Dlaczego twórcy boją się robić trudne gry?
Kacper może kiedyś myślałeś o tworzeniu gier , ponieważ jesteś bardzo obeznany w tym temacie.
Kolejny świetny materiał.
Clou zawiera się, na dobrą sprawę, w tym, że suma wartości poszczególnych doznań (wartości estetycznych) jest constans. To jest to, o czym Kacper mówiłeś. Jeżeli chcemy, aby gra skupiała się bardziej na fabule, to z automatu musimy uprościć wyzwanie (A+B+C+...+H=1), bo gdy tego nie zrobimy, to wyzwanie zabierze część z narracji. Jest to o tyle istotne, że prawie każda gra oddaje coś z „1” (tej sumy) na wyzwanie (prawie każda, bo np. visual novel nie). Można by nawet napisać, że nie ma gry bez wyzwania (np. początki takiego The Sims - dopiero po włączeniu zarządzania Simem, czyli swojego rodzaju wyzwania, stało się grą).
Co do samego upraszczania, to zmieniły się standardy. Kiedyś, np. za czasów świetności gier przygodowych point&click, gracze byli przyzwyczajeni do absurdalnego, często nielogicznego, wyzwania. I tak jak powiedziałeś - dalej tworzy się gry z myślą o takich odbiorcach, tylko na rynku niezależnym. Przy dzisiejszym Kowalskim (typowym graczu), multiplatformowości, ogromnych kosztach, nie tylko chce się robić gry z „płynącą” rozgrywką - wręcz trzeba tak robić.
Mnie w starych grach wkurza że często jakaś pierdoła schowana za skrzynką jest wymagana by iść dalej z fabułą.
Oczywiście nie ma znacznika, tylko opis "gdzieś tam po drodze" a w praktyce jest dwie lokacja obok.
Strata czasu. Już wolę znacznik który mi pokazuje item z dokładnością co do 1cm.
Jeżeli SI postaci gry prewyższa I gracza ,to jest trudna gra.
Dawniej były kody do gier ,teraz kody są już na starcie w grach.
Ten moment, gdy przytacza się jako przykład banalnego i prostackiego modelu skradania z Asasyna pokazując scenę z Black Flag, w której męczyłem się kilkanaście dobrych podejść, żeby pchnąć fabułę dalej ;)