyzę i będzie życie jak w Madrycie! Berkowicz, jak każdy konfederata, mało mówi o wydatkach. Z których konkretnie wydatków zrezygnować, aby po reformach podatkowych nie wzrósł dług publiczny? Potrzeba nam aż 250 mld zł oszczędności, tyle ubędzie z kasy państwa.

Konrad wystąpił u Atora, gdzie przyznał się, że żeruje na naiwności własnego elektoratu. Ator próbował od niego wydębić informacje, które wydatki trzeba zaorać. Berkowicz uciekał od pytania, jak mógł. Finalnie wspomniał tylko o 500+ i biurokracji. Tylko że program 500+ kosztuje 40 miliardów złotych, co jest kroplą w morzu potrzeb. Do tego Mentzen mówił, że w Konfederacji nie ma zgody co do likwidacji tego programu. A co do zmniejszenia biurokracji… jest to pusty slogan, ogólnik, każdy to mówi. Berkowicz wymienił więc tylko te dwie rzeczy, a poza tym mydlił oczy: tego nie da się obliczyć! Ale jeśli obniżymy podatki, to pobudzimy przedsiębiorczość i wtedy będzie zupełnie inna sytuacja!

Jest to oczywiście kpina. Planom obniżki podatków powinien towarzyszyć konkretny plan redukcji wydatków. To się da zgrubnie obliczyć. Wiemy, ile wydajemy na poszczególne zadania państwa – wystarczy zrobić listę zbędnych zadań i dodać cyferki.

Bez nakreślenia jakiejś mapy drogowej wrzaski o podatkach są zwyczajnym populizmem, który uprawia każdy polityk opozycyjny, nawet swego czasu Kaczyński. Szerzej ten problem poruszam w filmie o Mentzenie.

ZLIKWIDOWAĆ SANEPID?

O podatkach Berkowicz nie mówi więc nic ciekawego. To co jeszcze? Może sanepid?

O tak. Kiedyś Wyborcza przeprowadziła wywiad z Berkowiczem. Ten wywiad to złoto, więc zacytuję większy kawałek.

Wyjdzie taki biedny na ulicę, weźmie świecę i blaszkę, kupi kilka paróweczek i je sprzeda. Kiedy sprzeda, kupi więcej paróweczek i znów sprzeda, z czasem zatrudni kogoś do sprzedaży paróweczek w innym miejscu i tak stopniowo i on, i ten, co dla niego pracuje, i kolejne osoby przestaną być biedni.
W systemie opiekuńczym ten biedny jest na biedę skazany, bo z jednej strony dostaje łatwą jałmużnę, a z drugiej ma same przeszkody - musi założyć firmę, wystąpić o pozwolenie z sanepidu...
- Zbędnego sanepidu?
- Całkowicie - mówi Konrad.
- A co, jeśli ten biedny, żeby szybciej biednym przestać być, zacznie wkładać do swoich paróweczek psie odchody?
- Konsumenci sami przekonają się, że te paróweczki niedobre, za rogiem są lepsze, i przestaną kupować te z psimi kupami.
- A jeśli przekonają się dopiero wtedy, gdy kilku z nich od tych paróweczek umrze?
- Może być prywatny sanepid. Przedsiębiorca wykupi tam certyfikat i wiadomo, że jego paróweczki są OK.
- Prywatny, więc nastawiony na zysk, kto więcej zapłaci, ten więcej kup wciśnie do paróweczek albo będzie miał bardziej wypasiony certyfikat niezależnie od tego, co w jego paróweczkach siedzi, biednego zaś na certyfikat stać nie będzie, więc nawet idealnych paróweczek nie sprzeda i pozostanie wykluczony.
- Nie, bo te z certyfikatem, droższe, kupią pewnie bogaci, a bez - biedni.
- I się potrują albo wybuchnie epidemia i wymrze pół miasta.
- Boże, ja nie mówię, że nasza wizja jest idealna, mówię, że jest lepsza niż świat dookoła.

Polecam poczytać, jak wyglądał świat bez lewackiego sanepidu. Na stronie obserwatorfinansowy.pl znajduje się streszczenie książki pt. „The Poison squat”. Pod koniec dziewiętnastego wieku tysiące dzieci w Nowym Jorku umierały od zanieczyszczonego mleka. Producenci mleka dodawali do niego wszystko: gips, kredę, zmielone mózgi cieląt. 1887 jeden chemik przetestował 198 próbek cukierków. 115 z nich było skażonych niebezpiecznymi substancjami, głównie arszenikiem i chromianem ołowiu. 1892 ustalono, że w 87% sprzedawanej kawy była nie tylko kawa, ale też domieszki typu mąka, melasa, śmieci i trociny. Stanowiły one 25% składu kawy. Państwowe instytucje kontroli powstały nie na złość kucom, tylko w odpowiedzi na konkretne problemy.

Zresztą po co wybiegać w przyszłość. Mamy teraz pandemię koronawirusa. Chiny nie przejmują się lewackimi regulacjami i mają u siebie targi dzikich zwierząt, gdzie trup leży na trupie i nikt nie dba o higienę. Targowisko w Wuhan przyczyniło się do wybuchu epidemii. Czy wg Berkowicza to żaden problem, bo zawsze po wybuchu światowej pandemii konsumenci mogą sobie zmienić targ?

No właśnie, konsumenci. Rozczula mnie ta wiara w racjonalność konsumentów. Korwiniści uprawiają tutaj dwójmyślenie. Często grzmią: ludzie ciągle głosują na te same mordy! Wszyscy nienawidzili PiS-u w 2007, ale i tak na niego zagłosowali w 2015, bo wyborca ma krótką pamięć!

I to w sumie prawda, wyborca ma krótką pamięć. Ale wyborca to ten sam człowiek, co konsument. Dlaczego konsument ma mieć długą pamięć? Korporacje często wypuszczają jakiś bubel i po miesiącu nikt tego nie pamięta. Do tego Berkowicz pomija firmy, którym zależy na krótkoterminowym zysku. Jeśli liczę na szybki zarobek, to może mnie nie obchodzić, że jeśli za rok wybuchnie afera, to spadną mi zyski – ja już zamknąłem interes.

A co do prywatnych certyfikatów. Mamy dużo prywatnych certyfikatów. Przyjazna firma, Rzetelna firma. Superpracodawca. Większością z nich możemy sobie podetrzeć dupę i kupimy je za parę stów. Mimo to ludzie się na to łapią. Konsument nie jest racjonalny i przede wszystkim konsumentowi nie chce się weryfikować, który z tysiąca certyfikatów obecnych na rynku cokolwiek znaczy. Lepiej tu się sprawdza jeden wielki państwowy kontroler, który nie działa dla zysku.

SPRYWATYZOWAĆ SŁUŻBĘ ZDROWIA?

Na koniec poruszę problem służby zdrowia. Berkowicz jest oczywiście zwolennikiem prywatyzacji. Jego prawo, ale fajnie, żeby przy okazji nie posługiwał się kłamstwami.

No bo posłuchajcie tego.

Prywatna służba zdrowia jest tańsza, bo nie ma biurokracji. Prywatne ubezpieczalnie też mają swoich urzędników, tylko nazywają to inaczej: administracja. Ktoś musi rejestrować klientów, księgować wpłaty, wystawiać faktury, przetwarzać wnioski bądź decydować o tym, czy dany zabieg medyczny jest konieczny i podlega ubezpieczeniu.

Do tego prywatne ubezpieczalnie wydają pieniądze na marketing. Państwowy monopolista nie musi tego robić. Nie musi też generować zysku dla udziałowców oraz korzysta z efektu skali.

Koszty administracyjne służby zdrowia w Ameryce, gdzie prywatne ubezpieczalnie pełnią szczególną rolę, wynoszą od 25 do 31% wszystkich wydatków, dwa razy więcej niż w Kanadzie. Według innej metodologii wynoszą one 8,3% wszystkich wydatków, ale to również plasuje USA w samej czołówce.

Często w USA porównuje się też wydatki na administrację państwowego ubezpieczyciela Medicare do wydatków prywatnych ubezpieczycieli. Koszty administracyjne prywatnych ubezpieczycieli wynoszą 12-18%, a w przypadku Medicare jest to niecałe 2%. Jest to pewne przekłamanie, bo część wydatków administracyjnych Medicare ceduje na Social Security, nie musi też płacić podatków i tak dalej. Mimo wszystko większość źródeł podaje, że państwo jako monopol ma mniejsze potrzeby administracyjne.

Na marginesie, koszty administracyjne naszego NFZ-u to niecały jeden procent przychodów.

Tyle o samej biurokracji. Państwo korzysta jednak również z innych przewag. Jako potężny podmiot ma silną pozycję negocjacyjną, jeśli chodzi o ceny leków czy procedur medycznych. W USA ceny leków negocjują z korporacjami poszczególni ubezpieczyciele i w efekcie są tam najdroższe leki na świecie.

Ale posłuchajmy dalej Berkowicza.

Obawiam się, że Berkowicz nic redaktorowi nie dał. Prywatni ubezpieczyciele oferują głównie konsultacje, diagnostykę i proste zabiegi, takie jak założenie gipsu czy pobranie krwi. Potrafią to jednak rozpisać na sto stron, co robi niesłychanie wrażenie na mózgach pokroju konradA.

Prywatni ubezpieczyciele nie oferują za parę stówek przeszczepów, ratownictwa, refundacji leków, kardiochirurgii, onkologii czy OIOM-u. W takich przypadkach odsyłają klienta do NFZ-u, który ma znacznie szerszy koszyk świadczeń.

Na dodatek, jeśli jesteś stary lub obciążony genetycznie, to cena pakietu skacze do nieba. Kuce często mówią, że w USA nie ma prawdziwie wolnego rynku zdrowia. To prawda. Przykładowo w 1966 powołano Medicare, czyli państwowy program ubezpieczeń dla osób powyżej 65 roku życia lun niepełnosprawnych. Jednak dlaczego powstało Medicare? Na złość korwinistom zepsuto dobrze działający rynek? Nie, Medicare wprowadzono, ponieważ tylko 60% obywateli w wieku powyżej 65 roku życia mogło sobie pozwolić na ubezpieczenie i płacili za nie trzy razy więcej niż młodzi. Państwo znowu wkroczyło po to, by rozwiązać konkretny problem społeczny.

NFZ z kolei nie patrzy na to, ile masz lat i czy masz predyspozycje do jakiejś choroby. Niezależnie od wszystkiego płacisz taki sam procent wynagrodzenia. Dla wynagrodzenia minimalnego są to dosłownie grosze, a możesz jeszcze objąć swoim ubezpieczeniem małżonkę i dzieci.

Prywatyzacja ochrony zdrowia oczywiście może się niektórym opłacić. Jeśli jesteś młody, zdrowy i bogaty, to płacisz teraz wysoką składkę zdrowotną i z niej nie korzystasz. Jeśli jednak jesteś biedny, stary lub schorowany, to lepiej ci będzie w obecnym systemie. Bo w korwinowskiej dżungli mógłbyś zginąć.

Nie bez powodu w rankingach efektywności służby zdrowia znajdują się systemy kontrolowane przez państwo. Bo nawet ten Singapur, do którego bezmyślnie pałuje się Berkowicz, daleki jest od libertariańśkich wizji. Składki zdrowotne w Singapurze są przymusowe potrącane z pensji stanowią 8-10% wynagrodzenia. Gromadzą się na prywatnym subkoncie, tzw. Medisave, którego nie możemy ruszyć, i z niego opłacane są zabiegi.

Dodatkowo w Singapurze jest pubiuczny fundusz Medifund, który pokrywa koszty zabiegów, gdy nie starczy nam z prywatnych środków. Rząd także ustala maksymalne ceny zabiegów medycznych. Rząd dotuje ceny usług medycznych, aby biedniejsi płacili mniej. I również zdecydowana większość szpitali to szpitale publiczne.

Singapur ma zatem system mieszany, które łączy najlepsze cechy prywatnego i publicznego systemu. Są to bowiem pragmatycy, a nie doktrynerzy jak Konrad.

Wymieniłem wiele zalet publicznej służby zdrowia, a jednak na co dzień borykamy się z nieudolnością NFZ-u. Kolejki są długie, a żarcie w szpitalach okropne. Głównym winowajcą jest jednak niedofinansowanie. Nasze publiczne wydatki na zdrowie to 4,8% PKB. Średnia unijna to 7,1%. A pamiętajmy, że i samo PKB mamy niższe. Jeśli chodzi o kwoty nominalne, to ochronę zdrowia wydajemy 830 EUR Na głowę, czyli 6 razy mniej niż taka Dania. Nie powinno więc dziwić, że wygląda to, jak wygląda. Ale to temat na inną dyskusję.

Tak zatem w skrócie wygląda wiedza ekonomiczna Berkowicza. Posługuje się samymi sloganami, które na dodatek powtarza po Korwinie. Podobne kwalifikacje ma w każdej innej dziedzinie. Słyszałem, że to jeden z większych mózgów z Konfederacji. Szczerze w to wierzę – ale nie najlepiej to świadczy o Konfederacji.

Zacytowane filmy:
https://www.youtube.com/watch?v=I0YT9DBN12U
https://www.youtube.com/watch?v=ev1YBU86aHU
https://www.youtube.com/watch?v=639ptQJOldE
https://www.youtube.com/watch?v=Zx2HqKcowns&t=2231s
https://www.youtube.com/watch?v=HqHV-k54rCw&t=207s
https://www.youtube.com/watch?v=FwMC_nD584c&t=0s

Wywiad Wyborczej z Bekowiczem: https://wyborcza.pl/magazyn/1,124059,16067820,Czym_Korwin_uwiodl_mlodych.html

Jak wyglądał świat bez sanepidu: https://www.obserwatorfinansowy.pl/tematyka/makroekonomia/trendy-gospodarcze/wolny-rynek-nie-sprawdzil-sie-w-produkcji-zywnosci/

Służba zdrowia w Singapurze: https://www.obserwatorfinansowy.pl/bez-kategorii/rotator/singapur-ma-najlepsze-i-najtansze-leczenie/

Koszty administracyjne służby zdrowia:
https://www.pbs.org/newshour/nation/why-does-health-care-cost-so-much-in-america-ask-harvards-david-cutler
https://www.politifact.com/factchecks/2017/sep/20/bernie-s/comparing-administrative-costs-private-insurance-a/
https://www.healthcarevaluehub.org/application/files/4615/6373/2820/RB_30_-_Administrative_Spending.pdf

Koszty leków:
https://www.vox.com/science-and-health/2016/11/30/12945756/prescription-drug-prices-explained

Forum: Konrad Berkowicz, czyli podróbka