Wiem, ze powinienem z tym udać się na jakieś forum prawne, ale pewnie wielu GOL-owiczów już swoje mieszkania kupiło i może jakieś przemyślenia i doświadczenie w temacie posiada...
Zastanawiam się, jak traktować "sprzedaż miejsca parkingowego" przez dewelopera?
O ile w przypadku miejsc postojowych sprawa jest w miarę jasna, jeśli garaż stanowi odrębny lokal - nabywam w nim wtedy udziały, mogę je zbyć, i generalnie wiem, za co płacę - tak konstrukcja "prawa wyłącznego użytkowania miejsca postojowego/parkingowego" jest dla mnie niejasna.
Za co właściwie płacę? Za udział w nieruchomości wspólnej, który i tak dostanę wraz z lokalem :D, i zawarcie umowy quod usum? A może takie wyłączne prawo jest traktowane jako użytkowanie nieruchomości i stanowi ograniczone prawo rzeczowe?
Jeśli dobrze rozumiem, w obydwu wypadkach nie jestem jednak w stanie takiego miejsca vel prawa "zbyć" - nie można zbyć uprawnienia z umowy qoud usum, a użytkowanie z definicji jest niezbywalne, nie możne być przedmiotem obrotu - pozostaje jedynie udostępnienie miejsca za opłatą, czyli pobieranie pożytków...
Ale może źle kombinuję, bo ludzie ponoć "sprzedają" także miejsca postojowe/parkingowe...
U mnie na osiedlu wybudowali nowe bloki i spółdzielnia wpadła na pomysł dorobienia sobie kilkunastu tysięcy złotych za nic. Za nic, ponieważ tyle kosztuje miejsce parkingowe, które w żaden sposób nie jest przypisane do właściciela nieruchomości. Płaci się za coś, czego nie ma, bo każdy może parkować auto gdzie chce, a właściciel pomimo zapłacenia za miejsce parkingowe może się obejść ze smakiem i zaparkować na starym lub sąsiednim osiedlu.
Niestety. Miejsca parkingowe to część nieruchomości wspólnej i tyle. Jak masz udział w części wspólnej nieruchomości to możesz sobie z niej korzystać jako współwłaściciel. Jeśli ma to być konkretne miejsce postojowe, to jest to umowa quoad usum czyli wyłączne korzystanie dla jednego ze współwłaścicieli.
U mnie we wspólnocie stwierdzili, że będą pobierać opłaty za miejsca parkingowe a kilka z nich w ogóle jest "dla gości". Powiedziałem im, żeby poszli się pierdolić albowiem a) płacę jako współużytkownik wieczysty więc mogę korzystać z nieruchomości wspólnej b) nie ma żadnego powodu, żeby właściciel nie korzystał z parkingu bo pierwszeństwo mają "goście". I wiecie co? Zarząd wspólnoty wraz z administratorem faktycznie poszedł się pierdolić.
Czyli tak jak myślałem, dopłata ekstra za nieruchomość wspólną, w której i tak będę miał udział, stworzona po to, żeby marketingowo zejść o 100 zł z m2 mieszkania?... A więc teoretycznie można sie targować :P
(Niestety jeden deweloper, którego inwestycja mi odpowiada, dodaje miejsca gratis, cwaniak jeden :/)
Tylko jedna uwaga - jeśli tych miejsc jest mniej niż zapotrzebowania, to np. wspólnota może wprowadzić opłaty za korzystanie. U mnie akurat jest tak, że miejsca jest więcej niż trzeba, dlatego zarząd mojej wspólnoty może mi skoczyć.
A to już inna historia, mnie zastanawiało jednak, jak to jest ze sprzedażą np. miejsca parkingowego, czyli de facto miejsca na parkingu przed blokiem, albo postojowego, jeśli jest tylko prawem do korzystania... a samych miejsce pewnie nie zabraknie, u mnie w mieście raczej współczynniki są "na zapas", przy dużej inwestycji trochę się więc ich nazbiera.