"Supernatural" plusy i minusy okiem fanki
Prawda, prawda i jeszcze raz sama prawda (no, prawie). Supernatural bardzo lubię, ale ostatnimi czasy rozbrat (ha) między braćmi strasznie działa mi na nerwy. Ciągle to samo - godzą się, kłócą się, znowu godzą, znowu kłócą. Wspomniane w tekście śmierci mniej mnie bolą, bo tak to już w serialach bywa - ktoś znany i lubiany ginie, bo kontrowersja, szok, "odwaga" scenarzystów. Z plusami się zgadzam, ale generalnie prawdziwa moc to sezony 1-5, potem sinusoida - w ogólnym rozrachunku na plus, ale niestety poniżej możliwości.
szczerze to ten serial zakończył się na 4 sezonie od momentu straty duszy Sama serial wolnym tempem schodził na dno i jest na samym dnie obecnie nie śmieszy brak świetnej muzyki rockowej humor występuje sporadycznie a i głównego wątku jako takiego nie ma nic nowego i ciekawego a i tak oglądam z przyzwyczajenia chociaż czasami to dla mnie udręka i nuda i zasypiam a najgorsze to że podpisali bodajże umowę na kolejne 2 czy 3 sezony ...
Tak jak napisali moi przedmówcy: do czasu zakończenia wątku Apokalipsy serial był świetny, a później niestety bywało różnie (z naciskiem na gorzej), a już najgorszym elementem był sezon poświęcony Lewiatanom.
Również zgodzę się z tym, że im dalej w las tym ścieżka dźwiękowa robi coraz mniejsze wrażenie, w pierwszych sezonach ładnie się to wszystko zgrywało, a teraz jakoś tego brakuje (ot jedyna fajna rockowa wstawka, którą sobie przypominam, to ta z odcinka sprzed dwóch tygodni).
Kwestii braterskich sprzeczek nie będę nawet poruszał, bo już wszystko na ten temat zostało napisane.
Podsumowując serial był rewelacyjny, niestety forma spada i w sumie tak jak napisał StoneSour22, na ten moment oglądam go już chyba tylko z przyzwyczajenia.
Nie robiłbym problemu z uśmiercania postaci drugoplanowych, może współpraca się nie układała. Pewnie z badań im wyszło, że psychofani by się buntowali, gdyby Dean miał żone i benkartra i Jo sobie żyła, boby też został zastąpiony fajnie przez młodego idiotę.
Dla mnie największym minusem jest główna fabuła, te jazdy z apokalipsą i wojną aniołów często nie trzymające się kupy jakby pisane na żywioł i modyfikowane już w trakcie.
Byłoby idealnie, gdyby były tylko powiązane samymi postaciami luźne sprawy, posuwające fajne życie bohaterów do przodu.