Co drugi używany laptop sprzedawany jest bez dysku twardego. Co jest grane? Taki cenny ten dysk? Wymontowują, żeby nie można było zobaczyć kolejnych usterek?
Chyba ta sama moda co spalone karty graficzne z opisem „niesprawdzone, ale rok temu działała!”.
Może sprzedający się boją, żeby przypadkiem kupujący nie odkrył ich poufnych danych na "twardzielach".
A sam całkowity format nie wymaże do końca wszystkich danych na dysku. Dla chcącego nic trudnego.
Mossad tylko czeka żeby odzyskać te porno z 2006 roku w 480p.
Raz zapełnić dysk śmieciowymi mediami, wyczyścić wszystko, zrobić niskopoziomowy format.
Ludzie specjalnie kupują komputery i laptopy żeby płacić OnTrackowi za odzyskiwanie wypracowań na biologię syna i stare arkusze Excel z raportów sprzedaży z pracy. Ludzie się 'zdeczka' przeceniają.
Odzysk danych po zwyczajnym formacie jest wykonalny w domowych warunkach i nie trzeba za to płacić żadnym fachowcom. Jasne, że w 99,9% przypadków nikt nie będzie się w to bawił, ale dajmy że jeden na 1000 znajdzie się znudzony, którego będzie korcić. Po co ryzykować?
Najlepiej korzystać z szyforwania dysku, zwłaszcza w laptopach. W czasach gdy systemy mają wbudowane szyfrowanie i sprowadza się wszystko do paru kliknięć głupotą jest tego nie robić.
Po co ryzykować?
Pytanie jest zasadne ofc, ale swoim poście bardziej starałem się zwrócić uwagę na aspekt 'co' ryzykować? Szkice maila do ukochanej? Zdjęcie rodziców z wycieczki na Cyprze?
Może jestem naiwny, ale nikt nie wykrada kluczowych danych korporacyjnych czy tajemnic rządowych, nie zgrywa tego na biurowe laptopy, trzyma dla beki, potem usuwa przez shift+del i puszcza n drugi dzień laptopa na OLX, tak by te dane miały jeszcze jakąkolwiek wartość. A nawet jakby miały, to szansa że będą one miały wymierną wartość dla Mireczka to 0,05% z tego 0,1% osób które się w to bawią...
Nie wiem jak wygląda możliwość odzyskania danych po kilkukrotnym nadpisaniu całej przestrzeni dysku, natomiast podtrzymuje opinię, że nikogo nasze bluray ripy i dyskografie Phila Collinsa nie interesują.
Nie w ten sposób się okrada ludzi z informacji w sieci.
Jak ktoś ma dostęp do tajemnic rządowych czy korporacyjnych to raczej wie jak dbać o bezpieczeństwo danych i nie sprzedaje takich dysków na allegro.
Prywatne zdjęcia, dokumenty choćby typu CV, zarchiwizowana korespondencja - dla mnie to w zupełnośći wystarczające powody aby się zabezpieczać na takie sytuacje. Ja bym nie chciał żeby np. zdjęcia mojej matki/siostry/kuzynki z urodzin cioci Jasi ozdabiały fejkowy profil na tinderze, bo akurat miałem szczęście sprzedać komputer znudzonemu piwniczakowi. Za dużo widziałem w internecie żeby nie wiedzieć do czego ludzie są zdolni.
Nadpisywanie dysku przed formatem oczywiście też załatwi sprawę, ale większość "nietechnicznych" pewnie nie ma pojęcia o takich rzeczach.
Meelosh ma rację.
Pal licho pornusy, przecież do nich każdy ma dostęp na odpowiednich do tego rzeczy portalach. Najbardziej prywatne są właśnie zdjęcia naszej rodziny, filmiki, na których także kręciliśmy naszą rodzinę, zdjęcia naszego mieszkania czy zapisane loginy/hasła. I trzeba dbać o to, żeby takie rzeczy nie dostały się w niepowołane ręce.
Odpowiedz prosta: Obawa przed "wyciekiem" swoich "ważnych" danych. Dla osoby trochę siedzącej w tematyce pecetów wyczyszczenie dysku (czyli tak naprawdę nadpisanie danych na dysku) to nic trudnego. Jest wiele programów do czyszczenia np. Dban albo linuxowa komenda shred. Problem w tym, że większość ludzi nadal nie ma chęci, czasu lub po prostu boi się poszerzać swoją wiedzę na temat pc i innych urządzeń (podam przykład: osoby idące do zakładu fotograficznego wymagają abyś znał się na temat smartfona klienta bo sami klienci w większości nie potrafią przekopiować zdjęć przez bluetootha lub przekopiować na kartę micro sd)