Forum Gry Hobby Sprzęt Rozmawiamy Archiwum Regulamin

Forum: Zarobki zagranicą - czy to najważniejsze ?

31.07.2013 12:34
1
Juanhijuan
195
Hawkeye

Zarobki zagranicą - czy to najważniejsze ?

Zbliża mi się pomału czas wyborów dla mnie. Aktualnie mieszkam w Niemczech. Kontrakt obowiązuje mnie do stycznia i zastanawiam się co dalej. Czy pozostać dalej w północnych Niemczech, czy przenosić się do południowych czy inny kraj ?
Nie proszę Was o podjęcie decyzji za mnie, bo sam to ogarnę, tylko chciałbym poznać zdanie ludzi mieszkających/pracujących zagranicą czy jedynym powodem, że tam pozostajecie jest wysokość zarobków czy są jeszcze inne powody ?

Jest wiele pytań, które chciałbym zadać, więc postaram się umieścić je wszystkie w pierwszym poście, a potem sobie poczytam co macie do powiedzenia.

1. Pierwsze już padło wcześniej dotyczące głównych przyczyn dlaczego dalej siedzicie poza Polską.
W moim przypadku nie są to tylko zarobki, mam bardzo miło środowisko pracy, nie odczuwam tzw. wyścigu szczurów, a wręcz przeciwnie bo do każdego mogę się zwrócić o pomoc i zostanie mi ona z uśmiechem udzielona. Podoba mi się ogólnie cała organizacja tutaj, poczynając od pierdół takich, że pociągi się nie spóźniają, jest czysto na ulicach, sprzedawcy w sklepach wydają się życzliwi itp.
2. Interesuje mnie również wysokość zarobków a jakość życia zagranicą, czy potrafi ktoś wskazać jaką kwotę uważacie za wystarczającą do przeżycia w danym kraju ?
Dla przykładu podam, że jestem w stanie spokojnie żyć, nie w ubóstwie, za 1000 euro, w tym opłacam mieszkanie w wysokości 500 euro. Pozostałą kwotę jestem w stanie odłożyć, czy przeznaczyć na inne rzeczy niezbędne do mieszkania/życia. Jak sprawa wygląda u Was ? Czy uważacie, że jest to skrajnie niska suma ? Nie jestem człowiekiem, który sprawdza rachunki, robi przeliczenia, ale tak się zastanawiając i spoglądając na konto po miesiącu jestem w stanie ocenić, że za taką kwotę minimalnie jestem w stanie wyżyć. Interesują mnie inne osoby mieszkające w Niemczech i również w innych krajach.
3. Jak wygląda ogólnie tzw. "drabina społeczna" zagranicą, tzn. chodzi mi jak są mnie więcej rozdzielane zarobki, czy np. sprzedawca w sklepie zarabia więcej od polityka, czy murarz zarabia więcej niż pracownik naukowy i jakie rzędu są to zarobki w danym kraju.
Ciężko mi powiedzieć jak to wygląda u mnie, bo raczej nie zdołałem w ciągu tych 6-7 miesięcy zorientować co i jak :).
4. Czy odzywa się u Was tęsknota za krajem po tych latach spędzonych zagranicą ? Czy tęsknicie za rodziną, którą zostawiliście w kraju ?
Ciężko u mnie też powiedzieć, bo okres jest zbyt krótki by to ocenić.

Miałem więcej pytań ale coś mi wyleciały z głowy, jak coś się przypomni to napiszę jeszcze.

Nie jestem z fiskusa i nie pytam bezpośrednio Was o zarobki, ale jak to się ogólnie przedstawia.

31.07.2013 12:47
Regis
😊
2
odpowiedz
Regis
133

Sam dopiero przymierzam się do wyjazdu, ale z rozmów ze znajomymi wnioskuję, że zarobki zarobkami, ale plusy mieszkania za granicą to m.in.:
- mentalność ludzi - wszyscy, od UK, przez Niemcy, aż po Holandię, Szwecję, Australię i Singapur twierdzą, że ludzie tam są bardziej życzliwi, mniej zawistni, sfrustrowani itp.
- "normalne" państwo i urzędy - prowadząc działalność nie jesteś od razu traktowany jak przestępca, ludzie w urzędach są po to, żeby Ci pomóc (wyjątek - w Niemczech czasami nie da się załatwić sprawy po angielsku, "bo nie"), a podatki nie służą temu, żeby Cię skroić do gołej kości (patrz: np. kwota wolna od podatku)
- spokojniejsze życie - wszyscy zgodnie zaznaczają, że życie tam jest łatwiejsze i mniej stresujące. Zapewne wynika to po trochu ze wszystkich w/w powodów i większych pensji (lub niższych kosztów życia w stosunku do pensji)

Edit: A sam chętnie się dowiem o miesięcznych kosztach życia w Dublinie, bo mam ten temat teraz na tapecie - jeśli ktoś jest zorientowany, to będę wdzięczny za informacje.

31.07.2013 13:21
3
odpowiedz
zanonimizowany302122
19
Pretorianin

Po mieszkaniu w:

- Anglii (6 miesięcy),
- Włoszech (6 miesięcy),
- Danii (3 miesiące),
- Norwegii (3 miesiącce),
- Niemczech (2 miesiące)

przyznaję pełną rację Regisowi, z zastrzeżeniem, że na Wyspach są setki tysięcy, jeśli nie miliony Polaków, i duża część z nich zgodnie twierdzi, że na Wyspach jest dużo lepiej, niż w Polsce.

Moim zdaniem UK to drugie najgorsze miejsce do życia po Polsce w Europie.

W przyszłym roku będę kombinował z mieszkaniem w Hiszpanii / Francji, bo w nich pokładam największe nadzieje pod względem jakości życia, na razie bezapelacyjnie najlepszym miejscem do życia były dla mnie Włochy. Problem w tym, że czym fajniejszy kraj (śródziemnomorskie) tym bardziej kulawy ekonomicznie.

Co do mentalności to mnie we Włoszech najbardziej zmasakrowało, to prawda, że Włosi są mistrzami życia, UK czy Polska to jakieś fatalne pomyłki pod tym względem. Nie lubię zarówno Polaków jak i Anglików. I to, że urzędasy są miłe na wyspach a pani na kasie Cię zgada i każdy rzuci sobie "cheers mate" nie znaczy, że mają tam fajny lajfstajl i jest super. Bo nie mają i nie jest.

Odpowiadając na pytania:

1. Teraz siedzę w Polsce, wyjeżdżam poza nią, jak już nie daję tutaj rady, może kiedyś zostanę gdzieś na dłużej, ale nie jest to wcale tak proste jakby się mogło wydawać.

2. & 3. Zależy od miejsca/człowieka, musisz googlować pod kątem konkretnych zawodów / miejsc.

4. Niestety, tak, i to mnie najbardziej boli, chciałem dawno stąd spieprzyć i nie patrzeć za siebie, ale jednak ciągnie mnie do januszostwa, brakuje mi rodziny i polskiego żarcia, czasami kolegów których znam od 20 lat itp.

31.07.2013 13:40
👍
4
odpowiedz
zanonimizowany528
211
Legend

Jakie to ciekawe różnice w widzeniu innych nacji można mieć - ja np. nie znoszę Włochów z ich chaosem, głośnością, krzykliwością, lenistwem.
Takie południowe dzikusy dla mnie.

31.07.2013 13:57
5
odpowiedz
wibor
5
Legionista

Zycie za granicą jest łatwiejsze i mniej stresowe jednak nie ma tam przyjaciół/rodziny.

31.07.2013 14:20
6
odpowiedz
Juanhijuan
195
Hawkeye

Interesujące mnie kierunki to Norwegia, Dania, Szwecja i Niemcy jeśli chodzi o Europę, głównie to kryterium mojej pracy zawęża krąg do tych państw. Myślę głównie o Niemczech gdyż nie lubię deszczu i zimna :), a te kraje kojarzą mi się głównie z taką pogodą... Zakładam, że w trzech pozostałych pensję dostałbym wyższą, ale jak z kosztami życia w tych krajach ?

Jest jeszcze egzotyczna oferta z Brazylii, nie ukrywam najkorzystniejsza finansowo.. ale to już chyba zbyt duża egzotyka... Chyba przyjezdni tam nie są mile widziani ? Nie wiem nic na temat kosztów życia w tym kraju, jak to się zestawia z europą...

31.07.2013 14:56
Regis
😊
7
odpowiedz
Regis
133

[6] W Pierwszych trzech przelicz sobie koszty pracy i podatki - ja byłem bliski przenosin do Szwecji, ale jak porachowałem wszystko, wyliczyłem pensję netto i odjąłem koszty życia, to nie wygląda to kolorowo. Tzn. jeśli ktoś oczekuje socjalu i nie chce się niczym przejmować żyjąc wygodnie, to świetna opcja, a i kasa, która zostanie jest spora. Ale mój plan wyjazdowy to raczej "wycieczka po kapitał", bo uważam, że ja swoimi pieniędzmi zajmę się lepiej, niż państwo zajmuje się "cudzymi", więc szukam opcji, która maksymalizuje to, co zostaje w kieszeni.

31.07.2013 15:16
ambu_
8
odpowiedz
ambu_
96
Smoke Mid Everyday

Mieszkam w UK i faktycznie po pierwszym roku najwazniejsze byly dla mnie pieniadze i stabilizacja finansowa. Jednak po jakims czasie 1-1,5 roku zaczela mnie bardziej interesowac kariera niz pieniadze... wiadomo ida w parze ale jednak bardziej patrzylem na swoj rozwoj i swojej zony niz pieniadze za tym idace. Po roku w sumie mieszkalismy juz na tyle spokojnie aby nie myslec o rachunkach i pieniadzach, wszystko na direct debit i nawet nie wiesz, ze zaplaciles "czynsz".
W Polsce drazni mnie tyle rzeczy, ze nawet nie chce mi sie tego wymieniac. Biezaca sytuacja ze zgubionym prawem jazdy. Nie wymienilem na angielskie z lenistwa, zgubielem polskie i jestem w czarnej dupie, bo musze czekac 3 tyg az komuna w polsce wypisze mi dokument, ze zdalem egzamin na prawo jazdy. Gdy opowiadalem to na posterunku, bo chcialem zglosic, to policjant nie mogl uwierzyc, ze nie mozna tego przez internet zalatwic. No niestety, nie nad Wisla.
Podatki dla ludzi, szkoly uniwersytety, wszystko przystepne, corka do przedszkola bez lapowek dla pani dyrektor jak to w Polsce sie odbywa, ludzie usmiechnieci, pomocni. Osobiscie mamy tylko jedna znajoma polke, reszta to ludzie z zagranicy.
Do pracy chodze z usmiechem, pracuje 35h/tyg z czego 8h to szkolenia zewnetrzne, pracodawca placi mi za studia. Ceny takie same jak w polsce, koszty zycia jak w polsce.

NAWET gdyby ktos zaoferowal mi tame pieniadze w Polsce, to NIGDY bym nie wrocil. Dla mnie Polska to kraj bez przyszlosci, szaas na rozwoj, kraj ciezkiej zakorzenionej komuny, ktorej nie da sie wyplewic z polskiej mentalnosci.

I pytanie z watku - czy pieniadze sa najwazniejsze? NIE! Sa wazne ale nawet gdybym zarabial mniej w UK, zyl na takim poziome jak zylem w Polsce, to do kraju nie wrocilbym za nic.

31.07.2013 15:24
Kompo
9
odpowiedz
Kompo
201
Legend

Od 2 lat mieszkam w UK i nie zamierzam już wracać do Polski. Wyższe zarobki, bezstresowa i nie pochłaniająca czasu wolnego praca, wygodne życie, bardziej mili ludzie, lepsza organizacja różnych usług. Za ojczyzną mi się nie tęskni.

31.07.2013 15:35
10
odpowiedz
Angelord
83
sic me servavit Apollo

ambu_ , Kompo ---> "Dla mnie Polska to kraj bez przyszlosci, szaas na rozwoj, kraj ciezkiej zakorzenionej komuny, ktorej nie da sie wyplewic z polskiej mentalnosci."

"Wyższe zarobki, bezstresowa i nie pochłaniająca czasu wolnego praca, wygodne życie, bardziej mili ludzie, lepsza organizacja różnych usług"

Niby prawda, a jednak nie. Jeśli ktoś swoje życie definiuje wyłącznie w ramach "pracy najemnej" - to fakt - za "zmywanie" lepiej płacą w UK. Ale - jeśli ktoś jest pracodawcą, zatrudnia ludzi, rozwija działalność - wie, jak skomercjalizować wiedzę i umiejętności, to pardon, ale jeździ do UK, by zwiedzać. Lubię dawać napiwki w "Corinthia London Hotel".

31.07.2013 15:47
11
odpowiedz
Wiarołomca
85
Senator

heh, kolejny "bogacz" ktory ubolewa , tylu ich na golu w tych czasach...

31.07.2013 15:49
12
odpowiedz
HuangKaiJie
19
Pretorianin

Od dwoch lat jestem na Tajwanie.
Wracac nie zamierzam, chociaz czasami sie zastanawiam czemu. Ludzie udaja, ze lubia bialych, ale tak naprawde, blizej ich poznawszy, odkrywa sie, ze 90% Tajwanczykow ma o bialych bardzo zle zdanie i jakies gleboko zakorzenione pretensje.
Mimo wszystko ludzie sa mili, wszedzie sklepy, zycie jest jakies wygodniejsze. Chociaz ludzie pracuja duzo, to jakos czas plynie spokojniej, nikt sie nie kloci, a przy 4-procentowym bezrobociu nie pracuje tylko ten, ktorem sie pracowac nie chce.
Pogoda w porownaniu do Polski jest miliard razy lepsza, zwlaszcza na poludniu. Tutaj mam 3 miesiace deszczu i 9 slonca, w Polsce 2 miesiace ladnej pogody, reszta szaro i pochmurno.

Czy zarobki mnie tu trzymaja? Nie, z moim magistrem z finansow i dobra znajomoscia chinskiego w Londynie moglbym wylapac juz konkretna fuche. Tutaj zaczyna sie od 3 tys na reke, ale za to mozna dojsc do 30-40 tys zlotych miesiecznie po paru latach budowania kontaktow.

Za rodzina nie tesknie wcale. Gadam z nimi codziennie na facebooku albo skypie, a to zaden problem raz na rok wyskoczyc na 2 tygodnie do Polski. 2 tygodnie w calosci wystarczaja na to, zeby sie najesc do syta polskich specjalow, byc na biezaco z wszystkim, co sie stalo w rodzinie i u przyjaciol, a jednoczesnie wystarczajaco krotko, zeby sie Polska przez ten czas nie zmeczyc.

Za dziewczynami tez nie tesknie, bo Tajwanki, chociaz nizsze, sa srednio piec razy ladniejsze od przecietnej Polki.

Nie, nie zamierzam wracac. Nawet jak Azja mi zbrzydnie, to sadze ze jest masa innych krajow, w ktorych chcialbym pomieszkac.

Jedyne za czym sie teskni to chyba polskie poczucie humoru i polski styl bycia. Ale tego mam dawke codziennie w internecie i gdy spotykam sie z 2-3 przyjaciolmi z Polski, ktorzy tez tu mieszkaja.

31.07.2013 15:54
ambu_
😁
13
odpowiedz
ambu_
96
Smoke Mid Everyday

Angelord

Oooohooo :))) Kolejny, ktory wszystkich polakow za granica uwaza za chodzace zmywaki. Nie wchodze nawet w dyskujse z toba, bo to nie ma sensu. Btw ja napiwki daje w lokalnym pubie :)))

31.07.2013 15:54
14
odpowiedz
Angelord
83
sic me servavit Apollo
Wideo

Wiarołomca ---> Widocznie jest "Pogoda dla bogaczy". Ale naprawdę "bogaci" zawsze będą ubolewać nad tym, "jaka ta Polska jest zła", bo prawie każdy chce być bogatszy, niż jest:

http://www.youtube.com/watch?v=UrD5EgZhRsk

31.07.2013 15:56
emil kuroń
15
odpowiedz
emil kuroń
68

Podepnę się do tematu. Przebywał ktoś może w Kanadzie (w sensie mieszkał przez jakiś czas :) ? Jak tam wygląda praca, poziom życia, itd. ?

Interesuje mnie bardzo życie w tym kraju (oczywiście nie wcześniej niż za 5 lat) i jestem ciekaw.

31.07.2013 15:59
16
odpowiedz
Angelord
83
sic me servavit Apollo

ambu_ ---> "ktory wszystkich polakow za granica uwaza za chodzace zmywaki"

Tak, większość z nich do niczego innego się w Polsce i UK nie nadaje - wyemigrowali "za chlebem", z dyplomami, lub bez. Zatem, jak nie umiesz ruszać głową i są Ci straszne polskie realia, to "zmywaj". I dawaj napiwki w pubie. Ale o Polsce nie pisz, tylko pisz o sobie. Bo to się Tobie w Polsce nie udało.

31.07.2013 16:05
17
odpowiedz
HuangKaiJie
19
Pretorianin

Nie to, ze mu sie nie udalo, jemu sie zwyczajnie w Polsce nie podoba ;) Mi tez sie nie podobalo, wiec wyjechalem.

31.07.2013 16:08
18
odpowiedz
Angelord
83
sic me servavit Apollo

HuangKaiJie ---> Mi się bardzo podoba Polinezja - bez widoku tych fal, żyć trudno - i też wyjeżdżam, żeby je oglądać, ale ... zarabiam w Polsce.

31.07.2013 16:10
19
odpowiedz
HuangKaiJie
19
Pretorianin

A ja zarabiam za granica i widok fal i Slonce mam 365 dni w roku a nie raz do roku, przez 2 tygodnie.
I co z tego?

31.07.2013 16:11
ambu_
20
odpowiedz
ambu_
96
Smoke Mid Everyday

Owszem nie udalo sie. Nie zamierzam udawac. Nie udalo sie takze 90% Polakow mieszkajacych w swoim kraju i porobujacych zyc za 2000 brutto. Ciesze sie, ze ci sie udalo, na prawde. Nigdy nie bylem psem ogrodnika, jednak zauwaz, ze nie kazdy jest taki sam i nalezy akceptowac roznorodnosc ludzi, ich wyksztalcenia, pogladow i celow do osiagniecia.

Zarabiajac 30k GBP na dzien dzisiejszy, w miescie, w ktorym mieszkam wystarcza na spokojne zycie bez obaw o przyszlosc. Dokladajac do tego pensje mojej zony o podobnej wartosci moge kupic nowe auto, dom na kredyt i poleciec na wakacje. O tym wlasnie jest ten temat kolego, nie zawsze chodzi o pieniadze. Tyle mi wystarcza i nie musze otwierac swojej firmy by byc szczesliwym. Jak juz pisalem - 35h pw, mam czas na hobby, dla corki, dla calej rodziny.

Lubie angielskie powietrze, zapach deszczowego lata, pasuje mi ta pogoda czy w to wierzysz czy nie. Na wakacje raz do roku na prawde mnie zadowala, w aucie srednej klasy rowniez siedzi mi sie wygodnie. Co wiecej!!!! Zakupy lubie robic z Aldim, bo lubie chleb za 75p i podroby cukierkow za 50p. Wcale nie uwazam, ze jestem gorszy od ciebie. Mamy inne cele i definicje szczescia :)

31.07.2013 16:12
A.l.e.X
21
odpowiedz
A.l.e.X
153
Alekde

Premium VIP

Jak to się mówi cudze chwalicie, a swojego nie znacie. Polska jest bardzo gościnnym krajem, jest nieźle położona geograficznie, aczkolwiek daleko jej do klimatu morza śródziemnomorskiego. Mimo wszystko w Polsce mamy dużo zieleni i niezłą przyrodę (oczywiście to też zależy w jakim rejonie). Co do mentalności ludzi, to też nie można generalizować. Polska jest też dość dobrym krajem na handel i produkcję, zresztą wszystkie kraje które są na obrzeżach granicy EU mogą bardzo dużo zarabiać. Z drugiej strony emigracja zarobkowa to normalne zjawisko na świecie, szczególnie że wykwalifikowani robotnicy są wszędzie potrzebni. Jak masz fach w ręku to wszędzie znajdziesz pracę nie ma znaczenia czy to Polska, UK, czy Brazylia.

31.07.2013 16:12
22
odpowiedz
HuangKaiJie
19
Pretorianin

ambu_
No, ale urodziles sie w Polsce, MUSISZ zyc i zarabiac wlasnie tam ;D

31.07.2013 16:15
23
odpowiedz
Angelord
83
sic me servavit Apollo

HuangKaiJie ---> "A ja zarabiam za granica i widok fal i Slonce mam 365 dni w roku a nie raz do roku, przez 2 tygodnie.
I co z tego?"

A tyle z tego, że mieszkańcy Londynu nie mają takich wrażeń.

31.07.2013 16:17
24
odpowiedz
HuangKaiJie
19
Pretorianin

Angelord
Ale maja inne. Ale przynajmniej poswiadczas moje przeswiadczenie, ze zeby w Polsce do czegos dojsc, to trzeba byc niezlym burakiem;(

31.07.2013 16:17
wysiak
😊
25
odpowiedz
wysiak
95
tafata tofka

Angelord --> Wybacz, ale bredzisz:D Polskich zmywakowcow juz w UK praktycznie nie ma, w wiekszosci wrocili do Polski gdy pare lat temu byl kryzys w UK. Teraz zmywakuja tu glownie Rumuni, Bulgarzy, itd - panstwa, ktore weszly do Unii ostatnie. Po kryzysie nawet sporo tych Polakow chcialo do UK wrocic, ale juz nie bylo miejsca.

31.07.2013 16:30
26
odpowiedz
Angelord
83
sic me servavit Apollo

ambu_ ---> "Wcale nie uwazam, ze jestem gorszy od ciebie. Mamy inne cele i definicje szczescia :)"

Bingo! Więc nie pisz nic złego o Polsce, w której Ci się nie udało. Bo ja napiszę o Polsce, w której udaje się lepiej, niż w UK. Nikt Ciebie nie będzie podsumowywał - Twoje życie, Twój wybór, Twój los. Ale nie twórz mitologii kraju, w którym Ci się nie udało. Bo to jest głupie. Sam publikujesz posty na forum, które świadczy o sukcesie Polaka - mieszkającego w Krakowie.

wysiak ---> "Wybacz, ale bredzisz:D Polskich zmywakowcow juz w UK praktycznie nie ma"

Wybaczam, ale pardon, zostało sporo "boyów", którym lubię dawać napiwki.

31.07.2013 16:37
27
odpowiedz
Angelord
83
sic me servavit Apollo

HuangKaiJie --- > "zeby w Polsce do czegos dojsc, to trzeba byc niezlym burakiem"

Cóż, na temat "niezłego buraka" możemy pogadać w cukrowni - masz towar, czy tylko puste słowa?

31.07.2013 16:50
28
odpowiedz
HuangKaiJie
19
Pretorianin

Niestety, ale wszystkie klepki mam na swoim miejscu, wiec raczej trudno byloby nam znalezc wspolny jezyk :)

31.07.2013 16:54
29
odpowiedz
Angelord
83
sic me servavit Apollo

HuangKaiJie ---> "Niestety, ale wszystkie klepki mam na swoim miejscu"

Innymi słowy - klepiesz biedę.

31.07.2013 16:57
k42a_
30
odpowiedz
k42a_
91
so it goes

[29]

To już było naprawdę niskie.

31.07.2013 16:58
31
odpowiedz
Angelord
83
sic me servavit Apollo

k42a_ ---> ale klepki - to podłoga... zwykle...

31.07.2013 17:01
wysiak
32
odpowiedz
wysiak
95
tafata tofka

Dokladnie Angelord, podloga. A to byl twoj post..

Ale klepki nie były i nie są moje!
Chcesz powiedziec, ze ci ktorejs klepki brakuje?;)

31.07.2013 17:03
33
odpowiedz
Angelord
83
sic me servavit Apollo

wysiak --->" Dokladnie Angelord, podloga. A to byl twoj post.."

Ale klepki nie były i nie są moje!

wysiak ---> "Chcesz powiedziec, ze ci ktorejs klepki brakuje?;)"

Nie, tego nie chcę powiedzieć i tego nie mówię - ba, nawet nie piszę.

31.07.2013 17:06
QamilekQ
34
odpowiedz
QamilekQ
106
Wisła Kraków

@Kompo - odezwij sie do mnie na [email protected] gdyż mam do Ciebie pewną sprawe :)

Pozdr

31.07.2013 17:07
35
odpowiedz
HuangKaiJie
19
Pretorianin

Nie smiejcie sie z rekina finansjery, bo napiwkow nie dostaniecie ;/

31.07.2013 17:13
36
odpowiedz
Angelord
83
sic me servavit Apollo

HuangKaiJie ---> "bo napiwkow nie dostaniecie"

Zostań rekinem i dawaj napiwki. Nie potrafisz?. To dawaj - będąc płotką.

31.07.2013 17:14
Bullzeye_NEO
37
odpowiedz
Bullzeye_NEO
223
1977

to jest najdziwniejsza i najbardziej niezreczna wymiana zdan w historii tego foro :F

31.07.2013 17:15
pooh_5
38
odpowiedz
pooh_5
96
Czyste Rączki

HuangKaiJie - z ciekawości, studia robiłeś w Polszy czy za granicą? Wyjechałeś przed ich skończeniem? Mieszkałeś jeszcze w jakichś innych państwach? Masz jakieś dobre rady dla osób zastanawiających się nad podążaniem Twoimi śladami? :D

31.07.2013 17:29
39
odpowiedz
HuangKaiJie
19
Pretorianin

pooh_5
Licencjat w Polsce, magisterka za granica.
Wyjechalem w polowie pierwszego roku magisterki.
Za granica bylem tylko na Tajwanie :D Pierwszy moj wyjazd.
Postaraj sie zrobic magisterke w Polsce. Jak myslisz o wizie pracowniczej w Azji, to studia magisterskie to jest mus. W dodatku przydaloby sie tez pracowac na pelen etat, bo z doswiadczeniem zawodowym jest znacznie latwiej.
Najlatwiejszy sposob na wyjazd to robienie doktoratu w Azji, bo stypendiow jest multum, ale konkurencja tez duza.
UCZ sie jezyka kraju, do ktorego chcesz jechac PRZED wyjazdem. Na miejscu sie nie nauczysz tylko ze sluchania, nic ci nie da to ze doookola wszyscy gadaja po swojemu, a bedziesz sie tylko irytowal, ze nic nie rozumiesz i ze idzie jak po grudzie. Odnosi sie to kazdego jezyka azjatyckiego. Jak bedziesz mial solidne podstawy, tak 2-3 letnie, to jezyk bedzie ci wpadal do glowy jak angielski.

Najlatwiej dostac robote za granica bedac inzynierem, po jakims chwytliwym kierunku. Praca dla takich ludzi lezy na ulicy praktycznie wszedzie na swiecie i wcale nie trzeba znac jezyka kraju, w ktorym sie pracuje, bo wszyscy beda i tak gadac po angielsku.

Jak studiowales cos innego, to bedzie ciezej, ale jak bedziesz znal jezyk kraju, do ktorego sie udajesz i nie bedziesz mial dyplomu pedagogiki, polonistyki, czy innej politologii, to bedzie latwiej i wczesniej czy pozniej cos dostaniesz. To jest Azja, wiec nie spodziewaj sie od razu milionow i awansow, ale jak bedziesz wytrwaly, to sie uda.

Z tego co wiem, to w Azji najlatwiej prace znalezc w Chinach (masa firm z zagranicznym kapitalem), Japonii (najlagodniejsza polityka wizowa z wszystkich rozwinietych azjatyckich panstw), Malezji, Indonezji, Tajlandii.
W HK, Korei i na Tajwanie obcokrajowcow maja od metra i powoli kreca na nich nosem.

31.07.2013 17:34
sturm
40
odpowiedz
sturm
184
Australopitek

Na pewno nie tylko zarobki choć to oczywiscie istotna sprawa.

Mialem przyjemnosc mieszkac w Australii przez prawie dwa lata i bardzo mi sie tam podobalo. Bedac studentem moglem sie utrzymac pracujac 20 godzin tygodniowo (wiza studencka). Bez luksusow ale dalo sie przezyc. Poza tym pogoda, masa ludzi z calego swiata, jedzenie, plaze i ogolnie atmosfera.

Od 8 lat mieszkam i pracuje w Japonii. Jest inaczej niz w Australii ale tez dobrze:) Sam nie wiem czy bede wracal czy nie aczkolwiek nie zanosi sie na to w najblizszej przyszlosci.

Prowadzenie wlasnej firmy jest o niebo latwiejsze niz w Polsce. Wszelkie formalnosci w urzedach zalatwiane sa blyskawicznie a jesli nie to urzednicy przepraszaja, ze zajmie to 2 dni a nie jeden. W ogole urzedy sa raczej dla ludzi niz ludzie dla urzedow. Obsluga klienta jest rewelacyjna. Ludzie pogodni i przyjacielscy choc o zbytniej otwartosci nie mozna mowic. Ale generalnie Azjaci maja taki dziwny stosunek do cudzoziemcow (szczegolnie bialych). Jest tu bardzo bezpiecznie jesli chodzi o liczbe przestepstw itp. Japonki tez bywaja mile;)
Sa oczywiscie minusy: trzesienia ziemi, tsunami, wybuchajace reaktory atomowe. Ale majac wybor miedzy elektrownia w Fukushima a tandemem PiS&PO to zdecydowanie wole elektrownie...

31.07.2013 17:43
pooh_5
😉
41
odpowiedz
pooh_5
96
Czyste Rączki

Dzięki za wyczerpującą odpowiedź :). Na studiach jestem jednolitych i niestety nie-inżynierskich (prawo - ciekaw jestem ile taki dyplom jest wart gdziekolwiek za granicą), ale powoli zaczynam myśleć nad mieszkaniem przynajmniej przez jakiś czas za granicą, więc wezmę pod uwagę wszystko co napisałeś i będę kombinował dalej.

31.07.2013 18:15
A.l.e.X
42
odpowiedz
A.l.e.X
153
Alekde

Premium VIP

Kraje Azjatyckie w ogóle są ciekawe, bo mają zupełnie inną kulturę. Osobiście nie znam warunków pracy w Japonii, ale zakładam że jak w większości krajów Azjatyckich pracuje się naprawdę dużo. Poza tym poza bogatymi krajami ja Japonia, czy pewna część Chin, to ogólnie w Azji zarabia się bardzo, bardzo mało. Chyba że jest się naprawdę wysokiej klasy specjalistą z wąską specjalizacją, ale jak ktoś jest takim to i w Europie, czy Ameryce zarobi odpowiednio dużo.

Pensja w Chinach na pewno jest zdecydowanie niższa, o Japonii to w sumie na ten temat nic nie wiem, ale kiedyś coś mi się obiło o uszy, że średnia to ok. 30 PLN na godzinę. Za to w Japonii przegięciem są kierownice w samochodach jak w UK.

Za to niegłupim pomysłem jest mieszkać w Australii, dla tej pogody i koralowców. Znam parę osób z Australii, które na siłę chciały się przenieść do Europy i w końcu to zrobiły, zawsze mnie to dziwiło czemu zamieniają taką piękną wyspę na europejską pogoń za pieniądzem. To co usłyszałem, to mniej więcej : "że Europa jest miejscem możliwości"

hehe, wszędzie lepiej niż w domu :]

31.07.2013 18:18
emil kuroń
43
odpowiedz
emil kuroń
68

up [15] ;>

31.07.2013 18:25
44
odpowiedz
zanonimizowany649466
114
Senator

Mój brat już na stałe mieszka, w Niemczech(7 rok)i, jeśli chodzi o kwestie finansowe to, zarabia 10 razy więcej od mnie, moje zarobki w Polsce na rękę (przy obecnym kursie euro) to 400-450 euro brutto (śmiech na sali),mój brat zaś zarabia średnio w miesiącu, 4 tysiące, choć życie,opłaty tam jest dużo droższe, ale nie ma co nawet porównywać pakietu socjalnego,służby zdrowia, wszystkiego itp,i w życiu nie wróci do Polski, no bo niby do czego ma wrócić ? jedynie raz do roku na wigilię, ja jeszcze rok, może dwa i również planuję wyjechać z tego zadupia i zaścianka Europy

31.07.2013 18:42
45
odpowiedz
Angelord
83
sic me servavit Apollo

A.l.e.X ---> "hehe, wszędzie lepiej niż w domu"

Bo dom nie daje wrażenia, że "zaczynam od początku i dlatego mi się uda". Paradoks polega na tym, że bardzo często ludzie emigrują - ucząc się przez lat potem - dziesiąt - najbardziej egzotycznych, lokalnych języków, by kupić dom, wykarmić rodzinę i mieć pewność istnienia w dobrobycie. Bo "w pale im się nie mieści", że w ich kraju też można - "no gdzie, w Polsce? Porąbało Cię?". To naturalny mechanizm tzw."emigracji zarobkowej". I to nie jest złe - po prostu normalne. Jak nie umiem grać na tym boisku, to zmieniam boisko. W końcu ktoś tam, w egzotycznych krajach wypracował także miejsce dla mnie. I ok - im więcej konkurencji wyjedzie, tym będą większe nisze i więcej postów na polskim forum, pisanych przez promujących cudzy dobrobyt polskich emigrantów. Ciekawe zjawisko, ale niestety, też banalne.

31.07.2013 19:02
46
odpowiedz
Kharman
168

Angelord --> z ciekawości jakie śriednio dajesz napiwki?

31.07.2013 19:12
47
odpowiedz
Angelord
83
sic me servavit Apollo

Kharman ---> "jakie śriednio dajesz napiwki?"

Różne, zależy od miejsca i okoliczności - w Londynie niekiedy sobie sami naliczają, ale średnio to 5 -15 f.

31.07.2013 20:33
48
odpowiedz
zanonimizowany12249
164
Legend

Angelord -> twoje "ruszanie glowa" to zapewne najnizsza krajaowa 3/4 etetu i reszta na lewo :P

31.07.2013 20:38
49
odpowiedz
Juanhijuan
195
Hawkeye

Odbiegliśmy trochę od tematu. Jaka suma według was jest wystarczająca do życia zagranicą w danym kraju ? Mówimy o życiu a nie o przetrwaniu :).

31.07.2013 20:39
50
odpowiedz
Angelord
83
sic me servavit Apollo

Kilgur ---> "twoje "ruszanie glowa" to zapewne najnizsza krajaowa 3/4 etetu i reszta na lewo :P"

Nie. Ale, jeśli nic innego nie potrafisz sobie wyobrazić - to "rusz głową".

31.07.2013 20:48
Maziomir
😊
51
odpowiedz
Maziomir
39
Senator

Mieszkam w Szkocji z wyboru, wraz z moją kobietą uwielbiamy góry. Już ponad siedem lat poznajemy co to jest "great scottish outdoor" i staramy się go nawet propagować Polakom. Nasze wysiłki są zebrane tutaj. Ja robię fotki, ona pisze: http://3000.blox.pl/html

31.07.2013 20:53
52
odpowiedz
Juanhijuan
195
Hawkeye

Mazio -> jeśli mogę zapytać to co spowodowało, że wyjechaliście ?
Dostaliście ofertę pracy, czy może najpierw zdecydowaliście wyjechać i potem szukaliście pracy. Czy aktualnie pracujesz w tej samej firmie, w której zaczynałeś ?

Zastanawiam się nad motywami wyjazdu ludzi. Najczęściej jest to związane z zarobkami, ale nie zawsze.
Ja zawsze chciałem mieszkać poza Polską, chociaż nie będę mówił bo we Wrocławiu przez kilka lat bardzo dobrze się czułem.

31.07.2013 20:59
Maziomir
😊
53
odpowiedz
Maziomir
39
Senator

Nie, moje życie osobiste. I zaczynałem tu prawie od zera, wyjechałem w ciemno z walizką i kilkuset funtami w kieszeni - pracowałem w fabryce hamburgerów, sprzątałem po pożarach, w magazynie, przerzucałem nocą przesyłki. Przy czym myślę, że wtedy było nieco łatwiej niż dziś. Dziewczyna przyjechała po roku, gdy skończyła studia. Dziś ona studiuje ponownie w Edynburgu, a ja już chyba ustaliłem swoje życie zawodowe. Niestety nie jestem ani leśniczym, ani paleontologiem, ani tym bardziej rentierem. ;)

31.07.2013 21:17
54
odpowiedz
Grzesiek
78
Legend

Ja się zastanawiam poważnie nad wyjazdem za granicę. Wiedzę i doświadczenie w swojej dziedzinie zdobyłem na tyle, bym mógł o tym myśleć.

Najbliżej mi do Niemiec, ale bariera językowa (niemiecki, nie angielski) trochę mnie onieśmiela ;) Ostatnio pojawiła się propozycja z Danii, ale z powodów rodzinnych muszę odłożyć plany wyjazdu na rok.

Ad.1) Główny cel emigracji to poprawa "życia". Na początku na pewno będą to pieniądze, ale wiem, że na zachód i południe od Polski, mentalność ludzi jest znacznie bardziej znośna, niż Polaków. Przykre, ale prawdziwe. W obecnej pracy nie narzekam - miła praca, ale płaca taka sobie. Trzeba siedzieć po godzinach w domu i robić fuchy, żeby móc zapewnić rodzinie byt na jakimś poziomie. Pewnie jakbym się ustatkował za granicą (rok, dwa lata) to zarobki poszłyby na plan dalszy. Ale to takie wróżenie z fusów trochę ;)

Ad.2) Nie od dziś wiadomo, że koszty życia za granicą są wyższe niż w Polsce. Natomiast relacja płac sprawia, że i tak opłaca się tam pracować.

Ad.4) Tego się obawiam. Może nawet nie tęsknoty, ale tego, że w razie potrzeby trochę mi czasu zajmie dotarcie do kraju. Nie chcę zostawiać najbliższych na pastwę losu.

31.07.2013 23:10
55
odpowiedz
Juanhijuan
195
Hawkeye

Mazio -> widzę, że jednak życie fajnie się potoczyło, bo od Twoich postów zawsze "zalatuje" optymizmem. Przejrzałem bloga i niesamowite zdjęcia + mnóstwo miejscówek zwiedzone.
Wiem, że dużo więcej osób z GOL-a żyje poza granicami, niż się wypowiedziało. Chętnie poczytam Wasze historie, opinie na temat życia zagranicą. Może w jakimś stopniu ułatwi mi to wybór.

Nie będę ukrywał, że dobrze mi się żyje w Niemczech i po prostu boje się zmiany otoczenia, czy gdzieś indziej będzie lepiej.

01.08.2013 07:11
Regis
😊
56
odpowiedz
Regis
133

[54] Kumpel siedzi w Niemczech od pół roku i mówi, że nie ma sensu się uczyć niemieckiego, bo w Niemczech Niemców prawie już nie ma, a większość ludzi mówi po angielsku, a Ci, którzy nie mówią, nie mówią też po niemiecku ;-) Oczywiście to wszystko pół żartem, ale poza urzędami język niemiecki jest mało przydatny jego zdaniem.

01.08.2013 08:21
57
odpowiedz
Grzesiek
78
Legend

@Juanhijuan
Jak to mówią - kto nie ryzykuje, ten nie ma ;)

@Regis
Jest to jakieś pocieszenie :)

01.08.2013 08:35
marcus alex fenix
58
odpowiedz
marcus alex fenix
83
Marcus

Regis [56] https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=12823711&N=1#post0-12824986

To zależy od regionu, np. na wschodzie Niemiec, który był pod radziecką okupacją, społeczeństwo jest trochę inne, ciężej jest się dogadać po angielsku, niż np. na zachodzie tego kraju. Dochodzi do tego fakt, iż naród niemiecki jest dość stary, przez co brakuje młodych ludzi, którzy posługiwaliby się innymi językami, niż ten rodzimy.

No, ale w większych aglomeracjach problemu nie ma, bo przebywa tam masa cudzoziemców, stanowiących duży odsetek w liczbie mieszkańców.

01.08.2013 09:22
59
odpowiedz
Angelord
83
sic me servavit Apollo

Juanhijuan ----> "Mazio -> widzę, że jednak życie fajnie się potoczyło, bo od Twoich postów zawsze "zalatuje" optymizmem"

Bo widzisz, Mazio to Emigrant, który nie musi własnych, życiowych decyzji uzasadniać pseudo-apologią odrzucenia "ohydnej Ojczyzny". Jemu nie trza "wstawiać kitu o napiwkach", by sugerować, że także w "ohydnej Ojczyźnie" można żyć godnie, choć niekoniecznie bardzo bogato. Po prostu - normalnie.

01.08.2013 10:46
60
odpowiedz
Juanhijuan
195
Hawkeye

Mnie w Polsce nie żyło się źle. Wrocław jako miejsce do życia bardzo dobrze wspominam. Pojawiła się oferta kontraktu na 5 miesięcy, postanowiłem spróbować. Teraz wpadł drugi kontrakt 5 miesięczny i od stycznia jest już kontrakt na pełny etat, kwestia tylko czy chcę tu zostać. Będąc we Wrocławiu myślałem, że to jest moje miejsce, dobrze się żyło przez 5 lat, spróbowałem czegoś nowego i jestem zadowolony, więc teraz mam dylemat czy spróbować gdzieś jeszcze czy zakończyć swoje "wojaże".

01.08.2013 13:34
ambu_
61
odpowiedz
ambu_
96
Smoke Mid Everyday

[54] Kumpel siedzi w Niemczech od pół roku i mówi, że nie ma sensu się uczyć niemieckiego, bo w Niemczech Niemców prawie już nie ma, a większość ludzi mówi po angielsku, a Ci, którzy nie mówią, nie mówią też po niemiecku ;-) Oczywiście to wszystko pół żartem, ale poza urzędami język niemiecki jest mało przydatny jego zdaniem.

Rozumiem forme zartu ale az mnie mrozi, bo slysze od razu polakow z Anglii "ja to pie***le ten angielski, na c**j mi jak sami polacy na okolo w fabryce". Mniej wiecej tak to brzmi. Mimo wszystko wyjazd za granice bez znajomosci jezyka, to samobojstwo. Chyba, ze ktos jest takim biznesmenem Anglelord i od razu bedzie dawal napiwki.

01.08.2013 13:39
wysiak
62
odpowiedz
wysiak
95
tafata tofka

Co do tego niemieckiego - cos w tym jest - oczywiscie tylko w okreslonych przypadkach:) Sam pracowalem w Monachium 5 lat, i w tym czasie wiecej niemieckiego zapomnialem, niz sie nauczylem, za to niezle podszkolilem sie w angielskim. Ale to tylko dlatego, ze pracowalem w europejskim oddziale angielskiej firmy, i to wlasnie ten jezyk byl oficjalnie obowiazujacy w biurze, nawet Niemcy musiali go uzywac - wiec sam niemieckiego uzywalem glownie podczas robienia zakupow w spozywczaku, itp.
Generalnie w niemieckich firmach komunikatywny niemiecki mimo wszystko jest jesli nie wymagany, to przynajmniej bardzo mile widziany.

01.08.2013 16:27
63
odpowiedz
Angelord
83
sic me servavit Apollo

ambu_ ---> "Chyba, ze ktos jest takim biznesmenem Anglelord i od razu bedzie dawal napiwki"

"Jesli ktos chce tam/tu, to zapomnij o polsce, polakach, bo 80% to wlasnie nieudacznicy i pracownicy magazynow, w domu wodka i papierosy z przemytu. Smutno mi to stwierdzic ale mamy jedna znajoma z polski tutaj w Manchesterze, nie chce miec wiecej. Nie mowie o wszystich ale o wiekszosci. Mialem okres, ze pracowalem z dwoma polakami, ktorzy jedyne co robili to mi pod gore, bo ledwo sklecali dwa zdania po angielsku - dzieki bogu bylem ich szefem, wiec ich zapedy skrocilem w przedbiegach. Oczywiscie nienawidzili mnie, bo jestem TAKI ANGIELSKI, ZE W PRACY PO ANG MOWIE!!! Mysle polak w anglii - mysle smiec. Przykre to."

https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=12576709 [vide: post 136]

Nie trzeba być "biznesmenem", żeby szanować rodaków za granicą, ale, jak wynika z Twoich wypowiedzi - wystarczy znać angielski, żeby ich już nie szanować.

01.08.2013 18:41
64
odpowiedz
zanonimizowany935281
0
Konsul

ambu - ja się nie zgodzę, ze wyjazd bez angielskiego to samobójstwo. Jest masa ofert pracy, gdzie język angielski nie jest wymagany i co lepsze praktycznie się go nie używa.
Wystarczy zauważyć fakt, że my Polacy w Uk jesteśmy od lat 10-ciu. Jest masa polskich firm, masa polskich sklepów, ksiegowych, etc. że można tu żyć, bez znajomości podstaw angielskiego. Co lepsze tezę to popiero mnóstwo polakó którzy mieszkają w UK i mają trudności w powiedzeniu hello po angielsku.
Co lepsze polacy wcale tak źle nie płacą - imho można wyrwać spokojnie angielskie stawki.
Oczywiście nikogo nie namawiam, znacznie lepiej jest mieć płynny angielski - pole możliwości nam się wtedy znacznie poszerza.

01.08.2013 19:26
65
odpowiedz
Angelord
83
sic me servavit Apollo
01.08.2013 20:41
Paudyn
66
odpowiedz
Paudyn
240
Kwisatz Haderach

Nie chodzi o same zarobki, ale o ogólny komfort życia. Stosunek cen do pensji, ludzie, urzędy, itp.

[56] W zachodnich Niemczech tak, we wschodnich wciąż nie. Ponad pół roku mieszkałem w Magdeburgu, tam nawet młodzi nie uczą się jeszcze powszechnie tego języka, a wśród starych prędzej dogadasz się po... rosyjsku.

Nie trzeba być "biznesmenem", żeby szanować rodaków za granicą, ale, jak wynika z Twoich wypowiedzi - wystarczy znać angielski, żeby ich już nie szanować.

Wystarczy się raz naciąć, aby unikać większych skupisk rodaków za granicą. Wyżej w rankingu od nich stoją chyba u mnie tylko muslimy.

01.08.2013 21:08
Minas Morgul
67
odpowiedz
Minas Morgul
240
Szaman koboldów

Mieszkam sobie od 2 lat we Francji. Wcześniej mieszkałem pół roku w Danii, więc co najwyżej nieco "zahaczyłem" o ten kraj. Z pobytu w Danii pamiętam głównie to, że jak już padał deszcz, to padał poziomo. W trakcie pobytu, zapisałem sobie też na kartce, żeby nie jechać tam na zbyt długie kontrakty. Ciągle tą kartkę trzymam gdzieś w szufladzie, na wypadek gdyby wzięło mnie na jakąś tęsknotę za tym krajem.
Jestem studentem studiów doktoranckich w Paryżu, gdzie życie jest ultra drogie. Moje zarobki nie są jakieś fenomenalne. Około 2200 ojro na miesiąc.
Komfort życia zależy wiele od tego, w jakim mieście się mieszka. Gdy pojechałem na wycieczkę do Amsterdamu, czułem się jak bogacz. Wszystko tańsze w zasadzie dwukrotnie. W Paryżu zaś, ceny mieszkań to zupełny kosmos. Ceny są też zupełnie inne, niż w innych regionach Francji. Taki ser Comte, kosztuje tutaj po około 5 euro za kawałek, podczas gdy w Lyonie, 1 euro :).
Tak jest z wieloma innymi rzeczami, ale na wszystko są sposoby.
Trzeba też jednak przyznać, że wszelakie elektroniczne badziewie jest tutaj nieporównywalnie tańsze w stosunku do zarobków, niż w Polsce.

Co do Polonii, to bynajmniej w Paryżu nie jesteśmy zbytnio rozpowszechnieni, poza tym, że ostatnio pod moim miejscem pracy stacjonuje sobie jakiś rzeszowski samochód firmy od naprawy wentylacji.
Mimo wszystko, jeśli idzie o Polonię tutaj, to miałem okazję naciąć się w niesamowicie przykry sposób i nie mówię tu bynajmniej o pracownikach fizycznych lub drobnych kombinatorków, a tzw. "śmietankę narodowej yntelygencji". Nie będę opowiadał o szczegółach, ale było niemiło.
Obecnie mam polskich sąsiadów. Dużo się między sobą awanturują i cóż... trochę wstyd mi za nich, bo na tym samym piętrze mieszka też wielu Francuzów i żaden z nich problemów nie sprawia. Muszę jednak przyznać, że ci moi polscy sąsiedzi są wciąż o wiele milsi, niż yntelygencja, z którą miałem przykrość obcować w zeszłym roku. Pomocni, otwarci i ogólnie sympatyczni.
Ostatecznie, jeśli idzie o znajomych mi Polaków, to stały kontakt utrzymuję z pięcioma. Nie zamierzam odcinać się od rodaków i każdego traktować podejrzliwie. Pozytywne jednostki się zdarzają.
Kontaktu z Polakami jednakże nie szukam. Moja sytuacja jest nieco inna, niż większości ludzi wyjeżdżających "za chlebem", ponieważ studiuję w dużym instytucie i w zasadzie obcokrajowcy stanowią tam jedną narodowość. Moja "paczka" składa się z kilku Amerykanów, Irlandczyka, Hiszpanów, paru Niemców (którzy jak tylko pojawią się poza granicami Niemiec, myślą zupełnie jak my), Rumuna i kilku Francuzów ;). Obcokrajowcy, w tym wypadku bardzo do siebie garną, bulwersują ich wspólne problemy, śmieszą te same realia. Typowe zjawisko :).

P.S. z takich innych spraw, to ostatnio kilku Francuzów się zbulwersowało, jak zobaczyło, w jakich domach mieszkają ludzie w Polsce. Stwierdzili: "po jaką cholerę wy wyjeżdżacie, skoro mieszkacie w takich willach". Po drobnej dyskusji rozumieją realne powody takich wyjazdów... ale trochę racji mają. Na swoim przykładzie powiem, że 800 euro za mieszkanie z dostępem do światła zewnętrznego, ale za to z buczaczem przykręconym do kibla (taka pompa, która drze się na kilometr przy każdym spłukaniu wody, bo inaczej nie generuje ciśnienia). Obecnie takie życie mi odpowiada, ale jak patrzę chociażby na moich sąsiadów, którzy już 10 lat wegetują w klitce 12 m2, to ja dla siebie takiej przyszłości nie widzę.
Za to podoba mi się sam Paryż. Wedle stereotypów, Francuzi są nadęci jak balony, ale ktokolwiek załatwiał cokolwiek kiedykolwiek na polskiej poczcie, nie poczuje specjalnej różnicy w tutejszych urzędach (a nawet jest lekko na +). Powiedziałbym, że komfort życia codziennego jest dla mnie na zadowalającym poziomie.

Podsumowując - zarobki zarobkami, ale trzeba mierzyć w pewne optimum. Nie wszędzie za granicą jest tak samo.

P.S. Rozważam powrót do kraju, ale nie wcześniej jak za 6 lat.

01.08.2013 21:21
68
odpowiedz
Angelord
83
sic me servavit Apollo
Wideo

Paudyn ---> "Wystarczy się raz naciąć"

Tylko, że to działa w obie strony. Ja osobiście nie rozumiem tej pogardy, którą potrafią wyrazić rodacy wobec rodaków za granicą. Typu:

Nie znasz języka, tak, jak ja - jesteś śmieciem
Jestes bogatszy, niż ja - jesteś burakiem

ergo:

Jesteś Polakiem, tak, jak ja - to ja nie chcę być Polakiem

IMHO - tożsamość narodowa ginie w stereotypach - co z jednej strony - świadczy o tym, że jako Naród - przeżywamy emigrację bardzo dramatycznie - a z drugiej - o indywidualnych, ludzkich kompleksach, które wywozimy z kraju.

Tylko pytanie... kto... do ciężkiej cholery, z niego wyjeżdża, skoro wszyscy - za granicą - unikają wszystkich.

Wyjeżdża "bydło", które - jako Paudyn - będziesz obchodził zygzakiem, wyjeżdża Paudyn, który będzie omijany, wyjeżdża - ambu_ -, który, gdy pomyśli "polak w anglii" - to zobaczy śmiecia. A te "odpadki", jak wspomną "ambu_" to widzą skurczybyka....

Odpowiedź jest prosta:

Wyjeżdżają ludzie. Jaki człowiek - taki emigrant.

http://www.youtube.com/watch?v=ykCYhjG7eZo

01.08.2013 22:00
69
odpowiedz
Lutz
173
Legend

[68] co do linka...

welcome in england

i wszystko jasne, nie lubie glupich cip, niekoniecznie polskich

01.08.2013 22:05
70
odpowiedz
Angelord
83
sic me servavit Apollo

Lutz ---> "i wszystko jasne, nie lubie glupich cip, niekoniecznie polskich"

No właśnie - jaki człowiek - taki emigrant.

01.08.2013 22:07
71
odpowiedz
Lutz
173
Legend

pomusl sobie ze w zadnym wypadku nie bronie ci tego, mozesz sobie lubic kogo chcesz ja raczej selekcjonuje tak towarzystwo jak i informacje.

01.08.2013 22:09
72
odpowiedz
Angelord
83
sic me servavit Apollo

Lutz ---> "ja raczej selekcjonuje tak towarzystwo jak i informacje"

Każdy to robi.

01.08.2013 22:10
😜
73
odpowiedz
zanonimizowany935281
0
Konsul

Lutz - typowa dziewuszka granatem od pługa oderwana, obrażona na anglików bo królowa nie wyszła jej powitać..

w szpilkach i dresie pochodzi po wyprzedażach na Oxford Street i miejmy nadzieję wróci do swojego Pękowa ;) Oby.

01.08.2013 22:11
74
odpowiedz
Angelord
83
sic me servavit Apollo

minus jeden ---> " typowa dziewuszka granatem od pługa oderwana"

No taka emigrantka.

("w opinii rodaków")

01.08.2013 23:49
Paudyn
75
odpowiedz
Paudyn
240
Kwisatz Haderach

Angelord

No niestety, to zazwyczaj właśnie tak działa. Ci gorzej wykształceni i słabo znający język czują się bezpiecznie w większej grupie podobnych sobie. Siłą rzeczy ich głównym atutem jest często szeroko pojęta kombinatoryka. Dlatego ja z definicji skupisk Polaków unikam i trzymam się z paroma starannie wyselekcjonowanymi znajomymi.

Wbij się kiedyś na tzw polską imprezę za granicą i wtedy zobaczysz, jacy to w większości ludzie/emigranci :D Nie twierdzę, że ma to 100% pokrycie, ale... :)

02.08.2013 00:22
76
odpowiedz
Lutz
173
Legend

paudyn wbij na jakas angielska impreze, podejrzewam ze mozesz sie zdziwic.

fascynuja mnie te proby podbijania ego, "prostaki wyjechaly, elyta zostala". Polskie spolecznosci to dobra rzecz, pozwalaja ludziom na jakis tam kontakt. Moja zona ma praktycznie same polskie kolezanki, wsrod moich znajomych nie mam zadnego Polaka. Prostakow i chamow mozna znalezc w obu grupach.

emigracja sie zmienila, czesc sie asymiluje i cywilizuje dzieki temu, zostaja niedobitki ze slabym jezykiem, to kwestia czasu.

a jezeli kiedys, ta glupia cipa z postu 68 nauczy sie angielskiego na tyle, zeby sie poprawnie wyslawiac, moze zobacze to "dzielo" do konca

02.08.2013 11:07
Paudyn
77
odpowiedz
Paudyn
240
Kwisatz Haderach

Angielska impreza w Anglii, czy w Polsce? U nas nie bylem, nie mialem takiej potrzeby. W UK tak jak z Polakami w Polsce - zalezy jak trafisz. Tylko nie wiem, jaki sens porownywac angielska impreze w UK i polska impreze w UK. Nie ta czestotliwosc, nie ta skala zjawiska.

Ja tez mam kontakt glownie z Polakami, co nie zmienia faktu, ze sa to wybrani i sprawdzeni ludzie. Jesli masz u siebie samych fajnych asymilujacych sie rodakow to pozazdroscic. Ja obecnie w NL zdazylem ze znajomymi zaliczyc jedna wieksza polska impreze masowa. Pierwszy i ostatni raz :>

02.08.2013 12:15
78
odpowiedz
Angelord
83
sic me servavit Apollo
Wideo

Lutz ---> "prostaki wyjechaly, elyta zostala"

Ale gdzie tam. Wyjechało mnóstwo specjalistów, świetnych lekarzy, naukowców, artystów (Mrożek też wybrał ostatecznie Francję). Atmosfera globalnej wioski rozsadziła paradygmat - typu - "Zygmunt/Witold Korczyński", ale chyba nie zdefiniowała jeszcze nowej mentalności.

"a jezeli kiedys, ta glupia cipa"

BTW - a tego, dla odmiany, nazwałbyś "siusiakiem"?:

http://www.youtube.com/watch?v=NoqVhQfr7_Q

Paudyn ---> "No niestety, to zazwyczaj właśnie tak działa"

Czyli - jak rozumiem - pochodzenie społeczne, wykształcenie, osobista kultura, inteligencja etc. - decydują de facto o potencjalnej integracji, a nie "duch polskości".

02.08.2013 12:18
Bullzeye_NEO
79
odpowiedz
Bullzeye_NEO
223
1977

Wedle stereotypów, Francuzi są nadęci jak balony, ale ktokolwiek załatwiał cokolwiek kiedykolwiek na polskiej poczcie, nie poczuje specjalnej różnicy w tutejszych urzędach (a nawet jest lekko na +).

no ci z paryza to faktycznie lekko sa nadeci, ale juz cala reszta kraju - bardzo pozytywnie, najmilej wspominam ludzi z avignon i montpellier

02.08.2013 20:02
ambu_
80
odpowiedz
ambu_
96
Smoke Mid Everyday

Angelord

Nie trzeba być "biznesmenem", żeby szanować rodaków za granicą, ale, jak wynika z Twoich wypowiedzi - wystarczy znać angielski, żeby ich już nie szanować.

Ha! Nigdy nie ukrywalem, ze naszej wspanialej polonii nie szanuje, bo jedyne co widza, to fabryke, listy z revenue i job centre. Swoja opinie o polakach za granica juz wyrazalem wielokrotnie i nie mam zamiaru tego zmieniac. Nigdy nie spotkales sie z sytuacja, ze traktowali cie jak aliena, bo mowisz po angielsku i nie chcesz reszty zycia spedzic w fabryce? Jesli nie, to nie masz prawa sie na ten temat wypowiadac - bez obrazy oczywiscie.

Ja polakow nie trawie i predko to sie nie zmieni. Za ich podejscie do zycia, wiecznie marudzenie. Jak juz pisalem - ja jestem szczesliwy za granica. W Polsce zaczalem marudzic na zarobki, zycie itp, to po prostu sie spakowalem i polecialem - tyle. Dlaczego oni nie zrobia tego samego? Selektywnie traktuje ludzi w Anglii, bo takie jest tu spoleczenstwo - wywodzace sie z roznych "podworek", spolecznosci, krajow i kultur. Jesli mi powiesz, ze kazdego traktujesz tak samo, to sciemniasz, bo to niemozliwe. Polacy nie sa tu wyjatkiem - ludzie z wiosek, ubojni, budowlancy i drobne pijaczki. Oto twoja Polska wlasnie i jej wspaniali obywatele, ktorzy polecieli na zasluzone saxy. Wszystko im sie nalezy, wszystko chca teraz i za jak najwieksze pieniadze AALLEEE od siebie nie daja nic! Uczy sie nie chca, pracowac wielu z nich nie chce, rozwoj? Lepiej siedziec w domu, zbierac pieniadze na powrot raz do roku do kraju (samochodem w kredycie oczywiscie!!) i opowiadac jak sie dorobilem. Co mam szanowac? Kogo? Ludzi, ktorzy wbija ci noz w plecy przy pierwszej lepszej sytuacji? Bo zarabiasz 10p wiecej od nich?
Moze robiac interesy i prowadzac firme spotkales innych ludzi, w sumie to jestem tego pewny, jednakze mowimy o malym odsetku! Przytlaczajaca wiekszosc to ludzie, o ktorych wlasnie pisze. Smutne to ale trudno sie nie zgodzic, prawda?

Mowisz o kompleksach, ktore wywozimy z kraju. Ja nie uwazam abym cokolwiek zabral. Czy ci sie podoba czy nie roznica miedzy ludzmi z wiosek, malych miejscowosci, a tymi z duzych miast jest olbrzymia. Przy pierwszej rozmowie wszystko wyplywa na wierzch.

02.08.2013 20:19
81
odpowiedz
Dessloch
257
Legend

ambo -> moze nie generalizuj:)
nieraz jadac autobusem w londynie nie odzywalem sie, bo Polacy bardzo czesto syf robili... co nie zmienia faktu, ze jest bardzo duzo normalnych Polakow/studentow/mlodych ludzi, ktorzy WIELOKROTNIE przerastaja kultura osobista angoli

ty masz moze zle doswiadczenia, dlatego ze miales takie otoczenie/towarzystwo.

ja poznalem w duzej czesci raczej normalnych ludzi, ktorzy przerastali pod kazdym wzgledem przecietnego anglika

i nie to, ze sie wstydzilem swoich rodakow... po prostu sa rozni ludzie i nie kazdy moze zrozumiec inne srodowisko. Ty troche brzmisz jak tchorz

zreszta wymieniajac wady Polakow czyli pijaczki, wiesniaki, budowlancy co o sobie myslisz? do ktorej grupy sie zaliczasz?
a tak... jednej grupy nie wymieniles. Narzekacze na wszystko na co mozna narzekac.
Za zimno w zime, za cieplo w lato, chmury, slonce, deszcz, snieg, wiatr, brak wiatru, wilgosc, suchosc... to tylko o pogodzie.
ty sie pewnei do tej grupy zaliczasz. Nie akceptujesz odmiennosci i innych...

wiec nie generalizuj, bo mimo ze do uk wyjechalo duzo slabej jakosciowo ludnosci, to nie znaczy ze wszyscy.

ja np zauwazylem duza zmiane w samej polsce... nagle w warszawie jest spokojnie i ciezko po ryju dostac... pamietam na poczatku wieku bylo to norma.

wiec moral jest prosty. Dziekujemy anglii ze otworzyla granice i zabrala duza czesc scierwa do siebie:) (egoistycznie zabrzmialo). na szczescie nasze scierwo z polski i tak nie zanizy sredniej przy wartosciowych ludziach ktorzy od nas przyjechali. Szczegolnie jak patrzy sie na inne nacje w tym kraju.

02.08.2013 20:34
Adam1394
82
odpowiedz
Adam1394
126
Stary Konfederata

Mieszkając kilka miesięcy w UK mogę powiedzieć, że postrzeganie Polaków bardzo zależy od miejsca ich spotykania.

Pracowałem jakiś czas w miejscu pakowania paczek ze sklepu internetowego - angielski i reprezentowanie siebie w jakikolwiek sposób było wymagane. Ludzie byli "cool", pomagali w pracy, nie byli zawistni, a taką fizolkę traktowali jako chwilową pracę, ostatecznie celem były jakieś studia, własna firma itp.

Natomiast pracując na chłodni spotkałem najgorszy społeczny margines (prócz jednego wyjątku). Ludzi wyrwanych z najgorszych polskich pipidów, którzy zachłyśnięci tym, że pracując 40-50h tygodniowo zarabiają tyle, że bez kombinowania mogą kupić sobie co tydzień "markowo łyski" i zachlać pałę ciesząc się w poniedziałek "jak Oni to nie pobalowali". Podkładanie haków i noże w plecy na porządku dziennym, bo przecież liczy się tylko mój osobisty wynik zapakowanych rzeczy.

Chodź i tam można było spotkać perełkę - porządnego chłopaka z Poznania, znającego ang. a jedynie dorabiającego sobie do zaplanowanego ślubu.

Siostra ze szwagrem w NL także to potwierdzają. Trzymają kontakt z 2-ma parami z Polski, reszty rodaków unikając.
Nie raz opowiadała jak nasza "polska śmietanka wykonująca najgorsze Holenderskie roboty" przypierdoliła policjantowi po pijaku lub inne tego typu zagrania odstawiała.

02.08.2013 21:16
Paudyn
83
odpowiedz
Paudyn
240
Kwisatz Haderach

Angelord

Może to ja nie jestem prawdziwym Polakiem.

02.08.2013 21:32
👍
84
odpowiedz
Angelord
83
sic me servavit Apollo

ambu_ --->

"Nigdy nie spotkales sie z sytuacja, ze traktowali cie jak aliena, bo mowisz po angielsku i nie chcesz reszty zycia spedzic w fabryce?"

Mhm... może się to wydać dziwne, ale niejednokrotnie traktowano mnie w kraju, jak "aliena", bo staram się - od czasu do czasu - mówić i pisać poprawnie.... po polsku.

"Oto twoja Polska wlasnie i jej wspaniali obywatele, ktorzy polecieli na zasluzone saxy. Wszystko im sie nalezy, wszystko chca teraz i za jak najwieksze pieniadze AALLEEE od siebie nie daja nic!"

Myślę, że troszkę przesadzasz - Internet aż kipi od prawie niepoliczalnych w swej masie "blogów", "vlogów" etc., w których (pomijając aspekty autokreacyjne) widać wolę podzielenia się doświadczeniami, sugestiami, radami itd. To też jest forma "dawania czegoś od siebie". Rzecz jasna, bywa to czasami śmieszne, bardziej lub mniej udolne, ale i bywa też przydatne.

"Moze robiac interesy i prowadzac firme spotkales innych ludzi, w sumie to jestem tego pewny"

Mam względnie "wolny zawód" - po iluś tam latach - zaowocował możliwościami robienia czegoś całkowicie "na własny rachunek" i dzielenia się zyskami z ludźmi, którzy mogą dzięki temu podreperować rodzinny budżet. Nie są to wszak kokosy - niemniej - lżej znoszę "nieznośny ciężar ekonomicznego bytu". A ludzie, których spotykam? Są różni - po prostu.

"Mowisz o kompleksach, ktore wywozimy z kraju. Ja nie uwazam abym cokolwiek zabral"

Odpowiem Ci słowami Grochowiaka, który swego czasu snuł rozważania "Nad Solaris" Lema (Nowa Kultura” 1961)

"Człowiek, wędrując w Kosmos, zabiera ze sobą cały balast przyzwyczajeń i obciążeń ziemskich. Może przemierzać galaktyki, nigdy jednak nie oddali się od siebie, od swojej pamięci, od sumienia. Czy zawsze jest to pamięć triumfalna, sumienie nieskazitelne? I oto zawieszeni w obcym, niezrozumiałym świecie zjawisk, w ssącej próżni osamotnienia, przeżywamy wciąż ten sam dramat, dramat podstawowy: poznanie siebie. Triumfy techniki, oszałamiające rozszerzenie przestrzeni, napór nowych doznań i zjawisk — wszystko to, co przyniesie era kosmiczna — nie zagłuszy w nas, a raczej spotęguje problemy dobrze znane całej tradycji humanizmu: problem odpowiedzialności, etyki, podstawowych pytań teleologicznych."

Zamień Kosmos na UK, galaktyki na angielskie miasta... i może jednak się okaże, iż nie wyjechałeś, jako "tabula rasa".

Na koniec. Życzę Ci tam szczęścia i przykro mi, że nie znalazłeś go w Polsce. IMHO - podjąłeś decyzję ryzykowną, ale gdybym był na Twoim miejscu - zrobiłbym pewnie to samo. I tylko jedna sugestia - nie zohydzaj rodakom Ojczyzny - bo i tak nie wyjadą wszyscy - choćby i chcieli - nie mogą, są z różnych względów "zakotwiczeni", ale tu też - IMHO - będą w stanie sobie poradzić. A tam, jak sam wiesz... różnie bywa. Wszystkiego dobrego! (najlepsze zostawmy na starość;-).

02.08.2013 21:36
85
odpowiedz
Angelord
83
sic me servavit Apollo

Paudyn ---> "Może to ja nie jestem prawdziwym Polakiem."

Jesteś, jesteś - czytuję Twoje posty - z przyjemnością - od lat prawie dziesięciu;-P

02.08.2013 22:12
ambu_
😊
86
odpowiedz
ambu_
96
Smoke Mid Everyday

Dessloch, Angelord

Panowie ja nie chce generalizowac! Nie zrozumcie mnie zle. Oczywiscie akceptuje to, ze ludzie sa rozni ale to przeciez moje i tylko moja sprawa z kim trzymam kontakt, a z kim nie. Wyrazam opinie, wiem, ze sa rozni ludzie, a o tych, ktorych pisze po prostu stronie jak tylko sie da.
Wiadoma rzecza jest to, ze spotkalem takze "normalnych". Normalnych? Jak to okreslic? Nie chce abyscie znow mnie zle zrozumieli. Pracuja czesto w bankach - w lloyds jest ich mnostwo. Czesto w okienkach itp. Pani pracujaca w aptece lokalnej takze jest polka.

I tylko jedna sugestia - nie zohydzaj rodakom Ojczyzny

Nigdy nie byl to moj cel. To co sadze o aktualnej sytuacji w Polsce to jedna sprawa, a to co mysle o Polsce ogolno pojetej (chodzi mi o historie) to co innego. Ktos pyta na forum jak jest, czy jest inaczej, lepiej czy gorzej. Odpowiadam jak umiem, dokladajac swoj komentarz - opowiadam z czym sie spotkalem i jak ja traktuje polakow za granica. Napisalem w poprzednich postach, ze JA do Polski nie wroce i nie chodzi tu o pieniadze. Nikogo nie chce zrazac. Ja szczescia Polsce nie znalazlem, moja rodzina takze nie. MIMO WSZYSTKO! Corce wpajam szacunek do Polski i naszej historii, bo jestem z niej dumny. Wcale nie zapomnialem skad jestem, mimo, ze mam takie dni, ze bardzo bym chcial. Po prostu wyznaje zasade: "mieszkaj gdzie chcesz, pamietaj skad przyjechales".
Dzieki. Mam nadzieje, ze jasno napisalem tym razem :)))

02.08.2013 22:39
87
odpowiedz
Angelord
83
sic me servavit Apollo

ambu_ ---> "Nigdy nie byl to moj cel."

Warto było z Tobą dyskutować, bo wszyscy spojrzeliśmy na niektóre kwestie cudzymi oczyma. Mi - osobiście - chodziło o jedno - żeby nie demonizować kiepskich stron Ojczyzny i nie namawiać zbyt niefrasobliwie do wyjazdu. Tobie się tam udało, Maziowi, Lutz_owi, wysiakowi, Paudynowi - i setce innych, ale tysiącom pozostałych, którzy się wahają - może się nie udać.

"Wcale nie zapomnialem skad jestem, mimo, ze mam takie dni, ze bardzo bym chcial"

Ja też:-)

Myślę - że mimo wszystko - "wątkowy założyciel", choćby między wierszami, wyczytał coś, co pomoże mu podjąć decyzję.

[I ok - ja już zmykam z tych obszarów - w Polsce upał. Jeszcze raz wszystkiego dobrego - i do zobaczenia, pewnie już w innym wątku]

03.08.2013 08:06
Belert
88
odpowiedz
Belert
182
Legend

Angelord: tylko jedno mnie dziwi ze wszyscy co sa za granica pisza zawsze jedno: nigdy do polski nie wroce. :)

JA mam jedna rade dla wahajacych : wuyjezdzajcie z tego g... i pracujcie dla swojej nowej ojczyzny.Tutaj nic sie nie zmieni i jak nie macie plecow albo naprawde szczegolnych umiejetnosci to nie przebijecie sie .

03.08.2013 09:09
Paudyn
89
odpowiedz
Paudyn
240
Kwisatz Haderach

Angelord

Ach, czyli to wrażenie, że ktoś mnie od dawna obserwuje, nie było bezpodstawne :P Swoją drogą to chyba uaktywniłeś się ostatnio po dłuższej przerwie, albo po prostu to ja coraz mniej wertuję GOLa :)

Co do wahających się. Owszem, nie zawsze warto rzucać to, co się wypracowało i zaczynać od nowa, ale z drugiej strony wrócić zawsze można. Tak to sobie tłumaczyłem przed moim pierwszym dłuższym wypadem poza granice kraju.

Belert

Myślę, że nie ma sensu składać takich deklaracji. Zmienić się może wszystko. Jak nie na lepsze w Polsce, to na gorsze w nowym miejscu :P Od siebie mogę tylko powiedzieć, że w najbliższym czasie nie planuję wracać. Z tym, że planowanie planowaniem, a życie życiem :>

No i bez przesady z tymi plecami, czy szczególnymi umiejętnościami. 90% moich znajomych zostało w kraju. Tu pracują, tu zakładają rodziny. Może nie zbijają kokosów, ale wiodą w miarę spokojne i poukładane życie. Ja natomiast postanowiłem spróbować czegoś innego, bynajmniej nie z powodów stricte ekonomicznych, bo w sumie nie mogłem narzekać na swoje zarobki w kraju, nawet jak na stolicę.

Forum: Zarobki zagranicą - czy to najważniejsze ?