Potrzebuję pewnej rady. Opiszę krótko sytuację.
Wynajmuję mieszkanie umowa jest na mnie tylko na mnie. Właścicielka spisała nazwiska lokatorów którzy ze mną mieszkają. I teraz tak... jeden z lokatorów zaprasza osobę do mieszkania z nią w jednym pokoju. Nie będę opisywał sytuacji dlaczego spotyka się to z negatywnym przyjęciem. Ale co mogę zrobić w przypadku kiedy zwyczajne "proszę opuścić moje mieszkanie" nie podziała? Policja ? Na jaki artykuł się powołać?
Być może się mylę, ale przypadkiem nie jest tak, że tylko właściciel może "sobie nie życzyć" i to on musi podjąć kroki, a nie wynajmujący?
W każdym razie art. 193 kk.
Co na to reszta lokatorów? Im też ta sytuacja nie odpowiada?
W pierwszej kolejności bym powiadomił właścicielkę.
ciepłe kluchy i tyle.
Skoro jakieś osoby z Tobą pomieszkują a umowa jest tylko na Ciebie to pomijając oczywistą zrzutkę na czynsz - wyświadczasz im przysługę. Tak więc powinni liczyć się z Twoim zdaniem no chyba że pozwalasz wszystkim wchodzić sobie na głowę i mają głęboko w tyłku Twoje zdanie.
Jak oczywiste wyproszenie osoby nie pomaga to według przysłowia ryba psuje sie od głowy - wywalić tego co z Tobą mieszka i zaprasza nieproszonego gościa. Na jego miejsce możesz sobie znaleźć zastępstwo.
Jezeli tylko ty podpisales umowe to TYLKO ty je wynajmujesz, a to kogo "goscisz" i ile osob dorzuca ci sie do czynszu zalezy tylko od ciebie.
W skrocie. Mozesz powiedziec zeby wszyscy wypierdalali bo to moje mieszkanie.
Jeszcze do tej sytuacji nie doszło. Zabezpieczam się bo ten lokator który ma "gościa" jest raczej podległy jego zdaniu.
W przypadku kiedy prośba nie zadziała a odpowiedź jaką usłyszę będzie "przyjechałem do ... i kit Ci do tego" chcę wiedzieć, że prawo stoi po mojej stronie. Przecież "w ryj dać mogę dać" może zadziałać na moją niekorzyść. A tak zadzwonię na policję i po problemie.
Dziękuję za odpowiedzi.
A tak zadzwonię na policję i po problemie.
Widać, ze chyba nigdy tego nie robiłeś.
Jak coś to powodzenia, może ci sie uda i cos zdzialasz hehe.