Forum Gry Hobby Sprzęt Rozmawiamy Archiwum Regulamin

Forum: CyberAdwent 2020 - Dzień 4

04.12.2020 00:01
Prane
😊
1
Prane
14
GRYOnline.pl

GRYOnline.pl

CyberAdwent 2020 - Dzień 4

W niniejszym wątku możecie udzielać odpowiedzi na pytanie konkursowe, które zostanie ujawnione 4 grudnia na stronie CyberAdwentu (https://cyberadwent2020.gry-online.pl/).

Wątek z wczoraj znadziecie tutaj: https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=15467226&N=1 (Btw, dzięki za 300 odpowiedzi - nie powiem, trochę szokłem!).

04.12.2020 01:10
2
odpowiedz
zeusgry
9
Legionista

No to do roboty, topór w dłoń i czas na najazdy! Trzeba mieć wystarczająco przecież surowców, by ulepszyć osadę i wykupić za nie porządne drzewko na święta :D

04.12.2020 01:35
3
odpowiedz
Trezis
1
Junior

To miał być łatwy łup, przeciwnik, 5 metrowa choinka, nie miał broni, nie potrafił też się ruszyć ale Eivor postanowił to zmienić. Chwycił topór, zamachnął się i uderzył w pień drzewa. Drzewo zatrzęsło się aż po czubek. Sekundę przed tym, zanim zauważył kontratak usłyszał głośny szum i spojrzał w górę. Masy śniegu spadły na bohatera wchodząc mu za kołnierz i do butów, roztapiając się i tworząc mokre i chłodne plamy na tunice.
- To dopiero początek - powiedział pod nosem Eivor
Zamachnął się drugi, trzeci i czwarty raz. Z drzewa poleciały grube drzazgi. Pracował zawzięcie a na twarzy wytworzyły się krople potu.
Hałas ścinanego drzewa był słyszany z bardzo daleka, zwierzęta uciekały w popłochu poza wilkami. Pozostając ukryci w cieniu innych drzew wilki otoczyły Eivora i gdy tylko jego topór zaklinował się w drzewie rzuciły się do ataku.
Eivor zachował zimną krew. W ostatniej chwili uniknął szarży pierwszego wilka i pięścią uderzył w pysk drugiego a ten odskoczył skomląc. Rozejrzał się szybko, było ich pięć, a przynajmniej tyle dostrzegł. Topór był zaklinowany w drzewie a łuk nie zdziała się za wiele z takiej odległości.
Usłyszał szmer. Wilk za nim ruszył do ataku. szybko zdjął z pleców tarczę, odskoczył w bok i krawędzią uderzył w szyję przeciwnika. Kolejny wilk skoczył od prawej strony rozwierając paszczę pełną ostrych zębów. Eivor przeturlał się pod nim kopiąc go w żebra. Zauważył kolejne 2 wilki, jest ich za dużo, bez broni nie da im rady.
Wtedy wpadł na pomysł. Odwrócił się i pobiegł w kierunku drzewa a za nim 2 wilki. Eivor obrócił się i rzucił tarczą w bliższego wilka a następnie chwycił się najniższej gałęzi i podciągnął się. Drugi wilk prawie dosięgnął jego kostki. Gałęzie były cienkie, z trudem utrzymywały ciężar mężczyzny. Zaklinował nogi złapał równowagę, wyciągnął łuk i wycelował. Nagle drzewo zaczęło się przechylać. Miejsce, w którym wbity był topór Eivora do połowy grubości pnia
pękło z trzaskiem a drzewo zwaliło się na ziemie. Bohater odbił się od niego i przeturlał w stronę topora. Chwycił broń i wzrokiem poszukał przeciwników. Widział tylko jak w popłochu uciekają do lasu. Pozbierał broń wezwał konia i przywiązał do niego drzewo odchodząc w kierunku odległej łuny światłą ognisk ze swoim łupem.

04.12.2020 01:46
Spichris
4
odpowiedz
Spichris
10
Legionista

Zakradam się ostrożnie do drzewa, nie od dziś wszak wiadomo iż nieostrożnemu drwalowi potrafi niepostrzeżenie przyłożyć z liścia. Bacznie obserwuję otoczenie wyszukuję ukrytych korzeni gotowych znienacka oplątać nogę nieświadomej ofierze. Jest czysto. Wyprowadzam więc szybki atak z lewej strony - mocne, ukośne cięcie pozbawia przeciwnika jedną z zabójczych gałęzi. Szybko uskakuję przed drugą, która zahaczona rękojeścią topora, odbija celując prosto w moje oczy. Wyprowadzam kolejny cios, i kolejna gałęź upada ciężko na glebę, odsłaniając wrażliwy pień. Zaciekle go atakuję, krążąc jednocześnie dookoła drzewa, które wciąż próbuje razić mnie swoimi giętkimi gałęziami, najeżonymi masą kolców. Nie jest łatwo, powoli zmęczenie zaczyna dawać o sobie znać, a pot zalewa oczy. Nie ustępuję. Kilka kolejnych, celnych ciosów idealnie sięga pnia, powodując jego przełamanie. Przeciwnik widząc swoją przegraną, rzuca się na mnie w akcie desperacji. Rzucam się w bok, zdając sobie sprawę iż tylko w ten sposób ucieknę spod lecących na mnie gałęzi. Upadam na bark, boleśnie go wykręcając. Tuż obok pada z głośnym łoskotem przeciwnik. Jeszcze przez chwilę widzę jak próbuje sięgnąć mnie swymi gałęziami, po czym zapada cisza. Wstaję. Zmęczony walką, zdejmuję hełm i przecieram zalaną potem twarz. Wygrałem. Pozostaje już tylko związać zdobycz i zabrać do domu.

04.12.2020 01:59
5
odpowiedz
arde_t4isa
2
Legionista

Topór idealnie leżał w dłoni. Eivor wykonała kilka zamachnięć w powietrzu żeby lepiej wyczuć jego wagę i rozgrzać zastane stawy. Kiedy ostrze przecinało powietrze, krew w jej żyłach zaczynała płynąć szybciej. Czuła już bitewny zew. Wiedziała, co ją czeka i była gotowa na wszystko - jeśli umrze, to z bronią w ręku. Asowie spoglądali na nią zaciekawieniem, a w sercu Thora z pewnością jawiła się zazdrość, gdyż sam chciałby zająć jej miejsce w tej walce.
Eivor ruszyła zdecydowanym krokiem przedzierając się przez chaszcze. W pewnym momencie przystanęła... Tak, to ten Iglak, o którym opowiadali w wiosce. Stał dumnie na środku polany i sięgał pod sklepienie nieba. Został zapewne zasadzony przez któregoś z olbrzymów, bo rozmiarami przypominał odwieczny jesion Yggdrasil. Eivor wzięła kilka głębokich oddechów - ich starcie będzie legendarne. Z okrzykiem na ustach ruszyła w jego kierunku dzierżąc pewnie topór. Iglak wciąż stał nieruchomo. Jego pewna poza zasiała w sercu Eivor lekkie zwątpienie - jej przeciwnik powinien być chociaż zaskoczony. Chyba go nie doceniła. Śnieg skrzypiał pod jej stopami, a włosy powiewały na mroźnym wietrze. Gdy była już blisko i szykowała się do zamachu, niespodziewanie przed jej oczami wyrosła gałąź najeżona ostrymi igłami, która zdzieliła ją po twarzy. Eivor padła niczym ścięta. Twoje niedoczekanie - szepnęła plując śniegiem. Iglak stał niewzruszony. Wojowniczka przetoczyła się po białej ściółce i wyprowadziła zabójczy cios od dołu. Cios okazał się zabójczy jedynie w jej mniemaniu - topór ledwo musnął warstwę kory. Gałęzie Iglaka poruszyły się na wietrze. A może to jej przeciwnik skwitował jej próbę śmiechem? Nie mogła zawieść przodków i Bogów, sprężystym ruchem odskoczyła na bok i zaczęła wyprowadzać szybkie ciosy. Topór raz za razem przecinał powietrze, a Eivor tanecznym krokiem unikała podstępnych gałęzi gotowych zostawić igły głęboko pod jej skórą. Po jednym z uderzeń odłupany kawałek kory trafił ją prosto w oko. Eivor syknęła, ale nie przestawała rąbać. Ból jedynie ją wzmacniał. Niestety, ograniczona widoczność nie pozwoliła jej uniknąć jednego z podstępnych ataków wymierzonych w jej twarz. Eivor znów padła na ziemię, jednak wiedziała, że Bogowie są po jej stronie i nie mogła pozwolić by jej ciało zostało przykryte białym puchem u korzeni Iglaka. Pozwoliła by złość i adrenalina zawładnęły jej ciałem i rozlały się po wszystkich kończynach. Krzycząc "Odyn!" pełnią piersi, zerwała się na równe nogi i z całych sił wymierzyła cios prosto w pozbawiony kory pień Iglaka. Las wypełnił głuchy odgłos walącego się drzewa.

04.12.2020 02:55
😊
6
odpowiedz
xing124
1
Junior

Powietrze stało w miejscu. Na włosy Eivora spadały kolejne płatki śniegu. Wpatrywał się w dorodną jodłę na skraju urwiska. To ta jedyna, pomyślał. Przedarł się przez zaspy w stronę drzewa, zgarniając do butów niezliczone pokłady śniegu. Stóp i tak już prawie nie czuł, bo zmarzły jeszcze w połowie poszukiwań najpiękniejszego drzewa. Na miejscu zgrabiałymi palcami objął drzewiec siekiery i zamachnął się. Raz. Drugi. Trzeci. Wystarczyło kilka sprawnych uderzeń i już trzymał ją w rękach. Z bliska zauważył, że dolna partia wymaga przycięcia. Wyciągnął rękę z drzewkiem i gdy podnosił ostrze, coś twardego i zimnego trafiło go w tył głowy. W mgnieniu oka odwrócił się z wilczymi oczami - teraz tropił ofiarę. Kątem oka zauważył jakiś ruch. Bez chwili zawahania ruszył przez śniegi i gdzieś między igłami dojrzał sylwetkę mknącą w dół wzgórza.

Pościg trwał krótko, ale rozgrzał Eivora jak wspomnienie ognia w długim domu. Kilkadziesiąt kroków od szczytu klifu dogonił, na oko dwunastoletniego, chłopca. Wyciągnął się w skoku i powalił go na ziemię. Już miał go natrzeć porządnie śniegiem, gdy zza okolicznych świerków wyłoniło się kilkoro napastników. ZASADZKA!
Wszyscy w połach kożuchów i kubraków trzymali mroźną amunicję. Zaczęła się jatka. Śnieżne kule nadlatywały jedna za drugą. Eivor osłaniając twarz łokciem, ledwo widział skąd lecą śnieżki. Nie dam się bandzie bachorów, mruknął pod nosem i ruszył naprzeciw krzykliwej, śnieżnej nawale. Po drodze ulepił kilka śnieżek i chciał odwdzięczyć się harcownikom, ale ci sprawnie umykali za pnie drzew.
Wymiana ognia trwała już dobre minuty. Mężczyzna spostrzegł, że dzieci coraz rzadziej rzucały. Zmęczyły się, pomyślał. Zdjął wierzchnie ubranie i używając go jak tarczy wybiegł wprost na przeciwnika. Po chwili było już po wszystkim. Dwóch chłopców łkało z całymi czerwonymi twarzami a pozostała trójka, wcale nie mniej potargana, próbowała ich uspokoić. W tym czasie Eivor wrócił na klif po swą jodłę, tylko by zastać ścięty pień i miejsce w którym jodła leżeć powinna. "Nie, nie, nie, nie! Gdzie ona jest!? Miałem przecież wrócić przed zmrokiem" mówił sam do siebie. Rozglądając się spojrzał za krawędź klifu. Ujrzał ją, całą i zdrową... leżącą nisko na półce skalnej. Eivor zakasał rękawy i jął schodzić w dół klifu. To była jedyna taka jodła w całym lesie. Była niewiarygodnie piękna i stoczył dla niej w zaspach nie lada bitwę. Nie mógł teraz zwyczajnie odpuścić i ściąć po drodze byle świerku.

Kilka skałek i obtartych, zmarźniętych palców później był na dole. Zawiązał sznurek wokół pnia i zaczął wspinaczkę powrotną. Zdążył już zapomnieć o wrednych dzieciakach i w spokoju, skałka za skałką, był coraz wyżej. Nagle jego uszu doszedł ledwie słyszalny trzask. Potem kolejny, ale głośniejszy. Spojrzał przez ramię, gdy było już za późno. Drzewo wyślizgiwało się z objęć liny i nieubłaganie zmierzało z powrotem na dół, ale tym razem miało spaść aż do wody na dole. Odchylił się tak daleko jak mógł i szarpnął sznurem. Jodła podskoczyła na chwilę, a wiking prawie sięgnął pnia dłonią, nie dał jednak rady a drzewo runęło z pluskiem do wody. Krew znów zagotowała się w jego żyłach. Odskoczył od ściany klifu, z gracją mknącej łani i rozłożył ręce, niby orzeł w locie. Dopiero w wodzie pomyślał o tym jak niepraktyczna do pływania jest futrzana peleryna, która szybko zaczęła mu ciążyć. Grube, wełniane skarpety w skórzanych butach też nie pomagały. Dopłynął jednak do swej zdobyczy. Objął pień jedną ręką i przytulił mocno. Igły i woda co rusz próbowały dostać mu się od oczu. Wyczerpany i przemarźnięty dotarł do brzegu. Jodła na szczęście nadal prezentowała się dobrze. Eivor wycisnął tyle wody ile mógł z ubrań i pospiesznie skierował się do domu. Iglaka ciągnął za sobą gołą ręką, bo sznur znikł w morskiej toni. Słońce chyliło się za horyzont, gdy zimny północny wiatr zawitał na drodze mężczyzny.
O ile wcześniej wiking raczej sapał i przeklinał chłód, tak teraz stękał jedynie zębami. Uznał, że musi rozpalić ogień, albo padnie gdzieś w śniegu i już się nie obudzi. Las opuścił już dawno i teraz szedł zaśnieżonymi polami i łąkami. Nigdzie w zasięgu wzroku nie było krzaków, drzew czy chrustu. Wygrzebawszy kępę zmrożonej trawy, Eivor usiłował rozpalić ogień. Jakimś cudem udało mu się wykrzesać toporem iskrę, którą zajęła się trawa. Paliwa jednak szybko ubywało. W końcu sięgnął po jodłę. Dół i tak miałem przyciąć, tłumaczył sam sobie obrywając kolejne gałązki. Oskubał co najmniej dwa razy tyle co planował i co najmniej cztery razy mniej niż podpowiadało mu wyziębione ciało. Gdy udało mu się rozpalić nieduże ognisko, kucnął najbliżej jak było to możliwe bez oparzenia, a gdy nieco odpoczął i zaczął na nowo czuć opuszki palców wziął drzewko na ramię. Ruszył szaleńczym biegiem w stronę wioski.
Po dłuższym czasie dotarł na miejsce. Zziębnięty, zmęczony i pokonany przez jedno małe drzewko wkroczył w próg domu, by spotkać się z wściekłym spojrzeniem żony.
- Znów się szlajałeś z kolegami, zamiast zrobić co należy, co!? Pewnieś wypił beczkę miodu, pobił się z kimś, poleżał w śniegu i przytargał pierwszą lepszą jodełkę do domu. Nawet nie będę cię pytać o wytłumaczenie. Cały dzień chodziłam na targ i z powrotem, targałam... tu Eivor już kompletnie się wyłączył. Marzył jedynie o ciepłej kolacji i łożu, w którym się położy.
- Tak, tak, przepraszam - wybełkotał. Spękanymi dłońmi wciągnął drzewko do środka. Przetarł rękawem czerwony nos i poszedł ogrzać się przy palenisku. Zasnął w akompaniamencie krzyków Helgi i trzasków drewna w ogniu.

Nazajutrz wstał cały obolały. Helgi nie było w izbie. Była za to pewna młoda jodła. Przystrojona wszelakiej maści błyskotkami i ozdobami. Prezentowała się cudownie. Eivor ziewnął z uśmiechem - było warto.

post wyedytowany przez xing124 2020-12-04 02:58:56
04.12.2020 03:03
7
odpowiedz
GrabsonZiomal
1
Junior

Eivor, najlepszy z najlepszych.
Stał właśnie naprzeciw swojego największego wroga, mierzący 8 metrów i szeroki na prawie 80 centymetrów, zwał się on Jodłek, pospolity. Tak zaczyna się jego najtrudniejszy pojedynek. Wiking chwycił swoimi masywnymi rękoma „pogromcę choinek ” tak bowiem nazwany był jego najlepszy przyjaciel, wielki topór ostrzony dzień w dzień przez samego właściciela.
Eivor trzymając go oburącz wziął szeroki zamach i ruszył, od choinki dzieliło go około 1,5 metra, już wtedy wiedział, że będzie ciężko, pierwsze uderzenie trafiło, a przynajmniej tak mogło się wydawać jednak choinka pod wpływem wiatru wygięła się robiąc tym samym unik. To jednak nie był koniec, lecz początek, pomyślał. Nagle doszło do drugiego uderzenie, rozległ się wielki huk. Tym razem cios doszedł. Masywne gałęzie uchroniły drzewo przed pełną siłą uderzenia. Jednakże zapłaciły za to własną skóra, połowa z nich została połamana. Tak oto doszło to trzeciego uderzenie, tym razem topór został ustawiony pod kątem, aby łatwiej wbić się w korę przeciwnika, to też nie pomogło, ponieważ ostrze się wyszczerbiło. Wiking nie ukrywał rozgoryczenia cała tą sytuacją. Postanowił sięgnąć po miecz, który w przeciwieństwie do poprzedniej broni wykonany był z lepszej jakości żelaza.
Ruszył, cios wyprowadzony z pół obrotu sięgną kory jednak nawet na sekundę się nie zatrzymał, parł dalej przecinając przez 100-letni pień jodły, a wióry leciały w każdą stronę świata. W końcu stało się po 4 godzinach walka dobiegła końca, drzewo padło. Rozgrzmiał się wielki okrzyk wojownika. On sam okrył się wielka sławą. Legendy o nim będą żyć wiecznie, a Valhalla poczeka na tak znamienitego wojownika.

04.12.2020 07:20
emdlaw
8
odpowiedz
emdlaw
5
Legionista

Krótka była to przygoda
Aż mi tuszu w piórze szkoda
Wstyd haniebny, blamaż, klapa
Bowiem Eivar dał drapaka
Czmychnął chyżo z mroźnej łąki
W biegu popuszczając bąki
Nie, nie dostał Cyberpunka
Nawiedziła go biegunka

04.12.2020 07:42
9
odpowiedz
plkalinke
1
Junior

To miało być decydujące starcie. Dzielny wiking - Eivor wyruszył na poszukiwanie odpowiedniego drzewka iglastego nadającego się na świąteczną biesiadę w jego wiosce. Wziął zatem topór i ruszył na żer. Las wydawał się mało przyjazny, poza tym szybko się ściemniało. Wszechobecne mokradła utrudniały przedarcie się przez gęste chaszcze. Wędrujący mężczyzna był już bardzo zrezygnowany, gdy nagle jego oczom ukazał się okaz jodły. Zdejmując bluszcz i odsłaniając inne gęstwiny gałęzi, jego oczom ukazała się pełnia piękna tego drzewka. Biorąc pełny zamach, wbił swój topór w pień drzewka

04.12.2020 07:55
10
odpowiedz
Patryk2662
3
Legionista

Tego dnia było zimno. Śnieg opierał się na gałęziach szpiczastych drzew, a aby przejść parę metrów trzeba brodzić przez metrowy śnieg przez parę minut. Las z pięknymi drzewami znajdował się gdzieś 200 metrów od domu Eivora. Wiele legend przed nim zmarło nie trzymając w ręku topora, lecz leżącego w łóżku z chorobą. Eivor nie mógł sobie na to pozwolić. Ubrał się w wilcze skóry, założył buty i wyszedł. Gdy dotarł do lasku, zobaczył ją. Wysoką, szczupłą, choinkę świąteczną. Lecz tej jednej wyjątkowej chronił wilk na 40 lvl. Eivor, choć ma już 52, nigdy nie widział tak potężnego wilka. Musiał działać szybko, bo już niektóre części ciała zaczęły mu zamarzać. Topór w dłoń i hej! Wybiegł z krzaku, skoczył z okrzykiem bojowym na ustach na wilka, i ciął toporem dwuręcznym od góry. Zwierzak parę sekund przed uderzeniem odskoczył na bok, a następnie złapał wikinga za but. Na szczęście dla naszego bohatera, przez liczne opady śniegu Eivor miał na sobie buty z potrójnej skóry. Kopnął wilka, a następnie uderzył go w podstawę czaszki, toporem. Aż z paru metrów można było słyszeć ten przyjemny trzask. Następnie nasz wiking doskoczył susem do drzewa, aby paroma uderzeniami wyciąć najpiękniejszy kawałek. Był z siebie zadowolony. Mógł wracać do wioski.

04.12.2020 08:00
11
odpowiedz
SzurmatPL
1
Junior

Zaszedł go od tyłu. Mocna prawda, wykożystując energię z odbicia, obrót i z lewej! Padają gałęzie, całe drzewo lata. Nagle, Eivor znika! Nigdzie go nie ma! Albo tak myśleli... Wnet, odbłysk słońca z dołu, z miecza! I Eivor zadaje końcowy hit, dwuręczny z dołu! I nim cokolwiek się stało jasne - wszystko stało się czarne [i tak już pozostało]

04.12.2020 08:03
👍
12
odpowiedz
TheKiller
3
Legionista

Choinka na święta,- niby prosty cel, a przynajmniej tak na początku wydawało się
Skrępowanemu Eivorowi. Oczywiście najpierw wiking wziął swój ogromny topór. Na tą okazję wyrzeźbił w nim świąteczne wzory. Drugą rzeczą jest piękny koń.
Z toporem i koniem już chyba nic nie stoi na przeszkodzie, aby odjechać po piękną choinkę. Eivor po zrobieniu dokładnych oględzin, jest już na miejscu i stojąc w zaspie śniegu spogląda na 4 metrową choinkę. Zaczął od pierwszego ciosu. Po kilku minutach wojownik zauważył, że nic nie zdziałał. Musiał użyć innej taktyki. Najpierw z miejsca do ścięcia zdjął korę.
Potem lekko nadpiłował pień(Piłę pożyczył od tutejszych chandlarzy). Gdy dorodne drzewo było gotowe Eivor wziął topór i jednym mocnym i decydującym zamachem ściął choinkę. Przywiazał ją do konia i zmęczonym krokiem odwracał się, chciał już odejść, a tu nagle zza krzaków wybiegli zbóje. Dla tego wikinga to była drobnostka wyjął tarcze i topór, zadał im kilka ciosów i po robocie. Z ostatnim tchem zmęczony wiking odszedł do osady z koniem, choinką i toporem. Eivor wiedział, że było warto, teraz choinka przyzdobiona różnymi ozdobami wygląda ślicznie.

post wyedytowany przez TheKiller 2020-12-04 08:07:42
04.12.2020 08:09
😱
13
odpowiedz
Drazoside
1
Junior

To miał być spokojny dzień pracy naszego drwala. Jednak nie tym razem.... Przeciwnik pokazuje cały arsenał igieł i dodatkowy skill zwierząt zdziczałych jeży i dzięciołów . Na szczęście ze zwierzętami nie było problemu wystarczyło mrożące krew w żyłach spojrzenie i już na placu boju została tylko choinka. Ta jednak nie dała się łatwo pokonać ale obietnica że zostanie poświęcona bogom prezentów pozwoliła przekonać choinkę do poddania się.

04.12.2020 08:14
14
odpowiedz
Ell_Chicker
1
Junior

Eivor stoi nad drzewem zastanawia się chwilę po czym szast topór wgryzł się w drzewo niczym ty w ciepłe jedzenie po długiej podróży na koniu, kolejne uderzenie teraz mocniejsze powaliło drzewo. Eivor wziął drzewo na ramię idzie do łodzi i idzie w stronę wschodzącego słońca.

04.12.2020 08:14
15
odpowiedz
MikolivePL
1
Legionista

Eivor poszedł raz do lasu,
by choinek nieść zapasu,
lecz nie znalazł żadnej sosny,
Sigurd miał, więc on zazdrosny!

No to szukał, patrzył, chodził,
długo on tak nie pomodził,
bo drewniaka w końcu znalazł,
więc do świerka szybko zalazł.

Chwycił swój topór, te ostre narzędzie,
W końcu choinka w święta będzie.
Zamach bierze, drzewo upada
Już do domu Eivor wraca.

Łatwy łup i proste łowy
Święta, święta, to czas zmowy.

04.12.2020 08:57
Matysiak G
16
odpowiedz
2 odpowiedzi
Matysiak G
154
bozon Higgsa

Yule Tuvimson
"Sosenka"

Raz przez zagajnik za wsią sadzony
Lazł Eivor z uczty, dobrze zrobiony,
Nagle go topór zaswędział w łapie
"Zetnę badyla, dzieciom postawię".
Więc rąbie krzaczor Eivor niebożę,
Rąbie i rąbie, zrąbać nie może.

Zawołał Eivor na pomoc Svena:
"Ja rąbie drzewo, ty za czub trzyma"
I biedny Eivor ze Svenem niebogą
Ciągną i rąbią, obalić nie mogą.
Swen za choinkę,
Eivor za topór,
Brak im tu jeszcze ze dwóch tęgich chłopów.

Przyleciał Olaff, Svena się złapał,
Poci się, stęka, aż się zasapał.
Olaff za Svena,
Sven za choinkę,
Eivor za topór,
Brak im tu jeszcze ze dwóch tęgich chłopów.
Pocą się, sapią, złorzeczą srogo,
Rąbią i ciągną, wyciągnąć nie mogą!

Potężny Ulryk sikał pod płotem,
Woła "Kamraci! Pomogę trochę!"
Ulryk za Ola,
Olaff za Svena,
Sven za choinkę,
Eivor za topór,
Brak im tu jeszcze ze dwóch tęgich chłopów.
Pocą się, sapią, złorzeczą srogo,
Rąbią i ciągną, wyciągnąć nie mogą!

Zawołał Ulryk szczeniaczka Fenka,
Przyleciał Fenek, ciągnie Ulryka!
Fenek za Ula,
Ulryk za Ola,
Olaff za Svena,
Sven za choinkę,
Eivor za topór,
Brak im tu jeszcze ze dwóch tęgich chłopów.
Pocą się, sapią, złorzeczą srogo,
Rąbią i ciągną, wyciągnąć nie mogą!

Leciał wysoko Synin-ostroonos,
"Fruńże tu, kruku, do nas na pomoc!"
Synin za Fenka,
Fenek za Ula,
Ulryk za Ola,
Olaff za Svena,
Sven za choinkę,
Eivor za topór,
Brak im tu jeszcze ze dwóch tęgich chłopów.
Pocą się, sapią, złorzeczą srogo,
Rąbią i ciągną, wyciągnąć nie mogą!

Skakała drogą zielona żabka,
Złapała kruka - rzadka to gratka!
Żabka za kruka,
Kruk za szczeniaka,
Fenek za Ula,
Ulryk za Ola,
Olaff za Svena,
Sven za choinkę,
Eivor za topór,
A na przyczepkę
Kawka za żabkę
Bo na szyszunie
Też miała chrapkę.

Tak się zawzięli, Tak się nadęli,
Ze nagle sosnę
Trrrach!! - wyciągnęli!
Aż wstyd powiedzieć,
Co było dalej!
Wszyscy na siebie
Poupadali:
Krzak na Eivora,
Eivor na Svena,
Sven na Olaffa,
Olaff na Ula,
Ulryk na Fenka,
Fenek na Kruka,
Synin na Żabkę
Żabka na Kawkę
I na ostatku
Kawka na trawkę

Zażywna Hildur, Ulryka żona,
Poszła go szukać, wielce wzburzona.
Cały ambaras spostrzegłszy z dala
Warzechą wojów do chat pognała.

post wyedytowany przez Matysiak G 2020-12-04 09:19:03
04.12.2020 13:25
Sargos Deres
👍
16.1
Sargos Deres
31
Centurion

świetnie się to czytało :D

04.12.2020 15:08
Matysiak G
16.2
Matysiak G
154
bozon Higgsa

A dziękuję. Ale 90% to zasługa autora oryginału.

04.12.2020 09:00
😊
17
odpowiedz
Szymerik
1
Legionista

Idąc w stronę wielkiego iglaka, który leżał przy jeziorze Eivora, nie był pewny, czy mu się uda. Kiedy dotarł pod drzewo, uderzył w nie po raz pierwszy. Nie było żadnej rysy. Wpadł na pomysł, aby rzucić się na drzewo z toporem jak na najazdach. Kiedy udało mu się wbić siekierę w drzewo, pojawił się kolejny problem. Nie mógł jej wydrzeć z iglaka. Kiedy tak szarpał się z drzewem, wpadł na kolejny, bardzo dziwny pomysł. Postanowił wpłynąć łódką w pień. Po 30 minutach przygotowań był gotowy. Gdy wiatr był pełny, a woda spokojna, wskoczył na łódkę i pognał w stronę drzewa. Zbliżając się do celu, zauważył coś niepokojącego. Na jego drodze do lądu pojawił się statek. Zwykły, mały, nieprzystrojony. Postanowił zatrzymać się przy łódce, ponieważ nie było na nim widać żywej duszy. Wszedł na łódkę. Drewno pod nim trzeszczało. Kiedy wszedł na mostek, zobaczył plany. Był to schemat na napad wioski Eivora. Kiedy uderzył w ścianę, jeden z paneli się poruszył i po sekundzie wyskoczyli z niego ludzie. Nie było czasu. Musiał szybko opuścić statek. Ludzie otaczali go i wychodzili spod paneli. Rzucił tarczę przed siebie, która wbiła się w przeciwnika. Niestety, miał za mało broni i nie mógł kontynuować walki bez ryzyka przegrania. Potrzebował toporu. Nagle zobaczył dziurę w ich szeregach. Postanowił wykorzystać okazję i wybiec na ląd. Zaszarżował tarczą, przebijając się przez ich szeregi. Znalazł się na lądzie. W chwili euforii zobaczył swój topór, który był wbity w drzewo, po czym skierował się w jego kierunku i spróbował go wyrwać z drzewa. Po chwili, udało mu się. Teraz mógł zaatakować przeciwników. Rzucał, wbijał i rąbał przeciwników swoim rynsztunkiem. Kiedy przeciwnicy zauważyli, że Eivor z łatwością pokonuje ich na polu bitwy, postanowili się wycofać. Ale Eivor tego tak nie zostawił. Po chwili kiedy odpłynęli, wziął łuk i strzelił ognistą strzałą prosto w statek. Nie jest pewny, czy ludzie zatonęli, ale z oddali wyglądało to na wielki wybuch. Kiedy Eivor po zakończonej robocie poszedł w kierunku drzewa, zobaczył, że choinka leży już na ziemi w idealnym stanie. To się nazywa huczne rozpoczęcie świąt w Krainie Wikingów.

post wyedytowany przez Szymerik 2020-12-04 09:05:38
04.12.2020 09:04
😍
18
odpowiedz
KIGONIX
5
Legionista

Topór wzięty skóra ubrana i to odświeżające angielskie powietrze czego więcej trzeba do ścięcia idealnej choinki... ano choinki, na szczęście rozglądać się za odpowiednią zacząłem już kilka miesięcy wstecz bo jak już mają być pierwsze święta w anglii to muszą być wyjątkowe. Już widać na wzgórzu tego iglastego potwora z rodziny pinaceae. No cóż pora brać się do roboty, pierwsze uderzenie, drugie, trzecie aż za czterdziestym razem pień 8 metrowego monstrum ustąpił i leciał, i leciał, i leciał na mnie o kur... Na szczęście obeszło się bez większych obrażeń (oprócz igliwia tam gdzie igliwia być nie powinno). Później zwołało się kilku chłopa do przetransportowania tego morza igliwia do wioski a gdy to wwoziliśmy do owej wioski mieszkańcy nie migli wyjść z podziwu oślepieni majestatem wspaniałej choinki. I tak to były niesamowite świętą.

04.12.2020 09:07
19
odpowiedz
premium180155533
1
Junior

Zobaczyła go z daleka.
Przesiąkniętego męskością, z toporem w dłoni, zbliżał się na wprost niej. Patrzył na nią już od dawna, w końcu stanął tuż przy niej, delikatnie dotknął ją swoją dłonią, otaksował ją swoimi turkusowymi oczami od stóp do głów, zrzucił ze swoich umięśnionych barków futro niedźwiedzia, wziął głęboki oddech, poprawił chwyt na rękojeści i... uderzył raz, drugi, trzeci... robił to mocno, stanowczo, lecz z gracją i finezją... sześć, siedem...
Widziała teraz jego plecy, szerokie ramiona na których ponownie wylądowało futro, obwinął ją liną i ciągnął w stronę stróżek dymu unoszących się na horyzoncie...

04.12.2020 09:22
Wielki Gracz od 2000 roku
20
odpowiedz
Wielki Gracz od 2000 roku
174
El Kwako

Mimo skór mroźny wiatr przenikał jego ciało do kości. Padający śnieg osiadł na jego brodzie i ubraniu czyniąc je jeszcze cięższymi, natomiast zaspy przez które się przedzierał mocno go spowalniały. Eivor nie poddawał się jednak i brnął dalej chcąc dotrzeć na szczyt wzgórza. Poszukiwał pewnego wyjątkowego drzewa, które rosło w znajdującym się tam lesie.

Dotarł w końcu na szczyt i wkroczył między drzewa. Mimo panującej wokół srogiej zimy drzewa były całe zielone, jednak nie była to radosna zieleń lata. Czaiło się w tym coś mrocznego i odpychającego. Ucieszył się jednak, że przynajmniej nie było już tutaj śniegu i wiatru, choć chłód stał się jeszcze większy. Cel jednak był już blisko.

Czas dłużył mu się w nieskończoność, miał też czasem wrażenie, że coś podąża za nim w oddali. Chwycił mocniej za rękojeść topora, upewnił się też czy ukryte ostrze wysuwa się prawidłowo.

W końcu zaczęło robić się jaśniej. Aż nagle znalazł się na skraju otwartego pola, całego w drobnej warstwie śniegu. Cel jego podróży znajdował się na jego środku. Była to wyjątkowo duża i piękna choinka.
-Na Odyna! Wieszcz miał rację. To drzewo jest naprawdę wyjątkowe. Medalion z jego drewna będzie potężnym amuletem. -
Ruszył pomału w jego stronę gotów już odrąbać kawałek drewna.
-Zawróć. - dobiegł go nagle szept zza pleców.
Odwrócił się gwałtownie, rozglądając się dokładnie. Nikogo tam jednak nie było.
-Musiało mi się zdawać. -
Ruszył ponownie w stronę drzewa, tym razem bez niespodzianek. Gdy znalazł się przy nim wyszukał najlepiej wyglądający fragment i przygotował się do jego odrąbania. Wtem poczuł jak jakaś siła odrzuciła go do tyłu.

Ocknął się nieprzytomny po paru minutach. Wstał i powiódł wzrokiem za swoim toporem. Leżał parę metrów od niego.
-Zawróć głupcze, póki masz jeszcze szansę. - usłyszał ponownie ten sam głos. Dobiegał od strony drzewa.
Stała tam kobieta. Jednak nie była ona człowiekiem. Połowa jej ciała była piękną kobietą, natomiast druga gnijącymi i odrażającymi szczątkami. Nogi natomiast to był sam szkielet.
-Hel! - krzyknął Eivor -Czego chcesz? -
Nie odpowiedziała jednak. Stała po prostu patrząc na niego. Chłód śmierci bijący od niej był gorszy niczym najbardziej sroga zimowa noc zima. Eivor czuł się jakby opuszczało go życie. Wiedział jednak, że to złudzenie.
-Daj mi zrobić swoje, a odejdę i więcej mnie nie zobaczysz. - próbował z nią negocjować.
Jedynie co zrobiła to uniosła swoją dłoń wskazując mu kierunek z którego przybył.
-Thorze dodaj mi sił. - wyszeptał Eivor i szybko ruszył w jej stronę.
Będąc przy niej szybko wysunął ostrze próbując przeszyć jej ciało w miejscu, gdzie powinno być serce. Ona sama jednak zniknęła. Szybko rozglądał się dookoła szukając jej. Wtem usłyszał trzask drewna. Skupił swoją uwagę na drzewie, widząc jak to zaczyna budzić się do życia.
-Na bog...- chciał rzec lecz musiał szybko uskoczyć przed gałęzią, która nagle wystrzeliła w jego stronę.
Gdy tylko znalazł się w nowym miejscu poczuł uderzenie w bok i gorącą krew wypływająca z boku. Jedna z gałęzi przebiła jego bok, rana nie była jednak poważna i głęboka. Uderzeniem dłoni złamał gałąź i wyciągnął ją z boku. Musiał też uskoczyć przed kolejnym uderzeniem. Wykonując uniki próbował zlokalizować swój topór.
-Tam jest. - rzekł do siebie gdy go ujrzał.
Niecałe 4 metry dalej przysypany drobną warstwą śniegu. Widząc kolejną gałąź wykonał skok z przewrotem lądując obok broni i chwytając za jej rękojeść. W ostatnim momencie odsunął się o milimetry i przeciął jednym płynnym ruchem gałąź. Z drzewa dobiegł kobiecy głos bólu.
-A więc tam się schowałaś! - krzyknął Eivor -Nie powstrzymasz mnie, dostanę to po co przyszedłem. -
-Głupcze. - dobiegł go zewsząd jej głos -Odejdź stąd i nie wracaj. -
Nie zaatakowała go jednak ponownie, czekała na jego ruch. W tym momencie Eivor pojął, że ona nie chce go zabić. Nie może. Nawet bogowie mają rządzące nimi zasady. Postanowił wykorzystać to na swoją korzyść.
-Będę tego żałował. - zamruczał do siebie z grymasem.
Rzucił się do przodu dopadając do drzewa szybciej niż zdążyła zareagować. Uderzył szybko w drzewo próbując odrąbać kawałek. Poczuł kolejną gałąź w jego ciele. Skupił się jednak na swoim zadaniu, unikając co bardziej mogących go zranić gałęzi. Gdy tylko od drzewa odpadł interesujący go kawałek rzucił się do biegu. W chwilę znalazł się pomiędzy drzewami, nie zatrzymywał się jednak. Tym razem droga okazała się o wiele krótsza. Tuż przed wyjściem z lasu potknął się o wystającą gałąź i upadł turlając się. Zatrzymał się idealnie tak by móc spojrzeć jak Hel stoi na skraju drzew.
-Nie wiesz co uczyniłeś. - odrzekła znikając w świetle nowego poranka.
Leżał tak dłuższą chwilę zbierając siły. W końcu wstał cały obolały, zmęczony i zmarznięty, udając się w swoją stronę.

Kolejnej nocy drzewo którego tak strzegła Hel leżało martwe i uschnięte. W miejscu gdzie powinien znajdować się pień widniał szeroki i głęboki dół. Obok stał stwór przypominający człowieka - jego skóra była cała czerwona z białym futrem okalającym niektóre miejsca i tworzącym coś na kształt brody w miejscu gdzie miałby ją człowiek, a ogromny brzuch zwisał luźno. Otaczało go stado istot wyglądających jak gnijące renifery.
-Eivoooooooooor. - rzekła istota i udała się powolnym krokiem wraz ze swoim zastępem w stronę w którą uciekał Eivor.

post wyedytowany przez Wielki Gracz od 2000 roku 2020-12-04 10:24:25
04.12.2020 09:23
papież Flo IV
21
odpowiedz
papież Flo IV
84
Prymas Polski

Eivor jak co roku wyruszył ściąć choinę na święta, wybrał najbardziej iglaste drzewko w lesie. Nie dość, że poharatał się od igieł, to jeszcze zaatakował go siedzący na drzewie nietoperz. Eivor się tym nie przejmował i zaciukał zwierzątko. Nie przejmując się zaczął dalej walkę z drzewem. Drzewo było ciężkie, lecz nie było to problemem dla silnego Eivora. Z łatwością przeniósł choinkę do swojej wioski. Niestety, cała historia zakończyła się źle dla wikingów. Okazało się, że nietoperz został spożyty na obiad. Tydzień później wioskę wikingów zaatakowała tajemnicza choroba, z którą poradzili sobie tylko najmocniejsi.

04.12.2020 09:27
22
odpowiedz
TheHolek
2
Junior

24 grudnia, zapach cynamonu i świeżo upieczonego piernika. Eivor mimowolnie otworzył oczy, powoli zwlekł się z łoża i poszedł do kuchni. Tam zauważył swoją żonę i setki dań, chcąc podjeść coś przed wigilią sięgnął po płat śledia, ukochana nagle się odwróciła z drewnianą łyżką i uderzyła go w rękę. Wręczyła mu do dłoni jego topór i wygnała z kuchni po ścięcie pięknej choinki. przeklinając go jeszcze na odchodne od obżartucha i pijaczyny. Lekko skacowany Eivor udał się więc do okolicznego lasu. I ujrzał tam tą idealną... Aksamitne igły, nie za duże parametry, i jeszcze wydawało się jakby go wybrała...Wziął, więc topór i... ściął przytargał do wioski, zawołał żonę i czekał... Ta chodziła dookoła, oglądała i nagle padło soczyste: "Za sztywna". Eivor wrzucił, więc choinkę do ogniska i ruszył z powrotem. Na wzgórzu zobaczył jeszcze piękniejszą: gładkie i cieniutkie igły, niewysoki pień i ten przeszywający zapach żywicy. Wystarczyły dwa machnięcia toporem i już mógł wracać do wioski. Tymczasem na głównym placu zebrała się już część poddanych, na czele z wybranką naszego bohatera. Gdy ten dotarł rzucił do jej stóp wspaniałe drzewko. Ta jedyne co zrobiła to zareagowała głęboką pogardą - zaśmiała się i wróciła do swoich obowiązków. Zdenerwowany wiking wbiegł do lasu ściął pierwsze drzewo jakie napotkał i wrócił po 2 min do wioski. Dopiero gdy zatrzymał się na placu spojrzał na nią. Delikatne gałązki, małe gładkie i promieniujące igiełki oraz mocny, przecudny wręcz zapach lasu. Kątem oka zobaczył żonę idąca wśród rozstępującego się tłumu i gdy zostały jej dwa metry do niego, rzekła:
- No nareszcie coś porządnego, daj to postawię w salonie.
W czasie gdy to mówiła Eivor nie patrzył na nią, ciężko powiedzieć czy w ogóle jej słuchał. Cały czas wpatrywał się w drzewko. Nagle Eivor pochwycił krzak i w ciągu 30 sekund znalazł się w porcie. Rzucił drzewko na jedną z łodzi i odbił od brzegu śmiejąc się głośno i wrzeszcząc:
- Nigdy jej nie dostanie! NIGDY!!! HAHA! JEST MOJA!
I tak o to słuch o nim zaginął mówiło się, że wyruszył na Gran Canarie ciesząc się towarzystwem swej zielonej przyjaciółki i jej dziupli.

04.12.2020 09:34
23
odpowiedz
Grzesiuuu
1
Junior

Wielki Wiking, dostał nowe zadanie, coś co zagwarantuje mu miejsce w Valhalli. Takich przeciwników są miliony, potężni, twardzi. Eivor jest przygotowany, chce sie popisać i wpaść w łaski bogów, zabiera swój topór po czym wychodzi z chaty, czeka go ciężka droga. Po długiej tułaczce znajduje ją, wielka, gruba i twarda. Zbliża sie do niej, stąpa pewnie, "ona da mi miejsce w valhalli" mówi cicho zafascynowany. Bierze zamaszysty cios, wypycha z biodra całe uderzenie które powala choinkę na ziemie. Wiking patrzy na swoje dzieło, na idealnie wymierzony cios, podnosi choinke i wraca do chaty. Wystarczy ją tylko udekorować, ale to już inna historia...

04.12.2020 09:35
24
odpowiedz
KillAndWin
17
Legionista

Poeta ze mnie żadne, pisarz również. Krótko i na temat. Elivor poszedł do lasu ściąć choinkę, bo mu baba kazała. Wybrał pierwsze lepsze drzewo, machnął kilka razy toporem i upier*olił drzewko. Załadował na swoje stare sanki i wrócił do domu znów zasiąść przed magicznym lustrem oglądać zmagania w Quiditcha i popijać gorący miód pitny. Koniec

04.12.2020 09:47
CheshireDog
25
odpowiedz
CheshireDog
124
Desk jockey

Zacięty bój? To była po prostu jednostronna masakra. Jak drzewko mogło przeciwstawić się dzielnemu Eivorowi?
Wszystko trwało tylko kilka chwil, Eivor wykonał kilka celnych ciosów toporem i po sprawie. Wolał spędzić czas w domu z najbliższymi i zjeść pyszną pieczeń niż bawić się ze ścinaniem drzewka.

04.12.2020 09:50
26
odpowiedz
Altsmok
1
Junior

.

post wyedytowany przez Altsmok 2020-12-04 09:55:09
04.12.2020 10:09
27
odpowiedz
rar17
12
Legionista

Eivřr Pálsdóttir to pochodząca z Wysp Owczych singer-songwriterka. Drobna blondynka o pięknym głosie, która otaczającą ją naturę wykorzystuje jako inspirację dla swoich kompozycji. Dziwne macie te pytania!

Dobra, ale natura swoje, a choinkę na Święta trzeba mieć. Zrozumiałe. Widzę więc to tak.

Eivřr bierze swojego zasłużonego akustyka, na którym zagrała niezliczone ilości koncertów. Wdziewa na siebie onuce, ciepłą kurtkę z (syntetycznym) futrem z niedźwiedzia i wyrusza na polowanie. Jej celem jest choinka gigant. Po prawdzie na Wyspach Owczych nie jest to jakaś anomalia, raczej jedno z wielu drzewek o dużych rozmiarach znajdujących się wokół jej posesji, ale dramaturgia ważna rzecz. Eivřr jak przystało na artystkę nie rusza się z domu bez słuchawek, więc oprócz odzienia wierzchniego zabiera ze sobą odtwarzacz i w rytm muzyki praojców roztrzaskuje swoją gitarę o pień.

I to tyle. Wraca do domu, bierze kluczyki, jedzie autem do supermarketu i kupuje sztuczną (ale nie plastikową!) choinkę. Co za różnica, skoro i tak nie obchodzi Świąt.

04.12.2020 10:44
28
odpowiedz
Deny
1
Junior

Zima to zimno toż to wiadome.
Aby przetrwać wyszkolenie bojowe.
Wiking musi ścinać drzewo opałowe.
Choinka posiada okrycie puchowe.
Zacny to trening na poranki zimowe.
Jednakże głupi sposób śmierci.
Eivor pod choinką spotka koniec swojej ścieżki.

04.12.2020 10:44
29
odpowiedz
DoboszewskijPL
1
Junior

Była noc gwiaździsta, w powietrzu już Święta
Ale u Wikingów choinka nie ścięta
Trzeba ten stan zmienić, lecz wszyscy się bali
Żaden nie był godzien iglaka obalić
Wyrwał się więc Elvor, bo któż by mógł inny?
Wojak z niego bystry, sprawny też i silny
Podjął więc swój topór i ruszył na łowy
Idąc tak przed siebie, zaszedł do Dąbrowy
Bo tam właśnie rosło drzewo legendarne
Przez które nie jeden skończył życie marne
Dotarł Evor na miejsce i ujrzał już bossa
Był straszniejszy nawet od z matmy kolosa
5hp i tarcza, cała z drewna była
Lecz Evor nie mięczak, dorwał za badyla
I ciachnął raz, drugi już wróg pokonany
Lecz co to? Powstaje! Cóż to za szatany?
Stanął Iglak i porósł igłami raz jeszcze
A z gałęzi poczęły wyskakiwać kleszcze
Oblazły Evora i topór zabrały
Ale zanim życie całkiem odebrały
Iglak przemówił: Evorze kochany
I nawet Ty zostałeś przeze mnie pokonany
Aby Ci ułatwić drogę w tamtą stronę
Przyjmij proszę ode mnie tę oto koronę
Evor zamknął oczy i wrzask z piersi wyjął
Kiedy je otworzył, zdrętwiało mu ryło
Cała ta historia tylko śniła mu się
Wyrosła na bardzo dobrym spirytusie

04.12.2020 10:45
30
odpowiedz
Hubus18
5
Legionista

Jeżeli chodzi o wygląd zaciętego boju Eivora z niesfornym iglakiem, to nie mam zielonego (jak ów iglak) pojęcia jak mógłby wyglądać. Ale wydaje mi się, że brzmiałby mniej więcej tak:

tup tup tup tup tup tup tup
wzium
dum dum dum dum
TRAACH
szuuuuuuuuuuuuuu

BUUUUUM
hyc
tup tup tup tup tup tup tup

NIOWTNJ!

04.12.2020 10:56
Shubiert
31
odpowiedz
Shubiert
2
Legionista

Eivor szedł przez ciemny bór, na plecach niósł topór. Na wzgórzu stała choinka, jego cel. Można pomyśleć, że dla Eivora to tylko jedno cięcie topora. Nic bardziej mylnego. Wejście na wzgórze usłane było wściekłym igliwiem wbijającym się we wszystko i wszędzie. Ze szczytu co chwile przeprowadzany był zmasowany atak szyszek pokrytych lepiącym śluzem. Nazwa tego śluzu narodziła się w Żywcu, bo ta substancja służyła do impregnacji beczek pełnych nektaru boskiego. Jest to żywica.
Eivor obklejony cały w igliwiu i szyszkach dotarł wreszcie na szczyt. Stał oko w oko ze swoim wrogiem. Posiadł swój topór, przymierzył się, wziął zamach, i NAGLE...... Dostrzegł, że choinka na którą polował to brzoza przebrana za choinkę i poszedł szukać swojego rywala gdzie indziej.

04.12.2020 11:18
😃
32
odpowiedz
Luk125
1
Junior

Z początku wydawało się to łatwe zadanie, potężny wiking wyruszył do nordyckiego lasu by przynieść dla swojej rodziny świąteczne drzewko. Po przeprawieniu się przez kolejne zaspy śniegu, Eivor w końcu napotkał wymarzone drzewo na skraju klifu. Zbliżał się do niego powoli, z wielką ostrożnością wyjął topór z pod pasa, obserwował swojego przeciwnika, nie dawał oznak strachu. Gdy był już na tyle blisko by uderzyć, nagle z korony drzewa wyleciało stado kruków, nie przestraszyło to młodego wojownika, który wziął już zamaszysty zamach. Pierwsze uderzenie zostało wykonane, lecz drzewo na tym nie ucierpiało. Wiking powtórzył czynność kilkukrotnie, lecz nie dało to efektów. Nagle rozstąpiło się niebo, pioruny zaczęły ciskać w wodę przy urwisku. W końcu oczom Eivora ukazał się Odyn wraz z swym synem Thorem, powiedzieli naszemu wojownikowi, że zdradził swoich Bogów i musi za to ponieść karę. Bóg piorunów uderzył swym młotem w skałę, co spowodowało oberwanie się ziemi, wraz z drzewkiem. Wiking chcąc się ratować wpił topór w krawędź klifu i wspiął się na niego niczym prawdziwy assassin. Niebo zaczęło się przejaśniać, zrezygnowany wojownik wyruszył w drogę powrotną do osady, gdy był już przy porcie zauważył nieszczęsne drzewko, ucieszyło go to, w końcu mógł wrócić do rodziny z zdobyczą.

post wyedytowany przez Luk125 2020-12-04 11:21:47
04.12.2020 11:23
yans20
😃
33
odpowiedz
yans20
24
Legionista

- I zanim wejdziecie do Animusa, zapamiętajcie słowa naszego prominentnego członka Abrahama Lilcoln'a "Gdybym miał osiem godzin na ścięcie drzewa, spędziłbym sześć na ostrzeniu siekiery"

Eivor zadumał się i natchniony inspiracją żwawo zabrał się do ostrzenia topora, po kilku godzinach spędzonych na przygotowaniach, drzewo uległo od kilku uderzeń topora.

- Pewnie sam Odyn zsyła do mnie te pomysły.

Zadumał się Eivor spoglądając podejrzliwie w niebiosa.

04.12.2020 11:27
34
odpowiedz
dzixon94
1
Junior

Wsród nocnej ciszy brzdęk topora się rozchodzi
Wstańcie Wikingowie, Eivor sam po lesie chodzi!
Czy prędzej się wybierajcie
Do przywódcy pośpieszajcie
Razem z nim ścinać drzewa
Czy prędzej się wybierajcie
Do przywódcy pośpieszajcie
Razem z nim ścinać drzewa

Poszli, znaleźli Eivora z toporem
Zobaczyli tylko na każdą stronę latającą korę
Jako przywódcy cześć mu dali
A witając zawołali
Z wielkiej radości
Jako przywódcy cześć mu dali
A witając zawołali
Z wielkiej radości

Ach, witaj drzewko z dawna żądane
Cały rok wyglądane
Na Ciebie wikingowie z północy
Czekali, a Tyś tej nocy
Nam się objawiło
Na Ciebie wikingowie z północy
Czekali, a Tyś tej nocy
Nam się objawiło

04.12.2020 11:29
35
odpowiedz
Zielarnik97
1
Junior

Eivor zaraz po obudzeniu się wstał z pryczy która pryczę ledwo przypominała, następnie odział się w swoje Wikingowe ubranie, dokładnie zapiął pas, Topór zgarnął w prawą dłoń z czegoś przypominającego wieszak ścienny, po czym wypił chałstem mocnego alkoholu w kubku owiniętym starą brunatną szmatką. Następnie po wyjściu ze swojej chaty Eivora naszła błyskotliwa myśl, że przecież niedługo święta i musi on mieć najwyższą i najbardziej potężną choinkę w całej osadzie. Wiking wnet ruszył do pobliskiego lasu, można było by sądzić że wyprawa po choinkę to bułka z masłem, ale nic z tych rzeczy. Eivor zanim dotarł w głąb lasu napotkał na swojej drodze niedźwiedzia który wyskoczył na niego zza pobliskiego głazu, bestia była ogromna na 3,5 metra wysokości gdy stanęła na łapach, Eivor uniknął ataku bestii po czym mocno trzymając topór w prawej dłoni zamachnął się w stronę bestii ruchem sierpowym, Wiking trafił i mocno okaleczył bestię w okolicach jej lewego boku. Bestia uciekła gdzieś w las, Eivor rozejrzał się a tam stała ona Największą i najgrubsza choinka w całym lesie, piękny okaz dobitnie wycechowane drewno, rozpiętość boczna drzewa przyprawiająca o ból głowy, To ONA wykrzyczał Eivor. Następnie Eivor rzucił się w te pędy w stronę Iglastego monstrum, najpierw wykonał przewrót w przód i zadał serię potężnych ciosów na prawą podstawę choinki, odskoczył lekko zdyszany lecz w jego oku mogliśmy tylko dostrzec żywy ogień, Eivor ruszył prędko w okolice lewego boku drzewa po czym ile miał tylko sił w dłoniach chwycił swój topór oburącz w locie i uderzył pod kątem w lewą podstawę drzewa, rozbrzmiał prze potężny huk. Eivor wiedział że wygrał tą batalię, gdy upadł na ziemię po ciosie spojrzał za siebie, a drzewo zaczęło opadać na ziemię siarczyście strzelając opiłkami kory. W pewnym momencie monstrum opada, Eivor wycieńczony unosi swój Topór ki górze w geście zwycięstwa, to się właśnie stało Eivor właśnie zdobył to o czym najbardziej marzył w te święta, czyli Największą Choinkę bydlaka wśród choinek. Koniec. Dziękuję i pozdrawiam wszystkich serdecznie. 6 Dni do Cyberpunka. ;)

04.12.2020 11:48
Terhert
36
odpowiedz
Terhert
2
Junior

Pada śnieg, pada śnieg, rzucają toporami, a Mikołaj dostał w łeb, leży po saniami! Kolejna mroźna zima. Śnieg harcował tak bardzo, że nawet gdyby Mikuś nie dostał w głowę, to miałby problemy żeby przez niego przelecieć. Eivor sunęła przed siebie, uparcie przemierzając kolejne metry grubej warstwy śniegu. Twarz zasłaniała grubą chustą, lecz nie dawała ona zbyt wiele w perspektywie lodowatego wiatru oraz igieł mrozu wbijających się w oczy i w miejsca, w których nigdy by się nie pomyślało, że można zmarznąć. Wojowniczka marzła bardziej niż wojska Napoleona po podbiciu Moskwy. Chociaż chwila, przecież do tego wydarzenia zostało jakieś 1000 lat, więc to wojska francuskie marzły pod Trzecim Rzymem podobnie jak Eivor teraz. W każdym razie, trzeba było w końcu znaleźć jakieś drzewo, zanim topór zamarznie tak bardzo, że będzie miał obrażenia od zimna +5. Wojowniczka przemierzała kolejne wzgórza i lasy, kotliny oraz zamarznięte brzegi jezior, cudem powstrzymała się przed skorzystaniem z baru, z ciepłym kakałkiem, a także przed kłótnią, z jakimś łysym kolesiem z brodą, który biegał z jakimś dzieciakiem powtarzając "chłopcze" co i rusz, o to, że to jego topór jest lepszy. Bo co? Bo latać umiał? Jakby było trzeba to by i jej tak potrafił! A przynajmniej to sobie powtarzała Eivor, bo jej ego nie potrafiło przyznać, że jest inaczej. Zresztą nawet jeśli nie, to co za różnica? Topór to topór, przecież tamtym chyba bogów nie mordował. Mimo wielu godzin drogi, dalej nie była w stanie znaleźć żadnej godnej choinki. Za mała, za stara, za młoda, tej igły mają rozdwojone końcówki, a tamtej już wypadają igiełki!

Z każdym krokiem wojowniczka coraz bardziej żałowała, że niechcący rzuciła w Mikołaja toporem. Może pomógłby tymi swoimi saniami. No ale nic to. Przynajmniej zabrała od niego fajną czapkę. Na szczęście, na horyzoncie w końcu pojawiło się światełko, cień nadziei. Wielka, oblodzona góra, ledwo widoczna przez zamieć śnieżną. Lecz na jej szczycie, majestatycznie wyglądające drzewo. Wielkie, potężne. Względnie młode. Wreszcie coś godnego wioski. Kobieta aż uśmiechnęła się do siebie, nie wierząc własnemu szczęściu. Dodreptała do góry i już miała zacząć się wspinać, ale po ledwo parę metrach ześlizgnęła się po lodzie. Kolejne próby przyniosły efekt ten sam. Co prawda raz nawet prawie dostała się na pierwszą półka skalna. Jednak prawie robi sporą różnicę. Trzeba było kombinować. Po krótkiej zadumie, Eivor wpadła na pomysł. Zawróciła do miejsca w którym spotkała się z brodatym, łysym mężczyzną. Napotkała na jego obóz. Wspomniany łysy stał nad ogniskiem, trzymając za szyję elfa w zielonym kubraczku. Krzyczał do niego coś o świętych, panteonie chrześcijańskim i innych dziwach. Kobieta niezbyt rozumiała po co mu te informacje, ale w to nie wnikała. Ważniejsze było to, że była w stanie spokojnie ukraść jego topór. Co zresztą jej się udało. Wróciła pod lodową ścianę i z pomocą dwóch toporów, zaczęła się wspinać, wbijając oba w lód niczym prowizoryczne czekany. Po blisko godzinie męczącej oraz żmudnej wspinaczki, w końcu dotarła na szczyt. Miała sporo szczęścia, bo gdy tylko stanęła na ostatniej półce, skradziony topór wyrwał jej się z rąk i odleciał ku horyzontowi. Rzeczywiście potrafił latać. Tego się nie spodziewała. Nie mniej, ważniejsze czyny przed nią. Stanęła przed wielką choinką. Teraz tylko ją ściąć. Wraz z kolejnym ciosem topora, metal zagłębiał się coraz głębiej. Drzazgi leciały, drewno pękało. Normalnie niczym rozłupywanie komuś czaszki, tylko czerwonego brakuje. Każda kolejna drzazga coraz bardziej wydawała się krzyczeć i błagać o litość, której wojowniczka nie miała zamiaru udzielić. W końcu drzewo runęło. Niestety, w złą stronę i zamiast zjechać z wzgórza, położyło się na jego szczycie. Kolejny problem. Ale na to też miała pomysł. Zeszła z góry, wróciła do obozu, elf nie przeżył, znowu ukradła topór i wróciła na górę. Przywiązała topór liną do pnia drzewa i mocno złapała się jednej z gałęzi. Nigdy tego nie próbowała, ale lepsze to niż nic. Topór znowu się zerwał, a choinka poleciała jak wystrzelona z katapulty, prosto w stronę wioski Eivor. Po tej nocy, niektórzy mówili że widzieli wiedźmę na miotle, lecącą na tle księżyca. Mała korekta. To tylko wiking na latającej choince. Gdzie w połowie drogi kobieta odcięła linę, a topór wrócił do właściciela. Widok zabierał dech w piersiach. Nigdy by nie powiedziała, że można wznieść się tak wysoko. Zachwyt skończył się w momencie, w którym zaczęła spadać. Nie przemyślała trochę tego, jak ma wylądować. Tutaj jednak zadziałała magia świąt! Cudem i fartem choinka wylądowała na wielkiej stercie siana. Niedługo potem, choinkę udało się przystroić i ustawić na środku wioski. Wszystko wyglądało cudnie! Tylko Mikołaj dalej nie wstał po dostaniu toporem... Jaki morał z tej opowieści? Latające topory to lekarstwo na każdy problem.

post wyedytowany przez Terhert 2020-12-04 11:50:54
04.12.2020 11:54
AUTO6
37
odpowiedz
AUTO6
84
Generał

Wiał silny wschodni wiatr niosący mroźne powietrze i poderwane z ziemi płatki śniegu. Eivor z lodowatym toporem w zmarzniętej dłoni przeklinał w myślach samego siebie - "Mogłem pomyśleć o odszukaniu odpowiedniego drzewka jesienią przed nadejściem mrozów, ale wolałem w tym czasie łupić wybrzeże Anglii i szukać szacunku w oczach bogów!" Gdy tak szedł marząc tylko o ognisku i rozgrzewającym napitku w bawolim rogu i mijał coraz więcej choinek różnych rozmiarów i gatunków nagle stanął jak wryty. Przed jego oczami ukazało się niemal idealne drzewko pod którym spał ogromny niedźwiedź w swoim leżu. Eivor jeszcze mocniej chwycił topór mówiąc sam do siebie w myślach - "Zatem tego chcieli bogowie, tu udowodnię, że zasługuję na Valhallę, a jednocześnie zdobędę wreszcie to przeklęte drzewko. Nowa skóra niedźwiedzia, jego mięso i sadło też się przyda na zimę. Skup się Eivor, czeka cię ciężka walka!"

04.12.2020 12:01
38
odpowiedz
CaipeQ
1
Junior

Dzierżąc topór w dłoni, Eivor wyrusza ściąć drzewko na choinkę, okazało się że choinka jest 5 leveli lepsza od Eivora i jest zatwarda by ją ściąć. (nie mam doświadczenia z assasynami)

04.12.2020 12:02
39
odpowiedz
SeguriS
1
Legionista

Eivor poszedł do lasu po choinkę. Natknął się tam na Świętego Mikołaja, który powiedział mu, że las należy do niego pozwoli mu ściąć drzewo, jeśli mu pomoże. Mikołaj wyżalił się, że wiele dzieci chce dostać na gwiazdkę drewniany topór, jednak on jest już stary i nie ma wystarczająco siły do cięcia i rzeźbienia w drewnie, a Eivor zna się na broni jak mało kto. Dzielny wiking przystał na propozycję i pomógł Mikołajowi. Chciał tym uszczęśliwić dzieci, bo sam, gdy był małym dzieckiem uwielbiał bawić się drewnianym toporem i wiedział ile frajdy to sprawia. Po wykonaniu zadania Mikołaj zaprowadził Eivora do największego i najpiękniejszego drzewa w całym lesie. Mikołaj wyznał, że miał je postawić w swojej wiosce, ale w ramach podziękowania postanowił sprezentować je Eivorowi. Wiking nie krył zachwytu i podziękował staruszkowi. Eivor chwycił za topór i zaczął ścinać drzewo, po czym zabrał je ze sobą i wyruszył w drogę do domu. Gdy dotarł do wioski była już noc, więc postanowił, że zajmie się choinką następnego dnia. Nazajutrz Eivor dostrzegł jakąś kartkę na drzwiach. Okazało się, że to list od Świętego Mikołaja, w którym ze wzruszeniem dziękował za pomoc i przekazał, że na zewnątrz czeka niespodzianka. Gdy Eivor wyszedł na zewnątrz zaniemówił. Na środku wioski stała przepięknie ubrana choinka, a wokół niej stały zachwycone dzieci.

04.12.2020 12:12
40
odpowiedz
Yorick_Foster
1
Junior

Pieśń to będzie o Eivorze, wielkim królu, który siedząc w swoim dworze
Zdecydował iść na łowy, jak co roku o tej porze.
Święto Jul już się zbliżało, by się bogom przypodobać
Należało bestię usiec, co od święta Jul się zwały
Julle.
Bestie były to potworne, wszystkich, co do lasu weszli
Na kawałki rozrywały, a czaszkami pokonanych
Swe konary ozdabiały.
Należało bestię zatłuc, okorować, w stojak włożyć,
w wielkiej Halli ją ustawić, podarkami ją obwiesić.
Wtedy i Bogowie kontent i tradycji zadość się stanie.
Zebrał Eivor swą drużynę, najdzielniejszych z dzielnych skrzyknął,
I ruszyli w dzicz, w śnieg, w zawieruchę.
O przygodach, które mieli, innej trzeba opowieści.
Dość powiedzieć, że po trudach, znojach, głodzie,
Po dniach wielu swej wędrówki, doszli w końcu na skraj Lasu.
Lasu, co się Mrocznym mienił.
Tedy oręż swój dobyli; pancerz, tarcze szykowali
Świeże ślady wnet znaleźli, polowanie rozpoczęli.
W bór głęboki weszli szybko, nasłuchując, wypatrując
Jull gdzieś czaił się w ciemności.
Słychać było jego trzaski, czuć już było odór straszny.
Wtem, z nienacka, z mroku, wystrzeliła łapa straszna.
Już zaczęła wojów smagać i rozrzucać dookoła.
Sekund kilka nie wiedzieli, skąd Jull straszny atakuje,
Skąd te szpony, skąd te razy. Wnet spostrzegli bestię wielką,
Jak trzech wojów tak wysoką.
Szpony straszne, paszcza wielka, już kłapała głodna ofiar.
Skoczył Skulle, siecze bestię, lecz ta nic sobie nie robi.
Odtrąciła tylko woja, na Eivora się szykuje.
Tną ja, sieką, kłują, rąbią, lecz wciąż bestia się porusza.
Dzielny Eivor na przód skoczył, swego druha tarczą broni,
Lecz sam cios potężny dostał i odleciał metrów kilka.
Ledwo wstaje, miecza szuka, bestia nad nim już zawisła,
Już go konarami chwyta, ściska i do paszczy go pakuje.
Już Walkirię widzi Eivor, jak po niego z nieba spływa,
„Zatem dziś wieczerzać będę z bogami i przodkami mymi”
Nagle Jull potężnie ryczy i Eivora z rąk wypuszcza.
Włócznia wielka go przeszyła, przez 3 wojów razem wbita,
Lecz wciąż dycha stwór przebrzydły, wciąż się wije, wymachuje
Z włócznią Jull próbuje walczyć, wyrwać z ciała, oswobodzić.
Wykorzystał Eivor chwilę, oręż chwycił, skoczył szybko
Na konary, na łeb bestii. „O Odynie, Torze wielki, dajcie siłę swemu słudze!”
Siecze Eivor, raz za razem, bestia wyje, szarpie strasznie.
W końcu padło martwe cielsko, nieruchome, zimne, straszne.
Wnet wojowie okrzyk wznoszą „Niech nam żyje Eivor wielki,
Co potężną bestię usiekł!”.
Wzniósł swój miecz do góry Eivor, bogom wszystkim podziękować,
Że mu dali Julla usiec. Szybko stwora obwiązali i na sanie go ładują.
Szybko, by przed Jul do domu zdążyć, na wieczerzę.

04.12.2020 12:20
41
odpowiedz
glazura
1
Legionista

Eivor wyszedł z domu i sam do siebie mówi:i kto to wymyślił ze drzewo ma byc w domu??drzewa sie z lasu nie wynosi..ot se baba wymysliła:przynies jej iglaka to go ustroimy,,,,a sama sie ustrój......no tak...ale jak nie przyniose to żryć nie da:( dobra trzy rąbnięcia i będzie moja...raz,dwa....co jest do jasnej gwiazdki,,,,ze stali ten konar??ale co ja nie dam rady??TRZY!!!!no moja ty choineczko:)

04.12.2020 12:33
42
odpowiedz
EvanR
1
Junior

Topór w dłoń i jedziemy najechać jakąś wioskę! podczas walki Eivor widzi wspaniałą choinkę, i kiedy skończy mordować wrogów biegnie tak szybko jak się da po drzewko, uderza raz, drugi, trzeci, czwarty, piąty, dziesiąty, i w końcu drzewko leży, woła towarzysza, razem niosą drzewo na łódź i wracają do domu.

04.12.2020 12:39
43
1
odpowiedz
KDDS
2
Legionista

Eivor otworzył oczy i odkrył, że znajduje się pod drewnianym dachem. Drugą rzeczą którą odkrył był przeszywający ból jaki poczuł w całym ciele, a trzecią to że nadal umie szpetnie przeklinać.
- Wreszcie się obudziłeś - powiedziała czuwająca nieopodal kobieta, najwyraźniej niezbyt zaskoczona umiejętnościami lingwistycznymi Eivora.
- Wolałbym nadal spać. Czuję się jakbym zeskoczył z klifu na stos siana.
- Nie dziwię się. Halfdan opowiadał mi o waszej wyprawie po choinkę. Podobno tylko wy uszliście z życiem i to cudem!
No tak, wyprawa po choinkę... Zupełnie o niej zapomniał ale teraz widział wszystko wyraźnie przed oczami. Słyszał ten głośny trzask i to nieludzkie wycie. Zanim zorientowali się, że coś jest nie tak Egil i Eid już leżeli bez życia na ziemi. Widział jeszcze śmierć Ingvara i Bjorga, a potem wszystko przykryła czarna zasłona. Ta wyprawa była skazana na porażkę w momencie w którym weszli do lasu. Tu potrzeba czegoś innego... Potrzeba specjalisty!
-Halina! - Powiedział zdecydowanym głosem Eivor do kobiety - Zawołaj mnie tu wiedźmina...
.
Później mówiono, że człowiek ten nadszedł od północy; od Bramy Powroźniczej. Szedł pieszo, a objuczonego konia prowadził za uzdę. Było późne popołudnie i kramy powroźników i rymarzy były już zamknięte, a uliczka pusta.
Eivor czekał na niego siedząc przed chatą.
- Witaj Panie wiedźminie!
- Wiedźmaku - odparł sucho nieznajomy.
- Co?
- Wiedźmaku - powtórzył.
- No nieważne, jak zwał tak zwał. Mam dla Ciebie robotę.
Eivor opowiedział więc wiedźmakowi o problemach ze zdobyciem choinki i odpowiadał na liczne szczegółowe pytania. Wiedźmak pomyślał chwilę i powiedział tylko:
- Do jutra będzie po wszystkim
- Świetnie. Mam nadzieję, że Twoja sława nie jest bezpodstawna Geralt.
- Jaki Geralt? Nazywam się Benedylbert
- Benedylbert? - Eivor był równie zdziwniony jak wiedźmak
- No tak. Ze szkoły dzięcioła.
- Cholerna Halina - mruknął Eivor pod nosem i siląc się na uśmiech powiedział - No jak zwał tak zwał. Ważne żebyś dobrze mieczem machał. Zabieraj się do pracy!
Wiedźmak odszedł więc, a Eivor spędził resztę dnia na chodzeniu po okolicy i szukaniu skrzynek ze skarbami. W końcu jakoś trzeba było za zlecenie zapłacić.
Po zebraniu odpowiedniej sumy poszedł spać, a rano obudziły go głośne krzyki. Wsłuchał się w słyszane głosy:
- Wrócił! Udało się!
- Chwała Benedylbertowi!
- Nasz zbawca!
Eivor wyszedł i zobaczył wiedźmaka, który jechał w jego stronę. Siedział na swym kasztanowym koniu do którego przyczepione było ogromne cielsko wleczone po ziemi. Eivor przetarł oczy. Czy to?... Udało się! Wiedźmak przywiózł choinkę! Radość wypełniła serce wikinga.
- Uwaga wszyscy! - krzyknął Eivor - Dziś wieczorem uczta na cześć wiedźmaka!
Tłum dziko ryknął i zabrał się do pracy przygotowując jadło i napoje. Ale wiedźmak nie został świętować. Odebrał zapłatę, przetarł miecz wciąż ubrudzony żywicą, schował go, a następnie wyruszył w drogę powrotną. Może nawet on ma dom, w którym chce spędzić święta...

post wyedytowany przez KDDS 2020-12-04 12:41:35
04.12.2020 12:44
44
odpowiedz
Killaz325
1
Junior

Eivor dostał zadanie od administracji GRYOnline.pl, żeby zdobyć choinkę na święto Bożego Narodzenia.
- Hmm? - zafrasował się wiking.
- Dlaczego niby miałbym ścinać choinkę, żeby ją potem przystrajać w jakieś śmieszne ozdóbki? Takie dyrdymały to dopiero będą w około XVI wieku i to w Alzacji, a ja NIECIERPIĘ PLUGAWYCH FRANKÓW!!! Przecież ja żyję w Skandynawii w XI wieku naszej ery i dlaczego w ogóle używam takiego datowania, jeśli moim bogiem jest potężny Odyn?!?
Zdjęty absurdem tego zadania powierzonego mu przez bliżej mu nieznane plemię GierOnlie.pl, różne sprzeczne myśli jeszcze długo kołatały się w jego poczciwym umyśle.

W końcu jednak miał dość tego wszystkiego: postanowił znaleźć tych błaznów, którzy oczekują od niego, że będzie się bawił w takie durnoty, więc złapał za topór, zwołał wojów na drakkar i ruszył wyżynać jedyne znane mu chrześcijańskie osady w pobliżu Bizancjum, po drodze dając trochę upustu swoim zszarpanym nerwom paląc kilka frankońskich wiosek (tak profilaktycznie...).

Kiedy już dotarł w chrześcijańskie rejony, spalił i ograbił kilka bizanckich osad, jednak już po ósmej takiej samej osadzie znurzyło go to niemożebnie i dość miał już zajmować się poszukiwaniem swoich tajemniczych zleceniodawców, gdyż nie tylko oni byli gdzieś przed nim ukryci, lecz także nawet śmiesznie przystrojonych drzewek znaleźć nie mógł... zresztą co to za pomysł, że w okolicach Bizancjum ktoś miałby to w ogóle robić i przecież od początku było wiadomo, że jodły, ni sosny tutaj nie uświadczy?!?

Eivor wracając już do rodzimych Fiordów nadal jeszcze nie mógł rozwikłać zagadki tego durnego polecenia.
Był jednakże prostolinijnym wikingiem, więc tylko splunął w morskie fale i skwitował:
- Daoraktiga kristna... Jag spottar pao dina julgranar.

post wyedytowany przez Killaz325 2020-12-04 12:48:17
04.12.2020 12:47
45
odpowiedz
RogaLLi
1
Junior

Eivor stał w miejscu. Swoim bystrym wzrokiem wypatrywał dzisiejszej ofiary. Skupione oczy wędrowały od prawej do lewej krawędzi lasu ozdobionego przez samego Thora w biały puch z kości wrogów Odyna.
I nagle je dostrzegł. Wyrastało ponad wszystkie inne iglaki, a grubość jego pnia przebijała nawet najskrupulatniejszych miłośników Piwa i pieczonego dzika.
Ręka odruchowo już złapała za topór, który wyjątkowo dobrze leżał dzisiaj w dłoni. Świst powietrza. Błysk. Rzucona broń siedziała już w odnodze leśnego bywalca.
Eivor zerwał się do sprintu w jego kierunku, jednocześnie chwytając drugi, mniejszy toporek schowany za lewym biodrem u jego pasa.
Płynnym ruchem, w pół-piruecie ciął najbardziej lgnące do niego gałęzie, chwytając w drugą rękę wbity wcześniej topór.
Mimo ogromnych rozmiarów przeciwnika Eivor zauważył, że jego ciosy zrobiły większą szkodę, niż by się tego spodziewał.
Poczuł satysfakcję z dobrego wyboru iglaka. Wiedział, że zwycięstwo to teraz kwestia dwóch celnych cięć.
Postanowił wykonać oba w tym samym czasie. Biorąc obustronny zamach, Eivor nie uciął, a wręcz skruszył pień u jego podstawy.
Na moment zapadła cisza. Przerwało ją dopiero wyjące skrzypienie lecącego wprost na Eivora drzewa. Ten widząc to, ruszył do ucieczki.
W ostatniej chwili szybkim susem przemieścił się w prawym kierunku, unikając niechybnego guza.
Eivor wstając, otrzepał się z pokrywającego go śniegu, złapał bydle za pień i ruszył w stronę kłębiącego się dymu na tle błękitnego nieba.
Niespodziewanie na jego twarzy pojawił się uśmiech. Wsuwając toporek za pas, rzucił przez ramię - „Niesforny Iglak".

04.12.2020 12:49
46
odpowiedz
Czy jest na sali lekarz?
7
Legionista

Eivor skorzystałby z mądrości ludowej, która mówi, że ... no cóż, Eivor nie ma najlepszej pamięci.
Idąc spokojnie w stronę lasu w pewnej odległości od siebie, zauważył dwóch osobników zbliżających się dosyć szybko w jego stronę. Nie tracąc czasu, schował się w pobliskie sosny. To dwóch berserkerów z ogromnymi toporami i choinką szło drogą. Eivor przez chwilę rozważał możliwości, ale uznał, że berserkerzy nie mają gustu i zostawi ich oraz choinkę w spokoju.

Niedługo po tym znów ktoś pojawił się na drodze, ruchu co niemiara o tej porze. To Ivarr bez Kości z kilkoma wikingami niosą swoja zdobycz. Wielką choinkę, która rzeczywiście będzie piękną ozdobą. Eivor uznał, że jest za wielka, a z Ivarrem rozmówi się później. Ruszył dalej.

Po dosyć długich poszukiwaniach znalazł to czego szukał, choinkę, która pasowałaby idealnie na jego statek nie za duża i nie za mała. Był tylko jeden problem, w pobliżu dwóch wikingów rozbiło obóz. To tak naprawdę żaden problem dla Eivora, który już zaczął się skradać. Znalazł się wystarczająco blisko swojego celu, wysunął ostrze z nadgarstka i już miał zadać cios. Gdy zauważył pod choinką trzy prezenty, dwa z nich miały imiona wikińskie, a na jednym było napisane dla nieznajomego. Ujęło to Eivora tak, że nie zauważył, że został spostrzeżony. Jednak jeden z wikingów, zamiast ruszyć na niego, podał mu róg do picia.
Eivor dołączył do dwóch towarzyszy i spędzili cały dzień na opowiadaniu heroicznych historii.
Eivorowi przypomniała się również mądrość ludowa: Nie to, co jest pod choinką, jest najważniejsze, a to, kto jest wokół niej.

04.12.2020 12:49
47
odpowiedz
psychol01
1
Junior

- To jest ten rok! - Powiedział do siebie Eivor wyruszając w drogę. Topór był idealnie zaostrzony, nawet przy grabieży nigdy nie był w tak dobrym stanie. Ubrany był tak że żaden śnieg nie miał prawa go pokonać, czy nawet największa wichura. Zapasy na drogę miał także wystarczające i odpowiednio zapakowane. - W tym roku... to ja się będę śmiał! - Powiedział do siebie pewnie, widząc już las na horyzoncie.
Wkroczył do lasu pewnym krokiem i zaczął okiem zawodowca oszacowywać wartość drzew wokół. Inni może by się nimi zadowolili, ale nie on. On musiał znaleźć to idealne, to które właśnie jemu było dziś przeznaczone i nie zamierzał bez niego wracać! W każdym dostrzegał mikroskopijne wady, które sprawiały że zapuszczał się coraz dalej w las. Normalnie byłoby to niebezpieczne ze względu na dzikie zwierzęta, ale dzisiejszej nocy, kiedy jakieś go zobaczyło to uciekało czym prędzej w popłochu. Aura która od niego biła, mówiła że samego niedźwiedzia by jedną ręką powalił jeśli stanie mu na drodze.
Kroczył więc dalej, nie tracąc tempa, aż w końcu natrafił. Wielka polana, księżyc świecący w pełni i jedna choinka. To była ona. Ta jedyna. Eivor wiedział o tym, jak tylko ją zobaczył. Nie czekał długo, podszedł i zaczął sprawdzać wymiary, a kiedy i to skończył, padł pierwszy cios. Drzewo oczywiście się broniło, ale ataki śniegiem nie były wstanie przebić się przez obronę z ubrania i determinacji Eiviora. Powoli, acz nieubłaganie zbliżał się ku końcowi. Pień drzewa w końcu poddał się toporowi, a po chwili grawitacji i spadł na ziemię.
- W tym roku... w tym roku... W tym roku w końcu będę miał ładniejszą choinkę niż sąsiad! Hahaha! - Radość i adrenalina sprawiły że w domu był szybciej niż, jak szedł do lasu. Postawił choinkę w idealnym miejscu, a jego kobieta i dzieci szybko ją ubrały. Była piękna, a radość rodziny niezmierzona. Jednak dla Eiviora, widok krzywej twarzy somsiada był największą nagrodą.

04.12.2020 12:51
48
odpowiedz
Trolster
1
Junior

Nasz dzielny Eivor wstał rano i stwierdził że potrzebuje choinki. Ubrał się więc zabrał ze sobą topór, miecz, oraz na wszelki wypadek łuk, wskoczył na swego pięknego rumaka i pojechał w las. Myślał on bowiem że będzie to bardzo łatwe, lecz już po chwili dowiedział się jak strasznie się mylił. Wyjechał on na polankę, na której było pełno choinek, jodły, sosny, świerki. Po kilku godzinach szukania tego jednego idealnego drzewa znalazł, był to świerk pospolity, mierzył on 4,5 m i warzył około 250 kg. Ścinanie tej choinki poszło wyjątkowo szybko, zajęło raptem 30 min.
Gdy choinka spadła ścięta na ziemię, Eivor przyczepił ją do swego wierzchowca, niestety pech chciał że koń tak długo jeździł ze swoim panem w poszukiwaniu choinki, że nie miał już sił, aby pociągnąć jeźdźca i drzewo. Eivor stwierdził że nie będzie męczył konia na zabój i pojechał z powrotem do swej wioski zabrać innego wierzchowca, wziął równierz sanie, na których miał zamiar położyć choinkę.
Po powrocie na miejsce upadku choinki Eivor ze zgrozą zauważył że ktoś zabrał mu tą choinkę. Na szczęście nie padał śnieg i było widać ślad po którym była ciągnięta choinka. Po chwili podążania tym śladem nasz bohater zatrzymał się i przetarł oczy z niedowierzaniem, jego choinkę ukradł Kjotve Okrutny, który kilkanaście lat wcześniej zabił jego rodziców. Eivor niewiele myśląc krzyknął do niego, a gdy Kjotve się odwrócił, w jego stronę leciała już chmara strzał wystrzelona z łuku Eivora. Nasz bohater podjechał aby zabrać swoją choinkę od przeciwnika, lecz przed samym odjazdem odwrócił się i powiedział " Mam nadzieję że w tym roku od Mikołaja dostaniesz ogromną rózgę". Po tych słowach Kjotve wydał swoje ostatnie tchnienie, a Eivor natomiast wrócił do wioski z wielką choinką.

04.12.2020 12:52
49
odpowiedz
wro0
2
Junior

Ejvor nie zciął żadnego drzewa, bo w czasach kiedy żył nie zcinało się choinki na święta

04.12.2020 13:00
😃
50
odpowiedz
Mich_aszek
1
Junior

Niby miał być to kolejny dzień w Hamartii.

Eivor postanowił że skoro nadchodzą święta przydała by się zarówno u jego w domu jak i w wiosce Choinka która reprezentowała by święta w jego wiosce. Wziął swój topór który dostał od ojca i poszedł na wyprawę. Początki nie zwiastowały łatwego początku ponieważ już parę kilometrów od wioski spotkał paru angielskich żołnierzy którzy najwyraźniej wpadli na ten sam pomysł co on. Jednakże dzięki zarówno swoim taktycznym umiejętnościom i pomocy krukowi wybij paru uzbrojonych żołnierzy i ruszył dalej. Miejsce gdzie znajdowało się upragnione drzewo nie było blisko. Dlatego Eivor przemierzając północną Anglię napotkał parę zarówno przeciwstawności losu jak i przechodniów którzy prosili o małą pomoc w ramach której nasz bohater pootrzymywał drobne pomoce i upominki które będzie mógł zawiesić u siebie na drzewie.
-Nareszcie to tutaj - powiedział uradowany Eivor.
-*khm czas ściąć to drzewo i wracać do wioski - stwierdził spokojnie Eivor
-Dzień dobry towarzyszu, myślisz że tak łatwo ci będzie mnie ściąć - Spytało groźnie drzewo
-Jak najbardziej. Stwierdziłbym nawet że szybciej cię zetnę niż wyrosłeś - powiedział lekko poddenerwowany Eivor
-*hahaha Ah wikingu jeśli będziesz mnie chciał bę...
(*Eivor zamachnął się i wbił swój topór wprost w pień*)
-Ałłłłł!- krzyknęła boleśnie choinka
Jednakże zanim drzewo zdążyło powiedzieć cokolwiek Eivor zamachnął się drugi , trzeci i czwarty raz i drzewo runęło na ziemię.
-No dobra to teraz wracamy - powiedział lekko znudzony protagonista.

Droga powrotna okazała się szybsza niż się nasz bohater spodziewał.

Umieścił drzewo na środku wioski i co wydało się wszystkim podejrzane drzewo zależnie od tego kto do niego podchodził zmieniało zarówno swój kolor jak i ilość igieł. Kiedy podeszło małe dziecko drzewo było ciemno zielone i bardzo gęste jednakże kiedy do drzewa podszedł czy to nasz drwal czy ludzie w jego wieku drzewo zaczynało robić się brązowe i co sekundę wypadały z niego igły. Dzieci nie były zachwycone brzydkim brązowym drzewem dlatego poprosiły rodziców aby to one ubrały w tym roku choinkę.

Po dłuższym zastanowieniu się wszyscy rodzice zgodzili się. Eivor porozdawał dzieciom upominki a one udekorowały ją zarówno upominkami bohatera jak i swoimi własnymi i tak o to powstała piękna choinka którą wszyscy z dala mogli podziwiać i cieszyć się tego rocznymi świętami :)

04.12.2020 13:05
Sarza
51
odpowiedz
Sarza
1
Legionista

Ciszę panującą w lesie, przerywał rytmicznie łamiący się lód pod ciężarem krzepkiego wikinga. Dzierżący w prawej dłoni topór, Eivor prędko przemierzał las, gęsto przysypany śniegiem. Wysokie zaspy skutecznie go spowalniały, jednak wiking zdążył się już przyzwyczaić do skutej lodem północy i jego tempo było zaskakująco szybkie. Eivor uważnie badał wszelkie napotkane świerki, szukając nie za wysokiego i z ładnymi, zdrowymi igłami. Po dłuższej chwili zatrzymał się przy drzewie wysokim na dwie jego osoby. Obejrzał je z każdej strony szukając wszelkich mankamentów, a gdy nie znalazł, stanął przy świerku, chwycił swój topór w dwie ręce i zamierzył się w stronę drzewa. Wbił się głęboko w korę świerka, po czym wyrwał topór i powtórzył czynność.
Za drugim razem wydawało mu się, że usłyszał czyjś jęk. Był to głos dość głęboki i dudniący, który musiał należeć do jakiegoś mężczyzny. Eivor obejrzał się w poszukiwaniu źródła dźwięku, a gdy nie znalazł, ponownie obrócił się w stronę świerku i zamierzył toporem. Usłyszał nagły krzyk, który potoczył się echem po lesie i przeraził Eivora na tyle, że topór wypadł mu z rąk.
Wiking szybko podniósł swój topór i przyjął pozycję do walki, gotowy uderzyć przeciwnika.
- Ty głupcze! - Odezwał się powolny głos dobywający się jakby z wnętrza pobliskiego drzewa.
- Kto to mówi? Pokaż się! - Ryknął Eivor, nie chcąc wierzyć swojej bujnej wyobraźni.
- Nie dość, że głupi, to jeszcze ślepy. Patrzy wprost na mnie, a nie widzi. Rozmawiasz z drzewem, młody wikingu.
Eivor wybałuszył oczy, niepewny temu co słyszy.
- Czym ty jesteś?! - Odwarknął, nie wierząc w słowa istoty, przed którą dane mu było stać.
- Moje imię nic ci nie zdradzi, może jednak znasz mą rasę. Jestem Ygglitten, potomkiem Yggdrasila, który dla was znany jest jako Drzewo Starszego.
Wzrok Eivora niepewnie błądził po drzewach lasu. Wiking chciał wierzyć, że ktoś dodał mu jakiś grzybków do jedzenia, jednak wyczuwał, że stoi przed czymś niepojętym i tajemniczym. Wręcz czuł aurę drzewa, która go otaczała i wprawiała w niepokój.
Yggdrasil. Majestatyczne drzewo, na których spoczywa wszystkie dziewięć światów. Eivor przedtem nie zdawał sobie sprawy, że Yggdrasil może posiadać potomków.
- Jak możesz być potomkiem Drzewa Starszego, skoro nigdy nie słyszałem o żadnych Ygglitten?
- Czy naprawdę chcesz słuchać o płodności świętego Yggdrasila? - Eivor otworzył usta, chcąc coś powiedzieć, jednak drzewo mu przerwało. - Jedyną rzeczą, której od ciebie chcę, młody wikingu, jest to, żebyś znalazł sobie inny las do ścinania drzew.
- Ale… przecież nie ścinam ciebie. - Stwierdził Eivor, na co drzewo wydało dźwięk podobny do westchnięcia.
- Wy, ludzie naprawdę macie małe pojęcie o świecie, prawda? W obrębie jednego lasu, drzewa są ze sobą połączone i odczuwają ból innych, rozumiesz? - Wiking pokręcił głową.
- To czemu, ten twój kolega nie może mi powiedzieć “Nie ścinaj mnie”? - Eivor wskazał na drzewo, które chwilę temu ścinał.
- Potraficie być naprawdę męczący. Nie wszystkie drzewa zostały obdarowane darem mowy, dlatego też ja mówię za niego. Wyrażę się teraz jasno. Masz stąd iść młody wikingu, bo nas jest więcej od ciebie jednego. Znajdź sobie inny las.
Eivor spojrzał na inne drzewa go otaczające. “Czy te drzewa potrafią się poruszać?”.
- A co właściwie możecie mi zrobić? - Zapytał wiking, który nie znał granicy, której nie warto przekraczać w czasie kulturalnej rozmowy z drzewem.
Ygglitten westchnął. Eivor upadł nagle, po czym zobaczył korzeń drzewa poruszający się nad jego głową. Odruchowo odciął korzeń, na co całe drzewo, z którym przed chwilą rozmawiał, poruszyło się. Cały śnieg, który zaległ na gałęziach spadł wprost na Eivora, po czym najdłuższa gałąź drzewa oplotła się wokół niego i rzuciła wprost w zaspę śnieżną.
Eivor wstał i najszybciej, jak tylko mógł zaczął uciekać. Wszystkie drzewa, obok których biegł zdawały się obracać w jego stronę i się mu przyglądać. Po chwili Eivor wypadł z lasu i upadł na zaspę śnieżną, ciężko oddychając.
“Znajdę choinkę w jakiejś osadzie”, stwierdził.

04.12.2020 13:10
52
odpowiedz
waliusz nałeb
1
Junior

stała sobie jodełka mała,
Eivar schował topór i zgiął ją na strzała.

04.12.2020 13:22
53
odpowiedz
Wacław_Pyta
1
Junior

Eivor wbiega z gołą klatą poprzez zaspy do zagajnika z drzewkami które nadają się na choinki. Robi szybkie rozeznanie pomiędzy drzewkami robiąc salta z wyskoku aż w końcu trafia głową w drzewo. "A więc śmiesz wyzywać MNIE Eivor'a na pojedynek?!" Patrząc z ogniem boju w oczach wyjmuję topór z pleców. Robi zamach trafia w gałąź jednak ta odbija się w jego twarz zamiast się złamać. Dzielny wiking odlatuje 1,5m i wstaje jeszcze bardziej wściekły. Wyjmuje łuk, strzela. To jednak nic nie zrobiło dzielnemu świerkowi. Zdesperowany dosięga tarczy i podchodzi przyczajony. Świerk nagle pod wpływem wiatru uderza gałęziami w tarczę. Następne pół godziny wiking toczy szalony bój z drzewem pośród mroku i śniegu. W końcu udaje mu się przezwyciężyć siłę natury i wraca do domu ze zdobyczą ta jednak jest cała poniszczona, gałęzie połamane a igieł zostało mniej niż włosów pod pachą Eivor'a. Gdy przyniósł ją do osady każdy jednomyślnie postanowił ją ozdobić i opatrzeć rany woja, i stąd właśnie wziął się zwyczaj ozdób na choince.

04.12.2020 13:23
54
odpowiedz
Bomberon
1
Junior

Gdy Eivor powrócił z polowania, zaczepiło go dziecko z jego wioski. poprosiło go o coś, co w jego historiach brzmiało na epicką przygode. Ojciec dziecka wytłumaczył że przygotowania do wielkiej wyprawy były niekonieczne i chodziło tylko o ścięcie drzewka na choinkę. By nie zasmucić dziecka dzierżąc topór w dłoni, Eivor wyruszył ściąć drzewko. Po krótkiej wędrówce wydawoło się że znalazł idealne, jednak im bliżej drzewka był tym większe sie zdawało. Drzewko do którego dotarł było gigantyczne, Eivor jednak nie zamierzał się poddać. Zaczoł uderzać, uderzał i uderzał i uderzał, drzewiec równiesz nie dawał za wygraną, dopiero gdy zapadła noc drzewiec padł. Eivor zaciągął drzewko do wioski co wywoło uśmiech na twarzy dziecka. Cała wioska pomagała w ubieraniu choinki i świetowała.

04.12.2020 13:33
55
odpowiedz
STIW_PRO
1
Junior

No to zacznijmy od tego, że modrzew będzie walił Eivora z igieł a Eivor będzie odcinać mu te gałęzi którymi go atakował i skończyło się tak że drzewo prawie nie miało gałęzi i Eivor znalazł inne już normalne

04.12.2020 13:36
56
odpowiedz
Minec125
1
Junior

Stoi przed nim, sosna. Elvior myśli łatwy przeciwnik. Jednak tylko z pozoru w rzeczywistości od niedawnych opadów śniegu kora jest mokra, a Elvior od tygodnia nie ostrzył topora. Zdaje sobie sprawę, że bój z pozoru łatwy może się przerodzić w godzinną batalię. Postanawia zaatakować znienacka. Mocny cios wymierzony w drzewko, impet ma pokonać korę brutalną siłą. Niestety, ziściły się jego obawy topór zsuwa się po mokrej korze. Z każdym razem atakuje jeszcze raz, jeszcze mocniej.
Tak! Po trzecim uderzeniu kora zaczyna ustępować, to małe zwycięstwo podnosi Elviora na duchu. Wie natomiast, że nie może teraz zlekceważyć przeciwnika. Mimo pierwszego zwycięstwa długo czeka na kolejne, ale po połowie godziny walenia w drzewo bez przerwy , doszedł do połowy. Teraz poszło łatwo jeszcze tylko trzy uderzenia, i mógł już ułamać drewko. Nareszcie wrócił do domu jako zwycięzca.

04.12.2020 13:47
ZuzoliK
57
odpowiedz
ZuzoliK
3
Legionista

GRYOnline.plTeam

.

post wyedytowany przez ZuzoliK 2022-11-24 20:25:55
04.12.2020 14:02
58
odpowiedz
kamikoner
2
Legionista

A co tu dużo się rozpisywać. Eivor zamachnął się swoim wielkim toporem, leciał nisko przy ziemi, tuz ponad korzeniem. Dało się tylko usłyszeć milisekundowy dźwięk pękającej kory. Cios był bardzo silny i precyzyjny. W końcu nie ścinał jej Jarosławus z Kaczengardu, a nasz wielki heros. Po chwili choinka położyła się niczym Najman w octagonie. Nasz epicki bohater zarzucił ja na plecy i szybciutko zmierzal ku swojej chacie, jeść świąteczna kapustę z grzybami.

04.12.2020 14:38
59
odpowiedz
lubie_frytki
1
Junior

Po wspinaczce na punkt widokowy w poszukiwaniu idealnej choinki, rozejrzał się i ujrzał, a następnie wyruszył w jej stronę. Była to przepiękna roślina. Gęste ułożenie igieł sprawiało że uśmiech pojawiał się na twarzy. Wysoka na około 4 metry, ale niestety zalęgły się wokół niej chwasty. A mianowicie ludzie, którzy też szukali idealnego drzewka. Wszyscy skakali sobie do gardeł próbując ściąć drzewo. Gdy Eivor zbliżył się na jakieś 15 metrów, większość gromady kazało mu odejść. Byli to wielcy, muskularni z obrośniętymi na 30 centymetrów twarzami. Ubrani w skórę, futro, jak i w wełnę. Liczebność 5 osób. Nie wiedzieli, że nie miał on zamiaru rezygnować , więc rzekł do nich, że albo oni znikają, albo zostają i są nawozem dla innych roślin. Całe zgromadzenie ze spokojem jak sąsiad, który nie może uwierzyć, że kupiłeś nowego passata zaczyna rzucać wyzwiskami i groźbami, że on sam zostanie nawozem. Po braku reakcji ze strony Eivora biorą do rąk oręże i zaczynają atakować. Cel bandy w między czasie chwycił za drugi topór i rzucił w pierwszego nacierającego. Topór wbił się w czoło, upadł, odbiorca przesyłki nadanej przez sami wiecie kogo (nie o Voldemortra tu chodzi) umarł, a jucha wylewała się z rany. Po celnym rzucie sięgnął po tarczę i po chwili zablokował cios kolejnego napastnika, w między czasie rozcinając szyję atakującego obok. Krew trysnęła barwiąc ubranie Eivora. Zatrzymany cios sprawił, że topór wbił się w tarczę co umożliwiło odepchnięcie, co zresztą zrobił. Bez broni szukał wzrokiem czegoś do walki. Spostrzegł, że na lewo od niego leży (kto by się spodziewał) topór. Ruszył w tym kierunku, niestety łapiąc za rękojeść poczuł jak nieprzyjemny ból przeszył go od pleców przez całe ciało. Upadł z powodu przerwania nerwu co doprowadziło do paraliżu.
Ostatni zanim zaczął napierać widząc co się dzieje, nie wierząc w swoje umiejętności spanikował i uciekł. Po skończonej potyczce. Zabrał wcześniej rzucony topór i ruszył ścinać wywalczone drzewo. Przy okazji wpadł na pomysł. Wziął zwłoki wraz z drzewem i wrócił do domu. Wiecie po co wziął te ciała? Jeżeli nie, to odpowiedź jest prosta. Posłużą jako ozdoby choinkowe. Ale jak? Wiecie jelita to takie łańcuchy, albo składnik kiełbasy. Dłonie czy stopy to takie bombki. I wiele innych.
Dobra to z tymi ozdobami to żart, który chciałem napisać bo wpadło mi do głowy podczas pisania tego tekstu.

04.12.2020 14:40
60
odpowiedz
Noppo
1
Junior

Po miesiącach przygotowań nadszedł dla Eivora ten czas, pora była wyruszyć na ścinanie Choinkostwora. Był to syn Lokiego, chytry i przebiegły jak jego boski ojciec, wyglądający jak pokaźna choinka, tak naprawdę był śmiertelnie niebezpiecznym przeciwnikiem. Poczwara, mimo że zakorzeniona w ziemi, rzucała się na wszystkie strony siekąc wszystko swoimi ostrymi jak brzytwa igłami i kłapiąc swoimi ogromnymi szczękami ukrytymi pomiędzy gałęziami. Wszyscy podróżni przejeżdżający obok, nie mieli szans. Nieświadomi, malutcy, przedzierali się przez śnieżne zaspy na kulbakach swoich wierzchowców. Nie zdawali sobie sprawy, że to drzewko to będzie ich ostatni widok przed śmiercią. Choinkostwór od dziesiątek lat zbierał swoje krwawe żniwo, lecz tylko przed świętami. Na wiosnę zapadał w długi sen i budził się dopiero gdy na swoich gałęziach poczuł pierwszy śnieg. Eivor naostrzył topór, ubrał się ciepło, wypił grzańca i wyruszył ku przełęczy, w której okolicy rósł Choinkostwór. Gdy dotarł na miejsce zobaczył mały zagajnik, paręnaście choinek, nie więcej. Jedna, rosnąca lekko na uboczu, rzucała się w oczy. Była przynajmniej pół metra wyższa od reszty. Eivor, by nie ryzykować, podniósł z ziemi kamień i rzucił w stronę drzewka. Nagle drzewko jakby złamało się w pół, połknęło kamień i zrosło na nowo. Choinkoswtór został zidentyfikowany. Eivor poprawił chwyt na rączce topora, światło poranka odbijało się od wypolerowanego, ostrego jak brzytwa ostrza. Policzył do trzech i ruszył z krzykiem godnym niedźwiedzia na potworne drzewko. Był metr od choinki gdy pierwsza gałąź wystrzeliła w jego stronę, zrobił szybki unik. Następną gałąź odrąbał toporem. Trzecia gałąź przeleciała nad jego głową, Eivor zdążył się na czas uchylić. Czwartej się nie spodziewał, igły ostre jak sztylety rozorały mu bok. W przypływie adrenaliny odrąbał roślinną kończynę i nie zauważył piątej. Niski cios powalił go na śnieg. Szybko odbił kolejny atak. Wiedział co musi zrobić, albo zetnie podstawę, albo zginie. Przeturlał się na lewo, w miejscu gdzie przed chwilą leżał wbił się iglasty konar. Skoczył prosto w wir gałęzi, ciągle w ślizgu ciął na odlew w pień Choinkostwora. Szybko wykonał przewrót w bok i odskoczył. Drzewko rozwarło swoje paszczęki, zawyło i zaryczało w wielkim bólu, po czym padło na ziemię bez życia. Eivor odetchnął, podziękował Odynowi za pomyślny bój i obwiązał drzewko liną. Przytargał je do wioski, postawił na środku, razem z mieszkańcami je przyozdobili i poświęcili na chwałę bogom. Eivor zmęczony i ranny padł na wznak na swoje leże. Teraz został mu już tylko Karpiopotwór.

post wyedytowany przez Noppo 2020-12-04 14:42:37
04.12.2020 14:59
Janczes
61
1
odpowiedz
Janczes
189
You'll never walk alone

został ostateczny boss. Chcesz zbobyc platyne? nabic 100% w grze? zdobyc wszystkie osiagniecia? zostac krolem assasów? Wzbudzac pożądanie płci pieknej?
Przed Tobą tylko i aż. Choinka

04.12.2020 15:02
62
odpowiedz
Wilczan
1
Junior

Eivor wiedział, że to z pozoru proste zadanie nie będzie pestką. Już a czasie sierpniowego spaceru wypatrzył ją i od razu zapragnął ją zdobyć. Latem widział ją calutka nagą, stojąca na czszycie pagórka skąpaną w promieniach słońca. Teraz w śnieżycy nie mógł jej dostrzec. Mógł ją dostrzec jedynie oczami wyobraźni. Widział ją stojąca w jego sypialni, od góry do dołu ubrana w najcenniejsze, srebrne ozdoby. Ale teraz nie mógł się rozpraszać, musiał pilnować ścieżki, bo ta cholerna zamieć może go zgubić. Brnął po pas w śniegu, ale nie myślał nawet o zawróceniu.
Po długim marszu zauważył, że poziom śniegu się obniża, a okolica staje się mroczniejsza. Lecz on wiedział co to oznacza. Zbadał te sieczkę jesienią. Musiał pokonać 5 metrową skalną ścianę. Nie spodziewał się jednak, że może okazać pokryta się lodem. Jednak swoim bystrym wzrokiem spostrzegł niewielkie występy, w których mógł znaleźć oparcie dla stóp i palcu.
Sprawdził tylko wyposażenie i zaczął wspinaczkę. Okazała się znośna i pokonał ją w mgnieniu oka. Po wychyleniu głowy zdawało mu się, że dostrzega jej kontury w śnieżycy. Ale to musiał być majak. Dzieliło go od niej co najmniej 30 metrów. Niemożliwe żeby dostrzegł ja w tej zamieci. Zaczął przedzierac się do niej.
To jednak była ona, a jego wzrok okazał się być sprawniejszy, niż się spodziewał. Spojrzał na nią z zachwytem. Teraz choinka, bo o niej mowa, była przykryta śniegiem. Wyglądała jeszcze lepiej niż latem.
-Nie ma na co czekać.
Eivor wyciągnął topór i już miał się zamachnąć, ale na ostrzu usiadł motyl. Kolorowy, mieniący się barwami.
-Co do licha.
Po tych słowach topór zaczął mu ciążyć. Nagle zwątpił. Jak mógłby zakończyć czycie takego cudu. Chciał jeszcze ostatkiem siły postanowienia zamachnąć się, ale zamiast tego upuścił topór tuż przed pniem. Już wiedział, że tego nie zrobi. To piękno może istnieć tylko na łonie natury.
Przepiękny motyl usiadł mu na ramieniu, a do serca wlało się ciepło. Eivor zawrócił. Nie czół rozczarowania, złości ani słabości. Wręcz przeciwnie, szedł z podniesiona głową, czując że podjął słuszną decyzję.

04.12.2020 15:27
63
odpowiedz
Kelhorn
2
Junior

Eivor bierze topór i mówi
jeb, jeb, jeb, jeb, jeb z toporka, byle jak i byle gdzie na oślep i tak nie trafię!

04.12.2020 15:42
Milka^_^
64
odpowiedz
Milka^_^
233
Zjem ci chleb

Eivor zerknął w stronę nieba, z którego zaczęły spadać kapsuły desantowe, na pole, gdzie za chwile miała się rozegrać wielka bitwa między Space Marinsami a ich Chaośnickimi odpowiednikami, którzy kiedyś zgubili światło imperatora w swoich duszach. Przyglądał się bitwie dłuższą chwilę i widząc ile zniszczenia przynosi przemoc stwierdził, że w tym roku załatwi sobie sztuczną choinkę. Nie było sensu niszczyć przyrody bardziej niż trwające dookoła konflikty...

04.12.2020 16:12
😃
65
odpowiedz
Anubis2111
1
Junior

Eivor wiedział że dzisiejszy wieczór nie będzie łatwy wszak nie miał pieniędzy a jego żona powiedziała że jeśli nie przyniesie tego o co go prosiła wyleci z domu, dzieci z resztą też patrzyły na niego z pogardą. Eivor nie myśląc długo wziął topór w dłoń i ruszył w tą niesamowitą podróż wciąż przeszukując miejsce za miejscem, od mrozu cierpły mu ręce, krew robiła się gęstsza, lecz on się nie poddawał. Eivor przeszukał już prawie cały las, zaczynał zapadać zmrok kiedy przechodził przez kolejny młodnik w końcu zauważył tą jedną, jedyną. Bohater zaczął machać toporem zrobiło mu się gorąco po około 20 min nie równej walki udało mu się, wracał do swej ukochanej rodziny z tą jedną jedyną Choinką.

04.12.2020 16:28
Wilk1999
66
odpowiedz
Wilk1999
44
Wilkołak Asasin

Hmm. Mi się wydaje, że miałaby miejsce sytuacja podobna do tej, gdy to Kratos bierze sobie za cel ścięcie potężnego świerku.

Wczesnym rankiem Eivor wiedząc, że już pora, pochwycił topór w dłoń i wyruszył z domu żegnając jeszcze przed
opuszczeniem osady, najmłodszych jej mieszkańców, dla których to udawał się wykonać swe obecne zadanie. -

Niebawem tu powrócę maluchy i przyniosę z sobą choinkę na jaką zasługuje nasza osada. Wyczekujcie mnie cierpliwie, ale i wypatrujcie uważnie, bo nie wiem, ile czasu może mi to zająć

- Opuściwszy domowe zacisze swej osady Eivor dumnie i stanowczo skierował się w kierunku pobliskiego lasu, przemierzając zaśnieżone pałacie dróg i ścieżek angielskich, ciągnąc za sobą sanie na świerk. Nikt widząc jego groźne spojrzenie nie śmiał stanąć na jego drodze a kto go tylko zobaczył z wieśniaków, pośpiesznie uciekał chcąc ujść z życiem. Ani brytyjski wiatr szczypiący go w oczy ani ziąb przeszywający całe jego ciało na wskroś od pośladków po sam nos nie były w stanie powstrzymać go przed wypełnieniem swojego celu, gdyż był on zahartowany w mrozach skandynawskich.

W końcu przed południem, po wielu tysiącach a może i milionach kroków, i całej przebytej drodze przez zaspy, dotarł on w końcu do granicy lasu, gdzie zmuszony był pozostawić swe sanie, po czym przez dłuższy czas szukał pośród dorodnych świerków tego, który byłby najodpowiedniejszy do jego osady. W trakcie tychże poszukiwań Eivora nagle otoczyła wataha wściekle ujadających i warczących wilków, co wiking podsumował donośnym przekleństwem, dobył wolną ręką drugą broń i przygotowując się do walki pozostawał ciągle w ruchu obracając oraz nasłuchując niedostrzegalnych wilków celem poradzenia sobie z napastnikami. Wilki bardzo szybko przeszły do ataku, lecz nie wiedziały z kim mają do czynienia. Na każdy atak wilka Eivor należycie mu odpowiadał, silnym uderzeniem siekiery lub szybkimi cięciami miecza w zależności co przypadło danemu wilkowi. Każdy atak poszczególnego wilka był ostatnią rzeczą jaką leśny drapieżnik zrobił w swoim życiu, padawszy od razu za sprawą ciosów Eivora Wilczej Paszczy, lecz zdołając uprzednio zranić go lekko, swymi pazurami i tak Eivor wybił większość watahy. Ostał się tylko jej alfą, który to wykorzystując całe zamieszanie w walce i zmęczenie wikinga, zaszedł go od tyłu i rzucił się nagle na wikinga, przewracając go na ziemię przez co ten wypuścił bronie z rąk i pokoziołkował lądując na plecach, po czym wilk przygniótł go swą łapą do ziemi i wściekle oraz mocno wbił mu swe kły w ramię, aż popłynęła z rany krew. Ten ruch drapieżnika rozwścieczył Eivor, który w odpowiedzi przeklął dosadnie wilka i odpłacił się mu wbijając swoje zęby w szyję zwierzęcia, przegryzając mu tym tchawicę czym zabił przebrzydłe zwierzę. Mając pewność, że złośliwa bestia padła martwa, pomimo bólu rozchylił zdrową i ranną ręką paszczę bestii, uwalniając się po czym zrzucił z siebie wilcze truchło. Ranny, lecz jeszcze bardziej wściekły niż dotychczas Eivor podniósł z ziemi leżący topór i schował miecz, po czym na odchodne przeklął leżącego martwego alfę i wilka Fenrira jednocześnie kopiąc wilcze truchło na tyle mocno, że to wzbiło się w powietrze i poleciało na znaczącą odległość od wikinga. Eivor po tym czynie miał już ruszać w dalszą drogę, lecz wtem do jego uszu dotarł jakby dźwięk łamanych kości. Spojrzawszy w tamtą stronę, ujrzał idealny świerk na uroczystość w osadzie, o który uderzyło truchło kopniętego wilka - na tyle wysoki, mocny i rozłożysty, aby pasować do osady Eivor. Dotarwszy do świerku z dobytą siekierą Eivor, w miarę możliwości i sił pozostałych w zdrowej ręce, zaczął wściekle uderzać toporem dzięki czemu, po ponad godzinie zdołał wreszcie ściąć dostojne drzewo, które z głośnym hukiem uderzyło o ziemię. Schowawszy siekierę i obejmwszy pień świerku, obiema rękami począł ciągnąć drzewo w kierunku sań a gdy dotarł do nich, załadował choinkę na nie i powoli ruszył w drogę powrotną.

Gdy Eivor dotarł wreszcie do osady było już dawno po południu i słońce poczęło już zachodzić za horyzontem, lecz nikt nie miał o to pretensji do Eivora słysząc jakież to trudy przyszło mu pokonać. Opatrując swe rany Eivor spostrzegł, że otoczyła go grupka chłopców i dziewcząt, z którymi żegnał się wyruszając na wyprawę. -

Naprawdę pokonałeś całą watahę wilków przed znalezieniem tej choinki dla nas? - Zapytał Eivora jeden z chłopców. -

Naprawdę dałeś radę ściąć ten wielki świerk tylko jedną ręką, mając drugą dotkliwie poranioną a potem jeszcze samemu ją dostarczyć do naszej osady? - Zapytała się go jedna z dziewczynek. -

Naprawdę zdołałeś przegryźć własnymi zębami tchawicę wilka? - Zapytał najbardziej uradowany tą wiadomością, jeden z chłopców. -

Tak dzieci, dałem sobie radę i poradziłem sobie ze wszystkim tym o co mnie pytacie. - Odpowiedział im, kończąc opatrywać zranioną rękę. - I zrobił bym to znów drogie dzieci. A wiecie może czemu? - Zapytał się młodych osadników wyraźnie zadowolony a te tylko pokręciły przecząco głową nie wiedząc co odpowiedzieć. - Bo dziś mamy święta a święta to czas dawania prezentów najbliższym, ale przede wszystkim to czas spędzania, jedynych i niepowtarzalnych chwil ze swymi najbliższymi, których najbardziej kochamy a ta choinka to mój prezent dla was wszystkich, maluchy. - Mówiąc to spoglądał na wszystkie dzieci zgromadzone wokół niego, po czym wstał i poszedł pomóc przy dekorowaniu choinki zostawiając dzieci wyraźnie rozweselone.

PS. Coś za dużo chyba, ostatnimi czasy, obejrzałem filmików z Wiedźmina 3, biorąc pod uwagę jakie opowiadanie mi wyszło?

04.12.2020 16:46
67
odpowiedz
sprzedamskode
1
Junior

Eivor ten ziomek wiking szedl sobie po choinke, az tu naaaaagle oczy na drzewie sie pojawily wzial go na barana. Zaczeli sie miotac na wszystkie strony. Eivor wyjal topor i zaczal go napiie*dalac w korone i nie chodzi tu o korone drzewa poprostu ten iglak to byl krol modrzewi. No i eivor napiernicza sie z tym krolem, a ten go nagle jeeeb do rzekii i ten iglak podchodzi do niego mowi "Ale ja chce tylko pogadac", a eivor go jeb odcial mu glowe i Eivor na to :Ale jestyem kozakiem" i wtedy iglakowi odrasta glowa i on sie nagle odwraca i daje eivorowi kwiatki i mowi pojdziemy na randke a eivor mu scina korzenie i idzie z nim do wioski zeby byl jego choinka. koniec

04.12.2020 17:01
😜
68
1
odpowiedz
1 odpowiedź
Master4
52
Pretorianin

Eivor wybrał wyjątkowo duże i stare drzewo. Misja była trudna ale powinno się udać, pomimo posiadania niewielkich toporków. No to zaczynajmy - rzekł.
- uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie... ufff połowa drogi... - uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie uderzenie - uderzenie - uderzenie - uderzenie i ostatni raz! - uderzenie. W końcu poległo, teraz zostaje przeniesienie drzewa do miasta... Niestety [Mission failed] Eivor próbował wykonać misję grupową, chcąc wykonać wszystko solo i loot zawinąć tylko dla siebie.

05.12.2020 15:04
Matysiak G
04.12.2020 17:01
69
odpowiedz
patryk0303
1
Junior

Eivor wyruszył na najprostsze zadanie w jego życiu, jednak przed wyruszeniem w drogę zjadł pożywną zupę grzybową. Po kilku kilometrowej przeprawie znalazł przepiękne drzewko w oddali, jednak gdy zbliżał się do niego, stało się coś dziwnego... Drzewo także zaczęło się do niego zbliżać! Eivor złapał topór w dłoń i gnał w stronę idealnego drzewka! Drzewko zaczęło atakować korzeniami Eivora ten jednak nie zląkł się przeciwnika i poucinał korzenie przeciwnika! Zwycięstwo leżało po stronie Eivora. Gdy przywlókł swoją zdobycz do osady wszyscy zaczeli się śmiać, okazało się, że zupa grzybowa nie była zrobiona z dobrych grzybów a Eivor walczył nie z drzewkiem a z kłodą drewna, którą wlókł kilometrami do osady.

04.12.2020 17:04
70
odpowiedz
Dead Meme
1
Junior

Eivor szedł już pare minut w kierunku lasu,w końcu doszedł na skraj lasu miał tylko jeden cel,zdobyć choinkę .Eivor po godzinie chodzenia po lesie znalazł ją idealną choinkę,nie była ani za niska ani za wysoka.Znajdowała się ona tuż obok skarpy więc Eivor musiał bardzo uważać.Zabrał się za ścinanie,w pierwszych dwóch uderzeniach topór wyślizgiwał się mu z dłoni ale po chwili Eivor złapał dobry chwyt i rąbanie poszło pełną parą.Już po paru uderzeniach choinka runęła na ziemie.
Eivor zadowolony chciał już zabierać się za taszczenie choinki ale nagle zaczeła rosnąć a jej igły z ciemno zielonych zmieniły się na czarne. Eivor ostrożnie wycofał się
do tyłu i poprawił chwyt topora.Po chwili choinka przestała rosnąć i zmieniać się ale nie była już taka jak dawniej,Była wielka jak dom miała ogromną paszcze i wielkie ramiona.Lecz nieustraszony Eivor nie uciekł rzucił się na potwora.Jednym cięciem odciął ramie przeciwnika.Choinka wyraźnie nie czując bólu zamachnęła się i uderzyła Eivora .Eivor poleciał w powietrzu pare metrów i uderzył o drzewo. Z bólem wstał i raz jeszcze ruszył on na choinkę która znowu zamachnęła się lecz tym razem Eivor wykonał unik i odciął jej drugie ramie. Zła choinka postanowiła sięgnąć po swój as w rękawie zaczęła ona szarżować w stronę Eivora , lecz on nie wzruszony po prostu stał i wyczekiwał. W ostatnim momencie przebiegł on pomiędzy nogami potwora a on niechybnie spadł z klifu i wpadł do jeziora.
Wyczerpany Eivor był zmuszony wrócić do domu z jakąś lichom choinką. Jaki z tego morał? Najlepsza na święta jest brzoza.

04.12.2020 17:17
mrjohhny
71
1
odpowiedz
mrjohhny
212
Amoniak Vas Here

Cel : Zielone drzewko najczęściej pożądane w okresie świąt.
Ekwipunek:
-sznur z włosów najstarszej niewiasty by choinkę dobrze związać i nieść
-topór -nie byle jaki a rodowy "rozłupywacz drzew" który niejeden prastary Dąb już korony pozbawił
-coś do zjedzenia i wypicia, długo może nam zejść na tej przygodzie-suszone mięso jelenia i z galon lub więcej napitku procentowego -dla rozgrzania oczywiście
-ciepły ubiór i czapka z uszami (nie wrogów),by nie zmarznąć i nie zapocić się jednocześnie
-sanki -by przewieźć rzeczoną choinkę

Gdy będę na miejscu wybiorę tak myślę drzewko średniej postury ,z zdrowym korzeniem i największą liczbą igieł-nic nie pachnie tak wspaniale jak sośieńka, świeża sośieńka.
Sam proces ścięcia będzie dość mozolny, sporo drzazg wbije zapewne, pewnie nie trafię kilka razy w to samo miejsce, ale nie po to mam jadło i procenty bym się spieszył. Drzewko w końcu padnie trupem ,szybko sznureczkiem je zwiąże i na saneczki, przed wschodem słońca będzie już stało w mojej chałupie. Wesołych Świąt wikingowie.

04.12.2020 17:17
72
odpowiedz
Nigredd
3
Legionista

Eivor zechciał, jak już wiecie
By choinkę w nowym świecie -
Anglii, Szkocji i Dalriadzie
Mieć najlepszą w swej osadzie
Czynu człek nie znosząc zwlekać
Rannych pień nie chciał doczekać
I przed świtem ruszył borem
Plecy zdobiąc swym toporem
Beszta drzewka śnieżnobiałe,
"To za chude", "to za małe"
Czy w lesie by takie stało,
Co by mu odpowiadało?
Dziewięć mil drogi, nic wielkiego
Wymagającyś, kolego!
W końcu już prawie o zmroku
Buchnął ogień w jego oku
W sercu lasu tam się chowa
Przeogromna - drzew królowa!
Przesadzając: jej wielkości
Yggdrasil mógł pozazdrościć
Znalazł po dniu wędrowania
Sosnę na swe wymagania
Zawahał się, jak te mody
Wszechpotężny widzi Odyn?
Chwycił topór jednak w dłonie
Choinki nadchodzi koniec?
Liście szumią, bór się gniewa
Silne duchy tego drzewa
Uderza raz, drugi, trzeci
A tu ani wiór nie leci!
Zawodzą wciąż próby liczne
Toż to drzewo jest magiczne!
Rzuca wiking obelgami
"Wyrwę ch**a z korzeniami!"
By ochłonąć siadł tam blisko
Rozniecając wnet ognisko
Nie przychodziło olśnienie
Cisnął oręż hen w płomienie
Buchnął topór wielkim żarem
Jakby od Surtura darem
Oczy też mu zapłonęły
Twe godziny już minęły!
I obrócił się na pięcie
Ściął chojaka jednym cięciem
Fauna w popłoch, gdy spadała
Ziemia na pięć mil zadrżała
Gdy euforia już minęła
Myśl przez głowę mu przemknęła
Źli się, teraz go nurtuje
"Jak ja ją przetransportuję?!"
Koni silnych pół tysiąca
Potrzebuje gdzieś z miesiąca
Z rezygnacją w dom zawrócił
Ostatecznie plan porzucił
I na koniec blisko domu
Z furią burzy, z siłą gromu
Jodłę ściął na zawołanie
By go nie wyśmiano w klanie
Zaniósł ją chłop na ramieniu
Pacnął byle gdzie w milczeniu
I nikomu w swej osadzie
Nie wspomniał o eskapadzie
W samotności szedł spróbować
Przy ogniu się zrelaksować...
Rzekł Eivor siny ze złości
Głośno kląc w wszystkie świętości
Gdy płomień w ognisku pląsał:
Za rok ubierzemy bonsai.

Gdy po szkodzie mądra głowa
Nadeszły morału słowa:
Czy realnie, czy też growo,
Co za dużo to niezdrowo.

04.12.2020 17:30
betweter
73
odpowiedz
betweter
1
Junior

Myśli Eivora. Dzień 5 ścinania drzewa.
Wokoło widzę spadające gwiazdy i zapadające się światy, bogów patrzących na mnie z otwartymi oczami.
Zaczynam zastanawiać się czy w imię zimowej uczty warto jest ścinać Ygdrasila...

04.12.2020 17:49
74
odpowiedz
1 odpowiedź
IkeaCrusader
2
Junior

Był to bój na który nikt nie był przygotowany...pot i wiórki leciały garściami, i gdy miało dojść do zakończenie bitwy...

spoiler start

padł mi zasilacz

spoiler stop

04.12.2020 17:50
74.1
IkeaCrusader
2
Junior

Dziękuję za uwagę

04.12.2020 17:50
75
odpowiedz
l3w4r
1
Junior

takiego idealnego iglaka to nie łatwo znaleźć więc Eivor wyruszył już z samego ranka, topór do łapy i na poszukiwania tej idealnej. Jak już jakąś spotkał i myślał ze to ta wyszukiwał w niej jeden mały szczegół który rujnował dla niego wygląd choinki mogło to być nierównomierne rozłożenie 1 gałęzi lub czubek był lekko przekrzywiony. po paru godzinach spotkał drugą osobę która już wracała z polowania na iglaka. Przyjrzał się zdobyczy która nie była wcale idealna nieco wykrzywiona trochę za niska. Pogadali sobie dlaczego taką choinkę ściął a ten mu odparł że nie ważne jaka choinka będzie bo to tylko symbol a sam już chciałby wrócić do rodziny i napić złotego trunku. Wiec Eivor upatrzył sobie jakąś ładnego iglaka i rąbał raz za razem aż drzewo upadło był bardzo zadowolony tylko narzekał w drodze powrotnej bo musiał je taszczyć przez parę godzin.

04.12.2020 17:54
76
odpowiedz
Seb0
2
Legionista

To miała być okazja na szybki zarobek jedna z mieszkanek osady Gertruda mówiąca z dziwnym germańskim akcentem kazała Eivorowi przynieść iglaste drzewo, najlepiej jodłę kaukaską, która według legend posiada magiczne właściwości. Mówiła że chce je przygotować na święto obchodzone w jej stronach przypadające niedługo po świecie JUL.
Eivor niewiele myśląc podjął się zadania, jednak nie do końca wiedział czym właściwie jest jodła kaukaska. Nieważne jest zimno, a las jest ogromny trzeba ruszać.
Po około dwóch godzinach poszukiwań legendarnej jodły lekko zgłodniał. Za pewne w poszukiwaniach nie pomagał fakt że Eivor szukał drzewa iglastego w lesie liściastym, niemniej innego lasu akurat nie było pod ręką. Przypomniał sobie o kanapkach i wywarze, który otrzymał od Gertrudy. Po posiłku poczuł się dziwnie, wydawało się że ktoś go obserwuje, tak znał to uczucie, wiedział co ono oznacza przygotował się na to co miało niedługo nadejść
Nagle drzewa, które dotychczas sterczały czekając tylko na przerobienie ich na meble od słynnego handlarza wyposażeniem wnętrz Ikeara zaczęły biegać wokół niego wrzeszcząc i atakując go swoimi wielkimi konarami. Nasz bohater jednak nie z takimi wyzwaniami sobie radził. Nie czół strachu, unikał każdego ataku groźnych buków, brzóz i klonów. Po chwili zaczął precyzyjnie uderzać swoim toporem powalając każdego przeciwnika. Nagle pojawiła się ona, istota najeżona zielonymi igłami, które w tym momencie przypominały mu broń ostatecznego zniszczenia. Wiedział że ta walka może się skończyć tylko na dwa sposoby albo zwycięży albo wróci jako mięsny jeż. Padł pierwszy cios, trochę po skosie, ale to wystarczyło by powalić potwora. Wiedział że nie ma chwili do stracenia uderzył ponownie i jeszcze raz i to załatwiło sprawę potwór położył się wydając przeraźliwy jęk. Po chwili było już cicho. Eivor złapał oddech zamykając oczy, kiedy je otworzył stał po środku ściętych konarów i gałęzi. Las wyglądał normalnie, podobnie jak drzewa. Eivor spojrzał na truchło iglastego potwora, które teraz wyglądało jak zwykłe drzewo. Wziął je i wrócił do osady.
Po powrocie do domu Gertrudy wręczył jej drzewo, jednak ta spojrzała na nie i z niezadowoleniem stwierdziła że tak brzydkiej i zmasakrowanej choinki w życiu nie widziała. Poza tym to świerk nie jodła, ale cóż niech będzie. Na odchodne dodała że chyba przez przypadek zamiast kompotu z jabłek dała Eivorowi swoje ziółka na poprawę nastroju, które otrzymała od znajomej zielarki mieszkającej na skraju osady.

04.12.2020 17:59
77
odpowiedz
Fearinho
1
Junior

Świąteczny skandynawski iglak - sosna.
Stary wstał, wstał stary znaczy Eivor, łapy wyciąga - skarpety podciąga
Bierze swój topór i na sosnę podąża
Żywica z niej leci lecz się nie poddaje
Eivor załamany, klnie "Jasne Sanie"
Topór wchodzi głębiej i głębiej cały czerwony jak przycisk Odpowiedz
Warkocz się jeży sosna już leży
Wrócił do domu z iglastym pancerzem :)

PS. Kupujcie iglaki na święta rozważnie, nie kradzione. I NIE ŚCINAJCIE DRZEWEK W LESIE!

04.12.2020 18:32
78
odpowiedz
Hardy28
1
Junior

>Bądź mną
>Wiking lvl 9
>Idą święta
>Stary ma dla ciebie bojowe zadanie
>Lubisz spędzać czas z ojcem, więc nawet się cieszysz
>Stary daje ci topór w łapę i mówi, że masz iść do lasu po choinkę
>okurdebele.jpg
>Pierwszy raz w życiu trzymaj w rękach prawdziwy topór
>Zaciesz na twarzy jak nigdy
>Dotarłeś w końcu do lasu
>Teraz trzeba znaleźć tylko idealne drzewko
>Chodzisz po tym lesie już naprawdę długo
>Żadne drzewko cię nie zachwyciło
>Straciłeś poczucie czasu
>Zrobiło się ciemno
>Ledwo co widzisz
>Stwierdzasz że koniec tego dobrego
>Macasz pierwsze lepsze drzewo
>"Może być"
>Ścinasz i wracasz do domu
>Nie wiedziałeś, że ścinanie drzewa jest takie łatwe
>Jedno uderzenie, a drzewko już leżało na ziemi
>Otwórz drzwi do chaty
>W końcu jasno!
>Stary już wstaje, żeby na ciebie nakrzyczeć, że tak długo ci to zajęło
>Zatrzymuje się w połowie drogi
>Ma twarz jakby co najmniej ducha zobaczył
>Matka to samo
>Odwracasz się
>Na ziemi, zamiast pięknego drzewka, leży martwy niedźwiedź
>Uświadom sobie, że całą drogę ciągnąłeś za sobą zwłoki niedźwiedzia
>Facepalm.png
>Przynajmniej będzie jedzonko na święta
>Ojciec uznał, że jutro sam pójdzie po choinkę
>Profit

04.12.2020 18:33
May_Day
79
odpowiedz
May_Day
2
Legionista

Bój to jest twój ostatni, pomyślał Eivor.

Zamachnął się po raz pierwszy, drugi... Choć jego topór zostawiał ślad na niewzruszonym drzewie, ten znikał tak szybko, jak się pojawił.

Nagle koło Eivora zmaterializował się pewien jegomość w jasnoniebieskiej podkoszulce, uśmiechnięty, rozczulony rozpaczliwymi wysiłkami Wikinga. Machnął ręką na Eivora, by ten się odsunął, po czym podszedł do drzewa. Gdyby mogło, zaczęłoby uciekać.

Nieznajomy gołymi rękoma zaczął atakować drzewo. Bił mocno, jednostajnie, mimo iż Eivor zwijał się na ziemi ze śmiechu. W końcu iglak padł trupem. Potem nieznajomy po prostu odszedł, zostawiając Wikinga w ciężkim szoku.

04.12.2020 19:03
80
odpowiedz
JamTyg
1
Legionista

Eivor odziany w gęste futro i trzymając swoją potężną dwuręczną siekierę w prawej ręce wyrusza do zaśnieżonego lasu ściąć choinkę na święto Jul (wikingowski odpowiednik świąt bożego narodzenia). Po około 30 minutach cierpliwego szukania idealnej choinki odnalazł on niedaleko strumyka idealnego świerka na choinkę, miał rozłożyste gałęzie na, których rosły piękne zielone igły, rozmiar w sam raz żeby Eivor mógł go sam zabrać do wioski za pomocą swych silnych in wielkich mięśni. Wpierw sprawdził czy niema on żadnych grzybów lub czy nie jest spróchniały. Drzewo było w idealnym stanie więc zaczął mięśnie do pierwszego zamachu. Siekiera wbiła się z łatwizną w pień i wyleciał piękny zapach świeżo ściętego drewna. Wbijał siekierę raz za razem. Po kilku dziesięciu ciosach świerk zaczął się walić. Gdy spadło wziął drzewo za pień i z trudem zaczął targać je do wioski. Po długim czasie chodu udało się mu dojść do celu. Wymęczony i rozpalony od przeziębienia został powitany z wielkim entuzjazmem. Odłożył drzewo na środku wioski i poszedł do swojej chaty. Zjadł ciepły, obfity posiłek i płożył się do swojego łoża. Nazajutrz obolały od licznych zakwasu wstał i wyszedł na pole żeby się przewietrzyć. Ujrzał na środku placu wbitą w ziemie choinkę bogato ustrojoną licznymi ozdobami.

04.12.2020 19:05
81
odpowiedz
kmotor
1
Junior

Eivor svingte řksen sin, brřt gjennom barkrustningen med et mektig slag, i det řyeblikket ble han begravet av et hagl av idi, som et regn av piler, fřdt i naturen, magert i kamp, ??sammenstřt med naturen.

04.12.2020 19:08
😁
82
odpowiedz
der0x
1
Junior

Oj bój to będzie niesłychany, zacięty pełny potu oraz krwi. Mięśnie będą się prężyć w rytm rąbania pnia które będzie stawiało opór, a wysiłek będzie niewiarygodny, zima idzie mróz, siekiera wbija się coraz głębiej i głębiej, czas leci temperatura spada. Dłonie odmawiają powoli posłuszeństwa ONE CHCĄ już odpocząć ale nie przecież tam w wiosce czeka jego wybranka wraz z jego potomnym który będzie dzierżyć jego topór ;)
Eivor będzie mieć cudowne święta ahhahahaha choinka rodzina i miłość <3

04.12.2020 19:39
👍
83
odpowiedz
domusia
4
Legionista

Bój przez Eivor stoczony to będzie toporowy bój Gry - Onlineowy ostatni!!! Mój Email w przypadku wygranej: [email protected]

04.12.2020 20:22
84
odpowiedz
wafel18181818
2
Junior

Eivor bez najcichszego szmeru skrada się w stronę swojej ofiary. Nagle wyskakuje nie wiadomo skąd i zaczyna biec w stronę choinki, w tle słychać epicką muzykę, jednak nagle muzyka gaśnie, zauważa, że nie jest to zwykłe drzewo, to ent Jordan. Eivor wie, że ma małe szanse, ale musi mieć to drzewo. Bierz zamach i z całych sił wali w Jordana, temu ledwie odpada kawałek kory. Bohater się nie poddaje, przez następne pół dnia rąbie drzewo. Po wielu godzinach zwycięża walkę i wraz ze swoją zdobyczą powraca do wioski.

04.12.2020 20:39
85
odpowiedz
edytaz19
5
Legionista

Eivor to zwinny człek. A choinka to kawał drewna, sztywniak. Niby nie zdąży uchylić się przed uderzeniem topora, ale to łańcuch będzie tu znakomitym orężem. A połączenie tych dwóch to dopiero będzie odlot. Dwa topory Eivor połączył znalezionym łańcuchem. Teraz tylko pozostało wykazać się celnością. Pierwszy topór w lewą dłoń, drugi w prawą, mocny zamach i bronie poszybowały w kierunku drzewa. Dokładność rzutu była dosłownie powalająca, o czym przekonała się olbrzymia choinka, kiedy topory przeleciały obok pnia a łańcuch owinął się wokół niego. Siła rzutów była tak wielka, że choinka złamała się tuż przy ziemi, a Eivor musiał tachać wielkie drzewko do swojej meliny.

04.12.2020 20:42
86
odpowiedz
szpyciu
5
Legionista

Czop z lewej, czop z prawej. Trzeba machać coraz żwawiej.
I od dołu i od góry. Każdy zamach lecą wióry.
Igły sypią, pień się trzęsie i kolejne zamachnięcie.
Już na głowie śnieżny puch. Eivor to na nasz wielki zuch.
Grzmotnie jeszcze razy klika i przegoni złego wilka.
Czoło potem się mu zrasza, lecz choinka jest już nasza!

04.12.2020 20:45
87
odpowiedz
kasiamo87
1
Legionista

Eivor wyrusza ściąć drzewko na choinkę, gdy już do niego dotarł, powiedział: o cholibka, nie dam rady, idę po świerka do Leroy Merlin.

04.12.2020 20:50
88
odpowiedz
jowiz
44
Centurion

Zaraz Święta, cichy las,
Eivor topór wziął za pas.
Synin z góry zaś wybierze,
świerk, co łatwo się ubierze.
Wiking toporem się wbija,
zna to przeciwnika szyja.
Warkocz buja się na boki, rozsuwają się obłoki.
Odyn z góry wszystko widzi,
więc się Eivor nie chce wstydzić.
Rzuca topór jeszcze raz,
iglak spada, huczy las.
To jest koniec tej historii,
wziął choinkę, odszedł w Glorii.

PS naprawdę jestem pod wrażeniem dzisiejszych odpowiedzi, nieźle wszystkich fantazja poniosła :D pozdro

04.12.2020 20:56
89
odpowiedz
Talos111
2
Junior

Eivor, będąc profesjonalistą, przygotowania do zadania począł czynić już z samego rana. Grzebiąc wśród w większości śmieciowego ekwipunku, zbieranego jak leci podczas łupieżczych wypraw, odrzucając dziesiątki generycznych elementów pancerza, których nie zdążył jeszcze opchnąć żadnemu z handlarzy, znalazł to, czego szukał. Elitarna czapka Mikołaja, od spodu wzmocniona podwójnie hartowaną midgardzką stalą, z pomponem wywołującym przerażenie wśród jego wrogów i ceremonialnymi rogami, które przeczuwał, że z jakiegoś powodu staną się kiedyś klasycznym symbolem wikingów.
Uzbrojony po zęby, owłosiony po nogi, najedzony po żołądek i pożegnany przez mieszkańców swojej wioski, Eivor wyruszył na z pozoru błahą, aczkolwiek tak naprawdę ważną wyprawę. Jak bowiem wiadomo, jak Ziemia szeroka i płaska, Święta to dla wikingów najważniejszy czas w roku.
Bohater szedł niestrudzenie, szukając unikalnego drzewka przez 7 dni i 7 nocy. Znaleźć choinkę nie było tak łatwym zadaniem jak znaleźć koszyczek od Zajączka Wielkanocnego, gdyż na skutek "drwalskiej" polityki wioski (swoją drogą, zarządzonej przez samego Eivora), okoliczne lasy zamieniały się w puste pola. W końcu jednak oczom jego objawił się obiekt jego snów, nektar jego serca, pieśń jego duszy - choinka. Cała na biało (gdyż ostatnio padał śnieg).
Z siłami zrodzonymi z entuzjastycznego odkrycia, Eivor dobył swój wierny topór, ulepszony wcześniej przez wioskowego kowala, i z donośnym "hej! kolęda, kolęda!" na ustach pobiegł ściąć drzewko. Nawet nie wiedział, kiedy wylądował twarzą w żółtym, kwaśnawym śniegu. Błyskawicznie podniósł się na poznaczone igłami nogi. Myślał, że śni, kiedy wzrok jego spostrzegł krwiożerczą, potężną bestię szczerzącą się do niego szyszkami, a bestiariusz natychmiast zaktualizował się o jodłę pospolitą. Rzucił się do ataku po raz drugi, niczym berserker Odyna skupiający się jedynie na pokonaniu przeciwnika, jednak iglak zręcznie parował i kontrował jego ciosy. W pewnym momencie wiking dostrzegł lukę w jego paradzie i wznosząc triumfalnie donośny okrzyk ku chwale bogów Asgardu - wpadł w pułapkę chytrego niemilca. Uwięziony w ramionach choinki, analizował i wspominał swoje życie, które miało się niechybnie skończyć. Znowu lądując twarzą w śniegu, tym razem białego, odwrócił się na plecy, wypluł szyszkę z ust i przyjrzał się swojemu przeciwnikowi, podłej jodle, która okazała się być niczym Yggdrasil z nordyckich legend. Pojednawszy się z przodkami, przygotował się na jej finalne uderzenie. Choinka podskoczyła, mierząc konarem w jego ozdobioną świąteczną czapką, pozbawioną już pomponika, głowę.
Eivor obudził się z krzykiem, a suchość w ustach przypomniała mu o zbyt dużej ilości wypitego w nocy grzanego wina z cynamonem, goździkami i miodem. Rozejrzawszy się po pokoju, zobaczył piękną, ogromną jodłę pospolitą, którą ściął i ozdobił anglosaskimi elementami uzbrojenia przed dwoma dniami. Posprzątawszy ciecz, która niewiadomym sposobem musiała znaleźć się pod nim w nocy, pobiegł niczym dziecko odpakowywać prezenty.

04.12.2020 21:14
90
odpowiedz
premium014758526
1
Junior

Eivor podchodzi do drzewka robi zamach i kicha ponieważ Sigurd gdzieś go obgaduje.
Z powodu tego śnieg z choinki spadł co spowodowało że nasz bohater (lub bohaterka) pod naporem upadł.
Jedną ręką zrzucił z siebie śnieg zaś drugą spróbował przy pomocy topora się podeprzeć.
Lecz tak się zamachną że ściął choinkę.
Spojrzał na nią i pomyślał "Serio? zapomnijmy o tym"
Po czym wziął drzewko i zaniósł do sali biesiadnej z zamiarem zapomnienia o sadze zdobycia choinki.

04.12.2020 21:23
91
odpowiedz
rysioshow
1
Junior

Ja pierdziele stara mnie zabije! Zapomniałem o choince....
Mróknął Eivor pod nosem. Zaraz chwycił pierwszy lepszy z brzegu topór i leci na złamanie karku do lasu po drzewko.
Szuka, błądzi a słońce już prawie zaszło, w ten jest piękna ponad 2 metry żywego drzewa.
Łapie nasz bohater za broń i już robił zamach by załatwić sprawę jednym ciosem ale w ostatniej chwili zobaczył że w ręku trzyma tłuczek do ziemniaków....
Nosz kurw znowu jej graty w moim sprzęcie. Już miał wracać wściekły na żonę ale przypomniał sobie że bez choinki może zapomnieć o bombkach swojej niewiasty.
Więc stoczył zacięty bój ona cała w zamarzniętej ziemi a on gołymi rękoma skrobał drapał aż wyszarpał świerka z korzeniami.
Eivor w triumfalnym szale krzykną: TAK TAK TAK NOCĄ CZEKA MNIE "ROZPAKOWYWANIE" PREZĘTU.

04.12.2020 21:32
92
odpowiedz
kc_dezerter
1
Legionista

Eivor maszerował przez las w poszukiwaniu odpowiedniej choinki, gdy wreszcie taką znalazł, chwycił za topór i próbował ją ściąć, jednak godziny mijały a choinka nie miała żadnego śladu ostrza. W końcu zagniewany uderzył z całej siły w drzewo, niestety siekierka utknęła . Gdy ją wyciągnął, okazało się, że jest zepsuta. Obejrzał choinkę z wszystkich stron stron, dotknął kory, na ręce została mu ślady, zrozumiał, że to tylko żart a choinka jest z twardego minerału. Upokorzony a także wściekły wziął inną największą choinkę jaką znalazł. Pochwyciwszy ją w dłoń wrócił z smutną choinką i z zepsutą siekierką do domu.

04.12.2020 21:34
DiabloManiak
93
odpowiedz
DiabloManiak
231
Karczemny Dymek

Z pamiętnika Eivora grudzień 2020, kilka porad do zapamiętania na przyszłość w przypadku pozyskiwania drzewka
1. Drogę do drzewka trzeba skutecznie zaplanować! Głupim pomysłem pojawienie się w okolicy strajku z siekierą na ramieniu, co skutkuje zabraniem siekiery i pobytem 48 godzin na najbliższym komisariacie (ale przynajmniej można było pośpiewać kolędy z nowymi znajomymi)
2. Wybór miejsca pozyskania drzewka też jest ważny - kto to widział żeby w parku miejskim nie można było sobie choinki wyciąć? To na co idą moje podatki?! Utrata kolejnej siekiery i kolejne 48 godzin na komisariacie .. jak ja mam dość kolęd..
3. Łykniecie kilku grzańców przed pozyskaniem obiektu drzewnego iglastego też jest istotny. A raczej brak tego spożycia - udało się pozyskać drzewko jednak rano się okazało że mam w domu piękną palmę co z tego że sztuczna.
4. Po każdym użyciu siekiery należy sprawdzać jej osadzenie. Bo znów wybrałem się po drzewko i przy 3 zamachu obuch poleciał wysoko do góry .. taaaaak wysoko że aż nie było go widać... do czasu aż spadł. Obudziłem się rano bez siekiery portfela za to tuląc się do choinki szkoda tylko że dalej rosnącej. Opatrunek uwiera mnie w uszy i czasami widzę podwójnie..
5. Rękawiczki też są ważne! Niechcący o nich zapomniałem siekiera wyleciała mi z rąk bo się trochę spociły.. poleciała w tył usłyszałem dźwięk tłuczonego szkła.Poszedłem sprawdzić co się stało Kto to słyszał żeby w lesie były zaparkowane 2 czarne BMW na rosyjskich numerach? Ja do tej pory tez nie .. następnego jak się ocknąłem w samych skarpetkach w szpitalu okazało się że nie mam przednich zębów, za to wzbogaciłem się o kołnierz ortopedyczny. Uwiera bardziej niż opatrunek
6. Przywiązanie ściętej choinki do dachu autobusu nie jest najmądrzejszym pomysłem. Kierowca chyba nie usłyszał moich próśb o to żeby chwilę zaczekał i zobaczyłem jak moja choinka odjeżdża w siną dal na dachu nocnego autobusu. Przynajmniej nie muszę kupować nowej siekiery..
7. Wybór wielkości drzewka tęż jest ważny. 3,5 metrowa choinka nie wchodzi do windy. Dźwigał ktoś z was 3,5 metrową choinkę w nocy na 10 piętro? Zabawa jest przednia gwarantuje zwłaszcza jak pomylisz przez te cholerne gałęzie klatkę .. dwa razy ..
8. 3,5 metrowa choinka nie wchodzi pionowo do 2,5 metrowego mieszkania nie ważne jak się starasz. Zresztą na co komu szyba i żyrandol, ciepło jest na dworze a świeczki tylko dodają klimatu.
9. Zima zaskoczyła w tym roku nie tylko drogowców. Mnie także, przekonałem się o tym rano jak się okazało że w nocy pękła rura (nie usłyszałem tego przez opatrunek) a później woda z rur zamarzła na całej podłodze.. gips na nodze trochę utrudnia chodzenie za to śnieg na czubku drzewka przez okno wygląda imponująco
10. Wchodzenie na taboret w nodze z gipsem żeby z pawlacza ściągnąć bombki także nie należy do najmądrzejszych pomysłów.. strasznie trudno skleja się bombki kropelka
11. Chcąc powiesić świeżo sklejone bombki okazało się że moje choince żyje wiewiórka.. wyjątkowo agresywna wiewiórka. Musze iść znowu po kropelkę. A zastrzyki na wściekliznę podobno nie bolą, ale jak się okazało nie mnie i nie mam jak siedzieć

W przyszłym roku kupuję sztuczną!

04.12.2020 21:41
immortano26
94
odpowiedz
immortano26
6
Legionista

Ivor wyrusza na walkę z niesfornym iglakiem dzierżąc w dłoni zaprawiony już w bojach topór. Wali, siecze,macha do momentu kiedy nieruchomy przeciwnik spada na ziemię przygniatając mu jedną z nóg. Ivor z całych sił, jakie mu pozostały próbuje wydostać się z tej jakże tragicznej sytuacji. Niestety, na próżno. Zapadała noc, w oddali słychać było wycie głodnej watahy wilków. Najbliższa osada wikingów kilka kilometrów dalej. Ivor musi działać szybko. Decyduje się na heroiczny, lecz jedyny ruch jaki mu pozostał. Bierze z ziemi przemoczony patyk i zaciska go w zębach. Do ręki bierze swój topór, który towarzyszył mu przez wiele walk, którym roztrzaskał niejedną głowę swoich wrogów, który nigdy go nie zawiódł. Teraz również nie mógł. Ivor wziął kilka głębszych oddechów. Nadeszła godzina 0. Ivor zaczął amputować sobie nogę. Jego agonia była nie do opisania. Pot na czole, przekrwione z bólu oczy i zadarte z wycia gardło. Gdy zamachnął się po raz ostatni, Ivor był najbardziej cierpiącym i najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi jednocześnie. Do momentu, gdy zorientował się, że odrąbał sobie nogę, która nie byłą zablokowana drzewem.....

04.12.2020 21:46
95
odpowiedz
BabyPaulinka
1
Junior

Biega, krzyczy Eivor mocny -
Chodźcie chłopcy, chodźcie chłopcy!
Święta idą, a jak święta
To i drzewko zielone jak mięta!

Chłopcy słyszą, cicho bladną
Myślą - Co go znów napadło?
W zeszłym roku zamiast iglaka
Na środku wsi stała pokraka!

Drzewko łyse, bez łańcucha,
ino badyl i kora sucha...
- Basta! - krzyknął Eivor - Precz z narzekaniem!
Idziemy do lasu na polowanie.

Chłopcy w nerwach, zębami dzwonią,
tulą się do siebie i cicho mamrocząc
przeklinają Eivora - bo cóż to?
Bohater osady, a z drzewem wymyśla bzdurne zasady!

Sosna za jasna, modrzew za gruby,
Tuja niepasuje - on chce naszej zguby!
Zamarzniem tu prędzej niż od drzewko znajdzie,
ale byle do północy - wtedy sam ucieknie raźnie!

Eivor na przedzie, udaje że nie słucha,
choć w środku już karci bogu ducha
młodzież winną, co bawić się chciała -
a po co komu choinka, gdy trunku butla cała?

Doszli na miejsce przez Eivora wybrane
i szoku doznali - stała tam! Na piedestale -
olbrzymich rozmiarów kobyła - niedrzewo,
nieboskie stworzenie biegnące w niebo.

- Eivor! - krzyknęli - To drzewo przeklęte!
do jutra byś walczył - nic z tego nie będzie!
Wracajmy do domu, napijmy się nalewli,
Zanim lud pomysli, ze brak Ci piątej kle...

- CISZA! - wrzasnął Eivor - Nie boję się ducha!
Poczekam do północy - niech wezwanie me wysłucha.
Zetnę to drzewo, zetnę z przyjemnością,
a cierpienie wiedźmy zobaczę z radością.

Wtem krzyk potężny wszyscy usłyszeli -
tak jakby brudasa do kąpieli ciągnęli.
Ziemia zadrżała, uciekła zwierzyna,
a po chłopcach została jeno peleryna.

- Zamilcz wiedźmo - odparł Eivor - nie boję sie cienia.
Urosłem, przytyłem - nie traktuj mnie jak jelenia!
Przegrałem ostatnio, lecz tym razem będzie inaczej -
jeszcze po wszystkim gorzko zapłaczesz!

- Naiwny głupcze - głos odpowiedział -
Jesteś gorszy niż cholera - czy ktoś Ci to powiedział?
Co rok przychodzisz, najlepsze drzewa niszczysz -
czas już najwyższy by Cię uciszyć!

Eivor z liścia dostał, zaskoczony padł na ziemię.
- Cóż to - rzekł - Ta wiedźma znów mi wleje?!
Nic z tego! - krzyknął znowu, zerwał się z kolan,
wilczą paszczę rozwarł i dorwał rękojeść topora.

W szale nienawiści skoczył do cienia
i zaczął machać bronią - raz, drugi, trzeci -
mając nadzieję, ze cień się rozleci.
Cien wręcz przeciwnie - zgęstniał mocniej,
a ruchy Eivora były bezowocne.

- Walkirio, pomóż! - błagał w myślach wiking.
Czując, że z sił opada i świadomość traci
wciąż wierzył, że modlitwa się opłaci.
Bogom ufał mocno, był z nimi związany,
choć oni kolejne zadawali mu rany.

- Walkirio, pomocy! - krzyknął w rozpaczy
gdy wiedzma uderzyła ciosem rąbaczym - ciosem zabójczym.
Dość szybko, powiecie, ale wiedźma
cierpliości największej nie miała na świecie.

Uderzenie zadzialało - Eivor wpadł na pola.
Krwawiące miał ręce, ranę na pół czoła,
broda mu spłowiala, oczy sie zapadły.
Wiedźma triumfowała. - Głupcze niezaradny!

Walczyć nie umiesz; bronić chcesz osady,
a ze zwykłym drzewem nie dajesz rady! -
na to te słowa niebo otwarło sie nagle
i na chmurze pojawiło sie ciało zgrabne.

- Eivor Eivor! Już patrzeć nie mogę!-
krzyknęła Walkiria, trzymając nogę na nogę -
co roku to samo, o pomoc wciąż wołasz,
A ja, jak widzisz, zajęta - mam w piekarniku kołacz!

Eivor spojrzalł w niebo, całkowicie zrezygnowany
złapał sie za sercę - i nagle - przypomniał sobie radę mamy:
,,Eivorku kochany! Gdy drzewo się buntuje to znak, że miłości mu brakuje!
Pogłaszcz mu gałązki, wytrzyj listki z wody,
powiedz, że będzie lepiej, że niedługo zmiana pogody."

Eivor sie zamyślił i zalany łzami
podziękował w sercu mamie uśmiechami.
Walkirii również podziękował za pomoc -
środkowym palcem - taki zebrała owoc.

- Czemu się uśmiechasz? - wtem wiedźma krzyknęła -
Przegrałeś! To koniec! Głupia Twa nadzieja!

Eivor sie skupił, zebrał wszystkie siły
i skoczyl nagle na środek kobyły = drzewa-giganta;
pięknego, dumnego, niczym samiec bażanta.
Wiedźma w szoku, krzyczy, mrużąc przy tym oczy -
Nie! Niemożliwe! Jak tyś tam wskoczył?!

Eivor nie słucha, w misji skupiony -
głaszcze drzewo po listkach, przytula sie do kory.
Czuć zaczyna ciepło bijące spod gałęzi,
ciepło zamknięte zaklęciami wiedźmy.

- Przestań! Oszukujesz! Wiedźmina zasmarkana
zaczęło w środku czuć zaklęcie znikania -
- Tym mnie nie pokonasz! A nawet i jeśli...
i tak w Helheimie skonasz!

Eivor nie słuchał. Wtulony do drzewa
odtwarzał w głowie najlepsze wspomnienia -
chwile gdy był radosny i wiecęj się nie liczyło -
no może jedynie, gdyby więcej trunku było...

Na tę radość drzewo się ocknęło,
podniosło korzenie, w górę sie wzbiło -
Wolność! Nareszcie! Dziekuję Ci, Eivorze!
Ludzie myśleli o mnie jako potworze...
Klątwa przeklęta lata mi zabrała,
lecz Ciebie za czyn ten wieczna czeka chwała!

W nagrodę za pomoc spełnię Twe marzenie -
Na środku wsi stanę niczym na scenie.
Świecic będę pięknie, bombkami migotać,
gdy wy w domach będziecie słodko śpiochać!

Jak drzewo rzekło, tak się również stało -
na środku wsi mieniło się na biało.
Lud był szczęśliwy, chłopcy przepraszali,
a Eivor wilka drapał za uszami.

Morał z tej historii nietypowo płynie.
A nuż nagroda od GryOnline wpłynie?

Wesołych świąt!

post wyedytowany przez BabyPaulinka 2020-12-04 21:51:10
04.12.2020 22:01
Glosek
96
odpowiedz
Glosek
1
Junior

Dzierżąc topór w dłoni, Eivor wyrusza ściąć drzewko na choinkę.
Wyrusza wraz ze wschodem słońca, zakładając z niewiadomego powodu, że ścięcie dorodnego świerka będzie wyczerpującym i niebezpiecznym wyzwaniem, co tylko zachęciło krnąbrnego wikinga do podjęcia się tego zadania pobocznego.
Palce u stóp Eivora nie zdążyły jeszcze poczuć chłodu srogiej zimy, a idealny świerk był już w zasięgu jego wzroku. Podszedł do drzewa, zamachnął się toporem, jeden raz, po nim drugi i trzeci, aż nieugięty świerk położył się na biały puch.
To było proste, pomyślał biorąc iglaka pod pachę.
Nie wybiło nawet południe, kiedy Sigurd otworzył drzwi swojemu bratu, który dumnie wszedł do chaty ze swoim krukiem na ramieniu i drzewkiem za plecami.
- Oho! Już jesteś bracie? - rzekł ze zdumioną miną Sigurd.
- Zaskoczony? - odparł Eivor zastanawiając się skąd ta zdurniała mina.
- Na Odyna, gdzie tam... możesz postawić zdobycz koło paleniska, żeby się osuszyła - odpowiedział wymijająco.
Stawiając świerk usłyszał jak uradowany Finnr mówi coś o wygranym zakładzie, a zawiedziony Sigurd dając jakieś świecidełko napuszonemu Finnrowi mamrocze z wyrzutem, że przecież wieszcz mu powiedział o nieudanej wyprawie brata po drzewo na Jun.
- Jak to nieudanej?! - wydarł się gniewnie Eivor.
Walka słowna, która rozgorzała w chacie nie miała końca. Ludzie z wioski zaczęli podchodzić pod okna by posłuchać jak w ten święty dzień jednają sie bracia.
- Ta, hmm... rozmowa nie wskazuje na pojednanie, co? - zapytał ktoś z tłumu pod chatą.
- Cicho! Bo nie słyszę, a mówią coś o drzewku w miejscu gdzie słońce nie dochodzi. - uciszył gadułę ktoś obok.
Słońce zaszło. Synin znudzony rozmową spojrzał się na drzewko i nagle wystartował z ramienia swojego właściciela, jakby z uśmiechem w oczach wleciał w piękny świerk przewracając go prosto na palenisko, po czym obierając kurs na okno uciekł przed płomieniami wybuchającego iglaka.
Nie minęło długo zanim cała chata stanęła w płomieniach, a przekleństwa i obelgi braci stojących przed wielkim ogniskiem można było usłyszeć w Uppsali.
-Jun... Niby najkrótszy dzień w roku, a ja tu widzę jak jedna chata zamieniła się w słońce i zrobiła dzień. - powiedział drwiąco kruk głosem Lokiego.

04.12.2020 22:11
97
odpowiedz
javaorrr
2
Legionista

Akt I: Valhalla (nie)wita
Agent Specjalny w służbie Odyna: inspektor Ramzes. Jeden z najlepszych ludzi w tej branży. Jest właśnie na drodze ku Valhalli. Kilka dni temu zaginął tam niejaki Eivor, podopieczny Freji. Jest uznawany za chorego psychicznie. Bogini opiekuje się nim. Jednocześnie, aby nie zatracił się on w swoim szaleństwie, stara mu się wyznaczać różne zadania. Ostatnio padło na ścięcie drzewka na choinkę. Niestety, jak już zostało wspomniane, zaginął. Ramzes ma go odnaleźć.
- Agent Specjalny Ramzes, kłaniam się do usług.
- Witam. Jestem Freja. Zapewne jest pan w sprawie ostatniego zaginięcia.
- Zgadza się – odpowiedział agent – będę potrzebował od pani informacji na temat jego zachowania przed tym zdarzeniem.
- W tej kwestii nie będzie potrzebne żadne przesłuchanie. Eivor był dosyć przykładnym sługą, który jednak miał swoje pewne problemy w kwestii zachowania.
- Ale…
- Więcej nie powiem. – odrzekła stanowczo Freja - Może pan za to na dobry początek sprawdzić jego pokój. Może to co pan tam znajdzie da jakieś wskazówki gdzie go odnaleźć.
- Z całym szacunkiem, ale na moje żądanie mam bezwzględne prawo panią przesłuchać. – wyrzekł z delikatnym poirytowaniem Ramzes – Działam na polecenie Odyna, stojącego wyżej w hierarchii od pani.
- To stójcie sobie razem w tej hierarchii. Ja swojego zdania nie zmienię – odpowiedziała z nutą agresji Freja – Proszę także łaskawie zostawić swój topór w tamtej szopie po prawej. Zostanie tam zamknięty, gdyż na terenie mojego ogrodu nie można się poruszać z bronią.
- Słucham?! Przecież jest mi on potrzebna do obrony. Nie wiadomo przecież czy Eivor na przykład nie został porwany?
W tym momencie Ramzes był już mocno zdenerwowany. Nie dość, że nie mógł przesłuchać bogini, to na dodatek musi zostawić swoją broń. Miał ochotę odrzec Freji, że rezygnuje z prowadzenia dochodzenia, lecz coś jednak nie pozwalało mu na to. Niestety, nie był w stanie określić co konkretnie. Gdy przez moment próbował odnaleźć odpowiedź, jego wewnętrzne dywagacje nagle przerwała Freja:
- Niech się pan uspokoi. To jest mój ogród i to są moje zasady i będzie musiał się pan do nich zastosować.
- A co jeśli się nie dostosuję i zrezygnuję? – zapytał z drwiną agent.
- Dostosuje się pan, czuję to. – odrzekła pewna siebie bogini – A teraz jeszcze raz proponuję, aby przeszukał szanowny pan agent pokój Eivora. Zaprowadzę.

Akt II: Ostrosłup Eivora
Gdy Ramzes znalazł się w pokoju Eivora miał wreszcie chwilę, aby rozważyć w spokoju znaczenie słów Freji. „Dostosuje się pan, czuje to”… Skąd ona to wiedziała? Przecież ani mnie nie znała wcześniej, ani nie posiada mocy, które umożliwiłyby jej zajrzenie w mój umysł? Na owe pytania agent szukał odpowiedzi przez dłuższą chwilę. W końcu jednak poddawszy się, rozpoczął oględziny pokoju zaginionego sługi. Pierwszą rzeczą, jaka mu się rzuciła w oczy, była kwestia kształtu pomieszczenia. Wielki ostrosłup, wyglądający wręcz na foremny. Idealnie równa podstawa, identyczne ściany. Było to zadziwiające o tyle, gdyż pierwszy raz w życiu Ramzes widział, aby ktoś budował pomieszczenia w ten sposób. Gdy jednak agent zaczął przyglądać się pomieszczeniu zdziwił się jeszcze bardziej. Cały pokój był pełen masek i koron, które wyglądały na należące do faraonów. Nie mógł się mylić, znał przecież doskonale jak wyglądają atrybuty faraona i jak wygląda ich pogrzeb. Chociaż nie wiedział właściwie dlaczego, był pewien swojej wiedzy.
Po szczegółowym przeszukaniu pokoju i nie odnalezieniu właściwie żadnej wyraźnej wskazówki, która mogłaby wskazywać na miejsce przebywania Eivora, przeszedł do głównego „salonu” drzewa Freji. Właśnie tam spotkało go największe zdziwienie. Ujrzał choinkę, żywą i pięknie przystrojoną. Wyglądała na iglasty świerk pochodzący z pobliskiego lasu. Tylko przecież… Freja wspominała, że Eivor zaginął w trakcie wykonywania zadnia polegającego właśnie na ścięciu i przyniesieniu drzewka. Trzeba było to natychmiast wyjaśnić. Ramzes odnalazł Freję w ogrodzie.
- Dlaczego w salonie znajduje się choinka? – zapytał spokojnie agent.
- Przecież święta się zbliżają. – odpowiedziała zdziwiona pytaniem bogini.
- Mówiła pani, że drzewko miał ściąć i przynieść Eivor. A on przecież zaginął. – odrzekł wyraźnie już zdezorientowany Ramzes.
- Nic takiego nie mówiłam. Eivor miał pójść do szopy w lesie i zostawić tam trochę jedzenia dla leśnych stworzeń. – odrzekła równie zaskoczona Freja – Lepiej niech pan tam zajrzy w poszukiwaniu poszlak.
- Dobrze, w takim razie uczynię to.
Ramzes jednak nie zamierzał nigdzie się wybierać. A przynajmniej nie bez broni. Jego zdziwienia nie da się ująć w słowach. Wiedział, że Freja coś przed nim ukrywa. Tylko po co? Dlaczego w ogóle on się tutaj znalazł. Po namyśle agent stwierdził, że wybierze się do tej szopy w nocy. Nie chciał tam wybierać się bez swojego topora ze względu na zagrożenia. Postanowił więc, że zaczeka do zmroku, aby móc wykraść własną broń, którą Freja zabezpieczyła.

Akt III: Las tajemnic
Ramzes nie miał większych problemów z odzyskaniem topora. Zdziwiony jednak był tym, iż na jego broni znajdowały się drewniane wióry. Nie pamiętał tego, aby używał swojego oręża do rąbania drewna. Nie zastanawiał się mimo wszystko nad tym długo, gdyż kwestia kłamstw Freji była bardziej istotna. O dziwo agent odnalazł leśną szopę dosyć szybko. Tam jednak czekało go zaskoczenie w postaci… Freji:
- Witaj… Eivorze – powitała go bogini.
- Słucham?! Co przede mną ukrywasz? Dlaczego mnie tak nazywasz?
- Pora przedstawić tobie prawdę. Ramzes nie istnieje. Nigdy kogoś takiego nie było. To ty go stworzyłeś w swojej głowie. Eivorze, byłeś dawniej agentem służb specjalnych Odyna. Widziałeś wiele bólu i cierpienia, widziałeś jak Kratos wybijał bogów Olimpu. To spowodowało u ciebie głęboki uraz psychiczny, który doprowadził do zaburzeń osobowości. Prawdopodobnie w ten sposób chciałeś ukryć to co widziałeś przed samym sobą. Stworzyłeś postać Ramzesa. Coraz częściej wchodziłeś w jego rolę, aż całkowicie wyparłeś się siebie – Eivora.
- I ja mam w to uwierzyć?! – wydarł się wręcz… Eivor – To ty próbujesz mnie okłamać. Skrywasz jakąś niecną prawdę.
- Pozwól mi dokończyć spokojnie Eivorze. Cały poprzedni dzień, który przeżyłeś, był starannie zaplanowanym przedstawieniem. Zacznijmy może od kwestii twojego topora. Jak sam zapewne zauważyłeś znajdują się na nim drewniane wióry. Otóż twoim ostatnim zadaniem, zanim całkowicie wyrzekłeś się siebie było ścięcie drzewka na choinkę. Przyszło to ci właściwie bez żadnych trudów, a choinka znajduje się w salonie.
- Równie dobrze wióry mogły być w tej kanciapie, gdzie go schowałaś.
- Nie przerywaj mi proszę. Dalej, widząc twoje działania, postanowiłam o zorganizowaniu wspomnianym już przedstawieniu. Podczas całego dnia pozwoliłam ci zostać agentem Ramzesem, który poszukuje Eivora. Wiedziałam jakie ruchy wykonasz, bo cię znam. Gdy groziłeś mi porzuceniem sprawy zdawałam sobie sprawę z tego, że iż tak nie zrobisz, gdyż czułeś, że nie możesz. Dalej specjalnie skierowałam ciebie do twojego pokoju. Przypominał ci ostrosłup, racja? Jest w kształcie piramidy. Za to wszystkie atrybuty faraonów, które się w nim znajdują, należały do faraona Ramzesa II. Czyż nie nazywałeś siebie Ramzesem? Na koniec specjalnie cię okłamałam i wskazałam ci to miejsce, abyś tutaj dotarł. Czy nie wygląda to logicznie?
- Tak, ale, jak to? Jak to możliwe? Przecież możesz chcieć chociażby… aby pokazać, że jestem niespełna zmysłów. – odrzekł wyraźnie zakłopotany Eivor.
- Zastanów się. Czułeś, że musisz tu zostać. Znałeś doskonale atrybuty władców Egiptu. Twój topór jest ubrudzony wiórami. Jesteś Eivorem. Dzięki temu przedstawieniu chciałam tobie pokazać, że Ramzes to tylko twoja imaginacja. Proszę, zastanów się.
- To się wszystko zgadza, ale jeśli, jeśli… Co teraz?

04.12.2020 22:20
krzemmm
98
odpowiedz
krzemmm
26
Chorąży

Jednym cieciem topora. Ostrze wchodzi jak w maseło ;)

04.12.2020 22:36
Piramidzia
😂
99
odpowiedz
Piramidzia
8
Legionista
Image

Eivor, jak przystało na mężnego wikinga, wyruszył na bitwę. Bitwa ta była inna niż wszystkie, nie była ona barbarzyńska czy nawet nie można w niej było odnieść jakiejkolwiej straty… Była ona iśćie wegetariańska. Tylko on i jego coroczny, odwieczny wróg – ŚWIERK. Przed uderzeniem w drzewo toporem, Eivor dokładnie bada, gdzie znajduje się jego słaby punkt. Nasz bohater bierze topór w dłoń i mocno uderza w drzewo, które widocznie jest dość uparte, bo żadnej rysy na nim nie ma! Eivor wzdycha, ściera pot z czoła, bierze jeszcze raz siekierę i w momencie, gdy próbuje uderzyć w pień… z drzewa, a raczej z otworu, który wygląda jak drzwi, wychodzi wiewiórka Slappy!

- ZNOWU MNIE PRZENIOSŁO DO JAKIEGOŚ DZIWNEGO UNIWERSUM I PRÓBUJĄ MNIE WYWALIĆ Z DOMU TAK JAK W ŚWIĄTECZNYM ODCINKU ANIMANIAKÓW? Co to ma być? Znowu jakaś gra, gdzie przemoc jest satysfakcjonująca dla młodych ludzi? – zapytała wściekła i naburmuszona Slappy – Ech, ci to się nigdy niczego nie nauczą… Co to za pokolenie...
- Chyba nie powinienem pić żadnego trunku przed podjęciem się tak trudnej –

I w tym momencie Slappy przerywa niepotrzebną gadaninę, zrzucając na Eivora kowadło (firmy ACME). Nastała cisza, a Eivor przegrał z drzewem. To było smutne.
KONIEC.

*Jak ktoś pamięta wiewiórkę Slappy pojawiającą się w Animaniakach i świąteczny odcinek, gdzie ją przeniosło do Nowego Jorku, to propsy :D

post wyedytowany przez Piramidzia 2020-12-04 22:41:06
04.12.2020 22:46
😂
100
odpowiedz
Hader
1
Junior

Był to spokojny północny wieczór. Eivor zaopatrzył się w najostrzejszy i największy topór jaki zdołał tylko znaleźć, W ten wyruszył w głąb lasu w poszukiwaniu idealnego drzewka do wioski. Gdy nasz dzielny i straszliwy wiking wkroczył w iglaste roztępy drzew rozpoczął selekcje aby odnaleźć te idealne. W lesie rozbrzmiewała cisza i śpiew ptaków... .Eivor dokładnie i staranie oglądał drzewka, Wiele drzew było za małych małych , wiele było poszarpanych. Po paru godzinach dostrzegł idealne drzewo, było ono wielkie na pięć metrów , geste ze lśniącymi igłami. On wiedział już że to jest własnie to czego szuka. Pierwszy cios sprawił że z drzewa runął na niego bez ostrzeżenia śnieg pokrywając go od stóp do pasa, Eivor w przypływie na kontratak oponenta drugi raz zamachnął się i z ogromną siło uderzył w drzewo które wydało dźwięk jakby pękających desek na statku. Trzeci potężny cios obalił drzewo które z niewyobrażalnym hukiem runęło na ziemie. Eivor podniósł to ogromne drzewo jakby towarzyszyła mu siła boga wojny. Gdy wracał z zarzuconym drzewem na ramieniu dostrzegł śnieżo-białe wilki rozszarpujące zwłoki wędrownego kupca. Było mu to obojętne ponieważ ów kupiec nie miał ze sobą nic cennego. Gdy w końcu Eivor dotarł z drzewem do wioski wbił je z ogromną siłą w ziemie w centrum wioski. Wszyscy obecni w tamtym czasie byli zdumieni a Eivor należycie nakazał im udekorować je. I tak własnie kończy się krótka historia walki Eivora-drzewościnacza z choinką .

04.12.2020 22:56
101
odpowiedz
beardwarrior
2
Junior

Krótka to była historia i wszystkim znana
EIVOR sięgnął za topór i sosna że strachu sama się wyrąbała.

04.12.2020 23:15
102
odpowiedz
lance93
2
Junior

Eivor nie mógł już słuchać swojej kobiety, no bo ile można "idź przynieś drzewko, i idź przynieś drzewko"....
- Ech, było się nie osiedlać w tej Anglii... Najpierw drzewko, następnie puddingi. a potem woda z mlekiem na podwieczorek i jakaś fasolowa papka na śniadanie.. No ale już mam dość... - pomyślał,.
-Dobrze, wygrałaś. Znajdę ci najlepsze drzewko w całym lesie - powiedział do niej. Kobieta rozchmurzyła się, skinęła głową i wróciła do swoich zajęć.
-Słowo się rzekło -mruknął Eivor do siebie biorąc topór i wychodząc z chaty.
Okoliczny las był całkiem urokliwym miejscem, mimo to o choinkę a zwłaszcza jakaś bardziej urodziwe mogło być trudno, las był bowiem głównie liściasty. Idąc przez pełen dębów, buków i brzóz Eivar przeklinał sam siebie że zdecydował się ulec namowom swojej wybranki - po pierwsze, drzewko w domu w innym charakterze jak opał nie było tradycją wikingów, a po drugie jak on u licha miał znaleźć choinkę w liściastym lesie?!? Szedł coraz głębiej w las.
- No żeby tu była chodź jedna jodełka, albo świerczek. -pomyślał - A co tam, nawet sosna od biedy dała by rade, ale nic... A tym lesie tylko liście i grzyby... - i wtedy dostrzegł w oddali skarb, prawdziwy Graal. Podbiegł szybko i nie mógł uwierzyć własnym oczom - dorodna jodła.
-Nie, no to jest nie możliwe! - krzyknął -Ale jak? - dodał - Z resztą nieważne - pomyślał i zamachnął się toporem. Rozległ się trzask, a topór tępo odbił się do drzewka.
-Co się dzieje - krzyknął z konsternacją i ponownie uderzył, a potem raz drugi i trzeci nic się nie stało. Podirytowany wziął rozbieg i impetem ruszył w kierunku drzewa i zamiarem uderzenia. Tym razem odbił się o wiele mocniej. Upadając na ziemie zauważył że konar drzewa jest zrobiony z kamienia i pomalowany aby przypominał prawdziwą choinkę. Przyjrzał się bliżej. Na kamieniu był już lekko niewyraźni napis "Wessex". Po kilku sekundach usłyszał szelest krzaków i krótkie chrząkniecie. Eivor odwrócił się za siebie i zobaczył ubranego w kolczugę mężczyznę z tabardem w kolorze czerwonym i złotym smokiem na środku.
- Straż leśna Wessex, za próbę nielegalnej wycinki choinki mandacik 500 sztuk złota będzie. - powiedział z szyderczym uśmiechem strażnik.

post wyedytowany przez lance93 2020-12-04 23:20:36
04.12.2020 23:34
103
odpowiedz
nito369
1
Junior

z racji tego że to wikingowe klimaty nie ma co się rozpisywać tylko zwyczajnie wpadam do lasu na pełnej k**** dopadam godnego mnie świereczka po czym kilkoma precyzyjnymi uderzeniami pozbawiam go oparcia w korzeniach i zabieram go do chaty by tam przyozdobić go czaszkami moich wrogów :P

04.12.2020 23:36
104
odpowiedz
Powodzenia
1
Junior

Słuchaj - O ludziach wyniosłych mówię, że im jedynie herbu brakuje lub „widziałem tytuł szlachecki w promocji – nie chcesz?”, natomiast o hejterach – wątrobowce, ponieważ mówią (od autora - mówią jest przekreślone) ?m?ó?w?i?ą? zazwyczaj piszą co im leży na wątrobie. I choć nie ma to związku z opowiadaniem, chciałem abyśmy się trochę na początku poznali.
- Przeważnie, nie mam za dużo do powiedzenia od siebie, dlatego musiałem w końcu to z siebie wyrzucić, nie wytrzymałem.
- Też mi miło, lignum vera vitae jestem, tudzież choinka. Ekhm.. kim jesteś i dlaczego tu się pojawiłeś? Kogo jak kogo, mało tu się Ciebie spodziewałam.
- Jestem copywriterem na dorobku, a mój zawód to opowiadanie cudzych historii. Dziś jestem tutaj żeby dokończyć taką jedną.
- Jaką? - Zapytała z zaciekawieniem w głosie choinka
- Tą, ale zabrakło mi tuszu w laptopie, wybacz, nie tak mnie wychowano.
- Minusy cyfryzacji..
- Dokładnie, nie ma to jak wieczne pióro w drukarce.
- Chyba będziemy musieli kończyć, bo się przemęczysz. Nie masz zupełnie pomysłu na tą historię – jest 23:46, a tu trzeba walczyć, to je Valhalla!
- Pomyliłaś kwadranse, ja to miałem powiedzieć – powiedział narrator i nadludzkim wysiłkiem wyskrobał słowo, biorąc zamach chińskim laptopiórem kupionym okazyjnie w promocji w zestawie z bez drukarki.

to twój Konie

post wyedytowany przez Powodzenia 2020-12-04 23:41:09
04.12.2020 23:37
105
odpowiedz
DominikWu_YT
2
Junior

Zimno się robiło mój tata Eivor musiał przynieść drzewo bo mama mu kazała. Tata właśnie pił bimber z kolegą i powiedział że nie może teraz przerwać bo pije. Ale mama zaczęła krzyczeć, że jak nie przerwie tego natychmiast to obiadu nie jutro dostanie! Ostatecznie mój tata Eivor przestał pić i powiedział do mnie, że mam iść z nim i się czegoś nauczyć. W sumie mam 16 lat i wolę leżeć, ale jak tata mówi, że mam iść pomóc to wolę nie dyskutować. No, to wyszliśmy. Na szczęście choinki były blisko więc tata idąc slalomem potknął się o jedną z nich i powiedział że tą wybrał i ta będzie dobra. Powiedział, że jak zetnie drzewo to ja je mam zanieść pod chatę. W sumie to się uśmiałem, bo za pierwszym zamachem tata się przewrócił i w nic nie trafił. A ja do taty: Czyli ja mam się uczyć od ciebie jak ścinać choinki? I do tego podśmiechiwałem. Na to tata tylko: Nie śmiej się smarkaczu. Potem jakoś to mu poszło, ale zawsze trafiał w inne miejsca i chyba nawet o tym nie wiedział. Zwykle ścięcie choinki zajmuje mu chwilę, ale tym razem trwało to chyba 4 razy dłużej, aż w końcu mama powiedziała: Dobra Eivor, wracaj ty pijaku! Jutro to dokończysz, ale dzisiaj śpisz z psem. Taki mały bój mojego taty Eivora :D

04.12.2020 23:46
Yggdrasen
106
odpowiedz
Yggdrasen
5
Chorąży
Image

Eivor kończył ostatkami sił morderczą serię ciosów. Drzewo, choć twarde, zaczynało przegrywać walkę z nordyckim ostrzem. To był dobry moment na odpoczynek, las był spokojny, w okolicy żywej duszy, tylko jakaś stara chata niedaleko. Przysiadłszy na kamieniu, Eivor zwrócił się do swojego towarzysza.
- Ha! Więc, jak zamierzamy ozdobić ten piękny okaz Sigurdzie? Powiedział wciąż łapiąc powietrze.
- Eivorze, myślę, że głowy naszych wrogów będą idealne! Odparł entuzjastycznie chwytając za topór.
- Wiesz, przypomniało mi to pewną historię, wspaniałą sagę. Zaczynała się tak.
Nagle, Sigurd klęknął blisko drzewa. Topór oparł solidnie, zaś jego wzrok był niespokojny jak nigdy. Zmieszany Eivor przerwał opowieść. - Cóż się stało? Zobaczyłeś zjawę? Zapytał. Jednak ten, niczym zahipnotyzowany obszedł drzewo bez słowa.
- Powiedz coś! Eivor podniósł głos.
- Bracie, widziałeś kiedyś coś takiego? Czy to jakaś magia? W oczach błysnął mu złoty blask.
Eivor leniwie się nachylił.
- Złoty odciśnięty ślad dłoni? Pewnie sztuczka miejscowych magów. Powiedział drwiąco.
- No nie wiem. Odparł zaniepokojony. Wygląda na jakiś znak. Może to rodzaj piętna, które oznacza że to drzewo należy do...
- Dwumetrowego łysego brodacza z toporem?!
- Co? Zapytał odwracając się.

04.12.2020 23:52
107
odpowiedz
Kelin
26
Chorąży

Choć wiele osób na co dzień o tym zapomina, przyozdabianie choinki na święta to tradycja germańska, a więc również wikińska. Kiedy jednego roku nadeszło przesilenie zimowe, okazało się, że drzew z igliwem w okolicy brakło. Wzięła więc matka młodego Eivora, i tak doń rzekła:
– Synu mój, prośbę do ciebie swą kieruję. Tylko ty święta uratować możesz.
Więc Eivor wyruszył, zaopatrując się po drodze w piłę i topór. Podróżował na północ, ku biegunowi. Wreszcie natknął się na największą choinkę, jakiej nawet najstarsi wikingowie nie pamiętali. Była tak ogromna, że gdyby ją wydrążyć i położyć na wodę, śmiało zastąpiłaby nie jeden drakkar.
Lecz Eivor się nie bał, miał w zanadrzu kilka sztuczek. Zaczął rąbać, co jakiś czas ostrząc sobie topór o pobliski kamień. Wtem z gałęzi posypały się na niego szyszki. To wredne, rude wiewiórki zaczęły się naigrywać z Eivora i bronić swych dziupli. "Ale nie ze mną te numery", pomyślał Eivor, po czym wezwał swego kruka i rąbał dalej.
Szyszki się sypały, obok widać było sypiące się pióra. Przyspieszył, czując już lekką obawę o swą wyprawę. Nie chciał zawieźć matki. To w nim cała nadzieja. Przypomniał sobie o łańcuchu, którym się owlekł wyruszając z wioski. Teraz ściągnął go z siebie, zakręcił w powietrzu i wypuścił. Zawinął się kilka razy wokół drzewa. Eivor pociągnął, a drzewo ruszyło. Pociągnął raz jeszcze, mocniej, a drzewo zatrzęsło się całe. Gdzieś spadła nawet wiewiórka.
Widząc w tym swoją nadzieję, wiking pociągnął po raz trzeci. Drzewo pękło. Zwierzęta w mgnieniu oka rozpierzchły się, w poszukiwaniu innych kryjówek. "Czas do domu", pomyślał i pociągnął drzewo w drogę powrotną, na południe.

Rzekła mi matka
Kupić sobie mam
Piłę i topór, wtem
Do dalekich ziem
Płynąć z wikingami
Do dalekich ziem
Ścinać duże drzewka
Łańcuch założyć nań
Trzymać kurs na święta
Wieszać wiele bombek, wiele bombek

04.12.2020 23:55
108
odpowiedz
Majke882
1
Junior

Eivor nigdy nie lubił choinek. Lubiły go kłuć , a przy tym były ciężkie i nieporęczne. Ale, że był człowiekiem porządnym to co roku musiał przytulić iglastego wroga. Więc, gdy stanął przed swoją wyrocznią, uniósł siekierę i uderzył. Sam zadziwił się swojej siły, gdy z drzewa poleciały drzazgi i posypały się dookoła. Kiedy duma przeminęła, a nasz bohater zobaczył, że nie ma trzonka siekiery w ręku, to wiele przekleństw zwaliło się na drzewo, jednak nawet one nie były w stanie ruszyć pnia. Eivor musiał przełknąć porażkę i wrócić, żeby wysłuchać bury od żony. Chodzą słuchy, że głowica nadal leży w lesie, przy drzewie, które miała powalić.

04.12.2020 23:58
109
odpowiedz
zanonimizowany1348802
3
Pretorianin

Eivor śni i nagle we śnie słyszy głos swoje zmarłego ojca który mówi mu "synu mój czeka cię najtrudniejsze wyzwanie w całym twoim dotychczasowym życiu po którym doznasz wiecznej chwały w królestwie Valhalli idź zetnij najpiękniejsze drzewko w całej północnej krainie i dostarcz go do samego Asgardu gdyż sam Odyn rzucił tobie to arcytrudnej wyzwanie" Nagle Eivor obudził się ze snu poszedł do karczmy i tam zabalował z innymi wikingami którym opowiedział swój sen z poprzedniej nocy ci go tak wyśmiali i powiedzieli mu, że jest to zadanie niemożliwe do wykonania gdyż wszystko w całej północy zostało ścięte i powędrowało na produkcję beczek do piwa i tak Eivor nie nie trafił do wymarzonej Valhalli.

05.12.2020 00:57
rafq4
110
odpowiedz
rafq4
163
Shadow in the darkness

Dotarłszy na spowitą gęstym śniegiem i smaganą mroźnym wiatrem polankę wewnątrz gęstego lasu, Eivor ujrzał w końcu poszukiwany cel swojej wyprawy. Stało na krańcu, zaraz przy gęstniejących drzewach - małe, iglaste. Niczym mały chłopiec chcący wtulić się w starsze rodzeństwo, w obronie przed niebezpieczeństwem. Eivor skupił wzrok na celu, wyostrzył zmysły, słuch przecinał wiatr drażniąc jego skórę płatkami śniegu. Chwycił pewnie swój topór, wziął głęboki oddech i czując ekscytację ruszył w kierunku swojego celu. Był już bardzo blisko, gdy zauważył kątem oka poruszającą się górkę śniegu. Wnet górka ta rozsypała się, zaś spod tumanów śniegu wyskoczył szarżujący biały niedźwiedź. Eivor czuł, że to by było zbyt proste - lasy w tym regionie są gęsto zamieszkane przez dzikie zwierzęta. Uskoczył na bok przed niedźwiedziem, który dość zwinnie, jak na swoje gabaryty, zawrócił ponownie próbując dopaść intruza.. i potencjalny posiłek Bożonarodzeniowy. Eivor ruszył z impetem w stronę niedźwiedzia, który również malował się na sowity obiad. Wyczuł moment, w którym niedźwiedź podniesie ciało do ataku i zrobił wślizg pod niego, rozcinając całe podbrzusze drapieżnika. Szybko podniósł się w półobrocie do pozycji bojowej, lecz ujrzał już tylko padającego niedźwiedzia i ostatnie wycie, jakie wydał, niosące się na wietrze daleko poza polanę. W ciszy, którą przecinało tylko wycie wiatru i trzaski drzew obrócił się do tyłu i ruszył powoli w stronę swojej wygranej. Stanął naprzeciw iglaka, uśmiechnął się myśląc, ile trzeba było trudu dla jednego drzewka, po czym toporem obtoczonym juchą przeciwnika zamachnął się porządnie. Zapach świeżej drzewiny od razu poprawił mu nastrój. W wyobraźni dodał do tego zapach pieczonego mięsa z niedźwiedzia, smak miodu pitnego, gwar towarzyszy i już wiedział, że to będzie dobry wieczór. W trakcie tej idyllicznej fantazji niespodziewanie oberwał drzazgą w policzek. Zabawne - pomyślał, wyciągając drzazgę - niby roślina, a bardziej niebezpieczna od drapieżnika. Dokończył robotę, podwiązał pieniek drzewka liną, wbił na krzyż dwie strzały w ciało niedźwiedzia i ruszył w stronę wioski. Po dotarciu doszły go nawoływania: "piękna zdobycz Eivorze!" "Eivor! widzę, że drzewko nie dawało za wygraną? haha!" "No proszę, dzielny Eivor, pogromca iglaków. Widzę, że był silny opór!". Darujcie sobie! - odparł - Lepiej zbierajcie tyłki na polanę na południowy wschód, czeka tam kolacja. Tylko nie zeżryjcie wszystkiego po drodze do wioski! Po czym udał się dalej w stronę domu słysząc zaciekawione i podekscytowane rozmowy swoich towarzyszy. "Eivor Krwawa Drzazga" - pomyślał - w sumie, dla swoich wrogów to jestem taką drzazgą w rzyci. Ostatnią, którą czują.

05.12.2020 06:41
111
odpowiedz
Eisenhorn
2
Junior

Smutnym było patrzeć jak Eivor zaciekle i nieudolnie walczy z mizernym drzewkiem. Na szczęście mając pod ręką "chainaxe" wyręczyłem go z tego zadania. Chwała Imperatorowi za ochronę przed depresją bo ten widok z pewnością by się nią zakończył...

07.12.2020 22:31
suchy2808
😉
112
odpowiedz
suchy2808
49
Centurion

.

post wyedytowany przez suchy2808 2020-12-07 22:32:15
08.12.2020 00:40
Prane
113
odpowiedz
Prane
14
GRYOnline.pl

GRYOnline.pl

Zwycięzcą z dnia 4 grudnia 2020 została Sarza. Wszystko wskazuje na to, że Eivor miał za niski poziom na tego przeciwnika, ale przynajmniej uszedł z życiem. Mamy nadzieję, że znalazł alternatywę do udekorowania swojej wioski oraz że nie zostanie ona najechana przez mini-Yggdrasile.

Gratulujemy zwycięstwa! Aż naszła nas chętka na pewne sceny z Władcy Pierścieni...

Forum: CyberAdwent 2020 - Dzień 4