Baldur's Gate - najlepsza ekranizacja RPG, o której nikt nie pomyślał
Wyniki ankiety xD
Wiecie w ogóle czym jest gra RPG? Można kochać Wiedźmina za wiele rzeczy, ale szanujmy się, ta gra ma w sobie tyle RPG co nic, to nawet The Elder Scrollsy są bardziej grami RPG od Wiedźmina.
A co to jest gra RPGie? Bo obstawiam że każdy tutaj teraz wrzuci z 10 różnych definicji...
Tak mocno zarysowaną postać jak Geralt ciężko jest odgrywać - musisz być wiedźminem, musisz walczyć przy pomocy dwóch mieczy (nie mniej nie więcej), każdy twój koń nie będzie nazywał się inaczej niż Płotka i jeszcze wiele innych czynników. W skórze Wiedźmina decydujesz co komuś powiedzieć, albo czy przyjąć pieniądze, ale nie bardzo o tym kim chcesz być, toteż mało tu miejsca na to kluczowe odgrywanie roli, oraz szeroko rozumiane wczucie się w rolę.
W sensie, tak jak Planescape, gdzie grasz nieumarłym? Bezimienny w końcu też ma swoje cele, też zawsze jest nieumarłym i też nie nazwie swojego konia inaczej ;) tak więc Torment też ma mało miejsca na wczówanie się w rolę, czy tam jej odgrywanie.
Tyle, ze w Tormencie postac pomimo posiadania przeszlosci jest jak tablua rasa, dodatkowo masz rozne sciezki dotyczace twojego charakteru (dobry, zly, neutralny) profesji i postaci co zmienia czego sie dowiesz w trakcie gry.
No dobrze, tylko że w pierwszym Wiedźminie Geralt też ma amnezje i jest czystą kartką, też możemy grać wieśkiem dobrym, czy wieśkiem złym, wpływać jak potoczy się historia. Właśnie dlatego napisałem że z tymi definicjami jest jak z pewną częścią ciała, a ta rozmowa nie doprowadzi nas do nikąd. Tym bardziej że w przypadku definicjinjak ta powyżej cały gatunek jRPG nie istnieje...
Bo jRPG nie za wiele ma wspólnego z cRPG.
Bzdury opowiadasz, Geralt będzie Geraltem i Wiedźminem, bycie złym/dobry tez bylo w Mass Effect co raczej nie mialo duzego wplywu, ot uratuj kogos albo daj w pysk. Dodatkowo w Tormencie w zaleznosci od wyborow mozna bylo sie dowiadywac roznych rzeczy na temat swojej przeszlosci, kompanow, konflikty rozwiązywało sie przez dyskusje lub debatę. A jrpgi to jrpgi, tak samo jak Call of Duty i Doom:Eternal to oba FPS-y, jednak znaczaco się rózniące.
Uprzedzam Pana o xywie .kNOT że jest u mnie w zablokowanych więc nie widzę na szczęście jego bełkotu.
Płaczę z tego powodu!!!
Gdybym mógł, zapytałbym ile jRPGów znasz, w ile jRPGów grałeś i ile jRPGów skończyłeś. A przede wszystkim dlaczego 0/0/0?
Dla pozostałych, żeby nie pomyśleli sobie, że Iselor napisał coś sensownego, dodam funkcjonującą od zawsze definicję:
cRPG to https://pl.wikipedia.org/wiki/Komputerowa_gra_fabularna
Dla mnie rpg jest idę ubić bossa przy ataku mają być duże cyferki a potem wypadają kolorowe rzeczy tak od niebieskiego do pomarańczowego gdzie te pomarańczowe są najlepsze.
Typowa debata o znaczeniu RPG, przerabiana na tym forum już tysiąc razy. I za każdym razem wszystkim się wydaje że mają monopol na definicję i jej interpretację, a w większości przypadków większość wypowiadających się to zwykły beton, do którego nic nie trafia :)
Dokładnie. Skoro Wiedźmin jest RPG to Far Cry 4 i Horizon Zero Dawn też - mamy przecież rozwój postaci i jakieś wybory fabularne, a jakoś nikt nie biegnie nazywać tego grami RPG. NO PRZECIEŻ MOŻEMY ODGRYWAĆ ROLĘ AJAYA!
Zastanawiałem się kiedyś czy Mass Effect kinowy mógłby się udać i doszedłem do wniosku, że lepiej jakby powstał serial co ma kilka sezonów. Nie dałoby rady pokazać tylu wątków co w grach w filmie. Co do Baldura to skoro Władca Pierścieni się udał to i Baldura da radę.
Nic bardziej mylnego. Sukces Władcy pierścieni nie jest argumentem by BG wyszedł. Bo Na jednego WP przypadało z 10 innych adaptacji fantasy które okazały się klapą. A dodać do tego należy to, że filmowcy dalej nie potrafią robić ekranizacji gier i wychodzą im produkcje co najwyżej średnie.
Może sprzed czasów szału na Grę o Tron, gdy Uwe Boll kręcił a Rutger Hauer jeszcze żył.
A dzisiaj? W sumie - jakby podeszli do niego jak do współczesnych Gwiezdnych Wojen z szeroką gamą zróżnicowanych postaci... to kto wie, mogłoby wyjść coś niezłego. Oczywiście pomijając dramy na premierę, bez nich nie robi się dzisiaj filmów :]
Od lat powtarzam, ze Baldurek to super historia, choć nie na film, tylko na serial. Trzy sezony po 12 odcinków, dobrze by się to oglądało. Drugi sezon byłby gorszy fabularnie niestety, ale trójka wynagradzalaby nadmiarem akcji.
Autor chyba nie potrafi trzeźwo spojrzeć na tą sprawę xD
To byłby koszmarny pomysł. 80% rzeczy trzeba by było wyciąć by jako tako zachować wątek główny. Tak, Minsc i Boo by wylecieli.
Była już ekranizacja Dungeons and Dragons, czyli prawie-że Baldur's Gate. I jeśli tak by miały wyglądać Gatki Baldura, to ja jednak podziękuję. To już lepiej zekranizować Diablo - skoro istnieje dobry film, którego cała akcja dzieje się wewnątrz samochodu, to pewnie i ze schodzenia po ciemku w dół coś by się dało wycisnąć.
To z pewnością byłby ciekawy projekt. Mimo tego jednak że uwielbiam Forgotten Realms to nie chciałbym ekranizacji Baldura z prostego powodu - czytałem książki oparte na Baldur's Gate. To był dramat. Najgorsze książki jakie czytałem a czytałem sporo.
Ja nie widzę sensu w ekranizowaniu gier, a przynajmniej tych RPG, po co przerabiać historię i usuwać najlepszy element gry (czyli samą grę)? Baldur's Gate 1 czy 2, były takie dobre i wciągające, bo były grami.
Co najwyżej miałoby to sens, gdyby rozszerzało uniwersum, ale jak opowiadać to samo, to po co?
Dla mnie mega pomysł, ale BG1+BG2 to raczej by trylogia wyszła. Historia jest mega, bohaterowie też zabawni i wielowątkowi, a jednocześnie zachowujący się typowo dla swojej profesji, a główni źli zwłaszcza Irenicus, potwory i lokacje D&D to coś wspaniałego. Sama historia jest możliwa do zekranizowania, potwory wszelakiej maści również, a główny bohater to pole do popisu castingowo dla reżysera. To byłby super film fantasy jakby był wysokobudżetowy ale raczej nikt się nie podejmie tego, a jak już to zapewne po mega sukcesie BG3 i raczej film by wyszedł słabo, bo nie tak jakby fani chcieli. Dlatego lepiej niech taki pomysł z idealną obsadą i efektami specjalnymi zostanie w naszych wyobraźniach tylko :)
Tylko po co? Dostaliśmy już książkową adaptację Baldura....Lepiej o niej zapomnieć.....Po co niszczyć legendę? Wiedźmin mógł sobie mieć serial bo serial był na podstawie książek, nie gier.
I nagle wyobraziłem sobie koszmar: Film Baldur's Gate zrobiony na podstawie tej książki. Brrr, aż mną wstrząsnęło.
Aj tam, te książki nie były takie złe, no znaczy były, ale przynajmniej można było się pośmiać z tego, jak okropnie je napisano, ze zdań jak np. "Była młoda. Niezbyt młoda, ale wystarczająco młoda". Czy tego, że Minsc był długowłosym rudzielcem, a "Adrian znaczy mroczny".
Gry wcale nie sa wdziecznym materialem do adaptacji filmowych.
"...może w końcu przyjdzie czas na adaptację RPG."
Już było. Film Dungeon Siege to się nie liczy?
Dobrego serialowego Wiedźmina mamy od zeszłego roku, i zapowiada się że będziemy mieli jeszcze parę sezonów. Mimo wszystko dobrych seriali/filmów w tematyce fantasy jest bardzo mało w ostatnich latach, tak więc film na podstawie BG biorę w ciemno.
Zgadzam się, że mamy za mało seriali fantasy, a dobrych to już w ogóle jest malutko. Dla mnie Wiedźmin niestety nie okazał się dobrym serialem, w najlepszym przypadku jest przeciętny. Zresztą serial Wiedźmina jest zrobiony na podstawie książek, a nie gry.
Stworzenie dobrego serialu czy filmu na podstawie gry jest bardzo trudne i nie ma co się na coś takiego porywać bez dobrego budżetu i pomysłu.
Filmy rządzą się swoimi prawami i dlatego bardzo ciężko zekranizować grę komputerową. Już większy sens miałby serial na podstawie gry, bo główne postacie mogą sobie robić co chcą przez kilka sezonów, zwiedzać różne miejsca, poznawać różne postacie oraz robić niepowiązane ze sobą rzeczy. Film natomiast musi skupiać się na jakimś głównym wątku oraz na ograniczonej ilości bohaterów, do których widz musi się przywiązać przez te 2-3 godziny bo tyle z reguły trwają filmy.
Z pełną świadomością że to byłaby kaszana której celem byłoby zarobić szekle na graczach izometrycznych crpgów, fanach Greenwooda i świeżych sezonowcach i tak stwierdzam że chyba najlepszym materiałem na filmową adaptację (No, serialową) świata Forgotten Realms byłaby legenda Drizzta. Nawet biorąc pod uwagę gorzki fakt że chodzi tylko o nabijanie hajsu cykl Salvatore (włącznie ze wszystkimi swoimi wadami) sprawdza się tu świetnie, noi ma bodajże 11 tomów xd
Chociaż właśnie sobie uświadomiłem jakim ciosem w kieszeń musi być "nakręcenie" Menzoberranzan. I że w najbardziej kiczowatej produkcji przelot kamery nad miastem pająków miałby własną wartość
Pierwsze sześć tomów z Drizztem było fajne, zwłaszcza trylogia Doliny Lodowego Wichru, potem było już gorzej i gorzej....
No było fajnie, ale mogło być o wiele fajniej moim zdaniem. Jak dla mnie Legenda Drizzta kładzie się przy trylogi Liriel albo Wojnie Pajęczej Królowej którą właśnie Salvatore redagował
Tylko Peter Jackson mógłby podołać, ale pytanie czy w ogóle grał w tę grę?
Jestem pewien, że Uwe Boll zrobiłby z tego arcydzieło ;)
Edit
Nie zauważylem, że o nim było :)