Gra o Tron, sezon 3 – Nawałnica Mieczy trwa w najlepsze
Osobiście wolę dowiadywać się o wydarzeniach z książki, dlatego też zawsze czytam kolejny tom przed obejrzeniem serialu. Mimo tego 1-szy sezon mnie powalił. Był po prostu świetny. Drugi już tylko niezły. Trzeci jest moim zdaniem tragiczny. Pogorszyło się wszystko. Przez większość czasu nic ciekawego się nie dzieje, przez skakanie po wątkach i ich skracanie nie dość, że aktorzy nie mogą się wykazać, to same sceny są mniej przekonujące. Zresztą i tak muszę przyznać, że gra mnie nie powaliła, a czasem była wręcz słaba. Kompletnie nie przekonuje mnie np. Dany. Jej gra w trakcie rozmowy z władzami miasta była dziwna, lekki uśmiech, niedbałość władczyni, która 'łaskawie' daruje życie posłom i całej społeczności były odegrane słabo. W wielu innych momentach było podobnie. Inna sprawa, że książka z tomu na tom też coraz bardziej mnie zawodzi. Wraz z rozwojem fabuły męczy mnie też fakt uśmiercania bohaterów hurtowo. Martin twierdzi, że czytelnicy mają przez to drżeć o życie każdego z nich. Cóż, na mnie działa to inaczej. Po prostu przywykłem do tego, że ktoś ginie i się tym nie przejmuję, bo zastępują ich inni. Chociaż faktem jest, iż ci nowi nie są też w stanie wkupić się z moje łaski tak w serialu, jak i w książce. Jedynie wspomniany Tywin wzbudza jakieś emocje, podobnie ciekawi Margaery, ale to chyba tyle. Ogółem sagę pewnie doczytam, jednak jeśli serial nadal będzie tak się staczał, 4 sezonu mogę nie przetrwać.
Mi tam serial się nawet podobał, nie jest to arcydzieło, ale dobrze się go ogląda, właśnie ze względu na te krótkie sceny postaci. Martin ma to do siebie, że szczególnie w późniejszych książkach pierwszy tom to katorga, a drugi kwintesencja jego pióra. Często za bardzo koncentruje się na opisach, czasami sprowadzając akcję do tego, że przez cały rozdział nic się nie dzieje. To co mi przeszkadza w sezonie, to to, że nie opchnęli całej Nawałnicy i teraz powstanie taki harmider, jak wesele króla, które byłoby idealnym zakończeniem sezonu.