Recenzje(5) - Deep Purple - Now What?!
No proszę.. mocno nieprzychylna recenzja :)
Prawda jest taka, że jeśli wcześniej ktoś DP nie uważał zespołu jako interesujący, to ten album zapewne nic nie zmieni. Oni zawsze byli typkami od niezobowiązujących kawałków, chwytliwych melodii, czasem bardzo fajnych solówek, które nie do wszystkich trafiały. Ot, taki... no, rock bez udziwnień. Now What?! nie słuchałem i nie wiem, czy posłucham. Czasy, kiedy fascynował mnie ten zespół już minęły, raz na jakiś czas posłucham sobie czegoś, ale bez przesady. Niemniej jednak Purpendicular znajduje się wysoko na liście ulubionych albumów.
W Twoim pierwszym wpisie czytałem, że tata jest mocno związany z muzyką. Wiadomo, jest starszy od Ciebie, stawiam, że pamięta czasy, kiedy Deep Purple byli bardziej "na propsie". Co on sądzi o tej płycie? No chyba, że tak jak Ty nigdy specjalnie nie interesował się dokonaniami tego zespołu :)
Mój tata jest od okresy Perfect Stranger. Ta płyta też mu sie podoba, ale bez jakiegoś zachwytu.
Sztandarowy przykład (jakich wiele ostatnio), że nazwa nie wystarczy żeby stworzyć dobrą płytę, większość zespołów "z tamtych lat" (i późniejszych też... ba, dotyka to nawet lat 90. i powoli 00.) stała się już dawno nieaktualna i nieciekawa, naprawdę niewielu udaje się zachować klasę i poziom.. Praktycznie wszystko na tym albumie leży, wyprane z pomysłu i inspiracji kompozycje, przeciętne brzmienie, nudne wykonanie, leniwa i nieciekawa produkcja... płyta zrobiona dla pieniędzy, bo cała masa ludzi wciąż daje się nabrać na stare etykietki przyklejone do płyt, które z latami świetności zespołów takich jak DP nie mają nic wspólnego. Ekscytować się taką rzeczą w czasach gdy tyle dobrej muzyki jest na wyciągnięcie ręki to naprawdę dziwny ruch ze strony kogokolwiek... no, poza ludźmi trochę starszymi, którzy takich zespołów słuchają raczej z przyzwyczajenia.
@rog1234 - dokładnie. Niestety, ale nie ma tu nic nowego ani ciekawego. No ale nazwę trzeba wyprzedać do ostatniego grosza, prawda? ;)
Ja się z powyższą oceną nie zgodzę, bo moim zdaniem jest ona nieco krzywdząca a omawiana płyta znakomita. To jedna z najlepszych płyt tego zespołu po reaktywacji w 1984 roku. Już sam początek jest zabójczy, choć zaczyna się bardzo spokojnie i nietypowo jak na DP (mocno zalatuje Dire Straits w tym momencie), ale po chwili gdy dołącza sekcja i Hammondy mamy klasycznych Purpli. I to w najlepszym wydaniu. Dalej też jest bardzo przyzwoicie, co potwierdzają bardzo pozytywne recenzje prasy czy portali. Podoba mi się też że płyta jest mniej gitarowa a bardziej klawiszowa, a samo brzmienie jest perfekcyjne. Dodać jeszcze należy, że album już dawno temu w Polsce pokrył się "złotem" (nie przypominam sobie żeby taka sytuacja miała miejsce w przypadku jakiś poprzednich ich płyt) i mam nadzieje, że przyjdzie jeszcze czas na "platynę".
za Deep Purple nie przepadam (z tamtego okresu dla mnie duzo lepsi są np. Zeppelini czy Black Sabbath), a akurat ta płyta do mnie trafiła i zagościła na miesiąc na odtwarzaczu (żadnej innej płycie DP to sie nie udało)